środa, 5 listopada 2014

Rozdział 17 "Pamiętaj: zyskując jedno możesz stracić drugie"

Od Autora: Przede wszystkim zapomniałem podziękować za to, że większość polubiła Louisa  w tym ff, ponieważ obawiałem się, że jego nieśmiałość będzie was irytować, ale jednak nie :-). Taki był oczywiście zamysł od początku, że Lou miał być szarą, wstydliwą myszką, ale to nie dziwne zważając na jego przeszłość, która zresztą była pokazana, a właściwie to było raczej wspomnienie Louisa.  Szczerze mówiąc kreowałem jego postać na pewnej ważnej dla mnie osobie.
Harry jest osobą, taką jakie kocham kreować. Egoistyczny, sarkastyczny i nieco zadufany w sobie. Ale w takich najlepiej się czuje (i to wcale nie ma związku, że sam jestem troszkę podobny haha). Także jakkolwiek na niego patrzycie to wierzcie mi, że jego charakter podoba mi się :---)



Od pół godziny zastanawiałem się czy zapukać do drzwi Lisy. Stałem przed nimi z wyciągniętą dłonią złożoną w pięść. W pewnym momencie ledwo co nie zastukałem w nie, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Wywróciłem oczami. Nie umiem stawić czoła problemom. Harry miał rację. Ale muszę to z nią wyjaśnić, zanim będzie za późno. Wziąłem głęboki oddech i starałem się ponowić próbę tak prostej czynności jak zapukanie do drzwi. Jednak znów zrezygnowałem. Gdybym był inną osobą na pewno i to z wielką przyjemnością bym na siebie nakrzyczał. Louis ogarnij się! Przestań być taką ciotą! Bądź mężczyzną! Masz do cholery 20 lat, a zachowujesz się jak skończony dzieciak! Te słowa bardzo pasowałyby do mojej mamy. Ale nie chcę nią być. A może powiem Lisie prawdę? Że po prostu mam już kogoś? Nie muszę mówić, że tą osobą jest Harry. Najgorszy był fakt, że nie umiałem nazwać nawet swojej orientacji. Podobają mi się mężczyźni? Kobiety? A może to i to? Na razie czułem tylko pociąg do Harry’ego z chłopaków, ale to się może kiedyś zmienić, prawda?
Usłyszałem za drzwiami czyjeś kroki. Spanikowałem, nie wiedząc co zrobić. Przecież ona zaraz wyjdzie i zapewne jak mnie zobaczy, nie będzie zadowolona. Stanąłem więc obok drzwi, więc w momencie kiedy się uchyliły zasłoniły mnie. Lisa zamknęła je i skierowała się w stronę schodów. Nie zauważyła mnie. Odetchnąłem z ulgą. Ostatnio byłem w takim stresie, gdy musiałem powiedzieć Harry’emu, że wiem czym się zajmuje. Wróciłem do swojego pokoju i wziąłem do ręki telefon, aby sprawdzić czy nikt do mnie nie dzwonił. Tym nikim w zasadzie był Harry. Miałem nadzieje, że napisze jakiegoś krótkiego sms typu „Jak się masz?” Z drugiej strony nie chciałem z nim rozmawiać. Czułem, że jeszcze mu nie wybaczyłem ukrywania prawdy. Czy okradanie ludzi można nazwać pracą? Dlaczego ten chłopak nie znajdzie sobie normalnego zajęcia jak inni? Tylko musiał wpakować się w takie bagno? Zastanawiałem się co będzie jak złapie go policja. Czy wtedy go stracę? Nie chcę tego. Muszę przemówić mu do rozsądku. On musi z tym skończyć.
Odłożyłem zrezygnowany komórkę. Żadnego znaku życia.
                                                                       ***
Harry nie przyszedł na zajęcia. Patrzyłem ze zmartwieniem i smutkiem w puste miejsce mojego… nie, nie byliśmy parą. Nie miałem prawa go tak nazywać. Panna Isabelle co jakiś czas rzucała mi krótkie spojrzenie. Nie była głupia. Pewnie domyśliła się, że byłem w swoim świecie i nie słuchałem jej.
- Wszystko w porządku Louis? – spytała nagle kobieta.
- Tak, tak. – odpowiedziałem niemrawo.
- Jego księcia nie ma i chłopak się załamał. – powiedział ktoś z końca. Cała sala wy buchnęła śmiechem. Zauważyłem, że nawet Liam zachichotał, chodź nie starał się śmiać głośno. Cały spłonąłem rumieńcem i zakryłem się nieco dłonią. Przeklęty Styles. Musiał kłamać, że uprawialiśmy seks w toalecie w klubie? Cały czas słyszę jakieś komentarze. Niektóre są mniej a niektóre bardziej złośliwe, ale mam je gdzieś gdy przy mnie jest Harry. Widzę, że ludzie się go boją i starają się mówić bardzo cicho gdy jest w pobliżu. Dzisiaj jednak mogli mi wpieprzać. Jestem tylko Louisem. Kto by się mnie bał?
- Możesz sobie darować takie przytyki Jones? – powiedziała panna Isabelle, za co byłem jej niezmiernie wdzięczny. – Może pośmiejemy się z ciebie i twoich egzaminów? Co ty tam ostatnio pisałeś? Ach, pamiętam! Że Leonardo Da Vinci malował w czasach średniowiecza.
Sala ponownie wy buchnęła śmiechem, ale na szczęście już nie z mojego powodu.
Na przerwie gdy jadłem kanapkę na stołówce, dołączył się do mnie Liam. Usiadł z frytkami i piciem. Chciał mnie poczęstować, ale odmówiłem. Nie jestem przyzwyczajony do zabierania innym jedzenia z talerza.
- Jones to idiota. – powiedział biorąc frytkę do ust.
- Ale jego żart cię rozbawił. – zwróciłem mu uwagę z lekkim uśmiechem, który starałem się ukryć. Chłopak odchrząknął, wyraźnie nie wiedząc co powiedzieć. Szturchnąłem go więc ramieniem, mówiąc ze śmiechem: - Spokojnie, żartowałem.
- Wystraszyłeś mnie. – odetchnął z ulgą. – Swoją drogą, dlaczego nie ma dzisiaj Harry’ego?
- Nie mam pojęcia. – wzruszyłem ramionami. Liam kiwnął głową. Doskonale wiedziałem dlaczego nie przyszedł, ale wolałem zachować to dla siebie. Balem się, że Li mógłby donieść na niego policji. Nie ufałem mu jeszcze wystarczająco, ale może wkrótce to się zmieni.
- Mam pytanie, tylko trochę intymne… - zaczął. - Czy to co mówią jest prawdą? Że ty i Harry… no wiesz… umawiacie się?
Przygryzłem wargę, myśląc przez moment nad odpowiedzią. Nie chciałem kłamać, ale i nie chciałem mówić prawdy.
- Nie jesteśmy parą jeśli o to chodzi. – powiedziałem zgodnie z prawdą.
- W porządku. Tak tylko pytałem. – wzruszył ramionami. W tym momencie poczułem, że to mogę mu wyznać i, że na tyle mu ufam iż wiem, że nie wygada wszystkim, chodź reszta była tego pewna.
- Ale coś jest na rzeczy. – wypowiedziałem to beztrosko, tak jakby mimochodem i ugryzłem kawałem kanapki. Payne zmarszczył brwi.
- To znaczy? Nie pomyśl, że wtrącam się czy coś ale…
- Spokojnie, stary. – powiedziałem ze śmiechem. – Po prostu od jakiegoś czasu wszystko ku temu zmierza i… cóż, może niedługo w końcu powiemy sobie nawzajem o swoich uczuciach. Chodź Harry tak jakby już to zrobił.
- Harry jest otwartym gejem, każdy to wie ale ty… nie wyglądasz.
- Nie jestem gejem. – pokręciłem głową. – Ale podoba mi się Harry. Tylko on.
Li kiwnął głową.
- Czyli albo jesteś biseksualny albo Harroseksualny. – roześmiał się, a ja z nim. Ciekawe czy jest taka orientacja?
                                                                       ***
Późnym popołudniem postanowiłem zakończyć tą sprawę raz na zawsze. Musiałem w tym celu udać się do Harry’ego. Aby mieć przed sobą mniej tajemnic postanowiłem, że powiem mu o Stanie i mojej rodzinie. Nie będę przed nim tego ukrywał, ponieważ również zasługuje na prawdę. Pełny nadziei, że w końcu dojdziemy do porozumienia wszedłem po schodach klatki schodowej. Przed drzwiami  już ktoś stał i usilnie się dobijał, jednak nikt mu nie otwierał.
- Nigdzie z tobą nie pójdzie. – powiedziałem pewnym siebie tonem stając naprzeciwko Zayna. Czułem, że mam nad nim przewagę. Harry kochał mnie, nie jego. I byłem pewien, że zrobiłoby wszystko o co bym go poprosił. Chłopak odwrócił się w moją stronę. W jego spojrzeniu widziałem czyste zdziwienie.
- Słucham?
- Mówię nie wyraźnie? Harry, nigdzie z tobą n i e  i d z i e. – powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Boże, jak Zayn mógł tak go wykorzystywać? I on ma czelność nazywania siebie jego najlepszym przyjacielem? Ja bym nigdy nie mógł tego zrobić któremukolwiek z moich przyjaciół, a tym bardziej temu najbliższemu.
- Mam rozumieć, że od dzisiaj ty za niego decydujesz? Harry owszem, jest ciotą ale nie aż taką. – prychnął pod nosem, a ja miałem ochotę dać mu w twarz. W dodatku nazywa swojego kumpla synonimem pedała. Gdybym miał magnetofon wszystko bym nagrał i pokazał Harry’emu aby zobaczył, że zadaje się z nie odpowiednią osobą. Nic dziwnego, że taki się stał. Towarzystwo i złe przeżycia. Sam bym zboczył na złą drogę. Teraz zaczynałem powoli rozumieć jego sytuację, jednak nadal byłem zdania, że powinien z tym skończyć. Może jestem dla niego nadzieją na lepsze życie? Może to ze mną ma je stworzyć?
- Tak, Harry jest mój. Nie twój. Zrozum to wreszcie. I ja mówię, że kończy z tym gównem w które go wrobiłeś. Już nigdy więcej do ciebie nie przyjdzie na akcje.
Zayn zmarszczył brwi. Chyba zrozumiał o czym mówię.
- Kto ci powiedział? Harry? Co za skończony idiota. – mruknął.
- Nie. – zaprzeczyłem kręcąc głową. – Sam się domyśliłem. Nie doniosę na ciebie policji, nie martw się. Ale tylko dlatego, ponieważ nie chce wkopywać Harry’ego. W innym wypadku możesz być pewien, że postąpił bym inaczej. Pamiętasz jak mnie uderzyłeś? Fajne uczucie?
Oczy Zayna pociemniały. Serce zaczęło mi szybciej bić. Zaczynałem się go bać. Był złodziejem. Bił chłopaków, dziewczyny… nie wahałby się przed uderzeniem mnie. Więc dlaczego z nim zadzierałem? Jestem większym głupcem niż myślałem. Od takich osób należy się trzymać z daleka, a nie je jeszcze prowokować.
- Nie zamierzam ci się spowiadać. – uciął krótko. – Harry ma prawo decydować sam o sobie. Nie zachowuj się jakbyś był jego matką.
- Zmanipulowałeś go. Był zagubiony i nie miał pieniędzy. Stracił dom, chłopaka – wszystko. A ty to wykorzystałeś do własnych celów. – powiedziałem z wyraźnym wyrzutem. Zayn jednak się tym nie przejął.
- Ale Harry mimo wszystko nie odszedł. Brnął w to. Potem mu się to spodobało. Nie sądzę abyś zdołał go przekonać do tego aby z tego zrezygnował. – założył ręce na klatkę piersiową i spojrzał na mnie z wyższością.
- Mylisz się. Harry mnie kocha. Zrobi to dla mnie. – odpowiedziałem pewnym siebie tonem. Zayn roześmiał się głośno i przeraźliwie. Przeszły mnie dreszcze po całym ciele. Jego śmiech był niczym z horroru. Zdałem sobie sprawę, że bałem się go.
- Kocha cię. – prychnął pod nosem. – Nic dla niego nie znaczysz. Jestem jego przyjacielem dłużej i wiem, że takie chłoptasie jak ty nie są w jego stylu. Nie jesteś Jamesem i nigdy nim nie będziesz. W końcu mu się znudzisz. Jesteś tylko odskocznią po złym chłopcu. Potem znajdzie sobie kogoś w stylu Jamesa. Bo tacy mężczyźni go pociągają. Nie szare myszki.
Przełknąłem z trudem ślinę. Dłonie zaczęły mi się pocić. Boże, a jeżeli Zayn ma racje? Przeceniałem chyba nasze uczucie. Ono nie było tak silne jak mi się wydawało. Harry może nie zrezygnować z tego… Co ja wtedy zrobię? A jeżeli mnie kiedyś zdradzi? Albo rzuci? Nie przeżyje tego. Potem Zayn wyminął mnie i zszedł po schodach, a ja zostałem sam. Harry’ego ewidentnie nie ma w domu. Chyba wiem gdzie go znaleźć...
***
Przedzierając się przez gęstwiny wyszedłem na polanę. Słońce kierowało się ku zachodowi. Harry siedział po turecku tyłem do mnie, patrząc w dal. Wyglądał tak pięknie, że miałem ochotę go w tym momencie namalować i byłbym pewien, że dostałbym za to szóstkę, nawet gdybym zrobił to najgorzej na świecie. Tak cudownego widoku po prostu nie da się zwalić. Miałem nadzieje, że nasza rozmowa nie sprawi, że magia tego miejsca zniknie. Pamiętam pierwszy raz gdy mnie tu Harry przyprowadził. Pogodziliśmy się. Zaczęliśmy w końcu ze sobą normalnie rozmawiać. Czułem, że dzisiaj to miejsce również przyniesie nam szczęście.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać, Lou? – zapytał chłopak nawet na mnie nie patrząc.
- Dzisiaj jest piątek. Mówiłeś, że zawsze tu przychodzisz w te dni. – przypomniałem mu. – Skąd wiedziałeś, że to ja?
- To proste. Nikt inny by mnie nie szukał. – odpowiedział wzruszając ramionami. Poczułem nagły przypływ nie chcianego współczucia dla niego. Tak naprawdę nie miał nikogo. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Jego ojciec go zostawił, mama nie żyje, James omal go nie zgwałcił, Zayn go wykorzystuje. Pokręciłem głową z politowaniem. Usiadłem obok Harry’ego, również na niego nie patrząc. Wolałem oglądać otaczający nas widok. Obawiałem się, że jeżeli zbyt długo będę spoglądał w te piękne szmaragdowe oczy to, to się nie skończy dobrze dla nas obojga.
- Spotkałem Zayna przed twoim mieszkaniem. – powiedziałem po dłuższej chwili milczenia. Harry kiwnął głową.
- Wiem. Umówiłem się z nim na dzisiaj. – odparł. W tym momencie poczułem małą iskierkę nadziei, że może w końcu z tym skończy – dla mnie. Chciałbym tyle dla niego znaczyć. Też nie miałem jednej osoby, której mógłbym zaufać. Ale poznałem Liama i Nialla i chciałem aby stali się moimi przyjaciółmi.
- Więc dlaczego jesteś tu? – spytałem. Harry wzruszył ramionami.
- Musiałem pomyśleć.
- Rozmawiałem z nim. Zayn wie, że ja wiem o tym co robicie. Był zły.
- Domyślam się. – chłopak nadal na mnie nie spojrzał, co zaczęło mnie irytować. Ja mu rzucałem krótkie spojrzenia co jakiś czas. Przymknąłem na moment oczy i wypuściłem drżący oddech. Musiałem powiedzieć mu o tylu sprawach, że nie wiedziałem od czego zacząć. Zdecydowałem, że najpierw postawię na jedną.
- Co zamierzasz dalej z tym zrobić?
- Jestem w trakcie myślenia nad tym. – pierwszy raz odkąd tu jestem Harry na mnie popatrzył. Jego wzrok nie wyrażał żadnych emocji. Był nijaki. Nie potrafiłem nic odczytać. Jednak chyba miałem wrażenie, że w jego wzroku kryła się czułość i troska. Może względem mnie? Może mi współczuł, że stawia mnie w takiej sytuacji? Nie wiem.
- Harry… nie bądź zły, ale… powiedziałem mu, że z tym kończysz. – powiedziałem cicho, tak jakby chcąc aby tego nie usłyszał, ale jednak mieć czyste sumienie, że wypowiedziałem te słowa.
- Zadecydowałeś za mnie? – uniósł jedną brew mu górze, rzucając mi zdziwione spojrzenie.
- Tak jakby. – wydukałem. – Harry, on cię wykorzystuje. Miałeś tylko 17 lat. Byłeś młody, naiwny i bez pieniędzy. Nie powinieneś zadawać się, a co więcej ufać takiej osobie.
Harry znów spojrzał przed siebie. Uśmiechnął się ironicznie.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo Zayn mi pomógł. Był ze mną w najtrudniejszym okresie mojego życia. Wiem, że nie powinienem cię za to winić, ponieważ się nie znaliśmy, ale prawda jest taka, że nie wiesz i nigdy nie będziesz wiedział co wtedy się działo. Tylko ja i Zayn wiemy. Nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Jest moim najlepszym przyjacielem od dzieciństwa. Nie mogę mu nie ufać. Po za tym brak pieniędzy zmusza ludzi do robienia okropnych rzeczy. Nie jestem z tego dumny, ale też nie mogę ci obiecać, że z tym skończę. – jego ton był spokojny. Tak jakby wcześniej sobie zaplanował co powie. Miał dużo czasu, nie przyszedł w końcu dzisiaj na zajęcia. Ja jednak nie potrafiłem odpuścić. Chciałem aby obiecał mi tu i teraz, że już nigdy więcej nie okradnie żadnej osoby.
- Nie starasz się nawet szukać pracy. Gdyby każda bezrobotna osoba okradała ludzi na ulicach, 20 procent Francji musiałaby być przestępcami. Nie chce cię oglądać za kratkami, a jestem prawie pewien, że prędzej czy później cię złapią. Więc lepiej skończ z tym teraz.
- Zajmuje się tym już dłuższy czas. Dotąd wszystko nam się udawało. Nie mogę rzucić tego z dnia na dzień. Mam pewne zobowiązania, wobec siebie i wobec Zayna. – nadal starał się mówić spokojnie, jednak jego ton był trochę wyższy niż wcześniej. Pokręciłem głową nie dowierzając. Mój ton był przepełniony złością.
- Myślałem, że jestem dla ciebie najważniejszy. Że masz tylko mnie. Że to mnie możesz ufać, nie jemu! Jeśli się kogoś kocha to robi się wszystko aby dana osoba była szczęśliwa! A ja do cholery nie potrafię być szczęśliwy kiedy mój chłopak okrada ludzi! Masz z tym skończyć. Nie wiem jak i nie wiem kiedy, ale masz to zrobić. – powiedziałem wypuszczając oddech. Zerknąłem na Harry’ego, którego kącik ust uniósł się ku górze. Zmarszczyłem brwi. – O co chodzi? – zapytałem nic z tego nie rozumiejąc.
- Powiedziałeś „mój chłopak”. – zauważył. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę, jednak byłem tak pochłonięty krzyczeniem na Harry’ego, że nawet tego nie zauważyłem.
- I tylko tyle zrozumiałeś z mojego wywodu? – westchnąłem. – Zayn miał rację. Nigdy nie będę Jamesem. Dla niego zrezygnowałbyś z tego co robisz. Nie musze nawet pytać czy by tak było. Po prostu to wiem. James był twoim pierwszym i zawsze będzie w twoim sercu. Gdyby teraz się pojawił w drzwiach rzuciłbyś wszystko i wyjechałbyś gdzieś z nim. – wstałem z mokrej trawy od rosy i ciężko westchnąłem. Nie spojrzałem nawet na zegarek, ale patrząc po słońcu, powinno być koło 19:30 może później? Nie chciałem słuchać odpowiedzi Harry’ego, ponieważ bałem się, że powie coś czego nie chciałem usłyszeć. Masz rację, ale możesz go na jakiś czas zastępować.
- Skoro tak uważasz…
Miałem ochotę zacząć krzyczeć. Dlaczego zawsze ta odpowiedź wychodziła z jego ust? Szczerze – oczekiwałem czegoś bardziej konkretnego. Mogłaby nawet to być negatywna odpowiedź, nie taka której się spodziewałem ale coś więcej niż „skoro tak uważasz”. Wywróciłem oczami i chciałem odejść, ale coś mi nie pozwalało. To była chyba ciekawość. Co Harry miał na myśli mówiąc to?
- Tylko tyle?
Chłopak odwrócił się w moją stronę po czym wstał z ziemi. W jego oczach widziałem gniew. Był na mnie zły. Dlaczego? To chyba ja powinienem mieć pretensje.
- A co mam ci powiedzieć?! – krzyknął wręcz desperackim tonem. – Najpierw uważasz, że się puszczam, potem że cię okłamuje, a na końcu wmawiasz mi, że zostawiłbym cię dla Jamesa! – zaczął wyliczać na palcach. – Co mam powiedzieć? Proszę, powiedz. Bo jak widać prawda, że cię kocham i nigdy bym cię nie zostawił ani nie okłamałem cię podczas naszej pierwszej nocy jak widać nie działa. Ty zawsze wiesz wszystko najlepiej. A tak naprawdę nie wiesz co byłoby dla mnie odpowiednie. To moje życie i muszę sam zdecydować co chcę zrobić, jak je przeżyć. To nie twoja decyzja tylko moja. Cokolwiek zadecyduje to nie będzie miało wpływu na moje uczucia do ciebie, pamiętaj.
To brzmiało tak jakby chciał powiedzieć nie zrezygnuje z okradania innych, mam nadzieje, że to zaakceptujesz. Dlaczego nie mógł sobie znaleźć normalnej pracy? Naprawdę tak trudno? Wiele osób pracuje w kawiarniach, barach, sklepach gdziekolwiek! Ale ma za co żyć i nie musi kraść, dlaczego ten gówniarz musi być zawsze taki uparty? Nienawidzę go za to.
- Mam nadzieje, że twój wybór okaże się dobry i nie będziesz go żałował. Ale pamiętaj: zyskując jedno możesz stracić drugie. – odwróciłem się na pięcie i po prostu odszedłem od niego. Ja nazwałem go chłopakiem, on powiedział, że mnie kocha, a tak naprawdę nie doszliśmy do porozumienia. Jak to możliwe? Jesteśmy siebie warci.
*

W sekrecie wam powiem, że lubię tworzyć bohaterów, którzy się nie lubią i mają sprzeczne charaktery, więc to wyjaśnia moje zamiłowanie do konfliktów. Nie lubię za dużo fluffu w ff, mam wrażenie, że jak jest za słodko to jest nudno, a nuda to chyba ostatnia rzecz jakiej bym chciał haha. + wiedzieliście, że melodramat „Jeśli zostanę” albo „Gwiazd naszych wina” napisali faceci? Więc nie dziwcie się, ze ff  o Larrym może pisać chłopak bo czuje się wtedy dziwnie, dzięki  i pa ;-) 

12 komentarzy:

  1. Dobry!
    Na wstępie pragnę powiedzieć iż ustanawiam nową orientację seksualną. Uwaga, uwaga: Harroseksualizm.

    Dlaaaaaaaaaaaaaaczego oni cały czas się kłócą? Jeju, jak rozkapryszone dzieci w piaskownicy *facepalm*, ale przyznaję dzięki temu akcja jest ciekawsza.

    Nie mam dzisiaj weny na jakiś wspaniały komentarz więc poprzestanę na tym co już napisane przeze mnie zostało :P
    Oczywiście będę wyczekiwała kolejnego rozdziału :*
    Pozdrowionka <3
    /Czytelnikus Pospolitus

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie jest to mój (chyba) pierwszy, (bo mogę nie pamiętać) ff, w którym główni bohatrowie się nie lubią i jest strasznie dużo nieporozumień. Mogę więc teraz z czystym sumieniem stwierdzić, że właśnie takie opowiadania są dużo ciekawsze od tych wszystkich przesłodzonych ff. W każdym razie rozdział idealny no i mimo wszystko z niecierpliwością czekam na porozumienie chłopaków. Mam nadzieję, że wszystko między nimi będzie ok do zakończenia opo! <3
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kurwa, niech się pogodzą... chcę trochę słodyczy w tym ff

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super jak zwykle hahaha :) swoją opinię wyraziłam na fb, ale chyba muszę napisać to też tutaj - niech oni będą razem, bez kłótni i niech się karmią nawzajem truskawkami z bitą śmietaną :). Ale też nie może być za słodko, bo byś nas zanudził, więc niech po prostu będą szczerzy wobec siebie. Ogólnie to podziwiam Cię za to, że wymyśliłeś tę historię i chce Ci się to pisać! I nieźle też wymyśliłeś nową orientację seksualną, harroseksualizm ;). Generalnie to nie umiem pisać długich komentarzy, z góry przepraszam za to... Ale oczywiście się uparłam, więc napisałam hahah
    Do następnego i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. czuje niedosyt! chce więcej.. i to jak kończysz w takich momentach grrr :// jezu kocham to ff coraz bardziej <3 ale dlaczego oni są tacy uparaci?! coś mnie rozsadza od środka XD

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    ROBERT
    DLACZEGO ONI MUSZĄ BYĆ TAK GŁUPI?!
    NIE NO SPOKO WYZNALIŚMY SOBIE MIŁOŚĆ ALE CHUJ Z TYM
    DLACZEGO
    CO NIE ZMIENIA FAKTU ŻE KOCHAM TO FF ALE NO FRGTJIFDK
    GŁUPKI
    NIE LUBIE ZAYNA TU
    I KURWA JESZCZE KSIĘŻNICZKA LISA
    ZUPEŁNIE NIEŚWIADOMA OCZYWISTYCH RZECZY A WPIERDALAJĄCA SIE WE WSZYSTKO
    BOŻE
    W skrócie kocham cię
    Mary Sz. @im_little_mary

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest to mój pierwszy rozdział czytany na bieżąco i czuję pewien (?)niedosyt. Sama nie wiem jak nazwać to co czuję, ale z pewnością chodzi o to, że to ff jest pieprzonym majstersztykiem.
    Harry wkurwiony na Lou za to, że ten za niego zdecydował to życie, ale Lou będący Harroseksualny przebija wszystko co do tej pory było w tym ff. Z każdym rozdziałem wymyślasz coś nowego co mnie zaskakuje i uwielbiam to. Nie mam pojęcia na co będę czekać kiedy to ff się skończy, ale mam nadzieję, że napiszesz coś nowego z jeszcze bardziej ojazdową fabułą i może większą ilością fluffu? Albo jakiegoś shota, którym wyprowadzisz nam wszystkim jedynki na spacer? Albo zaskoczysz nas wszystkich jakimś pieprzonym smutem? Nie wiem, ale nie wybiegając za daleko w przyszłość - nie mogę doczekać się następnego, ale będę cierpliwie czekać ile trzeba. Kocham Cię Roberciku, jesteś moim mistrzem 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Po tym rozdziale trochę zmieniłam zdanie o Lou, mam nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego z Lisą, bo to mógłby być jego życiowy błąd.
    Louis się stara, przecież *jego chłopak* wmieszał się w takie gówno... Ale może Harry to przemyśli? Wierzę, że oddałby za tego Aniołka bardzo dużo, a ten krok nie musiałby być taki trudny, kiedy miałby przy boku ukochaną osobę.
    Bardzo bardzo mocno pragnęłabym, żeby Larry był ze sobą, żeby nie mieli przed sobą tajemnic, byli parą i polegali na sobie...
    Do 18, Robercie, życzę weny. W następnym rozdziale wszystko się wyjaśni?... :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Że Ty niby jesteś egoista? A kto mi zawsze pomaga co? :* Ale nie to mialam pisać XD

    Rozdział cudny <3 z resztą jak zawsze =3

    Kocham, kocham :D :*

    Albo mi się zdaje, albo rozdział był krótki... ale to nic.. właśnie tego się spodziewałam.. (chodzi mi o wydarzenia)

    No i to chyba tyle.. nie mam pomysłu na komentarz ;-; Jeszcze raz: Kocham <3 -Juleczka xx

    OdpowiedzUsuń
  10. PRZEPRASZAM, ALE NIE MAM SIŁY NA MĄDRY KOMENTARZ, WIĘC DAJE TYLKO ZNAĆ, ŻE PRZECZYTAŁAM xx

    OdpowiedzUsuń
  11. To niezdecydowanie Louisa trochę przypomina mi mnie, szczerze. Wieczna rozkmina i zawahanie się przed każdą decyzją... Yup. I z jednej strony trochę szkoda, że nie wyjaśnili sobie z Lisą tego hmhm 'zamieszania', aczkolwiek może to i lepiej... Kto wie, jak to by skończyło! To coś jak, wiesz, gdy ludźmi targają gwałtowne emocje na ogół dzieje się coś niespodziewanego. Morderstwo albo romans? Nie wiadomo, co gorsze XD
    Louis, tęskniący za Harrym na zajęciach → ♥
    "Może pośmiejemy się z ciebie i twoich egzaminów? Co ty tam ostatnio pisałeś? Ach, pamiętam! Że Leonardo Da Vinci malował w czasach średniowiecza." To jeszcze nie jest takie najgorsze, powiem Ci XD Ja ostatnio napisałam na kartkówce z geografii, że Polesie Lubelskie leży w okolicach Śląska... Choć i tak nikt nie przebije mojego kumpla. Wpisanie Conchity zamiast Zygmunta Augusta było wtopą stulecia. Z tym, że on zrobił to żartobliwie, a ktoś z młodszego rocznika zupełnie na poważnie napisał, że Ruś podbił Bakugan ;p Dzisiejsza młodzież jest niezwykle pomysłowa, nie sądzisz?
    Liaś jest słodki ♥ Idk skąd bierze się we mnie to przekonanie, więc... po prostu ;)
    Harroseksualność... No, oczywiście, że istnieje! Potwierdzam to! Też jestem harroseksualna! Chociaż w sumie jestem też andrewseksualna, jamesoseksualna, darrenoseksualna i... Chyba po prostu hetero, sorry.

    (ahh te rozkminy! XD)

    W tym rozdziale między Zaynem a Lou aż idą iskry, to może rozwinąć się w ciekawym kierunku... Nie, nie zouisowym, broń Boże (nie znoszę ich jako pairingu, jakoś). Ale widać, że coś zaczyna się dziać, so... Czekamy na dalszy ciąg wydarzeń. Z wypiekami na twarzy.

    "- Kocha cię. – prychnął pod nosem. – Nic dla niego nie znaczysz. Jestem jego przyjacielem dłużej i wiem, że takie chłoptasie jak ty nie są w jego stylu. Nie jesteś Jamesem i nigdy nim nie będziesz. W końcu mu się znudzisz. Jesteś tylko odskocznią po złym chłopcu. Potem znajdzie sobie kogoś w stylu Jamesa. Bo tacy mężczyźni go pociągają. Nie szare myszki. "
    Ooo, Zaynie, masz minusa i to sporego. Jak możesz spokojnie twierdzić, że błękit i zieleń nie są dla siebie stworzone? Zachowujesz się jak pieprzona Elounor Shipper! i od razu wyjaśniam, że nie mam jakiejś specjalnej urazy do ogółu, ludzie jak inni, cóż. Chodzi mi głównie o to, że większość z nich, no, dobrze, wszyscy, przejawiają ślepotę zaawansowaną i Zayn chyba się tutaj z nimi identyfikuje.

    "- To proste. Nikt inny by mnie nie szukał." Tak piękne, a tak smutne. W sumie, coś w tym jest. Najpiękniejszymi historiami są te smutne... Ale mało kto ma odwagę mówić o nich głośno.
    "Chciałbym tyle dla niego znaczyć". Więcej niż tysiąc słów.
    'Mój chłopak' → ♥
    "Zayn miał rację. Nigdy nie będę Jamesem. Dla niego zrezygnowałbyś z tego co robisz. Nie musze nawet pytać czy by tak było. Po prostu to wiem. James był twoim pierwszym i zawsze będzie w twoim sercu. Gdyby teraz się pojawił w drzwiach rzuciłbyś wszystko i wyjechałbyś gdzieś z nim."
    To były dość serce łamiące słowa, nie zaprzeczę. Ach...
    Zyskując jedno, możesz stracić drugie... Mądre stwierdzenie. I życiowe. Czasem nawet aż zbyt życiowe...
    Mamy tutaj dość ciekawe zjawisko. Jestem raczej umysłem ścisłym, więc posłużę się fizyką. Louis i Harry są jak dwa magnesy. Z jednej strony przyciągają się, z drugiej - odpychają. Jedynym problemem w tej sytuacji jest fakt, że prawa fizyki są... cóż, są prawami. To dość oczywiste. Więc...

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  12. K U R W A. JA CHCE ZGODE. No niby czesto tak jest ze ff sa przeslodzone, ale takie male slodkie momenty sie pozniej przydaja. Zgoda od czasu do czasu musi byc. A akcja nie musi sie dziac w ten sposob moze byc cos co nie jest klotnia tylko jakims problemem obojga. To jest wtedy taka fajna odskocznia. Ale i tsk kocham to opowiadanie XD czekam na next xx Btw ile mniej wiecej bedzie rozdzialow? oxo

    OdpowiedzUsuń