niedziela, 14 września 2014

Rozdział 12 "Kochasz mnie bardziej niż Lise?"

Od Autora: Dużo osób męczyło mnie o rozdział. To miłe jak ktoś zapyta ale pytanie o niego na grupie? Wolę jak ktoś zapyta w wiadomości prywatnej zamiast publicznie – więc tak na przyszłość. Pisałem go dosyć długo, a to dlatego, że ostatnią scenę chciałem napisać jakoś ładnie a nie byle jak. Miłego czytania i mam nadzieje, że było warto czekać. Końcówka nie wyszła oczywiście dokładnie tak jak chciałem. Miała być jeszcze jedna scena ale zrezygnowałem z niej. Dam ją najwyżej pod koniec 13 rozdziału, bo pojawić się chcąc nie chcąc musi. A wyjaśni ona jedną rzecz, którą zapewne większość się domyśla. Rozdział ma 4800 słów ale dotrwajcie do końca.  Enjoy x


Ostatecznie się zgodziłem. Oczywiście, że się zgodziłem. Dlaczego miałbym tego nie zrobić? Całowaliśmy się, spaliśmy w jednym łóżku. Zrobiliśmy  te wszystkie rzeczy, które ludzie zwykle robią na trzeciej lub czwartej randce. To bez znaczenia, że zaczęliśmy od końca. Ważne, że nareszcie wkroczyliśmy na dobre tory.
Co było gdy się obudziłem następnego dnia, po nocy spędzonej z Harrym? Cóż, nie zastałem go w łóżku, co mnie nieco zmartwiło. Miałem dziwne wrażenie, że poszedł na uczelnie nie czekając na mnie, ponieważ był zły, że nie chciałem się z nim przespać. Z walącym sercem wstałem, cały czas się zastanawiając co mam zrobić gdy wejdę do kuchni, a jego tam nie będzie? Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne, ponieważ jak tylko wyszedłem z sypialni to poczułem pyszny zapach jajecznicy. Nie pomyliłbym go z żadnym innym. Tak jak przewidziałem. Harry stał nad patelnią, kompletnie pochłonięty tym co robił. Jestem pewien, że mnie nawet nie zauważył, więc stając na palcach szedłem w jego stronę najciszej jak umiałem. Gdy byłem bardzo blisko dotknięcia go, usłyszałem jego głos. Aż podskoczyłem, kompletnie się go nie spodziewając:
- Witaj Louis.
Mimo iż stał do mnie tyłem, mogłem zobaczyć jak jego policzki rozciągają się w uśmiechu. Teraz to ja byłem zły. Westchnąłem.
- Skąd wiedziałeś… - zacząłem jednak mi przerwał.
- Spodziewałem się ciebie prędzej czy później. No i głośno oddychasz. – wyjaśnił. Prychnąłem pod nosem. Ja głośno oddycham? Wątpię. To Harry jest po prostu na mnie wyczulony. Podświadomie mnie wyczuwa. Tak, to lepsze wytłumaczenie.
- Ale tego na pewno się nie spodziewasz. – powiedziałem i zanim zdążył zareagować, przytuliłem go od tyłu, zaplatając swoje ręce na jego pasie. Podbródek ułożyłem na jego ramieniu i wpatrywałem się w przepyszne śniadanie, które smażył.
- Właśnie sprawiłeś, że nigdy nie przestanę smażyć tej pieprzonej jajecznicy. – odparł z szerokim uśmiechem.
- Nie przeklinaj. – mruknąłem.
- Oo widzę, że moja księżniczka stawia mi warunki. – powiedział udając oburzenie. – W takim razie ja też mam jeden.
Zmarszczyłem brwi.
- Jaki? – zapytałem nie pewnie. Przysięgam, że jak chodzi mu o seks to…
- Umów się ze mną.
Wywróciłem oczami.
- Nadal się zastanawiam.
- Buntownik. Ale podoba mi się to.
- Lubisz agresywny seks i jak ci się buntuje. Naprawdę nie chcę wiedzieć, co robiłeś ze swoim byłym chłopakiem. – powiedziałem wesoło. Harry na moment przestał mieszać jajecznice. A gdy znów to zrobił jego ruchy stały się wolniejsze. Po chwili odchrząknął, ale się nie odezwał. Cholera, chyba trafiłem w czuły punkt. Przestałem go obejmować, ponieważ poczułem, że stracił na to ochotę tylko jest zbyt miły aby mi o tym powiedzieć. Usiadłem na krzesełku w skupieniu wyczekując jego reakcji, która się nie pojawiała. Nerwowo zacząłem postukiwać palcami o blat stołu, gdy skończył smażyć i wyjął z szafki talerze. Chyba wiem jak mu to wynagrodzić. – Zgoda. – przerwałem krępującą ciszę. Harry odwrócił się w moją stronę w zdezorientowaniu. – Umówię się z tobą. – dodałem, na co posłał mi lekki uśmiech.
***
Naszą randkę zaplanowaliśmy na środę, ponieważ wtedy mamy dzień wolny. Pozostały 4 długie dni, przynajmniej długie dla mnie. Naprawdę, każdego dnia stawałem przed szafą, zastanawiając się w co się ubrać. Potem rezygnowałem, stwierdzając, że jeszcze mam czas. Lisa i Niall zauważyli mój świetny nastrój i to jak czasami bez powodu uśmiechałem się. Na przykład wczoraj gdy oglądałem z Lisą melodramat. Ona wypłakiwała oczy, a ja odpłynąłem myślami do nocy kiedy spaliśmy z Harrym w jednym łóżku. Było tak przyjemnie, ze oddałbym naprawdę wiele aby to powtórzyć. Łóżko w moim pokoju u państwa Horanów stało się dla mnie twarde i nie wygodne. W każdym razie, w pewnym momencie zacząłem się śmiać, a Lisa stwierdziła, że jestem nie czuły i mógłbym okazać trochę szacunku. Oczywiście przeprosiłem, ale to nie znaczyło, ze skupiłem się na filmie.
Najbardziej krępującym faktem było chyba to, że Harry cały czas się na mnie patrzył podczas zajęć, nie zwracając uwagi na to co mówiła panna Isabelle. Ona doskonale zauważyła, że to ja go rozpraszałem i posyłała mi wtedy znaczące spojrzenie, a ja płonąłem rumieńcem. Raz nawet podczas lekcji posłał mi całusa, a ja zakryłem się dłonią i lekko skuliłem na siedzeniu, udając, że tego nie widzę. To nie sprawiało, ze Harry był zły czy coś. Podobało mu się nawet, że byłem taki wstydliwy. Po zajęciach gdy wychodziliśmy z klasy, klepnął mnie w tyłek mówiąc przelotnie:
- Twoja dupa bardziej mnie podnieca niż najlepszy pornos.
Wywróciłem na to oczami, a Harry obejrzał się przez ramię ukazując swoje słodkie dołeczki. Jego oczy błyszczały jak dwie iskierki. Był rozbawiony, a było to w dzień przed naszą randką. Czułem, że krył się za tym jakiś podtekst typu „przygotuj ją na jutrzejszą randkę bo zamierzam cię pieprzyć do nie przytomności”. Obawiałem się, że naprawdę poważnie myślał o naszym seksie. Nie byłem jeszcze gotowy, ale chyba zrozumie to, prawda?
                                                                       ***
Stałem przed lustrem ubrany w czarne rurki, niebieską koszulę i zastanawiałem się czy zapiąć się pod szyję czy też pozostawić rozpięty guzik. Hm? Brałem jeszcze opcję założenia garnituru, ale wykluczyłem ją po tym gdy… zdałem sobie sprawę, że po prostu takowego nie posiadam. Do pokoju ktoś wszedł. Tą osobą była Lisa. Cholera, nie dobrze… może się czegoś domyśleć.
- Hej, pomyślałam sobie, że … - urwała widząc mnie. – Wychodzisz gdzieś? – zdziwiła się.
- Tak. – potwierdziłem bez zastanowienia. – Ale to nie jest randka. – ugryzłem się w język. Jestem skończonym idiotą. Nienawidzę siebie, poważnie.
- Wygląda na to, że jest. – uśmiechnęła się. – A tak szczerze to gdzie idziesz?
Uff, czyli jednak nie uwierzyła. Mogłem się domyśleć, w przeciwnym wypadku nie zareagowałaby tak entuzjastycznie.
- Do baru.
- Sam?
Zastanowiłem się przez chwilę czy mówić jej prawdę. Może nie było to dobre posunięcie ale…
- Nie. Z Harrym.
- Och. – uniosła brwi. – Aż tak się polubiliście?
- Taa. – mruknąłem ostatni raz zerkając na siebie w lustrze. Włosy postawiłem na żel do góry i szczerze mówiąc wyglądałem na starszego niż zazwyczaj. No i jakoś tak bardziej… gwiazdorsko? Zwykle przypominałem biednego studenta. Powycierane spodnie, stara koszulka i grzywka na bok nie dbale ułożona. Dzisiaj zobaczyłem w lustrze innego człowieka. Trudno pomyśleć, że ta przemiana była dla Harry’ego.
- Tylko nie podrywajcie za wiele dziewczyn. – roześmiała się i ja też miałem taką ochotę.
- Zapewniam cię, że to nie możliwe. – odpowiedziałem dotykając jej ramienia i wyszedłem z mojego pokoju, pozostawiając ją na pewno z całą masą pytań.
                                                                       ***
Szczerze? Nie miałem pojęcia gdzie nasze spotkanie planował Harry. Bar – powiedziałem to na odczepkę. Tak naprawdę wszystko było jedną wielką nie wiadomą.
Jednak gdy tylko spotkaliśmy się w parku tak jak postanowił Harry,  poczułem, że ktoś stoi za mną. Miałem zamiar odwrócić się z uśmiechem i powiedzieć coś ironicznego, ale niespodziewanie poczułem jak ktoś zawiązał mi chustkę na oczy. W pierwszym momencie pomyślałem, że to bandyci, tak jak pierwszego dnia we Francji. Ale ten ktoś robił to z taką delikatnością i troską, tak jakby bał się mnie skrzywdzić, że od razu odgoniłem od siebie tę myśl. Po za tym poczułem mocny zapach perfum, perfum jakimi pryskał się tylko Harry. Nie ulegało wątpliwości, że to on był osobą, która zawiązała mi bandanę na oczach. Potem złapał mnie za dłoń, zaciskając mocno na niej swoją i gdzieś prowadził. Było tak cicho, ze praktycznie słyszałem jego przyśpieszony oddech. Był zdenerwowany.
- Nie lubię niespodzianek. – stwierdziłem w pewnym momencie. Byłem pewien, że uśmiechnął się, ale niestety nie mogłem zobaczyć tych uroczych dołeczków w policzkach.
- A ja nie lubię ciebie. – powiedział nagle i wyczuwałem, że starał się aby jego ton był poważny ale niestety, słyszałem wyraźne rozbawienie.
- Sprawiasz mi przykrość. – wydukałem. I nim zdążyłem się zorientować, przystanęliśmy. Harry puścił moją dłoń, która była teraz spocona. Nie wiem czy to ja czy Harry, a może obaj? W każdym razie odwiązał mi chustkę i powolnym ruchem ją zdjął. Moim oczom ukazał się cichy zakątek. Była tylko pachnąca trawa, pokryta rosą, przepiękne drzewa rozciągające się po bokach, niebo pełne gwiazd i jasno świecący księżyc. Ale zaraz… było coś jeszcze. Koc, a nim mnóstwo różnych smakołyków. Począwszy od kanapek, sałatek a skończywszy na czymś do picia jak cola w puszce. Szczerze? Bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się czegoś takiego po nim, właściwie był ostatnią osobą, którą bym posądzał o takie coś. Harry stał obok mnie i bawił się bandaną, przewracając ją w palcach. Był najprawdopodobniej zestresowany. Zerknąłem na niego kątem oka. Harry był śliczny, bez wątpienia, ale dzisiaj przeszedł samego siebie. Loki związał w granatową bandanę, miał na sobie czarne rurki  i ciemną koszulę, rozpiętą do połowy, a jego szyje zdobił wisiorek z krzyżem. Wyglądał niczym młody bóg.
- I jak ci się podoba? – spytał cicho.
- Podoba? Jest obłędnie! – prawie wykrzyknąłem śmiejąc się głośno. – Nie miałem pojęcia, że jesteś aż takim romantykiem.
Harry wzruszył ramionami, zawstydzony moim komplement.
- Nie jestem ale… tak jakoś wyszło.
- Jasne. – mruknąłem nie przekonany. – A więc? Jemy? – spojrzałem na niego w wyczekiwaniu.
- Za chwilkę. – odpowiedział, podchodząc do mnie i pociągnął gwałtownie za kołnierz koszuli, spodziewałem się jakiegoś agresywnego pocałunku, ale on tymczasem przycisnął delikatnie swoje wargi do moich. Równie szybko się ode mnie odsunął mówiąc: - Teraz możemy.
Próbowałem uspokoić szybsze bicie serca, które towarzyszyło tej czynności. Czy on uważa, że ja po jego pocałunkach mogę normalnie funkcjonować? Wziąłem głęboki oddech, zaciągając się świeżym, nocnym powietrzem i zająłem miejsce obok niego na kocu. Było przecudownie i dzięki gwiazdom, mogliśmy siebie prawie idealnie zobaczyć, mimo później pory. Harry wyjął z pudełka dwie kanapki i podał mi jedną, którą z ochotą pochwyciłem.
- Jak już mówiłem, nie lubię niespodzianek ale gdybyś miał w zanadrzu jeszcze jedną, równie romantyczną to czemu nie?
- Ależ mam. – zapewnił mnie z szerokim uśmiechem. – Może nie tak romantyczną ale jest.
Uniosłem brwi. Mam nadzieje, że to nie jest moja pierwsza myśl. Bardzo się stresuje. Jeszcze bardziej niż przed samą randką. Harry potrafi być nie obliczalny i nigdy nie wiem czego mogę się po tym chłopaku spodziewać. Może gdybym jeszcze lepiej go poznał?
- Naprawdę mnie nie lubisz? – zmieniłem temat. Dobrze wiedziałem, że to był żart ale byłem ciekaw co powie. On tymczasem kiwnął głową mówiąc z przekonaniem:
- Jasne. Wprost cię nienawidzę. Dlatego zaraz wrzucę cię do wody.
- Co? – zmarszczyłem brwi i w mgnieniu oka z pozycji siedzącej, gdzie jadłem przepyszną kanapkę z indykiem, byłem w ramionach Harry’ego, który trzymał jedną rękę pod moimi kolanami, a drugą obejmował mnie w pasie. Ja miałem ręce założone na jego szyi i starałem się trzymać go najmocniej jak tylko umiałem. Wciąż nie byłem pewien, co zamierzał zrobić, do momentu gdy zobaczyłem wodę. Mój szok był nie do opisania. Nawet nie wiedziałem, że takowe jezioro się tu znajduje. Inaczej uciekłbym do domu jak najszybciej. Od dziecka mam lęk przed wodą. Po prostu jej nie cierpię. Mam wrażenie, że jeżeli się zanurzę to już nie wyjdę na powierzchnie i zostanę wśród głębin, gdzie moje ciało upadnie na dno i tam zostanie. Może po wielu tysiącleciach ktoś znajdzie moje ciało biorąc mnie za ówczesnego króla? Hm? Złudne „marzenia” prawda? – Błagam, puść mnie. – powiedziałem najpierw spokojnie, ale gdy zdałem sobie sprawę, że Hazz naprawdę ma w zamiarze zapodać mi zimną kąpiel, zacząłem wierzgać nogami ile sił. – Puszczaj! – wrzasnąłem. Mój ton chyba go przeraził, ponieważ nieco zelżył swój uścisk.
- Chyba mi nie powiesz, że boisz się wody? – zakpił.
- Tak, boję się wody. Właśnie to mówię. Masz z tym problem?
Harry potrzasnął głową z uśmiechem.
- To wielka szkoda, ponieważ gdybym był w twojej skórze byłbym przerażony perspektywą znalezienia się w zimnej wodzie, gdy nawet nie umiem pływać.
- Skoro tak perfekcyjnie rozumiesz moją sytuację to puść mnie! – woda zbliżała się coraz bliżej. Cholera no! Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Harry zamoczył swoje buty w wodzie, a ja poczułem chłód od niej płynący. Na samą myśl zacząłem się trząść z zimna. – Harry no! Bo nigdy więcej się z tobą nie umówię!
- Twoje marne szantaże na mnie nie działają. I tak wiem, że to zrobisz bo tego chcesz. Pragniesz mnie i mojego boskiego ciała. – powiedział pewnym siebie tonem. Wywróciłem oczami.
- Mylisz się ty narcystyczny, arogancki dupku! Puszczaj do jasnej cholery! Chcesz mnie utopić? – moje serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie byłem tak przerażony jak w tej właśnie chwili. Miałem wrażenie, że Harry do końca nie wiedział co robi, tak jakby działał w jakimś transie. Bałem się, naprawdę się w tym momencie bałem. Zacząłem więc głośno przeklinać. Jeszcze nigdy nie wypowiedziałem tyle przekleństwo w ciągu całego życia jak podczas tej minuty. Harry zanurzał się coraz bardziej. Gdy woda sięgała mu do bioder, zamknąłem oczy, bojąc się tego co zaraz nastąpi. On jednak puścił moje nogi. Zaskoczony takim nie oczekiwanym zwrotem, powoli uchyliłem powieki. Harry przyglądał mi się z wesoła miną, a  w oczach miał dwie iskierki. Jego ręce nadal spoczywały na moim pasie. Czy można w jednej sekundzie być totalnie przerażonym, a w drugiej mega szczęśliwym? Nie? Więc ja właśnie udowodniłem, że tak. Teraz z ekscytacją wyczekiwałem tego co zaraz nastąpi.
- Myślisz, że naprawdę wrzuciłbym cię do wody, wiedząc, że nie umiesz pływać? – zapytał z wyrzutem.
- Szczerze? Tak. Nie miałem pojęcia czego się po tobie spodziewać. – odparłem zgodnie z prawdą.
- Nie zrobiłbym ci krzywdy. – powiedział szeptem i jedna z jego dłoni z biodra, przeniosła się na moją i zacisnęła lekko na niej, to samo stało się z drugą. Harry stał przodem do mnie i idąc do tyłu, pociągnął mnie lekko za sobą. – Nie bój się. – powtarzał co jakiś czas, widząc strach w moich oczach. Naprawdę chciałem mu zaufać, ale mimo wszystko… czułem, że nie powinienem. Teraz miał nade mną kontrolę i mógł zrobić wszystko. Ja byłem tylko małym i bezbronnym chłopcem. Spojrzałem w dół i zobaczyłem nasze nie wyraźne sylwetki. Woda sięgała nam prawie do ramion. Było coraz głębiej. Nie wierzę, że to robię. Moje obawy zaczęły narastać, gdy woda dosięgała nam praktycznie do szyi. Mój oddech stał się płytszy i miałem wrażenie, że zaraz nie będę mógł go zaczerpnąć, mimo że wcześniej nie miałem z tym problemu. Chciałem bardzo chciałem krzyknąć aby przestał i mnie puścił, bo nie dam rady, ale coś mi nie pozwalało. Nie chciałem aby myślał, że mu nie ufam. Byłby na pewno smutny, a nie chciałem kolejny raz oglądać smutku na jego twarzy. To nie było miłe uczucie, więc pozwoliłem mu robić to na co ma ochotę.
Jednak zatrzymał się, gdy woda dosięgała nam do ust. Starałem się oddychać nosem i mieć zaciśnięte wargi, tak aby ciecz się tam nie dostawała. Jednak było ciężko.
- Zaufałeś mi. – stwierdził i od razu po tym wypluł wodę, która wleciała mu do ust. Kiwnąłem głową. „zaufałem”. Chciałem powtórzyć, ale z wiadomych powodów tego nie zrobiłem. Widziałem w jego spojrzeniu iskierki radości. Jak nie wiele potrzeba aby go uszczęśliwić.
Teraz chociaż byłem pewien, że mu ufam. Wcześniej nie miałem takiej pewności i to mnie wykańczało. Myślę, że ten eksperyment był dobry dla nas obydwu. Potem staliśmy jeszcze tak przez chwilę po prostu na siebie patrząc. Nasze dłonie nadal były splecione w uścisku. I mimo mojego cholernego strachu przed wodą, teraz nie miałem ochoty z niej wychodzić.
                                                                       ***
Wracaliśmy do domu cali mokrzy, ale w doskonałych humorach. Żałowałem, że nie zdjąłem ubrań przed wejściem do wody, ale praktycznie Harry mnie do niej wrzucił więc i tak nie miałem okazji. Potarłem rękami zmarznięte ramiona. Moje ręce pokrywała gęsia skorka. Spojrzałem na ręce Harry’ego i nie było ani śladu, że jest mu zimno. Zmarszczyłem brwi, ale nic nie powiedziałem, tym bardziej, że prawie cały czas się śmialiśmy. Nie chciałem tego psuć, narzekając na chłód. Doceniałem fakt, że Styles tak się postarał.
Gdy przekroczyliśmy próg jego mieszkania, dziękowałem bogu, ze nie natknęliśmy się na  sąsiadkę, ponieważ dziwnym cudem zawsze miała jakieś „ważne” sprawy do załatwienia, gdy ja i Harry pojawiliśmy się na horyzoncie. Pomyślałem sobie, że nie powinienem spędzać u niego tyle czasu, ponieważ to mogłoby być podejrzane dla Lisy lub Nialla albo ich rodziców. Byli bardzo wścibscy więc mogli zasypać mnie całym rządkiem pytań. Jednak czułem się tak dobrze w jego towarzystwie, iż nie chciałem opuszczać jego mieszkania. Nic się nie stanie jeśli dzisiaj nie wrócę na noc, prawda? Harry poszedł do kuchni po coś, a ja zostałem w salonie. Postanowiłem usiąść na kanapie. Zdałem sobie sprawę, że moje dłonie są spocone. Byłem zdenerwowany? Ale czym? Tą randką? Czy może Harrym? Po chwili chłopak wrócił niosąc w ręce dwa kieliszki napełnione do połowy winem. Jego ubrania nadal były przemoczone, podobnie jak moje. Jednak w mieszkaniu było ciepło, więc nie przeszkadzało mi to. Gdy podał mi jeden, postanowiłem zażartować:
- Rozumiem. Chcesz mnie upić a potem wykorzystać?
- Skąd wiedziałeś? – spojrzał na mnie rozbawiony. Uśmiechnąłem się. Potem Harry zajął miejsce obok mnie, zamaczając wargi w trunku. Zrobiłem to samo. Mimo iż siedzieliśmy w ciszy, nie była ona krępująca czy coś. Miło było tak po prostu posiedzieć. Dlatego jego nieoczekiwane pytanie, sprawiło, że o mało co nie podskoczyłem na siedzeniu. – Kochasz mnie bardziej niż Lise?
- Co? – popatrzyłem na niego zdezorientowany.
- Chciałbym wiedzieć. – powiedział stanowczo.
- Ja… - zastanowiłem się. Boże, przecież nie kocham ani jednego ani drugiego. – Podoba mi się Lisa ale i podobasz mi się ty. Nie czuje do was miłości. No przynajmniej na razie.
Harry kiwnął głową i odstawił kieliszek.
- Dobrze. A więc zapytam inaczej. Wolałbyś przespać się ze mną czy z Lisą?
O mało co nie wyplułem wina. Dlaczego on musi być taki bezpośredni? Serio, rozbolała mnie głowa i chciałem iść do domu. Było pięknie i miło -  do tego pytania.
- Pytasz teoretycznie czy…?
- Po prostu odpowiedz. – nalegał, patrząc mi prosto w oczy. Był ciekaw. Widziałem to w jego spojrzeniu i chciał natychmiastowo odpowiedzi. Serce zaczęło mi szybciej bić. Nie wiedziałem czy jest to spowodowane stresem, chodź na pewno w jakimś stopniu, czy też faktem, że tak na mnie działał. Podejrzewam, że pół na pół.
- A jeśli odpowiedź cię nie usatysfakcjonuje? – naprawdę tymi pytaniami zwlekałem z odpowiedzią, ponieważ nie byłem pewien. Z jednej strony uważałem, ze jestem hetero a z drugiej,  no właśnie. Z drugiej strony był Harry… mój boże. To było takie trudne a on postawił mnie teraz przed jedną z najtrudniejszych decyzji w moim życiu. Kazał wybierać. Główkowałem się z tym nie od dzisiaj. A Harry powinien wiedzieć, ze to dla mnie trudne. Doskonale wiedział co do niej czułem. Chciał odpowiedzi zaraz, już, teraz. A ja byłem przerażony.
- Sprawdźmy.
Denerwowała mnie jego pewność siebie.
- Co byś zrobił gdybym wybrał Lise?
Tego chyba się nie spodziewał. Przez chwilę milczał, aż w końcu wzruszył ramionami.
- Prawdopodobnie pocałowałbym cię, aby  przekonać cię, że popełniasz błąd wybierając ją.
Mały uśmiech wkradł się na moje usta. Odgarnąłem mokrą grzywkę z czoła, przygryzając wargę. Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem:
- A ty? Byłbyś w stanie zrezygnować z seksu z tymi wszystkimi seksownymi mężczyznami… dla mnie? – posłałem mu nie pewne spojrzenie. Nie! Zdecydowanie nie chcę znać odpowiedzi.
- Wciąż nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Ani ty na moje.
- Ja je zadałem pierwszy.
Przekląłem cicho pod nosem. Skubany, miał rację. Długo nie odpowiadałem. Naprawdę długo. Ja na miejscu Harry’ego na pewno byłbym zły, ale on cierpliwie wyczekiwał mojej odpowiedzi. Patrzył na mnie swoimi pięknymi, zielonymi oczami, w skupieniu oczekując. Z jego włosów skapywała woda. Mokry wyglądał jeszcze piękniej. Gdy przełknąłem ślinę i chciałem coś powiedzieć, Harry nie oczekiwanie zbliżył swoją głowę do mojej i dotknął swoimi wargami moich. Były słodkie i czułe. To nie był właściwie pocałunek tylko zwykły całus. Potem się ode mnie odsunął.
- Tak. Byłbym w stanie. – wyszeptał. I to była chyba najpiękniejsza obietnica jaką kiedykolwiek ktoś mi złożył. Nie wiedziałem co mam powiedzieć? Wszystkie słowa były teraz bezużyteczne. Miałbym mu podziękować? – Teraz twoja kolej. Pociągam cię na tyle, że byłbyś w stanie się ze mną kochać?
W odpowiedzi pociągnąłem za kołnierz jego koszuli przyciągając go do pocałunku, który nie był tym razem delikatny, ale gwałtowny. Rozchyliłem jego wargi swoimi, zagryzając dolną wargę. Całowaliśmy się zachłannie, tak jakbyśmy nie widzieli się od dawna i chcielibyśmy tym oto gestem wyrazić to, jak bardzo za sobą tęskniliśmy. Włożyłem palce we włosy Harry’ego, podczas gdy on zaczął rozpinać guziki mojej koszuli, zaczynając od pierwszego. Robił to szybko i nie dbale. Postanowiłem również pomóc mu się rozebrać, więc przeniosłem dłonie z jego włosów na spodnie, rozsuwając rozporek. Chciałem je ściągnąć z niego, ale chłopak łapiąc mnie pod uda, usadził na swoich kolanach tak, że siedziałem na nim okrakiem. Harry zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, prze okazji palcami, zsuwając ze mnie koszulę i rzucając ją na podłogę, odsłaniając mój tors. Poczułem się nagi, a właściwie pół nagi. Byłem jednak zbyt spragniony dotyku aby to przerwać. Ocieraliśmy się o siebie biodrami, a ja czułem pulsowanie w spodniach i wiedziałem, że długo tak nie wytrzymam. Harry chyba był również dostatecznie podniecony, ponieważ wyczuwałem spore wybrzuszenie pod materiałem jego rurek.
Nie oczekiwanie przestał całować moją szyję i unosząc mnie, wstał z kanapy. Trzymałem go za szyję, a nogi miałem oplecione wokół jego bioder. Podczas gdy on trzymał mnie za uda.  Skierował nas do sypialni. Moje serce chciało wyskoczyć z piersi, gdyż dobrze wiedziałem do czego to zmierza i tak samo tego pragnąłem jak i tak samo chciałem stąd uciec. Nadal mnie trzymając otworzył drzwi, a potem zamknął je kopniakiem.
Chłopak położył mnie na łóżku i zsunął z siebie spodnie, które wcześniej odpiąłem. To samo zrobił z koszulą. Został tylko w czarnych bokserkach. Boże, wyglądał tak seksownie. Od samego patrzenia zrobiło mi się gorąco. Potem jednym zwinnym ruchem ściągnął ze mnie spodnie. Byliśmy w takim samym stroju tyle, że Harry czuł się na pewno o wiele pewniej niż ja. To za wiele. Nie rozbiorę się przed nim. Teraz lokaty usiadł na mnie okrakiem. W jego spojrzeniu widziałem pożądanie ale i troskę. Źrenice miał rozszerzone, co oznaczało, że także musiał być nieźle napalony. Chłopak musiał zauważyć moje zwątpienie i przerażenie, ponieważ ucałował moje czoło szepcząc:
- Shh, będzie dobrze. Nie skrzywdzę cię.
Chciałem mu wierzyć ale mimo wszystko… jestem zbyt nieśmiały na rozebranie się przed nim. Jego ciało jest idealne a moje? Boje się, że mnie wyśmieje. Harry włożył palce pod moje bokserki zerkając na mnie tak jakby pytał o pozwolenie.
- Mogę?
Wysunąłem biodra naprzeciw niemu dając mu tym samym pozwolenie z którego skorzystał. Jego długie i zwinne palce pozbawiły mnie ostatniego okrycia. Byłem nagi. Naprawdę byłem nagi. Jak się z tym czułem? Może to zabrzmi dziwnie ale … wolny. Harry uważnie obserwował moje przyrodzenie, aż w końcu na jego usta wkradł się ironiczny uśmieszek. Bałem się, że powie jakąś zgryźliwą uwagę, a ja spłonę ze wstydu. On za to przejechał po nim dłonią, na co wydobył się z mojego gardła cichy jęk. Ten chuj lubi się drażnić. Potem owinął dłonią mojego penisa i zaczął nią powoli poruszać. Automatycznie zacisnąłem dłoń na kołdrze. Cholera, było mi tak dobrze. Unikanie seksu to była jedna z najgorszych decyzji w moim życiu.
- Podoba ci się? – zapytał z szerokim uśmiechem, spoglądając na mnie. Kiwnąłem głową. Wtedy zabrał dłoń z mojego członka, na co wydałem z siebie oburzony okrzyk. To jeszcze bardziej go rozbawiło. – Ciekawe czy to też ci się spodoba.
Zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, Harry schylił głowę i przejechał językiem po całej mojej długości. Poczułem ciepło w podbrzuszu i nagle miliony motylków zaczęło wirować w moim brzuchu. Jeszcze nigdy nikt nie dał mi tyle przyjemności. Przymknąłem na moment oczy, chcąc zatracić się w tej chwili. Nie chciałem aby kiedykolwiek się skończyła. Potem chłopak włożył sobie mojego penisa do ust tak głęboko, że poczułem tylną ściankę jego gardła i mocno go zassał. Czułem, że prawie dochodzę. Jeszcze tylko trochę i…
Harry nie oczekiwanie wyjął go z ust. To spotkało się z moim kolejnym rozczarowaniem. Otworzyłem powieki i uniosłem lekko głowę, chcąc zobaczyć jego minę. Była jednak bez wyrazu. Okey. Nie będziemy się tak bawić. W tym momencie poczułem złość na niego. Teraz ja chciałem dominować i pokazać mu jak to jest tak bezczelnie się zabawiać.  Miałem tą przewagę, że nie spodziewał się takiej reakcji, więc wyciągnąłem ręce przed siebie i mocno go popchnąłem na bok, sam na nim teraz siadając okrakiem. Na początku był zdezorientowany. Tak jakby zastanawiał się co tu robi? Ale potem sarkastyczny uśmieszek wkradł się na jego usta.
- Za delikatnie dla ciebie? – zapytał wręcz z drwiną. Chciałem wywrócić oczami, ale powstrzymałem się. Za to przesunąłem się lekko do tyłu, znajdując się teraz na jego kostkach i spojrzałem na jego pięknie i szczupłe nogi, a także na dosyć spore wybrzuszenie.  Schyliłem głowę i pociągnąłem zębami za gumkę od jego bokserek zsuwając je na dół. Harry spojrzał na mnie unosząc brwi. Był chyba kompletnie zdziwiony moim zachowaniem, nie tylko on. Sam siebie zaskoczyłem. Gdy ubranie było prawie przy kolanach do chłopaka chyba dotarło, co robię i spodobało to mu się. – Niegrzeczny chłopiec. – powiedział ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Dalej postanowiłem się nie męczyć, więc pozbyłem się ubrania już rękami i wyrzuciłem je za siebie. Teraz Harry również był nagi, a ja miałem przewagę. Czy mogło być coś lepszego?
- Jak się czujesz jako zdominowany? – spytałem i naprawdę starałem się aby mój ton brzmiał na arogancki. On jednak nie tracił pewności siebie i podłożył ręce pod głowę, uśmiechając się ironicznie.
- Proszę, pokaż co potrafisz.
Przełknąłem z trudem ślinę. Przede mną leżał nagi chłopiec, który był w stanie zaakceptować wszystko co przyjdzie mi do głowy, a ja nie bardzo wiedziałem co mam zrobić? Jak sprawić mu przyjemność? A jeśli mi się nie uda? Zbliżyłem się powoli do niego i położyłem ręce po jego obu stronach na wysokości brzucha. Zaczynając od podbrzusza zacząłem kreślić językiem mokre ślady, kierując się powoli  w górę. Potem zacząłem całować jego szyję, te wszystkie czynności spotkały się z cichym jękiem, który wydobył się z jego gardła. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wyciągnąłem głowę wyżej, owiewając swoim oddechem jego zaróżowiony policzek i zagryzłem płatek jego ucha. Nie mógł powstrzymać pisku, który tym razem był głośniejszy. Podobało mi się, że był tak bardzo podniecony, a właściwie, że ja doprowadziłem go do takiego stanu. Prawą rękę oderwałem od łóżka i położyłem na jego klatce piersiowej kierując ją w dół, gdy moje palce dotknęły jego podbrzusza, Harry zorientował się co kombinuje i nie chcąc mi na to pozwolić przerzucił mnie na plecy. Teraz to on górował.
- Koniec gry wstępnej. Już nie wytrzymam. – powiedział szeptem. Odetchnąłem z ulgą. Czekałem na to. Dziwne, ponieważ jeszcze rano bałem się, że będzie chciał się ze mną kochać, a teraz nie mogłem się tego doczekać. Harry wyciągnął dwa palce i rzekł: - Ssij.
Uniosłem brwi, więc dodał:
- Proszę?
Zagryzłem nie pewnie wargę, ale ostatecznie zgodziłem się i otworzyłem usta zasysając jego palce. Wargi Harry’ego były rozchylone. Wyglądał tak pięknie i seksownie. Tak jakby ta czynność była najbardziej podniecającą rzeczą, jaką zrobił w całym swoim życiu. Potem wyjął je z mojej buzi i pocałował mnie czule, szeptając w moje usta:
- Może trochę boleć, ale proszę, nie wystrasz się.
Kiwnąłem głową, milcząc. Chwilę później poczułem jego dwa palce w sobie. Jęknąłem na początku z bólu. Harry wyglądał na przestrasznego, tak jakby bał się, że zrobił mi ogromną krzywdę. Jednak mimo wszystko posłałem mu lekki uśmiech, dając do zrozumienia, że jest w porządku. Wtedy nieco pewniej kontynuował. Wiłem się pod nim, starając się nie wydawać zbyt dużo odgłosów. Jednak było mi tak dobrze, że to wydawało się być prawie nie możliwe. Nie wiedziałem, że samo rozciąganie może dać tyle przyjemności. Mentalnie to był właściwie mój pierwszy raz. Harry przycisnął swoje usta do moich i polizał dolną wargę językiem, a potem wsunął go powoli do środka i zaczęliśmy w równym rytmie poruszać wargami. Nigdy nie całowałem się z języczkiem, ale musze przyznać, że miałem czego żałować. Trwaliśmy w tym stanie przez chwilę, aż w końcu wyjął ze mnie palce, mówiąc:
- W porządku. Jesteś gotowy?
- Tak. – mój ton był pewniejszy niż się tego spodziewałem. Harry uniósł moje nogi i oplótł je wokół swoich bioder. A potem, jak mi się zdawało, najdelikatniej jak umiał wsunął się we mnie. Na początku bolało i jęczałem, ale w końcu poddałem się przyjemności. Chłopak odgarnął włosy z mojego czoła, które nadal były mokre ale byłem pewien, że to już był efekt potu, a nie dzisiejszego kąpania się w wodzie. Zacisnąłem mocniej nogi wokół niego, gdy Harry zrobił pierwsze pchnięcie. Przez cały czas ciężko dyszeliśmy, a ja starałem się nie krzyknąć. Potem doszło drugie i trzecie, aż Harry wbił się we wrażliwe miejsce, a ja głośno jęknąłem. – Kurwa.
Styles wydawał się być zdziwiony moim przekleństwem, ale nic nie powiedział. Starałem mu się patrzeć prosto w oczy, które były przepełnione pożądaniem, chodź było to trudne, bo najchętniej zamknąłbym je i poddał się całkowicie temu uczuciu. Zobaczyłem jak pot spływa mu z czoła. W takim stanie był jeszcze bardziej idealny niż wcześniej. Od samych jego jęków, mogłem dojść. Ta jego chrypka była taka seksowna. Styles wszedł we mnie jeszcze głębiej, chociaż nie sądziłem, że to było w ogóle możliwe. Jego ciało tak idealnie komponowało się z moim, a widok Harry’ego który tak zachłannie pracował mięśniami był… niesamowity.
Moje ciało wygięło się w łuk w momencie w którym doszedłem, krzycząc głośno imię Harry’ego. On zrobił to chwilę po mnie opadając bezwiednie obok mnie. Nadal dyszeliśmy głośno i byliśmy wykończeni. Zerknąłem na Stylesa. Odgarniał swoje jeszcze wilgotne włosy z czoła.
- Jesteś świetny w łóżku. – powiedziałem. Myślałem, ze na mój komplement odpowie czymś sarkastycznym, a on niespodziewanie powiedział:
- Byłeś moim pierwszym.
- Co? – uniosłem głowę na dłoni zgiętej w łokciu, marszcząc brwi.
- Byłeś moim pierwszym w łóżku.
W tym momencie zaschło mi w gardle i nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Harry nigdy nie uprawiał seksu? Ale miał byłego chłopaka i co najważniejsze nie chciał o nim rozmawiać…

Zapadła cisza, której nie przerwałem. Dałem mu za to długiego całusa w policzek i byłem pewien, że to dla niego znaczyło więcej niż jakiekolwiek zbędne słowa. 

piątek, 5 września 2014

Rozdział 11 "Czy to nie będzie zbyt gejowskie?"

Od Autora: Ten rozdział pisałem wyjątkowo długo jak pewnie większość zauważyła ;). Ale najpierw nie miałem weny, a gdy coś mi tam zaczęło świtać i przymierzałem się do napisania to nie wiedziałem jak odpowiednio dobrać słowa. Mam nadzieje jednak, że efekty będą zadowalające i warto było czekać bo mnie nawet końcówka się podoba. Oby wam też się spodobała! Xx
To najdłuższy rozdział jaki napisałem haha. Ma ponad 4500 tysiące słów!
Proszę, skomentujcie, okey ? J.


Rano obudziłem się z nową myślą. Tak jakby  w nocy mnie oświeciło. Byłem takim cholernym idiotą, że jest mi za to piekielnie wstyd. Nie widziałem rzeczy oczywistych. Szkoda, że zrozumiałem to po tym, jak wszystko spieprzyłem. Ale tak jest zawsze. Nie dostrzegamy czegoś i musimy to zepsuć aby zrozumieć.
Zrozumiałem kilka spraw:
Gdy pierwszy raz zanocowałem u Harry’ego i wywróciłem się rozlewając herbatę i tucząc kubek naprawdę był przejęty, a potem zdał sobie z tego sprawę i wybuchł złością. Tak samo jak ja wczoraj. Dotarło do mnie, że mógłbym poczuć do niego coś więcej niż nienawiść lub przyjaźń i to mnie przeraziło. Tylko, ze Harry potem sobie poradził ze swoimi uczuciami i chciał zrobić pierwszy krok. Gdy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film, a on ścierał mi sos z twarzy, chciał mnie pocałować ale ja się odsunąłem. I to był powód jego smutku. Zrozumiał, że nie jestem zainteresowany nim tylko Lisą.
Gdy spytałem „Kto by chciał kogoś takiego jak ja” odpowiedział „Ja”. I to była odpowiedź na moje pytanie. Potem tylko się wykręcał jakimiś beznadziejnym tekstem. Cholera. Naprawdę mu się spodobałem. Wątpię aby żywił do mnie jakieś głębsze uczucia ale to miłe, że myślał o mnie w inny sposób.
Po wzięciu prysznica zszedłem na dół gdzie jak zwykle znajdywała się Lisa i Niall, jedli tosty zapewne przygotowane przez dziewczynę. Ona rzuciła mi tylko radosne spojrzenie i wskazała ruchem głowy abym usiadł obok niej. Jedzenie już na mnie czekało. Nie zasłużyłem aby była dla mnie taka miła. Właśnie wczoraj tak jakby ją zdradziłem z Harrym. Nie powinien zaczynać czegokolwiek z nim, gdy mam nie rozwiązaną sprawę z Lisą. Moje zachowanie było w stosunku do niej nie fair i chciałem ją z góry przeprosić, ale ugryzłem się w język.
- Gdzie właściwie wczoraj byłeś? – zapytał niespodziewanie Niall.
- Co? – z mojego gardła praktycznie wydostał się dziewczyński pisk.
- Koło 23:00 skądś wracałeś. Nie zwróciłem wtedy na to uwagi, dopiero dzisiaj zdałem sobie z tego sprawę. – powiedział blondyn. Choleracholeracholera. Jeśli powiem im o Harry’m zaczną coś podejrzewać, a tego nie chciałem. Nasza relacja musi pozostać w ukryciu, przynajmniej przed nimi.
- Byłem na spacerze. – odparłem biorąc głęboki oddech. – Musiałem się przejść.
- W nocy?– zapytała Lisa mrugając zdziwiona oczami. – Sam się przekonałeś, że Francja to nie jest bezpieczny kraj…
- Wiem. – przerwałem jej. Poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Muszę się zobaczyć z Harrym i mu wszystko wyjaśnić a co najważniejsze przeprosić. Może wybaczy mi gdy pozna prawdę? – Muszę już iść. – stwierdziłem biorąc tosta i ugryzłem kawałek przelotnie, po czym ponownie go odłożyłem. – Naprawdę pyszne. – pochwaliłem ją na odchodne i wyszedłem z domu. Niall i Lisa na pewno siedzieli totalnie zaskoczeni moim zachowaniem. Co się ze mną dzieje? Najpierw całowałem się z Lisą, potem z Harrym, a na końcu z Niallem. Muszę zdecydowanie z tym skończyć i wreszcie się zdecydować czego tak naprawdę chcę.
***
Zajęcia były wyjątkowo nudne, a może byłem tak przejęty sprawą z Harrym, że chciałem aby jak najszybciej się skończyły? W każdym razie panna Isabelle mówiła o rzeczach, które kompletnie mnie nie interesowały. Pierwszy raz. Podczas gdy wszyscy notowali, ja robiłem jakieś głupie rysunki na okładce zeszytu. Kobieta musiała zauważyć, że zajmuje się zupełnie czymś innym, ponieważ powiedziała:
- A ty? Co sądzisz o tym Louis?
Uniosłem wzrok patrząc na nią tępo. Przełknąłem ślinę i wzruszyłem ramionami.
- Ja… ja… - jąkałem się jak idiota. Kątem oka zerknąłem na Harry’ego, który siedział w tym samym rzędzie co ja tyle, że przy ścianie. Wywrócił oczami. Był najwyraźniej zirytowany mną i moim zachowaniem.
- Louis wczoraj miał ciężki dzień, proszę go nie męczyć. – odezwał się Harry, przecinając ciszę panującą w Sali. O mało nie zakrztusiłem się własną śliną, gdy to usłyszałem. I na pewno bym mu podziękował po zajęciach gdyby nie dorzucił: - Byliśmy wczoraj w klubie pijąc, ćpając a potem pieprząc się w brudnej toalecie.
Starałem się zasłonić dłonią. Było mi wstyd i poczułem się mega zażenowany. Chciałem zapaść się pod ziemię. Dlaczego musiał mi to zrobić? Doskonale wiedział jak przejmuję się opinią innych, mu nie zależy na tym… no właśnie. „Doskonale o tym wiedział”. Mam odpowiedź. Chciał mi zadać taki cios jaki ja wczoraj zadałem mu. Nie jestem tylko pewien czy dostatecznie mocno cierpiałem.
- Och. – panna Isabelle uniosła zaskoczona brwi a potem dodała: - Czyli widzę, że w miarę się dogadaliście.
Po tych słowach, po całej Sali rozniosły się chichoty. Zerknąłem przelotnie na zegarek. Zostało jeszcze 10 minut do końca zajęć. To naprawdę w tym momencie było dla mnie i tak za dużo. Harry chyba jednak idealnie odwdzięczył się za to, co mu wczoraj powiedziałem. Teraz wszyscy będą mówić tylko o tym. Świetnie! Dzięki Styles. Wiedziałeś jak nienawidzę gdy ktoś podejrzewa mnie o gejostwo.
Po prostu nie mogę uwierzyć, że mi to zrobił. Palant.
- My… my nie… - starałem się wytłumaczyć jednak na próżno. Uśmiech na ustach Harry’ego  tylko się poszerzył i powiedział w rozbawieniu:
- Nie ma się czego wstydzić, kocie. Powinieneś być wręcz dumny mając takie zwinne usta.
Zagryzłem mocno wargę starając się nie wybuchnąć. Po Sali momentalnie rozniosły się szepty. Każdy miał nie zły ubaw z nowych plotek na mój temat.
- Dobrze. – odchrząknęła panna Isabelle. – Wróćmy do Picassa.                                                                                                  ***
Gdy wychodziłem z Sali z torbą przewieszoną przez ramię, nie mogłem udawać, że nie widzę spojrzeń rzucanych w moją stronę i szeptów. Czułem się osaczony. Nigdy nie chciałem być w centrum uwagi, ale po tym co powiedział Harry to będzie nie uniknione i ludzie jeszcze długo będą o tym pamiętać. Starałem się nie patrzeć na te wszystkie osoby. Spuściłem głowę i chciałem zająć myśli czymś innym. Nagle przechodzący obok Liam, poklepał mnie po ramieniu przelotnie mówiąc:
- Nie martw się, stary. Ja w to nie wierzę.
- Dzięki. – mruknąłem, posyłając mu wdzięczne spojrzenie i patrzyłem jak odchodzi. Mój humor jednak zniszczyła pewna osoba, która wymijając mnie, szturchnęła moje ramię tak, że aż prawie zasyczałem z bólu. Na początku pomyślałem, że to przypadek ale gdy zobaczyłem, ze to był Harry byłem pewien, że zrobił to specjalnie. Zacisnąłem dłoń w pieść, chodź nie miałem zamiaru go uderzyć. Głównie z tego powodu, gdyż po prostu nie umiałem się bić. Ale nie chciałem aby bez karnie mnie tak traktował, więc poszedłem za nim i kładąc dłonie na jego plecach popchnąłem go. Harry nie spodziewając się tego, omal nie upadł. Zachwiał się na nogach ale zatrzymał równowagę. Odwrócił się za to w moją stronę. Staliśmy teraz naprzeciwko siebie.
- Możesz przestać zachowywać się jak chuj, gdy ktoś robi coś nie po twojej myśli? – wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- Jestem tylko pedałem, który ssie przypadkowym kolesiom kutasy, pamiętasz? – odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
- Sprawiłeś, że teraz ja też mam taką opinie.
- Nie miałem wcześniej takiej opinii. Ale teraz jesteśmy w tym bagnie razem. Nie ma za co. – odparł i odwracając się na pięcie zaczął iść przed siebie. Bardzo nie spodobało mi się to, co zrobił. Ale czasem robimy głupie rzeczy, głównie z miłości. Harry był po prostu zraniony i chciał się zemścić. Nie ważne jak. Chciał abym cierpiał tak samo jak on. Nie jest głupi. Wiedział, że nie chciałem mieć opinii geja, więc taka zemsta była idealna. Chciałem wiedzieć tylko jedno: czy jego uczucia od wczoraj się nie zmieniły, o ile w ogóle takowe posiadał względem mnie. Nie siedziałem w jego głowie i nie mogłem być niczego pewien. Podążyłem za nim i stając naprzeciwko niego, zapytałem szybko:
- Lubisz mnie?
- Co? – uniósł do góry jedną brew, zapewne zaskoczony tym niespodziewanym pytaniem. Sam się sobie dziwiłem.
- Zapytałem czy mnie lubisz. – powtórzyłem. Harry wzruszył ramionami.
- Jestem tylko pedałem bez uczuć, zapomniałeś?
Wywróciłem oczami.
- Dlaczego musisz to dodatkowo utrudniać? – zapytałem go i naprawdę liczyłem na jakąś sensowną odpowiedź ale uzyskałem tylko:
- Do zobaczenia, Louis. – powiedział spokojnym tonem i wyminął mnie, tylko tym razem nie szturchając, ruszył przed siebie. Chciałem za nim krzyknąć coś obraźliwego, bo irytowało mnie jego zachowanie. To fakt - był zraniony, ale po tym, co powiedział na zajęciach powinien mi trochę odpuścić.
Gdy wyszedłem przed budynek Harry’ego już nie było. Zapewne zabrał go Zayn i pojechali gdzieś razem.
***
Wróciłem do domu Horanów z przewieszoną przez ramię torbą z miną zbitego psa. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że uczucia Harry’ego, w ogóle cały Harry może mieć dla mnie, aż tak duże znaczenie. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić i w tym momencie oddałbym wszystko aby się komuś wygadać i aby ktoś coś mi poradził. Nie ufałem niestety nikomu na tyle, a Lisa to zdecydowanie nie była odpowiednią osoba. Nie chce myśleć jak by się poczuła, gdyby dowiedziała się, że całowałem się z chłopakiem, którego jak cały czas twierdziłem – nie znosiłem, a co gorsza potem pocałowałem jej brata! Wprawdzie chciałem pomóc, ale to nie zmieniałoby faktu, że tak jakby ją zdradziłem. Co ze mną było nie tak? Dlaczego nie mogę znaleźć jednej osoby, którą będę kochał i całkowicie się jej poświęcę? Tak jak mówiłem Lisie, wtedy w ogrodzie. Bardzo pragnąłem mieć u swojego boku takiego kogoś.
Oparłem się o ścianę, po czym zdjąłem torbę i pozwoliłem jej upaść na podłogę. Ciężko westchnąłem.
- Louis? Wszystko w porządku? – zapytał Niall, zbiegając po schodach. Był w trakcie zapinania guzików koszuli. Pokręciłem głową.
- Nie. Nic nie jest w porządku. – odpowiedziałem. W tym momencie chciałem wyznać mu całą prawdę, ale jednak coś mnie powstrzymywało. Nie sądziłem, że to osoba godna ujawnienia tajemnicy. – Idziesz gdzieś? – szybko zmieniłem temat.
- Tak. Na randkę. – powiedział jakby to było coś oczywistego. Dotknąłem dłonią twarzy. Randka. No tak. Z Billem.
- Zapomniałem.         
- Nie szkodzi. Może mogę ci w czymś pomóc? – zaoferował się. Roześmiałem się gorzko.
- To zbyt skomplikowane.
- Wiesz, w zasadzie rzeczy są proste. Tylko ludzie je komplikują. – przelotnie spojrzał w lustro poprawiając włosy, które postawił na piankę. Gdy stwierdził, że wygląda dobrze kiwnął głową i zajął się zakładaniem butów.
- Możliwe. – westchnąłem. W sumie zacząłem dochodzić do wniosku, że miał trochę racji. Uwielbiałem komplikować sobie życie. – Ale teraz i tak już nie chce ze mną gadać. Powiedziałem parę słów za dużo.
- Więc przeproś. – wzruszył ramionami.
- To nie jest takie proste. Nazwałem tą osobę parę nie cenzuralnymi określeniami, a potem ta osoba postanowiła się zemścić na mnie na dzisiejszych zajęciach i muszę przyznać, że mi dopiekła. Potem zapytałem tą osobę czy mnie lubi ale nie udzielił odpowiedzi. – powiedziałem starając się aby zachowywać formę bezosobową. Nie mogę dopuścić aby chociaż Niall dowiedział się o tym, że miałem bliższy kontakt z chłopakiem.
- Pytanie brzmi czy ty lubisz… tą osobę. Odpowiedz sam sobie na to pytanie, a wtedy wszystko stanie się prostsze. Uwierz mi. A  patrząc po tym jak cały czas o tym myślisz i to rozpamiętujesz… cóż, odpowiedź jest prosta. – powiedział otwierając drzwi i chciał wyjść ale zatrzymał się w połowie drogi i dorzucił: - Wiesz, czasem ranimy osoby, które kochamy, ponieważ mamy pewność, że one nadal będą nas kochać. Cokolwiek zrobimy. – po tych słowach wyszedł zamykając za sobą. Zostałem w pustym domu sam. Lisy jeszcze nie było, a państwo Horanowie musieli gdzieś wyjść. Miałem dużo czasu do namysłu. Od czego powinienem zacząć? Jak sprawdzić czy kogoś lubimy? Czy nasze uczucia są szczere? Wziąłem głęboki oddech. To nie jest wcale takie łatwe jak się wydaje. Nie chciałem zaczynać czegokolwiek z Harrym nie będąc pewnym czy mi na nim zależy. A jeśli by doszło pomiędzy nami do czegoś więcej niż pocałunku, a potem ja nagle zdałbym sobie sprawę, że jednak nie kręcą mnie chłopaki i to był błąd? Zranię go podwójnie i pomyśli, że bawiłem się jego uczuciami, a nie chciałem aby tak myślał. Cholera.
I pomyśleć, że w szkole uważałem, iż to matematyka jest najtrudniejsza na świecie.
                                                                       ***
O mój boże. Louis, co ty wyprawiasz? Z jednej strony chciałem tam pójść i mu wszystko wytłumaczyć, a z drugiej  umówić się z Lisą na randkę. Niestety przemówiła ta pierwsza strona mojego rozumu odpowiedzialna za głupotę. Przecież Harry nawet nie wpuści mnie do swojego domu. Co ja sobie w ogóle wyobrażałem? Że wybaczy mi i zostaniemy najlepszymi kumplami, tak jakby nic się nie wydarzyło? Przecież to logiczne, że on nie zapomni o swoich uczuciach a ja o swoich, których zresztą nie byłem pewien.
Zapukałem do drzwi i musiałem odczekać dłuższą chwilę, nim usłyszałem kroki, które zmierzały w  stronę drzwi a po chwili dźwięk otwierania ich. Wstrzymałem oddech, ponieważ nie byłem pewien jak Harry zareaguje na moją wizytę. Chyba byłem ostatnią osobą, której się by spodziewał. Gdy go ujrzałem w czarnej koszulce z krótkim rękawem, tego samego koloru rurkami i włosami upiętymi w bandanie, wstrzymałem na moment oddech. Wyglądał tak… idealnie. Wprawdzie miałem przygotowaną regułkę, co mu powiem i w ogóle, ale w tym momencie kompletnie spanikowałem, więc powiedziałem szybko:
- Pocałowałem Nialla po tym jak wczoraj od ciebie wyszedłem.
Przełknąłem z trudem ślinę po tych słowach. Nie wiem czy to był odpowiedni moment na takie wyznania. Harry zapewne powoli sobie przyswajał moje słowa, gdyż miał zmarszczone brwi i obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem. Potem uniósł je do góry i odchrząknął.
- Cóż, życzę wam szczęścia.
Chciał zamknąć drzwi jednak ja  przytrzymałem je stopą. Harry wywrócił oczami.
- Nie, to nie tak. Naprawdę. – próbowałem wyjaśnić, jednak on zdawał się nie chcieć mnie w ogóle słuchać.
- Louis. – westchnął. – To naprawdę w porządku. Nie mam nic przeciwko. Nie jesteśmy razem czy coś, abym odstawiał ci sceny zazdrości.
Czułem jednak, że moje wyznanie go zraniło. Poczułem ukłucie w sercu widząc jego smutną minę. Chciałem go przytulić i zapewnić, że pocałunek z nim o wiele więcej dla mnie znaczył niż ten z Niallem.
- Nie jestem gejem.
- Cały czas to powtarzasz. W porządku. Zrozumiałem. Coś jeszcze?
- Posłuchaj, gdy całowałem Nialla…
- Jestem zmęczony, Lou. Naprawdę. Wczoraj całą noc nie spałem, zastanawiając się nad tym jak żałosną jestem ciotą. I jak żałosny byłem chcąc wpuścić cię do mojego serca, pierwszą osobę od bardzo dawna. Doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu. Wygrałeś. Teraz możesz odejść.
Zamilkliśmy po tych słowach oboje. Harry patrzył  na mnie wyczekująco, chcąc abym odszedł ale ja nie chciałem. Czułem, że chce zostać.
- Nie jesteś ani pedałem, ani ciotą ani tym bardziej się nie puszczasz. Powiedziałem to bo byłem zły. Zły na siebie a najbardziej na ciebie za to jak na mnie działasz.
- I dlatego wczoraj po wyjściu ode mnie pocałowałeś innego?
Widziałem w jego pustym spojrzeniu, że to go zabolało, ale chciałem być szczery. Koniec kłamstw. Nie mogłem jeszcze przed Harrym mieć tajemnic, to by było za dużo. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, chłopak kontynuował:
- Jeśli czujesz, że wolisz Nialla…
Przerwałem mu jednak, kładąc mój palec wskazujący na jego wargach. Widziałem w jego spojrzeniu czyste zdezorientowanie i to mi się podobało. Pierwszy raz to ja miałem przewagę.
- Chcę z tobą spać. – powiedziałem cicho, prawie szeptem. To było dla niego jeszcze większe  zaskoczenie. Otworzył szeroko oczy, nie pewny co powinien zrobić. Zabrałem palec z jego ust, dając mu możliwość powiedzenia czegoś.
- Co?
- Powiedziałeś, że jesteś zmęczony i chcesz iść spać, więc ja też chcę. Ale nie w sensie uprawiać seks, tylko po prostu, chce leżeć obok ciebie i czuć jak mnie obejmujesz, a twoje usta składają pocałunek na moim policzku. Czy możesz to dla mnie zrobić?
Absolutnie go zabiłem. Stał z lekko rozwartymi ustami, a oczy o mało co nie wyszły mu na wierzch. Otworzył tylko szerzej drzwi dając mi wejść do środka, co potraktowałem jako odpowiedź twierdzącą. Zresztą,  byłbym zaskoczony jeśli by odmówił. Widziałem iskierki w jego oczach, kiedy czasami na mnie patrzył. Nikt nigdy nie obdarował mnie takim spojrzeniem, chodź pragnąłem aby ta chwila kiedyś nadeszła, obojętnie jaka osoba by tak na mnie spojrzała. Po prostu chciałem czuć, że jestem dla kogoś ważny.
Gdy znalazłem się w środku, poczułem charakterystyczny zapach, którym pachniał dom Harry’ego. Coś jak wanilia połączona ze świeżą trawą i podejrzewam, że to zasługa odświeżacza powietrza, ale mimo wszystko odpowiadało mi to.
- A więc jak widzisz to moje mieszkanie. – powiedział drapiąc się w tył głowy. Był…zawstydzony? Nie wiem czy to było spowodowane moją obecnością, chociaż podejrzewam, że tak.
- Widziałem cię nago, całowaliśmy się w twojej sypialni. Myślę, że takie rzeczy trochę zbliżają ludzi i nie musisz się zachowywać jakbyśmy byli sobie obcy. – spojrzałem mu prosto w oczy. – Chociaż przez jakiś czas możesz pozostać takim Harrym. – uśmiechnąłem się lekko.
- Louis, ja nie żartowałem. Naprawdę idę spać. – rzekł kierując się w stronę sypialni.
Wywróciłem oczami i podszedłem do niego tak, aby wiedział, że ja też mam zamiar wejść do środka razem z nim i wcale nie żartowałem z tym co powiedziałem.
- A ja naprawdę idę spać z tobą. – upierałem się stanowczo. Przez moment po prostu stał, milcząc. A potem wzruszył ramionami i wszedł do sypialni. Podążyłem za nim. Podejrzewam, że nadal średnio mi wierzył, ale ja byłem zdecydowany, a właściwie chciałem za takiego uchodzić. Bo w środku trząsłem się jak małe dziecko, przed pierwszym dniem w szkole. Harry bez słowa zdjął czarną koszulkę. Przygryzłem wargę widząc jego nagą i umięśnioną klatkę piersiową. Całego jego ciało było po prostu…piękne. Gdy zdjął spodnie, odsłonił swoje czarne bokserki, których na szczęście nie zrzucił. W takim oto stroju postanowił iść spać. Ja stałem jak idiota, uważnie go obserwując. Czułem, że muszę się jakoś zrewanżować, dlatego powiedziałem niespodziewanie:
- Jesteś piękny.
Harry odkrył kołdrę i miał wejść do łóżka, ale zesztywniał na moje słowa. Już drugi raz dzisiaj sprawiłem, że nie wiedział jak się zachować. Może mi się wydawało, ale chyba się zarumienił na moje słowa, ponieważ jego policzki, słodko pokryły się różem. Po chwili odchrząknął i zakrył się kołdrą.
- Wielu chłopaków mi to mówiło. Jesteś tylko jednym z nich.
Doskonale wiedziałem, że to miało mnie zaboleć. Chciał abym cierpiał. Nadal mi nie wybaczył wczorajszych słów. Był zły.
- I na słowa każdego się rumieniłeś?
- Wcale się nie rumienię. – powiedział dotykając swoich policzków, tak jakby dotykiem miał wyczuć ich kolor. W końcu stwierdziłem, że stanie i nic nie robienie jest głupie, więc zdjąłem bluzę i pozostałem w granatowej koszulce z logiem jakiegoś zespołu i czarnych spodniach, które również zdjąłem ale bluzkę pozostawiłem. Nie czułbym się komfortowo bez niej. Gdy podszedłem do łóżka i chciałem po prawej stronie odkryć kołdrę, Harry położył tam swoją umięśnioną rękę i powiedział:
- Nie wpuszczam do mojego łóżka byle kogo.
Westchnąłem. Wiedziałem, że to by było za piękne aby było prawdziwe.
- Chcę tego. Jeśli ma coś pomiędzy nami być to muszę się przekonać czy zawsze tak na mnie działasz jak wtedy i czy poczuje w brzuchu motyle, gdy będę blisko ciebie.
Harry prychnął pod nosem.
- To zabawne, bo jeszcze wczoraj mówiłeś mi zupełnie co innego. Ty nie byłeś gejem, a ja byłem tylko pedałem, który ssie przypadkowe kutasy.
Wywróciłem oczami.
- Jest mi naprawdę przykro, że to powiedziałem. Nie chcę ranić ludzi, a tym bardziej nie chcę ranić ciebie.
- Mówisz, że nie chcesz mnie ranić, ale jak tylko  wracasz do domu to obściskujesz się z Lisą i tym Niallem.
Wyczułem, że ich imiona wypowiedział nie chętnie, tak jakby ich nienawidził.
- Z Lisą nie całowałem się odkąd mieliśmy randkę, a z Niallem to był tylko nie winny pocałunek. Nigdy tego nie robił i chciałem mu pomóc. – wyjaśniłem i naprawdę miałem nadzieje, że teraz Harry zabierze rękę, dając mi tym samym pozwolenie na wejście do jego łóżka. W głębi duszy czułem, że nie jest taki jak na początku mi się zdawało i teraz cieszyłem się, że nie uprawia seksu z pierwszą lepszą osobą, a już na pewno nie zaprasza przypadkowo poznanych kolesi w klubie do swojej sypialni. Mnie tu pozwolił spać. Raz. Gdy leżeliśmy na kanapie oglądać legalną blondynkę. Nie zapomnę tego.
- Więc jak nie będzie wiedział jak się pieprzyć to też mu pomożesz? – zapytał podniesionym tonem. Wyczułem w jego głosie wściekłość. Dlaczego tak zareagował? Nagle mnie olśniło.
- Jesteś zazdrosny. – stwierdziłem z rozbawieniem w głosie. – Jesteś zazdrosny o każdą osobę, która ma ze mną bliższy kontakt. Nie masz urazu do Lisy czy coś, ale wkurza cię sam fakt, że mi się podoba i całowałem się już z nią.
- Nawet jeśli tak to co?
Roześmiałem się. Głośniej niż chciałem. To musiało wkurzyć Harry’ego, ponieważ obdarował mnie morderczym spojrzeniem i przez moment miałem wrażenie, iż poważnie zastanawiał się nad rzuceniem się na mnie, ale nie w celach seksualnych.
- Jesteś zazdrosny. – powtórzyłem z wyraźną ulgą. – Czyli nadal ci na mnie zależy. – dodałem szeptem, ale niestety lub stety Harry to usłyszał.
- Louis, nie przestaniesz być dla mnie ważny, bo nazwałeś mnie pedałem czy ciotą. – wyjaśnił i wydawało mi się, że był lekko rozbawiony faktem, że rzeczywiście mogłem tak pomyśleć. I teraz naprawdę poczułem wyrzuty sumienia. Było mi smutno i byłem na siebie zły za to co powiedziałem. Zrozumiałem, że nie zasłużył aby go tak nazywać, nawet jeśli byłaby to prawda. Był wspaniałym chłopakiem, tylko ja tego nie widziałem. Nadal stałem naprzeciwko łóżka, podczas gdy Harry na nim leżał, zakryty kołdrą do bioder. Trwaliśmy w ciszy przez jakiś czas nim nie odezwałem się nie pewnym głosem:
- Proszę, pozwól mi. – powiedziałem wskazując ruchem głowy na jego rękę, która leżała nadal po drugiej stronie łóżka. Harry również na nią spojrzał, po czym ciężko westchnął. Miałem wrażenie, że jego głowę zaprzątały sprzeczne myśli. Tak jakby znajdywał się na wadze i zastanawiał się co przeważa „dać mu wejść do swojego łoża, czy nie”? Sam byłem ciekaw, co przeważy. W końcu ciężko wzdychając zabrał rękę. Było to dla mnie jasnym znakiem, co zdecydował. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, tak aby nie zauważył, chodź podejrzewałem, że i tak to zrobił. Nie pewnie podszedłem do łóżka, bojąc się, że ostatecznie zmieni zdanie i każe mi opuścić jego pokój i spać na kanapie, albo co gorsza opuścić w ogóle, jego mieszkanie. Ułożyłem się na posłaniu z wyciągniętymi prosto nogami. Głowę położyłem na miękkiej, białej poduszce. O o o jak wygodnie. Zerknąłem ukradkiem na Harry’ego, który znajdywał się obok mnie ale nie dotykał mojego ciała. Nawet przypadkiem. Musiał chyba naprawdę być zły, ale w sumie… zezwolił mi, prawda? Więc gdyby był na mnie bardzo wściekły to nie wyraziłby zgody. Westchnąłem. Teraz nie czułem nic prócz zdezorientowania i lekkiego strachu. Nie mogę w takich warunkach myśleć nad tym czy coś do niego czuje. Potrzebuje wyluzowania. – Mogę… mogę cię objąć? – zapytałem drżącym głosem.
- Czy to nie będzie zbyt gejowskie? – odpowiedział pytaniem na pytanie, patrząc nie  na mnie, a na sufit. Czułem, że za tym krył się sarkazm.
- Posłuchaj… - oparłem głowę na dłoni i odwróciłem się w jego stronę bokiem. – Nie chce patrzeć na to co nas łączy jako coś „gejowskiego”. Jesteśmy ludźmi. A ja chyba mam prawo polubić człowieka nawet za bardzo, prawda?
Harry przekręcił głowę w moją stronę i przez moment patrzyliśmy się na siebie bez słowa. Przełknąłem  z trudem ślinę, nie pewny tego co zamierza zaraz zrobić lub powiedzieć. Gdy wyciągnął przed siebie rękę, lekko drgnąłem. Nie mam pojęcia dlaczego odczuwałem przed nim taki lęk… to chyba ma związek z tym, że robi mi się słabo gdy jestem w jego otoczeniu, a moje serce chce wyskoczyć z piersi. Obserwowałem jego dłoń z uwagą, gdy w końcu jej wierzch  spoczął na moim policzku, gładząc go. Ten gest zawsze mnie uspokajał. Przymknąłem na moment oczy. To było chyba najprzyjemniejsze uczucie na świecie. Czy może być coś milszego?
- A mogę ja cię objąć? – spytał szeptem. Kiwnąłem głową, chodź zrobiłem to niemal automatycznie. Harry zabrał swoją dłoń, na co prawie niesłyszalnie jęknąłem z rozczarowaniem. Jednak chwilę potem przysunął się do mnie bliżej. Położył jedną rękę pod moje plecy, a drugą ułożył na mojej klatce piersiowej. Zamknął mnie w żelaznym uścisku tak, że praktycznie nie mogłem ruszyć rękami, a podbródek oparł o moją głowę i zaciągnął się głęboko zapachem moich włosów. Będąc tak blisko niego, szczególnie kiedy jego tors był nagi, było dla mnie nieco dziwne i przez moment miałem nawet ochotę uciec. Ale czułem się przy nim bezpiecznie. Tak jakby mógł mnie ochronić przed całym złem tego świata, tylko trzymając mnie w swoich ramionach.
- Wygodnie ci? – szepnął do mojego ucha, a ja poczułem oddech owiewający moją szyję. W odpowiedzi, wydostałem jakoś rękę spod jego ramion i przejechałem dłonią po jego brzuchu kierując się w górę. Gdy byłem przy klatce piersiowej, zatoczyłem palcem duże koła i kiwnąłem głową. Zobaczyłem urocze dołeczki u Harry’ego, oznaczające uśmiech. Potem kompletnie się nie spodziewając kolejnego gestu z jego strony cicho pisnąłem, gdy zagryzł lekko płatek mojego ucha. Powietrze stało się dziwnie ciężkie i zdałem sobie sprawę, że mam trudności z oddychaniem. Praktycznie cały na ciele drżałem i byłem pewien, że gdybym stał, to nogi by się pode mną ugięły. Potem Hazza rękę, która znajdywała się na mojej klatce zaczął przesuwać w dół, aż dotarł do mojego uda i zacisnął na nim dłoń. To mu najwyraźniej nie wystarczyło, gdyż zaczął nią jechać w górę. Gdy poczułem, że jest zbyt blisko mojego miejsca intymnego złapałem jego dłoń w swojej i zatrzymałem ją w ostatniej chwili, uniemożliwiając zrobienie mu tego do czego zmierzał.
- Mieliśmy tylko spać przytuleni do siebie. Bez żadnych podtekstów seksualnych. – powiedziałem ostrzej niż chciałem.
- W porządku. – westchnął rozczarowanym tonem. – A coś by się stało gdyby moja ręka zrobiła ci dobrze? – spytał wręcz z kpiną. Wywróciłem oczami. – Dobrze, w porządku. – roześmiał się. Powoli zabrałem swoją dłoń z jego, bojąc się, że za chwilę zrobi to co zamierzał, ale on dotrzymał słowa i również ją zabrał. Potem odwróciłem się do niego tyłem, dając możliwość wtulenia się we mnie, co uczynił. Twarz schował w zagłębieniu mojej szyi, a nogę przewiesił przez moje biodro. Jego dłoń zwisała z mojego ramienia, na co chwyciłem ją. W odpowiedzi zacisnął ją mocniej na mojej ręce. Poczułem na swoim tyłku jego penisa, co podnieciło mnie bardziej niż bym tego chciał. Dobrze, że leżałem tyłem i nie widział mojego niechcianego wzwodu.
- Louis?
- Mmm? – mruknąłem ledwo kontaktując. Było mi tak dobrze, że nie chciałem aby ta chwila kiedykolwiek się skończyła.
- Pójdziesz jutro ze mną na randkę?
Zachichotałem pod nosem.

- Muszę się zastanowić. – odpowiedziałem z zadowoleniem i byłem pewien, że Harry wywrócił oczami.