Od Autora: Przede wszystkim zapomniałem
podziękować za to, że większość polubiła Louisa
w tym ff, ponieważ obawiałem się, że jego nieśmiałość będzie was
irytować, ale jednak nie :-). Taki był oczywiście zamysł od początku, że Lou miał
być szarą, wstydliwą myszką, ale to nie dziwne zważając na jego przeszłość,
która zresztą była pokazana, a właściwie to było raczej wspomnienie Louisa. Szczerze mówiąc kreowałem jego postać na
pewnej ważnej dla mnie osobie.
Harry jest
osobą, taką jakie kocham kreować. Egoistyczny, sarkastyczny i nieco zadufany w
sobie. Ale w takich najlepiej się czuje (i to wcale nie ma związku, że sam
jestem troszkę podobny haha). Także jakkolwiek na niego patrzycie to wierzcie
mi, że jego charakter podoba mi się :---)
Od pół
godziny zastanawiałem się czy zapukać do drzwi Lisy. Stałem przed nimi z
wyciągniętą dłonią złożoną w pięść. W pewnym momencie ledwo co nie zastukałem w
nie, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Wywróciłem oczami. Nie umiem
stawić czoła problemom. Harry miał rację. Ale muszę to z nią wyjaśnić, zanim
będzie za późno. Wziąłem głęboki oddech i starałem się ponowić próbę tak
prostej czynności jak zapukanie do drzwi. Jednak znów zrezygnowałem. Gdybym był
inną osobą na pewno i to z wielką przyjemnością bym na siebie nakrzyczał. Louis ogarnij się! Przestań być taką ciotą!
Bądź mężczyzną! Masz do cholery 20 lat, a zachowujesz się jak skończony
dzieciak! Te słowa bardzo pasowałyby do mojej mamy. Ale nie chcę nią być. A
może powiem Lisie prawdę? Że po prostu mam już kogoś? Nie muszę mówić, że tą
osobą jest Harry. Najgorszy był fakt, że nie umiałem nazwać nawet swojej
orientacji. Podobają mi się mężczyźni? Kobiety? A może to i to? Na razie czułem
tylko pociąg do Harry’ego z chłopaków, ale to się może kiedyś zmienić, prawda?
Usłyszałem
za drzwiami czyjeś kroki. Spanikowałem, nie wiedząc co zrobić. Przecież ona
zaraz wyjdzie i zapewne jak mnie zobaczy, nie będzie zadowolona. Stanąłem więc obok
drzwi, więc w momencie kiedy się uchyliły zasłoniły mnie. Lisa zamknęła je i
skierowała się w stronę schodów. Nie zauważyła mnie. Odetchnąłem z ulgą.
Ostatnio byłem w takim stresie, gdy musiałem powiedzieć Harry’emu, że wiem czym
się zajmuje. Wróciłem do swojego pokoju i wziąłem do ręki telefon, aby
sprawdzić czy nikt do mnie nie dzwonił. Tym nikim w zasadzie był Harry. Miałem
nadzieje, że napisze jakiegoś krótkiego sms typu „Jak się masz?” Z drugiej
strony nie chciałem z nim rozmawiać. Czułem, że jeszcze mu nie wybaczyłem
ukrywania prawdy. Czy okradanie ludzi można nazwać pracą? Dlaczego ten chłopak
nie znajdzie sobie normalnego zajęcia jak inni? Tylko musiał wpakować się w
takie bagno? Zastanawiałem się co będzie jak złapie go policja. Czy wtedy go
stracę? Nie chcę tego. Muszę przemówić mu do rozsądku. On musi z tym skończyć.
Odłożyłem
zrezygnowany komórkę. Żadnego znaku życia.
***
Harry nie
przyszedł na zajęcia. Patrzyłem ze zmartwieniem i smutkiem w puste miejsce
mojego… nie, nie byliśmy parą. Nie miałem prawa go tak nazywać. Panna Isabelle
co jakiś czas rzucała mi krótkie spojrzenie. Nie była głupia. Pewnie domyśliła
się, że byłem w swoim świecie i nie słuchałem jej.
- Wszystko w
porządku Louis? – spytała nagle kobieta.
- Tak, tak.
– odpowiedziałem niemrawo.
- Jego
księcia nie ma i chłopak się załamał. – powiedział ktoś z końca. Cała sala wy
buchnęła śmiechem. Zauważyłem, że nawet Liam zachichotał, chodź nie starał się
śmiać głośno. Cały spłonąłem rumieńcem i zakryłem się nieco dłonią. Przeklęty
Styles. Musiał kłamać, że uprawialiśmy seks w toalecie w klubie? Cały czas
słyszę jakieś komentarze. Niektóre są mniej a niektóre bardziej złośliwe, ale
mam je gdzieś gdy przy mnie jest Harry. Widzę, że ludzie się go boją i starają
się mówić bardzo cicho gdy jest w pobliżu. Dzisiaj jednak mogli mi wpieprzać.
Jestem tylko Louisem. Kto by się mnie bał?
- Możesz
sobie darować takie przytyki Jones? – powiedziała panna Isabelle, za co byłem
jej niezmiernie wdzięczny. – Może pośmiejemy się z ciebie i twoich egzaminów?
Co ty tam ostatnio pisałeś? Ach, pamiętam! Że Leonardo Da Vinci malował w
czasach średniowiecza.
Sala
ponownie wy buchnęła śmiechem, ale na szczęście już nie z mojego powodu.
Na przerwie
gdy jadłem kanapkę na stołówce, dołączył się do mnie Liam. Usiadł z frytkami i
piciem. Chciał mnie poczęstować, ale odmówiłem. Nie jestem przyzwyczajony do
zabierania innym jedzenia z talerza.
- Jones to
idiota. – powiedział biorąc frytkę do ust.
- Ale jego
żart cię rozbawił. – zwróciłem mu uwagę z lekkim uśmiechem, który starałem się
ukryć. Chłopak odchrząknął, wyraźnie nie wiedząc co powiedzieć. Szturchnąłem go
więc ramieniem, mówiąc ze śmiechem: - Spokojnie, żartowałem.
-
Wystraszyłeś mnie. – odetchnął z ulgą. – Swoją drogą, dlaczego nie ma dzisiaj
Harry’ego?
- Nie mam
pojęcia. – wzruszyłem ramionami. Liam kiwnął głową. Doskonale wiedziałem
dlaczego nie przyszedł, ale wolałem zachować to dla siebie. Balem się, że Li
mógłby donieść na niego policji. Nie ufałem mu jeszcze wystarczająco, ale może
wkrótce to się zmieni.
- Mam
pytanie, tylko trochę intymne… - zaczął. - Czy to co mówią jest prawdą? Że ty i
Harry… no wiesz… umawiacie się?
Przygryzłem
wargę, myśląc przez moment nad odpowiedzią. Nie chciałem kłamać, ale i nie
chciałem mówić prawdy.
- Nie
jesteśmy parą jeśli o to chodzi. – powiedziałem zgodnie z prawdą.
- W
porządku. Tak tylko pytałem. – wzruszył ramionami. W tym momencie poczułem, że
to mogę mu wyznać i, że na tyle mu ufam iż wiem, że nie wygada wszystkim, chodź
reszta była tego pewna.
- Ale coś
jest na rzeczy. – wypowiedziałem to beztrosko, tak jakby mimochodem i ugryzłem
kawałem kanapki. Payne zmarszczył brwi.
- To znaczy?
Nie pomyśl, że wtrącam się czy coś ale…
- Spokojnie,
stary. – powiedziałem ze śmiechem. – Po prostu od jakiegoś czasu wszystko ku
temu zmierza i… cóż, może niedługo w końcu powiemy sobie nawzajem o swoich
uczuciach. Chodź Harry tak jakby już to zrobił.
- Harry jest
otwartym gejem, każdy to wie ale ty… nie wyglądasz.
- Nie jestem
gejem. – pokręciłem głową. – Ale podoba mi się Harry. Tylko on.
Li kiwnął
głową.
- Czyli albo
jesteś biseksualny albo Harroseksualny. – roześmiał się, a ja z nim. Ciekawe
czy jest taka orientacja?
***
Późnym
popołudniem postanowiłem zakończyć tą sprawę raz na zawsze. Musiałem w tym celu
udać się do Harry’ego. Aby mieć przed sobą mniej tajemnic postanowiłem, że
powiem mu o Stanie i mojej rodzinie. Nie będę przed nim tego ukrywał, ponieważ
również zasługuje na prawdę. Pełny nadziei, że w końcu dojdziemy do
porozumienia wszedłem po schodach klatki schodowej. Przed drzwiami już ktoś stał i usilnie się dobijał, jednak
nikt mu nie otwierał.
- Nigdzie z
tobą nie pójdzie. – powiedziałem pewnym siebie tonem stając naprzeciwko Zayna.
Czułem, że mam nad nim przewagę. Harry kochał mnie, nie jego. I byłem pewien,
że zrobiłoby wszystko o co bym go poprosił. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
W jego spojrzeniu widziałem czyste zdziwienie.
- Słucham?
- Mówię nie wyraźnie? Harry, nigdzie z tobą n i e i d z i e. – powiedziałem przez zaciśnięte
zęby. Boże, jak Zayn mógł tak go wykorzystywać? I on ma czelność nazywania
siebie jego najlepszym przyjacielem? Ja bym nigdy nie mógł tego zrobić
któremukolwiek z moich przyjaciół, a tym bardziej temu najbliższemu.
- Mam rozumieć, że od dzisiaj ty za niego decydujesz? Harry
owszem, jest ciotą ale nie aż taką. – prychnął pod nosem, a ja miałem ochotę
dać mu w twarz. W dodatku nazywa swojego kumpla synonimem pedała. Gdybym miał
magnetofon wszystko bym nagrał i pokazał Harry’emu aby zobaczył, że zadaje się
z nie odpowiednią osobą. Nic dziwnego, że taki się stał. Towarzystwo i złe
przeżycia. Sam bym zboczył na złą drogę. Teraz zaczynałem powoli rozumieć jego
sytuację, jednak nadal byłem zdania, że powinien z tym skończyć. Może jestem
dla niego nadzieją na lepsze życie? Może to ze mną ma je stworzyć?
- Tak, Harry jest mój. Nie twój. Zrozum to wreszcie. I ja
mówię, że kończy z tym gównem w które go wrobiłeś. Już nigdy więcej do ciebie
nie przyjdzie na akcje.
Zayn zmarszczył brwi. Chyba zrozumiał o czym mówię.
- Kto ci powiedział? Harry? Co za skończony idiota. –
mruknął.
- Nie. – zaprzeczyłem kręcąc głową. – Sam się domyśliłem. Nie
doniosę na ciebie policji, nie martw się. Ale tylko dlatego, ponieważ nie chce
wkopywać Harry’ego. W innym wypadku możesz być pewien, że postąpił bym inaczej.
Pamiętasz jak mnie uderzyłeś? Fajne uczucie?
Oczy Zayna pociemniały. Serce zaczęło mi szybciej bić.
Zaczynałem się go bać. Był złodziejem. Bił chłopaków, dziewczyny… nie wahałby
się przed uderzeniem mnie. Więc dlaczego z nim zadzierałem? Jestem większym
głupcem niż myślałem. Od takich osób należy się trzymać z daleka, a nie je
jeszcze prowokować.
- Nie zamierzam ci się spowiadać. – uciął krótko. – Harry ma
prawo decydować sam o sobie. Nie zachowuj się jakbyś był jego matką.
- Zmanipulowałeś go. Był zagubiony i nie miał pieniędzy.
Stracił dom, chłopaka – wszystko. A ty to wykorzystałeś do własnych celów. –
powiedziałem z wyraźnym wyrzutem. Zayn jednak się tym nie przejął.
- Ale Harry mimo wszystko nie odszedł. Brnął w to. Potem mu
się to spodobało. Nie sądzę abyś zdołał go przekonać do tego aby z tego
zrezygnował. – założył ręce na klatkę piersiową i spojrzał na mnie z
wyższością.
- Mylisz się. Harry mnie kocha. Zrobi to dla mnie. –
odpowiedziałem pewnym siebie tonem. Zayn roześmiał się głośno i przeraźliwie.
Przeszły mnie dreszcze po całym ciele. Jego śmiech był niczym z horroru. Zdałem
sobie sprawę, że bałem się go.
- Kocha cię. – prychnął pod nosem. – Nic dla niego nie
znaczysz. Jestem jego przyjacielem dłużej i wiem, że takie chłoptasie jak ty
nie są w jego stylu. Nie jesteś Jamesem i nigdy nim nie będziesz. W końcu mu
się znudzisz. Jesteś tylko odskocznią po złym chłopcu. Potem znajdzie sobie
kogoś w stylu Jamesa. Bo tacy mężczyźni go pociągają. Nie szare myszki.
Przełknąłem z trudem ślinę. Dłonie zaczęły mi się pocić.
Boże, a jeżeli Zayn ma racje? Przeceniałem chyba nasze uczucie. Ono nie było
tak silne jak mi się wydawało. Harry może nie zrezygnować z tego… Co ja wtedy
zrobię? A jeżeli mnie kiedyś zdradzi? Albo rzuci? Nie przeżyje tego. Potem Zayn
wyminął mnie i zszedł po schodach, a ja zostałem sam. Harry’ego ewidentnie nie
ma w domu. Chyba wiem gdzie go znaleźć...
***
Przedzierając się przez gęstwiny wyszedłem na polanę. Słońce
kierowało się ku zachodowi. Harry siedział po turecku tyłem do mnie, patrząc w
dal. Wyglądał tak pięknie, że miałem ochotę go w tym momencie namalować i
byłbym pewien, że dostałbym za to szóstkę, nawet gdybym zrobił to najgorzej na
świecie. Tak cudownego widoku po prostu nie da się zwalić. Miałem nadzieje, że
nasza rozmowa nie sprawi, że magia tego miejsca zniknie. Pamiętam pierwszy raz
gdy mnie tu Harry przyprowadził. Pogodziliśmy się. Zaczęliśmy w końcu ze sobą
normalnie rozmawiać. Czułem, że dzisiaj to miejsce również przyniesie nam
szczęście.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać, Lou? – zapytał chłopak
nawet na mnie nie patrząc.
- Dzisiaj jest piątek. Mówiłeś, że zawsze tu przychodzisz w
te dni. – przypomniałem mu. – Skąd wiedziałeś, że to ja?
- To proste. Nikt inny by mnie nie szukał. – odpowiedział
wzruszając ramionami. Poczułem nagły przypływ nie chcianego współczucia dla
niego. Tak naprawdę nie miał nikogo. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę.
Jego ojciec go zostawił, mama nie żyje, James omal go nie zgwałcił, Zayn go
wykorzystuje. Pokręciłem głową z politowaniem. Usiadłem obok Harry’ego, również
na niego nie patrząc. Wolałem oglądać otaczający nas widok. Obawiałem się, że
jeżeli zbyt długo będę spoglądał w te piękne szmaragdowe oczy to, to się nie
skończy dobrze dla nas obojga.
- Spotkałem Zayna przed twoim mieszkaniem. – powiedziałem po
dłuższej chwili milczenia. Harry kiwnął głową.
- Wiem. Umówiłem się z nim na dzisiaj. – odparł. W tym
momencie poczułem małą iskierkę nadziei, że może w końcu z tym skończy – dla
mnie. Chciałbym tyle dla niego znaczyć. Też nie miałem jednej osoby, której
mógłbym zaufać. Ale poznałem Liama i Nialla i chciałem aby stali się moimi
przyjaciółmi.
- Więc dlaczego jesteś tu? – spytałem. Harry wzruszył ramionami.
- Musiałem pomyśleć.
- Rozmawiałem z nim. Zayn wie, że ja wiem o tym co robicie.
Był zły.
- Domyślam się. – chłopak nadal na mnie nie spojrzał, co
zaczęło mnie irytować. Ja mu rzucałem krótkie spojrzenia co jakiś czas.
Przymknąłem na moment oczy i wypuściłem drżący oddech. Musiałem powiedzieć mu o
tylu sprawach, że nie wiedziałem od czego zacząć. Zdecydowałem, że najpierw
postawię na jedną.
- Co zamierzasz dalej z tym zrobić?
- Jestem w trakcie myślenia nad tym. – pierwszy raz odkąd tu
jestem Harry na mnie popatrzył. Jego wzrok nie wyrażał żadnych emocji. Był
nijaki. Nie potrafiłem nic odczytać. Jednak chyba miałem wrażenie, że w jego
wzroku kryła się czułość i troska. Może względem mnie? Może mi współczuł, że
stawia mnie w takiej sytuacji? Nie wiem.
- Harry… nie bądź zły, ale… powiedziałem mu, że z tym
kończysz. – powiedziałem cicho, tak jakby chcąc aby tego nie usłyszał, ale
jednak mieć czyste sumienie, że wypowiedziałem te słowa.
- Zadecydowałeś za mnie? – uniósł jedną brew mu górze,
rzucając mi zdziwione spojrzenie.
- Tak jakby. – wydukałem. – Harry, on cię wykorzystuje.
Miałeś tylko 17 lat. Byłeś młody, naiwny i bez pieniędzy. Nie powinieneś
zadawać się, a co więcej ufać takiej osobie.
Harry znów spojrzał przed siebie. Uśmiechnął się ironicznie.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo Zayn mi pomógł. Był ze
mną w najtrudniejszym okresie mojego życia. Wiem, że nie powinienem cię za to
winić, ponieważ się nie znaliśmy, ale prawda jest taka, że nie wiesz i nigdy
nie będziesz wiedział co wtedy się działo. Tylko ja i Zayn wiemy. Nie mamy
przed sobą żadnych tajemnic. Jest moim najlepszym przyjacielem od dzieciństwa.
Nie mogę mu nie ufać. Po za tym brak pieniędzy zmusza ludzi do robienia
okropnych rzeczy. Nie jestem z tego dumny, ale też nie mogę ci obiecać, że z
tym skończę. – jego ton był spokojny. Tak jakby wcześniej sobie zaplanował co
powie. Miał dużo czasu, nie przyszedł w końcu dzisiaj na zajęcia. Ja jednak nie
potrafiłem odpuścić. Chciałem aby obiecał mi tu i teraz, że już nigdy więcej
nie okradnie żadnej osoby.
- Nie starasz się nawet szukać pracy. Gdyby każda bezrobotna
osoba okradała ludzi na ulicach, 20 procent Francji musiałaby być przestępcami.
Nie chce cię oglądać za kratkami, a jestem prawie pewien, że prędzej czy
później cię złapią. Więc lepiej skończ z tym teraz.
- Zajmuje się tym już dłuższy czas. Dotąd wszystko nam się
udawało. Nie mogę rzucić tego z dnia na dzień. Mam pewne zobowiązania, wobec
siebie i wobec Zayna. – nadal starał się mówić spokojnie, jednak jego ton był
trochę wyższy niż wcześniej. Pokręciłem głową nie dowierzając. Mój ton był
przepełniony złością.
- Myślałem, że jestem dla ciebie najważniejszy. Że masz tylko
mnie. Że to mnie możesz ufać, nie jemu! Jeśli się kogoś kocha to robi się
wszystko aby dana osoba była szczęśliwa! A ja do cholery nie potrafię być
szczęśliwy kiedy mój chłopak okrada ludzi! Masz z tym skończyć. Nie wiem jak i
nie wiem kiedy, ale masz to zrobić. – powiedziałem wypuszczając oddech.
Zerknąłem na Harry’ego, którego kącik ust uniósł się ku górze. Zmarszczyłem
brwi. – O co chodzi? – zapytałem nic z tego nie rozumiejąc.
- Powiedziałeś „mój chłopak”. – zauważył. Dopiero teraz
zdałem sobie z tego sprawę, jednak byłem tak pochłonięty krzyczeniem na
Harry’ego, że nawet tego nie zauważyłem.
- I tylko tyle zrozumiałeś z mojego wywodu? – westchnąłem. –
Zayn miał rację. Nigdy nie będę Jamesem. Dla niego zrezygnowałbyś z tego co
robisz. Nie musze nawet pytać czy by tak było. Po prostu to wiem. James był
twoim pierwszym i zawsze będzie w twoim sercu. Gdyby teraz się pojawił w
drzwiach rzuciłbyś wszystko i wyjechałbyś gdzieś z nim. – wstałem z mokrej
trawy od rosy i ciężko westchnąłem. Nie spojrzałem nawet na zegarek, ale
patrząc po słońcu, powinno być koło 19:30 może później? Nie chciałem słuchać
odpowiedzi Harry’ego, ponieważ bałem się, że powie coś czego nie chciałem
usłyszeć. Masz rację, ale możesz go na
jakiś czas zastępować.
- Skoro tak uważasz…
Miałem ochotę zacząć krzyczeć. Dlaczego zawsze ta odpowiedź
wychodziła z jego ust? Szczerze – oczekiwałem czegoś bardziej konkretnego.
Mogłaby nawet to być negatywna odpowiedź, nie taka której się spodziewałem ale
coś więcej niż „skoro tak uważasz”. Wywróciłem oczami i chciałem odejść, ale
coś mi nie pozwalało. To była chyba ciekawość. Co Harry miał na myśli mówiąc to?
- Tylko tyle?
Chłopak odwrócił się w moją stronę po czym wstał z ziemi. W
jego oczach widziałem gniew. Był na mnie zły. Dlaczego? To chyba ja powinienem
mieć pretensje.
- A co mam ci powiedzieć?! – krzyknął wręcz desperackim
tonem. – Najpierw uważasz, że się puszczam, potem że cię okłamuje, a na końcu
wmawiasz mi, że zostawiłbym cię dla Jamesa! – zaczął wyliczać na palcach. – Co
mam powiedzieć? Proszę, powiedz. Bo jak widać prawda, że cię kocham i nigdy bym
cię nie zostawił ani nie okłamałem cię podczas naszej pierwszej nocy jak widać
nie działa. Ty zawsze wiesz wszystko najlepiej. A tak naprawdę nie wiesz co
byłoby dla mnie odpowiednie. To moje życie i muszę sam zdecydować co chcę
zrobić, jak je przeżyć. To nie twoja decyzja tylko moja. Cokolwiek zadecyduje
to nie będzie miało wpływu na moje uczucia do ciebie, pamiętaj.
To brzmiało tak jakby chciał powiedzieć nie zrezygnuje z okradania innych, mam nadzieje, że to zaakceptujesz. Dlaczego
nie mógł sobie znaleźć normalnej pracy? Naprawdę tak trudno? Wiele osób pracuje
w kawiarniach, barach, sklepach gdziekolwiek! Ale ma za co żyć i nie musi
kraść, dlaczego ten gówniarz musi być zawsze taki uparty? Nienawidzę go za to.
- Mam nadzieje, że twój wybór okaże się dobry i nie będziesz
go żałował. Ale pamiętaj: zyskując jedno możesz stracić drugie. – odwróciłem
się na pięcie i po prostu odszedłem od niego. Ja nazwałem go chłopakiem, on
powiedział, że mnie kocha, a tak naprawdę nie doszliśmy do porozumienia. Jak to
możliwe? Jesteśmy siebie warci.
*
W sekrecie wam powiem, że lubię tworzyć bohaterów, którzy się
nie lubią i mają sprzeczne charaktery, więc to wyjaśnia moje zamiłowanie do
konfliktów. Nie lubię za dużo fluffu w ff, mam wrażenie, że jak jest za słodko
to jest nudno, a nuda to chyba ostatnia rzecz jakiej bym chciał haha. +
wiedzieliście, że melodramat „Jeśli zostanę” albo „Gwiazd naszych wina”
napisali faceci? Więc nie dziwcie się, ze ff
o Larrym może pisać chłopak bo czuje się wtedy dziwnie, dzięki i pa ;-)
Dobry!
OdpowiedzUsuńNa wstępie pragnę powiedzieć iż ustanawiam nową orientację seksualną. Uwaga, uwaga: Harroseksualizm.
Dlaaaaaaaaaaaaaaczego oni cały czas się kłócą? Jeju, jak rozkapryszone dzieci w piaskownicy *facepalm*, ale przyznaję dzięki temu akcja jest ciekawsza.
Nie mam dzisiaj weny na jakiś wspaniały komentarz więc poprzestanę na tym co już napisane przeze mnie zostało :P
Oczywiście będę wyczekiwała kolejnego rozdziału :*
Pozdrowionka <3
/Czytelnikus Pospolitus
Ogólnie jest to mój (chyba) pierwszy, (bo mogę nie pamiętać) ff, w którym główni bohatrowie się nie lubią i jest strasznie dużo nieporozumień. Mogę więc teraz z czystym sumieniem stwierdzić, że właśnie takie opowiadania są dużo ciekawsze od tych wszystkich przesłodzonych ff. W każdym razie rozdział idealny no i mimo wszystko z niecierpliwością czekam na porozumienie chłopaków. Mam nadzieję, że wszystko między nimi będzie ok do zakończenia opo! <3
OdpowiedzUsuńWeny życzę :)
kurwa, niech się pogodzą... chcę trochę słodyczy w tym ff
OdpowiedzUsuńRozdział super jak zwykle hahaha :) swoją opinię wyraziłam na fb, ale chyba muszę napisać to też tutaj - niech oni będą razem, bez kłótni i niech się karmią nawzajem truskawkami z bitą śmietaną :). Ale też nie może być za słodko, bo byś nas zanudził, więc niech po prostu będą szczerzy wobec siebie. Ogólnie to podziwiam Cię za to, że wymyśliłeś tę historię i chce Ci się to pisać! I nieźle też wymyśliłeś nową orientację seksualną, harroseksualizm ;). Generalnie to nie umiem pisać długich komentarzy, z góry przepraszam za to... Ale oczywiście się uparłam, więc napisałam hahah
OdpowiedzUsuńDo następnego i weny życzę! :*
czuje niedosyt! chce więcej.. i to jak kończysz w takich momentach grrr :// jezu kocham to ff coraz bardziej <3 ale dlaczego oni są tacy uparaci?! coś mnie rozsadza od środka XD
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńROBERT
DLACZEGO ONI MUSZĄ BYĆ TAK GŁUPI?!
NIE NO SPOKO WYZNALIŚMY SOBIE MIŁOŚĆ ALE CHUJ Z TYM
DLACZEGO
CO NIE ZMIENIA FAKTU ŻE KOCHAM TO FF ALE NO FRGTJIFDK
GŁUPKI
NIE LUBIE ZAYNA TU
I KURWA JESZCZE KSIĘŻNICZKA LISA
ZUPEŁNIE NIEŚWIADOMA OCZYWISTYCH RZECZY A WPIERDALAJĄCA SIE WE WSZYSTKO
BOŻE
W skrócie kocham cię
Mary Sz. @im_little_mary
Jest to mój pierwszy rozdział czytany na bieżąco i czuję pewien (?)niedosyt. Sama nie wiem jak nazwać to co czuję, ale z pewnością chodzi o to, że to ff jest pieprzonym majstersztykiem.
OdpowiedzUsuńHarry wkurwiony na Lou za to, że ten za niego zdecydował to życie, ale Lou będący Harroseksualny przebija wszystko co do tej pory było w tym ff. Z każdym rozdziałem wymyślasz coś nowego co mnie zaskakuje i uwielbiam to. Nie mam pojęcia na co będę czekać kiedy to ff się skończy, ale mam nadzieję, że napiszesz coś nowego z jeszcze bardziej ojazdową fabułą i może większą ilością fluffu? Albo jakiegoś shota, którym wyprowadzisz nam wszystkim jedynki na spacer? Albo zaskoczysz nas wszystkich jakimś pieprzonym smutem? Nie wiem, ale nie wybiegając za daleko w przyszłość - nie mogę doczekać się następnego, ale będę cierpliwie czekać ile trzeba. Kocham Cię Roberciku, jesteś moim mistrzem 😘
Po tym rozdziale trochę zmieniłam zdanie o Lou, mam nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego z Lisą, bo to mógłby być jego życiowy błąd.
OdpowiedzUsuńLouis się stara, przecież *jego chłopak* wmieszał się w takie gówno... Ale może Harry to przemyśli? Wierzę, że oddałby za tego Aniołka bardzo dużo, a ten krok nie musiałby być taki trudny, kiedy miałby przy boku ukochaną osobę.
Bardzo bardzo mocno pragnęłabym, żeby Larry był ze sobą, żeby nie mieli przed sobą tajemnic, byli parą i polegali na sobie...
Do 18, Robercie, życzę weny. W następnym rozdziale wszystko się wyjaśni?... :)
A.
Że Ty niby jesteś egoista? A kto mi zawsze pomaga co? :* Ale nie to mialam pisać XD
OdpowiedzUsuńRozdział cudny <3 z resztą jak zawsze =3
Kocham, kocham :D :*
Albo mi się zdaje, albo rozdział był krótki... ale to nic.. właśnie tego się spodziewałam.. (chodzi mi o wydarzenia)
No i to chyba tyle.. nie mam pomysłu na komentarz ;-; Jeszcze raz: Kocham <3 -Juleczka xx
PRZEPRASZAM, ALE NIE MAM SIŁY NA MĄDRY KOMENTARZ, WIĘC DAJE TYLKO ZNAĆ, ŻE PRZECZYTAŁAM xx
OdpowiedzUsuńTo niezdecydowanie Louisa trochę przypomina mi mnie, szczerze. Wieczna rozkmina i zawahanie się przed każdą decyzją... Yup. I z jednej strony trochę szkoda, że nie wyjaśnili sobie z Lisą tego hmhm 'zamieszania', aczkolwiek może to i lepiej... Kto wie, jak to by skończyło! To coś jak, wiesz, gdy ludźmi targają gwałtowne emocje na ogół dzieje się coś niespodziewanego. Morderstwo albo romans? Nie wiadomo, co gorsze XD
OdpowiedzUsuńLouis, tęskniący za Harrym na zajęciach → ♥
"Może pośmiejemy się z ciebie i twoich egzaminów? Co ty tam ostatnio pisałeś? Ach, pamiętam! Że Leonardo Da Vinci malował w czasach średniowiecza." To jeszcze nie jest takie najgorsze, powiem Ci XD Ja ostatnio napisałam na kartkówce z geografii, że Polesie Lubelskie leży w okolicach Śląska... Choć i tak nikt nie przebije mojego kumpla. Wpisanie Conchity zamiast Zygmunta Augusta było wtopą stulecia. Z tym, że on zrobił to żartobliwie, a ktoś z młodszego rocznika zupełnie na poważnie napisał, że Ruś podbił Bakugan ;p Dzisiejsza młodzież jest niezwykle pomysłowa, nie sądzisz?
Liaś jest słodki ♥ Idk skąd bierze się we mnie to przekonanie, więc... po prostu ;)
Harroseksualność... No, oczywiście, że istnieje! Potwierdzam to! Też jestem harroseksualna! Chociaż w sumie jestem też andrewseksualna, jamesoseksualna, darrenoseksualna i... Chyba po prostu hetero, sorry.
(ahh te rozkminy! XD)
W tym rozdziale między Zaynem a Lou aż idą iskry, to może rozwinąć się w ciekawym kierunku... Nie, nie zouisowym, broń Boże (nie znoszę ich jako pairingu, jakoś). Ale widać, że coś zaczyna się dziać, so... Czekamy na dalszy ciąg wydarzeń. Z wypiekami na twarzy.
"- Kocha cię. – prychnął pod nosem. – Nic dla niego nie znaczysz. Jestem jego przyjacielem dłużej i wiem, że takie chłoptasie jak ty nie są w jego stylu. Nie jesteś Jamesem i nigdy nim nie będziesz. W końcu mu się znudzisz. Jesteś tylko odskocznią po złym chłopcu. Potem znajdzie sobie kogoś w stylu Jamesa. Bo tacy mężczyźni go pociągają. Nie szare myszki. "
Ooo, Zaynie, masz minusa i to sporego. Jak możesz spokojnie twierdzić, że błękit i zieleń nie są dla siebie stworzone? Zachowujesz się jak pieprzona Elounor Shipper! i od razu wyjaśniam, że nie mam jakiejś specjalnej urazy do ogółu, ludzie jak inni, cóż. Chodzi mi głównie o to, że większość z nich, no, dobrze, wszyscy, przejawiają ślepotę zaawansowaną i Zayn chyba się tutaj z nimi identyfikuje.
"- To proste. Nikt inny by mnie nie szukał." Tak piękne, a tak smutne. W sumie, coś w tym jest. Najpiękniejszymi historiami są te smutne... Ale mało kto ma odwagę mówić o nich głośno.
"Chciałbym tyle dla niego znaczyć". Więcej niż tysiąc słów.
'Mój chłopak' → ♥
"Zayn miał rację. Nigdy nie będę Jamesem. Dla niego zrezygnowałbyś z tego co robisz. Nie musze nawet pytać czy by tak było. Po prostu to wiem. James był twoim pierwszym i zawsze będzie w twoim sercu. Gdyby teraz się pojawił w drzwiach rzuciłbyś wszystko i wyjechałbyś gdzieś z nim."
To były dość serce łamiące słowa, nie zaprzeczę. Ach...
Zyskując jedno, możesz stracić drugie... Mądre stwierdzenie. I życiowe. Czasem nawet aż zbyt życiowe...
Mamy tutaj dość ciekawe zjawisko. Jestem raczej umysłem ścisłym, więc posłużę się fizyką. Louis i Harry są jak dwa magnesy. Z jednej strony przyciągają się, z drugiej - odpychają. Jedynym problemem w tej sytuacji jest fakt, że prawa fizyki są... cóż, są prawami. To dość oczywiste. Więc...
Julia
K U R W A. JA CHCE ZGODE. No niby czesto tak jest ze ff sa przeslodzone, ale takie male slodkie momenty sie pozniej przydaja. Zgoda od czasu do czasu musi byc. A akcja nie musi sie dziac w ten sposob moze byc cos co nie jest klotnia tylko jakims problemem obojga. To jest wtedy taka fajna odskocznia. Ale i tsk kocham to opowiadanie XD czekam na next xx Btw ile mniej wiecej bedzie rozdzialow? oxo
OdpowiedzUsuń