piątek, 5 września 2014

Rozdział 11 "Czy to nie będzie zbyt gejowskie?"

Od Autora: Ten rozdział pisałem wyjątkowo długo jak pewnie większość zauważyła ;). Ale najpierw nie miałem weny, a gdy coś mi tam zaczęło świtać i przymierzałem się do napisania to nie wiedziałem jak odpowiednio dobrać słowa. Mam nadzieje jednak, że efekty będą zadowalające i warto było czekać bo mnie nawet końcówka się podoba. Oby wam też się spodobała! Xx
To najdłuższy rozdział jaki napisałem haha. Ma ponad 4500 tysiące słów!
Proszę, skomentujcie, okey ? J.


Rano obudziłem się z nową myślą. Tak jakby  w nocy mnie oświeciło. Byłem takim cholernym idiotą, że jest mi za to piekielnie wstyd. Nie widziałem rzeczy oczywistych. Szkoda, że zrozumiałem to po tym, jak wszystko spieprzyłem. Ale tak jest zawsze. Nie dostrzegamy czegoś i musimy to zepsuć aby zrozumieć.
Zrozumiałem kilka spraw:
Gdy pierwszy raz zanocowałem u Harry’ego i wywróciłem się rozlewając herbatę i tucząc kubek naprawdę był przejęty, a potem zdał sobie z tego sprawę i wybuchł złością. Tak samo jak ja wczoraj. Dotarło do mnie, że mógłbym poczuć do niego coś więcej niż nienawiść lub przyjaźń i to mnie przeraziło. Tylko, ze Harry potem sobie poradził ze swoimi uczuciami i chciał zrobić pierwszy krok. Gdy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film, a on ścierał mi sos z twarzy, chciał mnie pocałować ale ja się odsunąłem. I to był powód jego smutku. Zrozumiał, że nie jestem zainteresowany nim tylko Lisą.
Gdy spytałem „Kto by chciał kogoś takiego jak ja” odpowiedział „Ja”. I to była odpowiedź na moje pytanie. Potem tylko się wykręcał jakimiś beznadziejnym tekstem. Cholera. Naprawdę mu się spodobałem. Wątpię aby żywił do mnie jakieś głębsze uczucia ale to miłe, że myślał o mnie w inny sposób.
Po wzięciu prysznica zszedłem na dół gdzie jak zwykle znajdywała się Lisa i Niall, jedli tosty zapewne przygotowane przez dziewczynę. Ona rzuciła mi tylko radosne spojrzenie i wskazała ruchem głowy abym usiadł obok niej. Jedzenie już na mnie czekało. Nie zasłużyłem aby była dla mnie taka miła. Właśnie wczoraj tak jakby ją zdradziłem z Harrym. Nie powinien zaczynać czegokolwiek z nim, gdy mam nie rozwiązaną sprawę z Lisą. Moje zachowanie było w stosunku do niej nie fair i chciałem ją z góry przeprosić, ale ugryzłem się w język.
- Gdzie właściwie wczoraj byłeś? – zapytał niespodziewanie Niall.
- Co? – z mojego gardła praktycznie wydostał się dziewczyński pisk.
- Koło 23:00 skądś wracałeś. Nie zwróciłem wtedy na to uwagi, dopiero dzisiaj zdałem sobie z tego sprawę. – powiedział blondyn. Choleracholeracholera. Jeśli powiem im o Harry’m zaczną coś podejrzewać, a tego nie chciałem. Nasza relacja musi pozostać w ukryciu, przynajmniej przed nimi.
- Byłem na spacerze. – odparłem biorąc głęboki oddech. – Musiałem się przejść.
- W nocy?– zapytała Lisa mrugając zdziwiona oczami. – Sam się przekonałeś, że Francja to nie jest bezpieczny kraj…
- Wiem. – przerwałem jej. Poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Muszę się zobaczyć z Harrym i mu wszystko wyjaśnić a co najważniejsze przeprosić. Może wybaczy mi gdy pozna prawdę? – Muszę już iść. – stwierdziłem biorąc tosta i ugryzłem kawałek przelotnie, po czym ponownie go odłożyłem. – Naprawdę pyszne. – pochwaliłem ją na odchodne i wyszedłem z domu. Niall i Lisa na pewno siedzieli totalnie zaskoczeni moim zachowaniem. Co się ze mną dzieje? Najpierw całowałem się z Lisą, potem z Harrym, a na końcu z Niallem. Muszę zdecydowanie z tym skończyć i wreszcie się zdecydować czego tak naprawdę chcę.
***
Zajęcia były wyjątkowo nudne, a może byłem tak przejęty sprawą z Harrym, że chciałem aby jak najszybciej się skończyły? W każdym razie panna Isabelle mówiła o rzeczach, które kompletnie mnie nie interesowały. Pierwszy raz. Podczas gdy wszyscy notowali, ja robiłem jakieś głupie rysunki na okładce zeszytu. Kobieta musiała zauważyć, że zajmuje się zupełnie czymś innym, ponieważ powiedziała:
- A ty? Co sądzisz o tym Louis?
Uniosłem wzrok patrząc na nią tępo. Przełknąłem ślinę i wzruszyłem ramionami.
- Ja… ja… - jąkałem się jak idiota. Kątem oka zerknąłem na Harry’ego, który siedział w tym samym rzędzie co ja tyle, że przy ścianie. Wywrócił oczami. Był najwyraźniej zirytowany mną i moim zachowaniem.
- Louis wczoraj miał ciężki dzień, proszę go nie męczyć. – odezwał się Harry, przecinając ciszę panującą w Sali. O mało nie zakrztusiłem się własną śliną, gdy to usłyszałem. I na pewno bym mu podziękował po zajęciach gdyby nie dorzucił: - Byliśmy wczoraj w klubie pijąc, ćpając a potem pieprząc się w brudnej toalecie.
Starałem się zasłonić dłonią. Było mi wstyd i poczułem się mega zażenowany. Chciałem zapaść się pod ziemię. Dlaczego musiał mi to zrobić? Doskonale wiedział jak przejmuję się opinią innych, mu nie zależy na tym… no właśnie. „Doskonale o tym wiedział”. Mam odpowiedź. Chciał mi zadać taki cios jaki ja wczoraj zadałem mu. Nie jestem tylko pewien czy dostatecznie mocno cierpiałem.
- Och. – panna Isabelle uniosła zaskoczona brwi a potem dodała: - Czyli widzę, że w miarę się dogadaliście.
Po tych słowach, po całej Sali rozniosły się chichoty. Zerknąłem przelotnie na zegarek. Zostało jeszcze 10 minut do końca zajęć. To naprawdę w tym momencie było dla mnie i tak za dużo. Harry chyba jednak idealnie odwdzięczył się za to, co mu wczoraj powiedziałem. Teraz wszyscy będą mówić tylko o tym. Świetnie! Dzięki Styles. Wiedziałeś jak nienawidzę gdy ktoś podejrzewa mnie o gejostwo.
Po prostu nie mogę uwierzyć, że mi to zrobił. Palant.
- My… my nie… - starałem się wytłumaczyć jednak na próżno. Uśmiech na ustach Harry’ego  tylko się poszerzył i powiedział w rozbawieniu:
- Nie ma się czego wstydzić, kocie. Powinieneś być wręcz dumny mając takie zwinne usta.
Zagryzłem mocno wargę starając się nie wybuchnąć. Po Sali momentalnie rozniosły się szepty. Każdy miał nie zły ubaw z nowych plotek na mój temat.
- Dobrze. – odchrząknęła panna Isabelle. – Wróćmy do Picassa.                                                                                                  ***
Gdy wychodziłem z Sali z torbą przewieszoną przez ramię, nie mogłem udawać, że nie widzę spojrzeń rzucanych w moją stronę i szeptów. Czułem się osaczony. Nigdy nie chciałem być w centrum uwagi, ale po tym co powiedział Harry to będzie nie uniknione i ludzie jeszcze długo będą o tym pamiętać. Starałem się nie patrzeć na te wszystkie osoby. Spuściłem głowę i chciałem zająć myśli czymś innym. Nagle przechodzący obok Liam, poklepał mnie po ramieniu przelotnie mówiąc:
- Nie martw się, stary. Ja w to nie wierzę.
- Dzięki. – mruknąłem, posyłając mu wdzięczne spojrzenie i patrzyłem jak odchodzi. Mój humor jednak zniszczyła pewna osoba, która wymijając mnie, szturchnęła moje ramię tak, że aż prawie zasyczałem z bólu. Na początku pomyślałem, że to przypadek ale gdy zobaczyłem, ze to był Harry byłem pewien, że zrobił to specjalnie. Zacisnąłem dłoń w pieść, chodź nie miałem zamiaru go uderzyć. Głównie z tego powodu, gdyż po prostu nie umiałem się bić. Ale nie chciałem aby bez karnie mnie tak traktował, więc poszedłem za nim i kładąc dłonie na jego plecach popchnąłem go. Harry nie spodziewając się tego, omal nie upadł. Zachwiał się na nogach ale zatrzymał równowagę. Odwrócił się za to w moją stronę. Staliśmy teraz naprzeciwko siebie.
- Możesz przestać zachowywać się jak chuj, gdy ktoś robi coś nie po twojej myśli? – wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- Jestem tylko pedałem, który ssie przypadkowym kolesiom kutasy, pamiętasz? – odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
- Sprawiłeś, że teraz ja też mam taką opinie.
- Nie miałem wcześniej takiej opinii. Ale teraz jesteśmy w tym bagnie razem. Nie ma za co. – odparł i odwracając się na pięcie zaczął iść przed siebie. Bardzo nie spodobało mi się to, co zrobił. Ale czasem robimy głupie rzeczy, głównie z miłości. Harry był po prostu zraniony i chciał się zemścić. Nie ważne jak. Chciał abym cierpiał tak samo jak on. Nie jest głupi. Wiedział, że nie chciałem mieć opinii geja, więc taka zemsta była idealna. Chciałem wiedzieć tylko jedno: czy jego uczucia od wczoraj się nie zmieniły, o ile w ogóle takowe posiadał względem mnie. Nie siedziałem w jego głowie i nie mogłem być niczego pewien. Podążyłem za nim i stając naprzeciwko niego, zapytałem szybko:
- Lubisz mnie?
- Co? – uniósł do góry jedną brew, zapewne zaskoczony tym niespodziewanym pytaniem. Sam się sobie dziwiłem.
- Zapytałem czy mnie lubisz. – powtórzyłem. Harry wzruszył ramionami.
- Jestem tylko pedałem bez uczuć, zapomniałeś?
Wywróciłem oczami.
- Dlaczego musisz to dodatkowo utrudniać? – zapytałem go i naprawdę liczyłem na jakąś sensowną odpowiedź ale uzyskałem tylko:
- Do zobaczenia, Louis. – powiedział spokojnym tonem i wyminął mnie, tylko tym razem nie szturchając, ruszył przed siebie. Chciałem za nim krzyknąć coś obraźliwego, bo irytowało mnie jego zachowanie. To fakt - był zraniony, ale po tym, co powiedział na zajęciach powinien mi trochę odpuścić.
Gdy wyszedłem przed budynek Harry’ego już nie było. Zapewne zabrał go Zayn i pojechali gdzieś razem.
***
Wróciłem do domu Horanów z przewieszoną przez ramię torbą z miną zbitego psa. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że uczucia Harry’ego, w ogóle cały Harry może mieć dla mnie, aż tak duże znaczenie. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić i w tym momencie oddałbym wszystko aby się komuś wygadać i aby ktoś coś mi poradził. Nie ufałem niestety nikomu na tyle, a Lisa to zdecydowanie nie była odpowiednią osoba. Nie chce myśleć jak by się poczuła, gdyby dowiedziała się, że całowałem się z chłopakiem, którego jak cały czas twierdziłem – nie znosiłem, a co gorsza potem pocałowałem jej brata! Wprawdzie chciałem pomóc, ale to nie zmieniałoby faktu, że tak jakby ją zdradziłem. Co ze mną było nie tak? Dlaczego nie mogę znaleźć jednej osoby, którą będę kochał i całkowicie się jej poświęcę? Tak jak mówiłem Lisie, wtedy w ogrodzie. Bardzo pragnąłem mieć u swojego boku takiego kogoś.
Oparłem się o ścianę, po czym zdjąłem torbę i pozwoliłem jej upaść na podłogę. Ciężko westchnąłem.
- Louis? Wszystko w porządku? – zapytał Niall, zbiegając po schodach. Był w trakcie zapinania guzików koszuli. Pokręciłem głową.
- Nie. Nic nie jest w porządku. – odpowiedziałem. W tym momencie chciałem wyznać mu całą prawdę, ale jednak coś mnie powstrzymywało. Nie sądziłem, że to osoba godna ujawnienia tajemnicy. – Idziesz gdzieś? – szybko zmieniłem temat.
- Tak. Na randkę. – powiedział jakby to było coś oczywistego. Dotknąłem dłonią twarzy. Randka. No tak. Z Billem.
- Zapomniałem.         
- Nie szkodzi. Może mogę ci w czymś pomóc? – zaoferował się. Roześmiałem się gorzko.
- To zbyt skomplikowane.
- Wiesz, w zasadzie rzeczy są proste. Tylko ludzie je komplikują. – przelotnie spojrzał w lustro poprawiając włosy, które postawił na piankę. Gdy stwierdził, że wygląda dobrze kiwnął głową i zajął się zakładaniem butów.
- Możliwe. – westchnąłem. W sumie zacząłem dochodzić do wniosku, że miał trochę racji. Uwielbiałem komplikować sobie życie. – Ale teraz i tak już nie chce ze mną gadać. Powiedziałem parę słów za dużo.
- Więc przeproś. – wzruszył ramionami.
- To nie jest takie proste. Nazwałem tą osobę parę nie cenzuralnymi określeniami, a potem ta osoba postanowiła się zemścić na mnie na dzisiejszych zajęciach i muszę przyznać, że mi dopiekła. Potem zapytałem tą osobę czy mnie lubi ale nie udzielił odpowiedzi. – powiedziałem starając się aby zachowywać formę bezosobową. Nie mogę dopuścić aby chociaż Niall dowiedział się o tym, że miałem bliższy kontakt z chłopakiem.
- Pytanie brzmi czy ty lubisz… tą osobę. Odpowiedz sam sobie na to pytanie, a wtedy wszystko stanie się prostsze. Uwierz mi. A  patrząc po tym jak cały czas o tym myślisz i to rozpamiętujesz… cóż, odpowiedź jest prosta. – powiedział otwierając drzwi i chciał wyjść ale zatrzymał się w połowie drogi i dorzucił: - Wiesz, czasem ranimy osoby, które kochamy, ponieważ mamy pewność, że one nadal będą nas kochać. Cokolwiek zrobimy. – po tych słowach wyszedł zamykając za sobą. Zostałem w pustym domu sam. Lisy jeszcze nie było, a państwo Horanowie musieli gdzieś wyjść. Miałem dużo czasu do namysłu. Od czego powinienem zacząć? Jak sprawdzić czy kogoś lubimy? Czy nasze uczucia są szczere? Wziąłem głęboki oddech. To nie jest wcale takie łatwe jak się wydaje. Nie chciałem zaczynać czegokolwiek z Harrym nie będąc pewnym czy mi na nim zależy. A jeśli by doszło pomiędzy nami do czegoś więcej niż pocałunku, a potem ja nagle zdałbym sobie sprawę, że jednak nie kręcą mnie chłopaki i to był błąd? Zranię go podwójnie i pomyśli, że bawiłem się jego uczuciami, a nie chciałem aby tak myślał. Cholera.
I pomyśleć, że w szkole uważałem, iż to matematyka jest najtrudniejsza na świecie.
                                                                       ***
O mój boże. Louis, co ty wyprawiasz? Z jednej strony chciałem tam pójść i mu wszystko wytłumaczyć, a z drugiej  umówić się z Lisą na randkę. Niestety przemówiła ta pierwsza strona mojego rozumu odpowiedzialna za głupotę. Przecież Harry nawet nie wpuści mnie do swojego domu. Co ja sobie w ogóle wyobrażałem? Że wybaczy mi i zostaniemy najlepszymi kumplami, tak jakby nic się nie wydarzyło? Przecież to logiczne, że on nie zapomni o swoich uczuciach a ja o swoich, których zresztą nie byłem pewien.
Zapukałem do drzwi i musiałem odczekać dłuższą chwilę, nim usłyszałem kroki, które zmierzały w  stronę drzwi a po chwili dźwięk otwierania ich. Wstrzymałem oddech, ponieważ nie byłem pewien jak Harry zareaguje na moją wizytę. Chyba byłem ostatnią osobą, której się by spodziewał. Gdy go ujrzałem w czarnej koszulce z krótkim rękawem, tego samego koloru rurkami i włosami upiętymi w bandanie, wstrzymałem na moment oddech. Wyglądał tak… idealnie. Wprawdzie miałem przygotowaną regułkę, co mu powiem i w ogóle, ale w tym momencie kompletnie spanikowałem, więc powiedziałem szybko:
- Pocałowałem Nialla po tym jak wczoraj od ciebie wyszedłem.
Przełknąłem z trudem ślinę po tych słowach. Nie wiem czy to był odpowiedni moment na takie wyznania. Harry zapewne powoli sobie przyswajał moje słowa, gdyż miał zmarszczone brwi i obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem. Potem uniósł je do góry i odchrząknął.
- Cóż, życzę wam szczęścia.
Chciał zamknąć drzwi jednak ja  przytrzymałem je stopą. Harry wywrócił oczami.
- Nie, to nie tak. Naprawdę. – próbowałem wyjaśnić, jednak on zdawał się nie chcieć mnie w ogóle słuchać.
- Louis. – westchnął. – To naprawdę w porządku. Nie mam nic przeciwko. Nie jesteśmy razem czy coś, abym odstawiał ci sceny zazdrości.
Czułem jednak, że moje wyznanie go zraniło. Poczułem ukłucie w sercu widząc jego smutną minę. Chciałem go przytulić i zapewnić, że pocałunek z nim o wiele więcej dla mnie znaczył niż ten z Niallem.
- Nie jestem gejem.
- Cały czas to powtarzasz. W porządku. Zrozumiałem. Coś jeszcze?
- Posłuchaj, gdy całowałem Nialla…
- Jestem zmęczony, Lou. Naprawdę. Wczoraj całą noc nie spałem, zastanawiając się nad tym jak żałosną jestem ciotą. I jak żałosny byłem chcąc wpuścić cię do mojego serca, pierwszą osobę od bardzo dawna. Doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu. Wygrałeś. Teraz możesz odejść.
Zamilkliśmy po tych słowach oboje. Harry patrzył  na mnie wyczekująco, chcąc abym odszedł ale ja nie chciałem. Czułem, że chce zostać.
- Nie jesteś ani pedałem, ani ciotą ani tym bardziej się nie puszczasz. Powiedziałem to bo byłem zły. Zły na siebie a najbardziej na ciebie za to jak na mnie działasz.
- I dlatego wczoraj po wyjściu ode mnie pocałowałeś innego?
Widziałem w jego pustym spojrzeniu, że to go zabolało, ale chciałem być szczery. Koniec kłamstw. Nie mogłem jeszcze przed Harrym mieć tajemnic, to by było za dużo. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, chłopak kontynuował:
- Jeśli czujesz, że wolisz Nialla…
Przerwałem mu jednak, kładąc mój palec wskazujący na jego wargach. Widziałem w jego spojrzeniu czyste zdezorientowanie i to mi się podobało. Pierwszy raz to ja miałem przewagę.
- Chcę z tobą spać. – powiedziałem cicho, prawie szeptem. To było dla niego jeszcze większe  zaskoczenie. Otworzył szeroko oczy, nie pewny co powinien zrobić. Zabrałem palec z jego ust, dając mu możliwość powiedzenia czegoś.
- Co?
- Powiedziałeś, że jesteś zmęczony i chcesz iść spać, więc ja też chcę. Ale nie w sensie uprawiać seks, tylko po prostu, chce leżeć obok ciebie i czuć jak mnie obejmujesz, a twoje usta składają pocałunek na moim policzku. Czy możesz to dla mnie zrobić?
Absolutnie go zabiłem. Stał z lekko rozwartymi ustami, a oczy o mało co nie wyszły mu na wierzch. Otworzył tylko szerzej drzwi dając mi wejść do środka, co potraktowałem jako odpowiedź twierdzącą. Zresztą,  byłbym zaskoczony jeśli by odmówił. Widziałem iskierki w jego oczach, kiedy czasami na mnie patrzył. Nikt nigdy nie obdarował mnie takim spojrzeniem, chodź pragnąłem aby ta chwila kiedyś nadeszła, obojętnie jaka osoba by tak na mnie spojrzała. Po prostu chciałem czuć, że jestem dla kogoś ważny.
Gdy znalazłem się w środku, poczułem charakterystyczny zapach, którym pachniał dom Harry’ego. Coś jak wanilia połączona ze świeżą trawą i podejrzewam, że to zasługa odświeżacza powietrza, ale mimo wszystko odpowiadało mi to.
- A więc jak widzisz to moje mieszkanie. – powiedział drapiąc się w tył głowy. Był…zawstydzony? Nie wiem czy to było spowodowane moją obecnością, chociaż podejrzewam, że tak.
- Widziałem cię nago, całowaliśmy się w twojej sypialni. Myślę, że takie rzeczy trochę zbliżają ludzi i nie musisz się zachowywać jakbyśmy byli sobie obcy. – spojrzałem mu prosto w oczy. – Chociaż przez jakiś czas możesz pozostać takim Harrym. – uśmiechnąłem się lekko.
- Louis, ja nie żartowałem. Naprawdę idę spać. – rzekł kierując się w stronę sypialni.
Wywróciłem oczami i podszedłem do niego tak, aby wiedział, że ja też mam zamiar wejść do środka razem z nim i wcale nie żartowałem z tym co powiedziałem.
- A ja naprawdę idę spać z tobą. – upierałem się stanowczo. Przez moment po prostu stał, milcząc. A potem wzruszył ramionami i wszedł do sypialni. Podążyłem za nim. Podejrzewam, że nadal średnio mi wierzył, ale ja byłem zdecydowany, a właściwie chciałem za takiego uchodzić. Bo w środku trząsłem się jak małe dziecko, przed pierwszym dniem w szkole. Harry bez słowa zdjął czarną koszulkę. Przygryzłem wargę widząc jego nagą i umięśnioną klatkę piersiową. Całego jego ciało było po prostu…piękne. Gdy zdjął spodnie, odsłonił swoje czarne bokserki, których na szczęście nie zrzucił. W takim oto stroju postanowił iść spać. Ja stałem jak idiota, uważnie go obserwując. Czułem, że muszę się jakoś zrewanżować, dlatego powiedziałem niespodziewanie:
- Jesteś piękny.
Harry odkrył kołdrę i miał wejść do łóżka, ale zesztywniał na moje słowa. Już drugi raz dzisiaj sprawiłem, że nie wiedział jak się zachować. Może mi się wydawało, ale chyba się zarumienił na moje słowa, ponieważ jego policzki, słodko pokryły się różem. Po chwili odchrząknął i zakrył się kołdrą.
- Wielu chłopaków mi to mówiło. Jesteś tylko jednym z nich.
Doskonale wiedziałem, że to miało mnie zaboleć. Chciał abym cierpiał. Nadal mi nie wybaczył wczorajszych słów. Był zły.
- I na słowa każdego się rumieniłeś?
- Wcale się nie rumienię. – powiedział dotykając swoich policzków, tak jakby dotykiem miał wyczuć ich kolor. W końcu stwierdziłem, że stanie i nic nie robienie jest głupie, więc zdjąłem bluzę i pozostałem w granatowej koszulce z logiem jakiegoś zespołu i czarnych spodniach, które również zdjąłem ale bluzkę pozostawiłem. Nie czułbym się komfortowo bez niej. Gdy podszedłem do łóżka i chciałem po prawej stronie odkryć kołdrę, Harry położył tam swoją umięśnioną rękę i powiedział:
- Nie wpuszczam do mojego łóżka byle kogo.
Westchnąłem. Wiedziałem, że to by było za piękne aby było prawdziwe.
- Chcę tego. Jeśli ma coś pomiędzy nami być to muszę się przekonać czy zawsze tak na mnie działasz jak wtedy i czy poczuje w brzuchu motyle, gdy będę blisko ciebie.
Harry prychnął pod nosem.
- To zabawne, bo jeszcze wczoraj mówiłeś mi zupełnie co innego. Ty nie byłeś gejem, a ja byłem tylko pedałem, który ssie przypadkowe kutasy.
Wywróciłem oczami.
- Jest mi naprawdę przykro, że to powiedziałem. Nie chcę ranić ludzi, a tym bardziej nie chcę ranić ciebie.
- Mówisz, że nie chcesz mnie ranić, ale jak tylko  wracasz do domu to obściskujesz się z Lisą i tym Niallem.
Wyczułem, że ich imiona wypowiedział nie chętnie, tak jakby ich nienawidził.
- Z Lisą nie całowałem się odkąd mieliśmy randkę, a z Niallem to był tylko nie winny pocałunek. Nigdy tego nie robił i chciałem mu pomóc. – wyjaśniłem i naprawdę miałem nadzieje, że teraz Harry zabierze rękę, dając mi tym samym pozwolenie na wejście do jego łóżka. W głębi duszy czułem, że nie jest taki jak na początku mi się zdawało i teraz cieszyłem się, że nie uprawia seksu z pierwszą lepszą osobą, a już na pewno nie zaprasza przypadkowo poznanych kolesi w klubie do swojej sypialni. Mnie tu pozwolił spać. Raz. Gdy leżeliśmy na kanapie oglądać legalną blondynkę. Nie zapomnę tego.
- Więc jak nie będzie wiedział jak się pieprzyć to też mu pomożesz? – zapytał podniesionym tonem. Wyczułem w jego głosie wściekłość. Dlaczego tak zareagował? Nagle mnie olśniło.
- Jesteś zazdrosny. – stwierdziłem z rozbawieniem w głosie. – Jesteś zazdrosny o każdą osobę, która ma ze mną bliższy kontakt. Nie masz urazu do Lisy czy coś, ale wkurza cię sam fakt, że mi się podoba i całowałem się już z nią.
- Nawet jeśli tak to co?
Roześmiałem się. Głośniej niż chciałem. To musiało wkurzyć Harry’ego, ponieważ obdarował mnie morderczym spojrzeniem i przez moment miałem wrażenie, iż poważnie zastanawiał się nad rzuceniem się na mnie, ale nie w celach seksualnych.
- Jesteś zazdrosny. – powtórzyłem z wyraźną ulgą. – Czyli nadal ci na mnie zależy. – dodałem szeptem, ale niestety lub stety Harry to usłyszał.
- Louis, nie przestaniesz być dla mnie ważny, bo nazwałeś mnie pedałem czy ciotą. – wyjaśnił i wydawało mi się, że był lekko rozbawiony faktem, że rzeczywiście mogłem tak pomyśleć. I teraz naprawdę poczułem wyrzuty sumienia. Było mi smutno i byłem na siebie zły za to co powiedziałem. Zrozumiałem, że nie zasłużył aby go tak nazywać, nawet jeśli byłaby to prawda. Był wspaniałym chłopakiem, tylko ja tego nie widziałem. Nadal stałem naprzeciwko łóżka, podczas gdy Harry na nim leżał, zakryty kołdrą do bioder. Trwaliśmy w ciszy przez jakiś czas nim nie odezwałem się nie pewnym głosem:
- Proszę, pozwól mi. – powiedziałem wskazując ruchem głowy na jego rękę, która leżała nadal po drugiej stronie łóżka. Harry również na nią spojrzał, po czym ciężko westchnął. Miałem wrażenie, że jego głowę zaprzątały sprzeczne myśli. Tak jakby znajdywał się na wadze i zastanawiał się co przeważa „dać mu wejść do swojego łoża, czy nie”? Sam byłem ciekaw, co przeważy. W końcu ciężko wzdychając zabrał rękę. Było to dla mnie jasnym znakiem, co zdecydował. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, tak aby nie zauważył, chodź podejrzewałem, że i tak to zrobił. Nie pewnie podszedłem do łóżka, bojąc się, że ostatecznie zmieni zdanie i każe mi opuścić jego pokój i spać na kanapie, albo co gorsza opuścić w ogóle, jego mieszkanie. Ułożyłem się na posłaniu z wyciągniętymi prosto nogami. Głowę położyłem na miękkiej, białej poduszce. O o o jak wygodnie. Zerknąłem ukradkiem na Harry’ego, który znajdywał się obok mnie ale nie dotykał mojego ciała. Nawet przypadkiem. Musiał chyba naprawdę być zły, ale w sumie… zezwolił mi, prawda? Więc gdyby był na mnie bardzo wściekły to nie wyraziłby zgody. Westchnąłem. Teraz nie czułem nic prócz zdezorientowania i lekkiego strachu. Nie mogę w takich warunkach myśleć nad tym czy coś do niego czuje. Potrzebuje wyluzowania. – Mogę… mogę cię objąć? – zapytałem drżącym głosem.
- Czy to nie będzie zbyt gejowskie? – odpowiedział pytaniem na pytanie, patrząc nie  na mnie, a na sufit. Czułem, że za tym krył się sarkazm.
- Posłuchaj… - oparłem głowę na dłoni i odwróciłem się w jego stronę bokiem. – Nie chce patrzeć na to co nas łączy jako coś „gejowskiego”. Jesteśmy ludźmi. A ja chyba mam prawo polubić człowieka nawet za bardzo, prawda?
Harry przekręcił głowę w moją stronę i przez moment patrzyliśmy się na siebie bez słowa. Przełknąłem  z trudem ślinę, nie pewny tego co zamierza zaraz zrobić lub powiedzieć. Gdy wyciągnął przed siebie rękę, lekko drgnąłem. Nie mam pojęcia dlaczego odczuwałem przed nim taki lęk… to chyba ma związek z tym, że robi mi się słabo gdy jestem w jego otoczeniu, a moje serce chce wyskoczyć z piersi. Obserwowałem jego dłoń z uwagą, gdy w końcu jej wierzch  spoczął na moim policzku, gładząc go. Ten gest zawsze mnie uspokajał. Przymknąłem na moment oczy. To było chyba najprzyjemniejsze uczucie na świecie. Czy może być coś milszego?
- A mogę ja cię objąć? – spytał szeptem. Kiwnąłem głową, chodź zrobiłem to niemal automatycznie. Harry zabrał swoją dłoń, na co prawie niesłyszalnie jęknąłem z rozczarowaniem. Jednak chwilę potem przysunął się do mnie bliżej. Położył jedną rękę pod moje plecy, a drugą ułożył na mojej klatce piersiowej. Zamknął mnie w żelaznym uścisku tak, że praktycznie nie mogłem ruszyć rękami, a podbródek oparł o moją głowę i zaciągnął się głęboko zapachem moich włosów. Będąc tak blisko niego, szczególnie kiedy jego tors był nagi, było dla mnie nieco dziwne i przez moment miałem nawet ochotę uciec. Ale czułem się przy nim bezpiecznie. Tak jakby mógł mnie ochronić przed całym złem tego świata, tylko trzymając mnie w swoich ramionach.
- Wygodnie ci? – szepnął do mojego ucha, a ja poczułem oddech owiewający moją szyję. W odpowiedzi, wydostałem jakoś rękę spod jego ramion i przejechałem dłonią po jego brzuchu kierując się w górę. Gdy byłem przy klatce piersiowej, zatoczyłem palcem duże koła i kiwnąłem głową. Zobaczyłem urocze dołeczki u Harry’ego, oznaczające uśmiech. Potem kompletnie się nie spodziewając kolejnego gestu z jego strony cicho pisnąłem, gdy zagryzł lekko płatek mojego ucha. Powietrze stało się dziwnie ciężkie i zdałem sobie sprawę, że mam trudności z oddychaniem. Praktycznie cały na ciele drżałem i byłem pewien, że gdybym stał, to nogi by się pode mną ugięły. Potem Hazza rękę, która znajdywała się na mojej klatce zaczął przesuwać w dół, aż dotarł do mojego uda i zacisnął na nim dłoń. To mu najwyraźniej nie wystarczyło, gdyż zaczął nią jechać w górę. Gdy poczułem, że jest zbyt blisko mojego miejsca intymnego złapałem jego dłoń w swojej i zatrzymałem ją w ostatniej chwili, uniemożliwiając zrobienie mu tego do czego zmierzał.
- Mieliśmy tylko spać przytuleni do siebie. Bez żadnych podtekstów seksualnych. – powiedziałem ostrzej niż chciałem.
- W porządku. – westchnął rozczarowanym tonem. – A coś by się stało gdyby moja ręka zrobiła ci dobrze? – spytał wręcz z kpiną. Wywróciłem oczami. – Dobrze, w porządku. – roześmiał się. Powoli zabrałem swoją dłoń z jego, bojąc się, że za chwilę zrobi to co zamierzał, ale on dotrzymał słowa i również ją zabrał. Potem odwróciłem się do niego tyłem, dając możliwość wtulenia się we mnie, co uczynił. Twarz schował w zagłębieniu mojej szyi, a nogę przewiesił przez moje biodro. Jego dłoń zwisała z mojego ramienia, na co chwyciłem ją. W odpowiedzi zacisnął ją mocniej na mojej ręce. Poczułem na swoim tyłku jego penisa, co podnieciło mnie bardziej niż bym tego chciał. Dobrze, że leżałem tyłem i nie widział mojego niechcianego wzwodu.
- Louis?
- Mmm? – mruknąłem ledwo kontaktując. Było mi tak dobrze, że nie chciałem aby ta chwila kiedykolwiek się skończyła.
- Pójdziesz jutro ze mną na randkę?
Zachichotałem pod nosem.

- Muszę się zastanowić. – odpowiedziałem z zadowoleniem i byłem pewien, że Harry wywrócił oczami. 

23 komentarze:

  1. Jestem pierwsza czy co lol
    Mary Sz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział absolutnie jest moim ulubionym. Oni są tak cholernie słodcy, że aż mi sie płakać chcę, serio.
    Boże właśnie w tym momencie sie popłakałam. Nie wiem czemu to ff tak na mnie działa ale jest takie piękne.
    Tak bardzo nie moge sie doczekać już następnego rozdziału. Kocham tę historie.
    your sincerely Mary Sz. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O boze, to było takie abghjghfshj mam cały czas banana na twarzy xd czekanie było długie, ale zdecydowanie sie opłacało, takie słodkie ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogę się doczekać ich randki! *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Robciu!! Dawaj dalej <3

    Boze jakie cudo! ^^

    Lou wreszcie nie spieprzył sprawy! Jestem z nich zadowolona :D

    O mój boże! Mój ulubiony roździał! Mój dzień zapowiada się dobrze *-* Dziękuję! <3 :*** :3 -Juleczka xx

    OdpowiedzUsuń
  6. O JEZU DFFNEWFHNERUFNHERWFNHEWJFFNEHFEJRFNJEWFJFNFNDFMDFMDSMDMFNFNMNFNJFJERFJNERJFNEUFFCNIJFNKODKEWDWDWODMWFKFMERGJNERFEUENRFE
    CHCE DALEJ. TERAZ. JEZU. XD /GABI

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, pięknie , nareszcie Larry , zajebiście !

    OdpowiedzUsuń
  8. BORZE to jest boskie człowieku masz talent mam nadzieje że wena twórcza Cię nigdy nie opuści. Czekam na kolejny rozdział!!! :)
    xx Moni.Hazz xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdział jest świetny 😍 czekam na kolejny i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No w końcu! Już myślałam, że Lou tego nie zrozumie. Rozdział świetny! Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. NAJLEPSZY. ROZDZIAŁ. EVER. !!!!!!!!!!!!!!!!!
    Kocham, kocham i jeszcze raz kocham. <3 <3 <3
    Stanowczo mój ulubiony rozdział. Tyle Larrego, tyle słodkości tyle miłości. Uśmiechałam się do monitora kiedy Lou wlazł mu do łóżka. Warto było czekać na taki cudowny rozdział. Mam nadzieję, że kolejny będzie równie wspaniały, o ile nie lepszy :* Jejuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :* Mam teraz taki zaciesz i tyle pozytywności, że nawet kawa tyle nie daje.
    Absolutnie od dzisiaj oficjalnie i definitywnie moim największym fanem jesteś ty, Robercie.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Czytelnikus Pospolitus

    OdpowiedzUsuń
  12. No kurwa w końcu, Louis sobie coś uświadomił *wszystkowiedzący uśmiech*.
    Myślałam, że Harry zrobi coś wredniejszego, ale on jest zbyt kochany :)
    No i wielkie oklaski za odwagę Louis'ego; przyszedł, przeprosił Hazzę, a potem wprosił mu się do łóżka 8)
    (Tak przyszłościowo: jestem ciekawa, jest opiszesz scenę łóżkową. Chyba, że z niej zrezygnujesz, czego Ci nie daruję).
    Naprawdę czekałam na taki zwrot akcji, teraz może być już wszystko lepiej, prawda? :D
    Opłacało się czekać na jedenastkę, ale już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Całuję, ściskam i takie tam :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozwaliles mnie! Oni moga pojsc na randke!!! Abydhegahsvdghahsu *o*
    Awwwww Larry <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten rozdział byl taki afagafafaga.
    Nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu RYCZee to JESt ZAJEBSJTREE NXNXNDNDNSNCNDNDNSNSNXNXNDSNSMMS

    OdpowiedzUsuń
  16. Drogi Robercie, na wstępie chciałabym przeprosić za nienarzucanie się. I zaznaczyć, że jeśli życzysz sobie, bym na przyszłość się narzucała, wystarczy powiedzieć, a wtedy zacznę narzucać się bez krępacji ;) Ponadto, cieszy mnie, że Twoja wena wróciła i pozwoliła Ci stworzyć takie cudo. Wiem, jak bolesny jest jej brak – moja Szachownica stoi, a z Łańcuszkiem ledwie wyrabiam, co jest dość kiepskie, bo właśnie powoli zbliżamy się do najlepszych fragmentów ;c Niemniej jednak, mam nadzieję, że nadal będzie Ci dopisywać, a za ten rozdział... Za ten rozdział kocham Cię całym moim shipperowskim serduszkiem ♥ No, dobrze, może nie CAŁYM, bo muszę tam zmieścić jeszcze parę osób, ale generalnie liczę na to, że nie będzie Wam zbyt ciasno ;)
    Przejdźmy więc do właściwej części komentarza.
    Louis, rozgrzeszam Cię ze wszystkiego. Pierwsze akapity brzmiały prawie jak fragmenty moich komentarzy, haha. Najwyraźniej moja intuicja jest nieźle rozwinięta, co nie? Pisałam o każdej z tych sytuacji, prawda? I o herbacie, i o filmie, o tym ''ja'' też... Fajnie, że to poszło w tę stronę.
    Jedyne, co mnie zirytowało to to, że ''coś'' między Lou a Lisą nadal definitywnie się nie zakończyło. Uhh, jestem taka okrutna dla tej dziewczyny! XD Cóż, trudno. Może będzie mi jej szkoda później, kiedy Louis złamie jej serce, czy coś. Ale dopiero po fakcie. Na razie jest dużą przeszkodą w moim planie przejęcia władzy nad światem, et cetera, et cetera...
    ''Najpierw całowałem się z Lisą, potem z Harrym, a na końcu z Niallem.'' Lou! Ty puszczalski chłopaczku! Ładnie to tak? ;)

    Hazza zachował się trochę ''nieładnie'', upokarzając L przed całą grupą i nauczycielką, ale myślę, że jest to w miarę zrozumiałe. Każdy odreagowuje złamane serce inaczej, prawda?... Ja na przykład zauważyłam ostatnio, że właściwie to czuję niechęć do każdego chłopaka, w którym się kiedyś kochałam, niezależnie od tego, czy było to 2 lata temu, czy 10... Tylko że ja urazę kryję w sobie, a Harry miał potrzebę wyrzucenia jej na zewnątrz. Amen.
    ''- Och. – panna Isabelle uniosła zaskoczona brwi a potem dodała: - Czyli widzę, że w miarę się dogadaliście.'' → śmiechłam. Boże, stary. Momentami naprawdę ubóstwiam Twoje poczucie humoru, Robciu :*
    ''- Zapytałem czy mnie lubisz. – powtórzyłem. Harry wzruszył ramionami.
    - Jestem tylko pedałem bez uczuć, zapomniałeś?''
    To było smutne ;( I zabolało, trochę.
    Niall aka domorosły filozof → good.
    ''I pomyśleć, że w szkole uważałem, iż to matematyka jest najtrudniejsza na świecie.'' Cóż, nie ma tak prosto. Gdyby matma była najgorszym, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, życie byłoby dziecinnie łatwe... Hmmm, wspominałam, że jestem raczej matematyczką? Ułamki i procenty to jest to, bracie.
    ''Z jednej strony chciałem tam pójść i mu wszystko wytłumaczyć, a z drugiej  umówić się z Lisą na randkę'' AHHH DURNIU! LOUIIIIIS, błagam cię! Zostaw ty już tę Lisę i bierz się za Hazzę na poważnie. Lepiej na tym wyjdziesz, obiecuję.
    ''- Pocałowałem Nialla po tym jak wczoraj od ciebie wyszedłem'' → niezłe powitanie XD
    + to, jak bardzo zazdrosny jest Harry (nawet, jeśli nieudolnie usiłuje to ukryć), jest najsłodszą rzeczą na świecie :')

    ''- Powiedziałeś, że jesteś zmęczony i chcesz iść spać, więc ja też chcę. Ale nie w sensie uprawiać seks, tylko po prostu, chce leżeć obok ciebie i czuć jak mnie obejmujesz, a twoje usta składają pocałunek na moim policzku. Czy możesz to dla mnie zrobić?
    Absolutnie go zabiłem. Stał z lekko rozwartymi ustami, a oczy o mało co nie wyszły mu na wierzch. Otworzył tylko szerzej drzwi dając mi wejść do środka, co potraktowałem jako odpowiedź twierdzącą. Zresztą,  byłbym zaskoczony jeśli by odmówił. Widziałem iskierki w jego oczach, kiedy czasami na mnie patrzył. Nikt nigdy nie obdarował mnie takim spojrzeniem, chodź pragnąłem aby ta chwila kiedyś nadeszła, obojętnie jaka osoba by tak na mnie spojrzała. Po prostu chciałem czuć, że jestem dla kogoś ważny.''

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za ten fragment też Cię kocham ♥ Czy Ty w prawdziwym życiu też jesteś taki romantyczny, człowieku? Jezus. Gdzie produkują takich facetów? Muszę kupić jedną sztukę.
      ''Całego jego ciało było po prostu…piękne'', ale nie, ''Nie jestem gejem'', wcale. Mhm.
      ''- Louis, nie przestaniesz być dla mnie ważny, bo nazwałeś mnie pedałem czy ciotą.'' To jest właśnie miłość, dzieci. Ona wybacza.

      Koniec końców, Larry, przytulony, w jednym łóżku. Awwwwwh. Opłacało się czekać te 11 rozdziałów! I to jak, wow! Kocham taki fluff. Naprawdę, cieszę się, że nie zrobiłeś z tego smutu, bo porno słabo mnie kręci, a na pewno nie w fanfikach. Ja kocham, gdy jest słodko i uroczo, subtelnie, delikatnie i miękko, tak, że aż robi mi się masełko w brzuszku od czytania. Masz to.
      A na dodatek H zaprosił go na randkę... Ohhh. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i będę cieszyć się ich szczęściem dopóki coś się nie spieprzy. Bo to chyba niemożliwe, żeby od tej pory mieli już z górki, prawda? Nie ma łatwo. Trochę jak w matematyce. Schrzanisz jedno działanie i już całe równanie masz źle i jedynym rozwiązaniem jest zacząć wszystko od początku, dopóki nie uda ci się trafić na ten złoty środek...

      Do następnego!

      Twoja Fanka/Małpka Nr 1
      Julia
      @_Silver_Tiger_
      bumble-bumble-bumblebee.tumblr.com
      lancuszekzmotylem.blogspot.com
      szachownica-by-julia.blogspot.com

      Usuń
  17. JA PIERDOLE AWWWWWW *-*
    normalnie kocham Cię za ten rozdział Robert :3
    do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow. Tylko tyle mogę z siebie wydusić :) warto było czekać te 11 rozdziałów a końcówka po prostu aww <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu... a tak sie rozpisalam tu a tu nagle bam jakis blad i dupa!
    Wszystko sie wykasowalo...
    Ugh

    Moze to dziwne ale moge cie prosic abys podeslal mi ten link na fb?? https://www.facebook.com/sara.zapora
    Tam sobie o nim pogadamy i ci tez wytlumacze dlaczego chcialam abys mi go podeslal

    I love you and your fanfiction

    OdpowiedzUsuń
  20. Proszę dodaj szybko następny tak ślicznie proooooszęęę <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Aw jakie słodziaki *-* Oby więcej takich rozdziałów

    OdpowiedzUsuń