Od Autora: Ten rozdział pisałem wyjątkowo długo
jak pewnie większość zauważyła ;). Ale najpierw nie miałem weny, a gdy coś mi
tam zaczęło świtać i przymierzałem się do napisania to nie wiedziałem jak
odpowiednio dobrać słowa. Mam nadzieje jednak, że efekty będą zadowalające i
warto było czekać bo mnie nawet końcówka się podoba. Oby wam też się spodobała!
Xx
To
najdłuższy rozdział jaki napisałem haha. Ma ponad 4500 tysiące słów!
Proszę,
skomentujcie, okey ? J.
Rano
obudziłem się z nową myślą. Tak jakby w
nocy mnie oświeciło. Byłem takim cholernym idiotą, że jest mi za to piekielnie
wstyd. Nie widziałem rzeczy oczywistych. Szkoda, że zrozumiałem to po tym, jak
wszystko spieprzyłem. Ale tak jest zawsze. Nie dostrzegamy czegoś i musimy to
zepsuć aby zrozumieć.
Zrozumiałem
kilka spraw:
Gdy pierwszy
raz zanocowałem u Harry’ego i wywróciłem się rozlewając herbatę i tucząc kubek naprawdę
był przejęty, a potem zdał sobie z tego sprawę i wybuchł złością. Tak samo jak
ja wczoraj. Dotarło do mnie, że mógłbym poczuć do niego coś więcej niż
nienawiść lub przyjaźń i to mnie przeraziło. Tylko, ze Harry potem sobie
poradził ze swoimi uczuciami i chciał zrobić pierwszy krok. Gdy siedzieliśmy na
kanapie i oglądaliśmy film, a on ścierał mi sos z twarzy, chciał mnie pocałować
ale ja się odsunąłem. I to był powód jego smutku. Zrozumiał, że nie jestem
zainteresowany nim tylko Lisą.
Gdy spytałem
„Kto by chciał kogoś takiego jak ja” odpowiedział „Ja”. I to była odpowiedź na
moje pytanie. Potem tylko się wykręcał jakimiś beznadziejnym tekstem. Cholera.
Naprawdę mu się spodobałem. Wątpię aby żywił do mnie jakieś głębsze uczucia ale
to miłe, że myślał o mnie w inny sposób.
Po wzięciu
prysznica zszedłem na dół gdzie jak zwykle znajdywała się Lisa i Niall, jedli
tosty zapewne przygotowane przez dziewczynę. Ona rzuciła mi tylko radosne
spojrzenie i wskazała ruchem głowy abym usiadł obok niej. Jedzenie już na mnie
czekało. Nie zasłużyłem aby była dla mnie taka miła. Właśnie wczoraj tak jakby
ją zdradziłem z Harrym. Nie powinien zaczynać czegokolwiek z nim, gdy mam nie
rozwiązaną sprawę z Lisą. Moje zachowanie było w stosunku do niej nie fair i
chciałem ją z góry przeprosić, ale ugryzłem się w język.
- Gdzie
właściwie wczoraj byłeś? – zapytał niespodziewanie Niall.
- Co? – z
mojego gardła praktycznie wydostał się dziewczyński pisk.
- Koło 23:00
skądś wracałeś. Nie zwróciłem wtedy na to uwagi, dopiero dzisiaj zdałem sobie z
tego sprawę. – powiedział blondyn. Choleracholeracholera. Jeśli powiem im o
Harry’m zaczną coś podejrzewać, a tego nie chciałem. Nasza relacja musi
pozostać w ukryciu, przynajmniej przed nimi.
- Byłem na
spacerze. – odparłem biorąc głęboki oddech. – Musiałem się przejść.
- W nocy?–
zapytała Lisa mrugając zdziwiona oczami. – Sam się przekonałeś, że Francja to
nie jest bezpieczny kraj…
- Wiem. –
przerwałem jej. Poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Muszę się zobaczyć z Harrym
i mu wszystko wyjaśnić a co najważniejsze przeprosić. Może wybaczy mi gdy pozna
prawdę? – Muszę już iść. – stwierdziłem biorąc tosta i ugryzłem kawałek
przelotnie, po czym ponownie go odłożyłem. – Naprawdę pyszne. – pochwaliłem ją
na odchodne i wyszedłem z domu. Niall i Lisa na pewno siedzieli totalnie
zaskoczeni moim zachowaniem. Co się ze mną dzieje? Najpierw całowałem się z
Lisą, potem z Harrym, a na końcu z Niallem. Muszę zdecydowanie z tym skończyć i
wreszcie się zdecydować czego tak naprawdę chcę.
***
Zajęcia były
wyjątkowo nudne, a może byłem tak przejęty sprawą z Harrym, że chciałem aby jak
najszybciej się skończyły? W każdym razie panna Isabelle mówiła o rzeczach,
które kompletnie mnie nie interesowały. Pierwszy raz. Podczas gdy wszyscy
notowali, ja robiłem jakieś głupie rysunki na okładce zeszytu. Kobieta musiała
zauważyć, że zajmuje się zupełnie czymś innym, ponieważ powiedziała:
- A ty? Co
sądzisz o tym Louis?
Uniosłem
wzrok patrząc na nią tępo. Przełknąłem ślinę i wzruszyłem ramionami.
- Ja… ja… -
jąkałem się jak idiota. Kątem oka zerknąłem na Harry’ego, który siedział w tym
samym rzędzie co ja tyle, że przy ścianie. Wywrócił oczami. Był najwyraźniej
zirytowany mną i moim zachowaniem.
- Louis
wczoraj miał ciężki dzień, proszę go nie męczyć. – odezwał się Harry, przecinając
ciszę panującą w Sali. O mało nie zakrztusiłem się własną śliną, gdy to
usłyszałem. I na pewno bym mu podziękował po zajęciach gdyby nie dorzucił: -
Byliśmy wczoraj w klubie pijąc, ćpając a potem pieprząc się w brudnej toalecie.
Starałem się
zasłonić dłonią. Było mi wstyd i poczułem się mega zażenowany. Chciałem zapaść
się pod ziemię. Dlaczego musiał mi to zrobić? Doskonale wiedział jak przejmuję
się opinią innych, mu nie zależy na tym… no właśnie. „Doskonale o tym
wiedział”. Mam odpowiedź. Chciał mi zadać taki cios jaki ja wczoraj zadałem mu.
Nie jestem tylko pewien czy dostatecznie mocno cierpiałem.
- Och. –
panna Isabelle uniosła zaskoczona brwi a potem dodała: - Czyli widzę, że w
miarę się dogadaliście.
Po tych
słowach, po całej Sali rozniosły się chichoty. Zerknąłem przelotnie na zegarek.
Zostało jeszcze 10 minut do końca zajęć. To naprawdę w tym momencie było dla
mnie i tak za dużo. Harry chyba jednak idealnie odwdzięczył się za to, co mu
wczoraj powiedziałem. Teraz wszyscy będą mówić tylko o tym. Świetnie! Dzięki
Styles. Wiedziałeś jak nienawidzę gdy ktoś podejrzewa mnie o gejostwo.
Po prostu
nie mogę uwierzyć, że mi to zrobił. Palant.
- My… my
nie… - starałem się wytłumaczyć jednak na próżno. Uśmiech na ustach Harry’ego tylko się poszerzył i powiedział w
rozbawieniu:
- Nie ma się
czego wstydzić, kocie. Powinieneś być wręcz dumny mając takie zwinne usta.
Zagryzłem
mocno wargę starając się nie wybuchnąć. Po Sali momentalnie rozniosły się
szepty. Każdy miał nie zły ubaw z nowych plotek na mój temat.
- Dobrze. –
odchrząknęła panna Isabelle. – Wróćmy do Picassa. ***
Gdy
wychodziłem z Sali z torbą przewieszoną przez ramię, nie mogłem udawać, że nie
widzę spojrzeń rzucanych w moją stronę i szeptów. Czułem się osaczony. Nigdy
nie chciałem być w centrum uwagi, ale po tym co powiedział Harry to będzie nie
uniknione i ludzie jeszcze długo będą o tym pamiętać. Starałem się nie patrzeć
na te wszystkie osoby. Spuściłem głowę i chciałem zająć myśli czymś innym.
Nagle przechodzący obok Liam, poklepał mnie po ramieniu przelotnie mówiąc:
- Nie martw
się, stary. Ja w to nie wierzę.
- Dzięki. –
mruknąłem, posyłając mu wdzięczne spojrzenie i patrzyłem jak odchodzi. Mój
humor jednak zniszczyła pewna osoba, która wymijając mnie, szturchnęła moje
ramię tak, że aż prawie zasyczałem z bólu. Na początku pomyślałem, że to
przypadek ale gdy zobaczyłem, ze to był Harry byłem pewien, że zrobił to
specjalnie. Zacisnąłem dłoń w pieść, chodź nie miałem zamiaru go uderzyć.
Głównie z tego powodu, gdyż po prostu nie umiałem się bić. Ale nie chciałem aby
bez karnie mnie tak traktował, więc poszedłem za nim i kładąc dłonie na jego
plecach popchnąłem go. Harry nie spodziewając się tego, omal nie upadł.
Zachwiał się na nogach ale zatrzymał równowagę. Odwrócił się za to w moją stronę.
Staliśmy teraz naprzeciwko siebie.
- Możesz
przestać zachowywać się jak chuj, gdy ktoś robi coś nie po twojej myśli? –
wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- Jestem
tylko pedałem, który ssie przypadkowym kolesiom kutasy, pamiętasz? –
odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
- Sprawiłeś,
że teraz ja też mam taką opinie.
- Nie miałem
wcześniej takiej opinii. Ale teraz jesteśmy w tym bagnie razem. Nie ma za co. –
odparł i odwracając się na pięcie zaczął iść przed siebie. Bardzo nie spodobało
mi się to, co zrobił. Ale czasem robimy głupie rzeczy, głównie z miłości. Harry
był po prostu zraniony i chciał się zemścić. Nie ważne jak. Chciał abym
cierpiał tak samo jak on. Nie jest głupi. Wiedział, że nie chciałem mieć opinii
geja, więc taka zemsta była idealna. Chciałem wiedzieć tylko jedno: czy jego
uczucia od wczoraj się nie zmieniły, o ile w ogóle takowe posiadał względem
mnie. Nie siedziałem w jego głowie i nie mogłem być niczego pewien. Podążyłem
za nim i stając naprzeciwko niego, zapytałem szybko:
- Lubisz mnie?
- Co? –
uniósł do góry jedną brew, zapewne zaskoczony tym niespodziewanym pytaniem. Sam
się sobie dziwiłem.
- Zapytałem
czy mnie lubisz. – powtórzyłem. Harry wzruszył ramionami.
- Jestem
tylko pedałem bez uczuć, zapomniałeś?
Wywróciłem
oczami.
- Dlaczego
musisz to dodatkowo utrudniać? – zapytałem go i naprawdę liczyłem na jakąś
sensowną odpowiedź ale uzyskałem tylko:
- Do
zobaczenia, Louis. – powiedział spokojnym tonem i wyminął mnie, tylko tym razem
nie szturchając, ruszył przed siebie. Chciałem za nim krzyknąć coś obraźliwego,
bo irytowało mnie jego zachowanie. To fakt - był zraniony, ale po tym, co
powiedział na zajęciach powinien mi trochę odpuścić.
Gdy
wyszedłem przed budynek Harry’ego już nie było. Zapewne zabrał go Zayn i
pojechali gdzieś razem.
***
Wróciłem do
domu Horanów z przewieszoną przez ramię torbą z miną zbitego psa. Nigdy by mi
nie przyszło do głowy, że uczucia Harry’ego, w ogóle cały Harry może mieć dla
mnie, aż tak duże znaczenie. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić i w tym
momencie oddałbym wszystko aby się komuś wygadać i aby ktoś coś mi poradził.
Nie ufałem niestety nikomu na tyle, a Lisa to zdecydowanie nie była odpowiednią
osoba. Nie chce myśleć jak by się poczuła, gdyby dowiedziała się, że całowałem
się z chłopakiem, którego jak cały czas twierdziłem – nie znosiłem, a co gorsza
potem pocałowałem jej brata! Wprawdzie chciałem pomóc, ale to nie zmieniałoby
faktu, że tak jakby ją zdradziłem. Co ze mną było nie tak? Dlaczego nie mogę
znaleźć jednej osoby, którą będę kochał i całkowicie się jej poświęcę? Tak jak
mówiłem Lisie, wtedy w ogrodzie. Bardzo pragnąłem mieć u swojego boku takiego
kogoś.
Oparłem się
o ścianę, po czym zdjąłem torbę i pozwoliłem jej upaść na podłogę. Ciężko
westchnąłem.
- Louis?
Wszystko w porządku? – zapytał Niall, zbiegając po schodach. Był w trakcie
zapinania guzików koszuli. Pokręciłem głową.
- Nie. Nic
nie jest w porządku. – odpowiedziałem. W tym momencie chciałem wyznać mu całą
prawdę, ale jednak coś mnie powstrzymywało. Nie sądziłem, że to osoba godna
ujawnienia tajemnicy. – Idziesz gdzieś? – szybko zmieniłem temat.
- Tak. Na
randkę. – powiedział jakby to było coś oczywistego. Dotknąłem dłonią twarzy.
Randka. No tak. Z Billem.
-
Zapomniałem.
- Nie
szkodzi. Może mogę ci w czymś pomóc? – zaoferował się. Roześmiałem się gorzko.
- To zbyt
skomplikowane.
- Wiesz, w
zasadzie rzeczy są proste. Tylko ludzie je komplikują. – przelotnie spojrzał w
lustro poprawiając włosy, które postawił na piankę. Gdy stwierdził, że wygląda
dobrze kiwnął głową i zajął się zakładaniem butów.
- Możliwe. –
westchnąłem. W sumie zacząłem dochodzić do wniosku, że miał trochę racji.
Uwielbiałem komplikować sobie życie. – Ale teraz i tak już nie chce ze mną
gadać. Powiedziałem parę słów za dużo.
- Więc
przeproś. – wzruszył ramionami.
- To nie
jest takie proste. Nazwałem tą osobę parę nie cenzuralnymi określeniami, a
potem ta osoba postanowiła się zemścić na mnie na dzisiejszych zajęciach i
muszę przyznać, że mi dopiekła. Potem zapytałem tą osobę czy mnie lubi ale nie
udzielił odpowiedzi. – powiedziałem starając się aby zachowywać formę
bezosobową. Nie mogę dopuścić aby chociaż Niall dowiedział się o tym, że miałem
bliższy kontakt z chłopakiem.
- Pytanie
brzmi czy ty lubisz… tą osobę. Odpowiedz sam sobie na to pytanie, a wtedy
wszystko stanie się prostsze. Uwierz mi. A patrząc po tym jak cały czas o tym myślisz i
to rozpamiętujesz… cóż, odpowiedź jest prosta. – powiedział otwierając drzwi i
chciał wyjść ale zatrzymał się w połowie drogi i dorzucił: - Wiesz, czasem
ranimy osoby, które kochamy, ponieważ mamy pewność, że one nadal będą nas
kochać. Cokolwiek zrobimy. – po tych słowach wyszedł zamykając za sobą.
Zostałem w pustym domu sam. Lisy jeszcze nie było, a państwo Horanowie musieli
gdzieś wyjść. Miałem dużo czasu do namysłu. Od czego powinienem zacząć? Jak
sprawdzić czy kogoś lubimy? Czy nasze uczucia są szczere? Wziąłem głęboki
oddech. To nie jest wcale takie łatwe jak się wydaje. Nie chciałem zaczynać
czegokolwiek z Harrym nie będąc pewnym czy mi na nim zależy. A jeśli by doszło
pomiędzy nami do czegoś więcej niż pocałunku, a potem ja nagle zdałbym sobie
sprawę, że jednak nie kręcą mnie chłopaki i to był błąd? Zranię go podwójnie i
pomyśli, że bawiłem się jego uczuciami, a nie chciałem aby tak myślał. Cholera.
I pomyśleć,
że w szkole uważałem, iż to matematyka jest najtrudniejsza na świecie.
***
O mój boże.
Louis, co ty wyprawiasz? Z jednej strony chciałem tam pójść i mu wszystko
wytłumaczyć, a z drugiej umówić się z
Lisą na randkę. Niestety przemówiła ta pierwsza strona mojego rozumu
odpowiedzialna za głupotę. Przecież Harry nawet nie wpuści mnie do swojego
domu. Co ja sobie w ogóle wyobrażałem? Że wybaczy mi i zostaniemy najlepszymi
kumplami, tak jakby nic się nie wydarzyło? Przecież to logiczne, że on nie
zapomni o swoich uczuciach a ja o swoich, których zresztą nie byłem pewien.
Zapukałem do
drzwi i musiałem odczekać dłuższą chwilę, nim usłyszałem kroki, które zmierzały
w stronę drzwi a po chwili dźwięk
otwierania ich. Wstrzymałem oddech, ponieważ nie byłem pewien jak Harry
zareaguje na moją wizytę. Chyba byłem ostatnią osobą, której się by spodziewał.
Gdy go ujrzałem w czarnej koszulce z krótkim rękawem, tego samego koloru
rurkami i włosami upiętymi w bandanie, wstrzymałem na moment oddech. Wyglądał
tak… idealnie. Wprawdzie miałem przygotowaną regułkę, co mu powiem i w ogóle,
ale w tym momencie kompletnie spanikowałem, więc powiedziałem szybko:
-
Pocałowałem Nialla po tym jak wczoraj od ciebie wyszedłem.
Przełknąłem
z trudem ślinę po tych słowach. Nie wiem czy to był odpowiedni moment na takie
wyznania. Harry zapewne powoli sobie przyswajał moje słowa, gdyż miał
zmarszczone brwi i obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem. Potem uniósł je do
góry i odchrząknął.
- Cóż, życzę
wam szczęścia.
Chciał
zamknąć drzwi jednak ja przytrzymałem je
stopą. Harry wywrócił oczami.
- Nie, to
nie tak. Naprawdę. – próbowałem wyjaśnić, jednak on zdawał się nie chcieć mnie
w ogóle słuchać.
- Louis. –
westchnął. – To naprawdę w porządku. Nie mam nic przeciwko. Nie jesteśmy razem
czy coś, abym odstawiał ci sceny zazdrości.
Czułem
jednak, że moje wyznanie go zraniło. Poczułem ukłucie w sercu widząc jego smutną
minę. Chciałem go przytulić i zapewnić, że pocałunek z nim o wiele więcej dla
mnie znaczył niż ten z Niallem.
- Nie jestem
gejem.
- Cały czas
to powtarzasz. W porządku. Zrozumiałem. Coś jeszcze?
- Posłuchaj,
gdy całowałem Nialla…
- Jestem
zmęczony, Lou. Naprawdę. Wczoraj całą noc nie spałem, zastanawiając się nad tym
jak żałosną jestem ciotą. I jak żałosny byłem chcąc wpuścić cię do mojego
serca, pierwszą osobę od bardzo dawna. Doszedłem do wniosku, że to nie ma
sensu. Wygrałeś. Teraz możesz odejść.
Zamilkliśmy
po tych słowach oboje. Harry patrzył na
mnie wyczekująco, chcąc abym odszedł ale ja nie chciałem. Czułem, że chce
zostać.
- Nie jesteś
ani pedałem, ani ciotą ani tym bardziej się nie puszczasz. Powiedziałem to bo
byłem zły. Zły na siebie a najbardziej na ciebie za to jak na mnie działasz.
- I dlatego
wczoraj po wyjściu ode mnie pocałowałeś innego?
Widziałem w
jego pustym spojrzeniu, że to go zabolało, ale chciałem być szczery. Koniec
kłamstw. Nie mogłem jeszcze przed Harrym mieć tajemnic, to by było za dużo. Zanim
zdążyłem odpowiedzieć, chłopak kontynuował:
- Jeśli
czujesz, że wolisz Nialla…
Przerwałem
mu jednak, kładąc mój palec wskazujący na jego wargach. Widziałem w jego
spojrzeniu czyste zdezorientowanie i to mi się podobało. Pierwszy raz to ja
miałem przewagę.
- Chcę z
tobą spać. – powiedziałem cicho, prawie szeptem. To było dla niego jeszcze
większe zaskoczenie. Otworzył szeroko
oczy, nie pewny co powinien zrobić. Zabrałem palec z jego ust, dając mu
możliwość powiedzenia czegoś.
- Co?
-
Powiedziałeś, że jesteś zmęczony i chcesz iść spać, więc ja też chcę. Ale nie w
sensie uprawiać seks, tylko po prostu, chce leżeć obok ciebie i czuć jak mnie
obejmujesz, a twoje usta składają pocałunek na moim policzku. Czy możesz to dla
mnie zrobić?
Absolutnie
go zabiłem. Stał z lekko rozwartymi ustami, a oczy o mało co nie wyszły mu na
wierzch. Otworzył tylko szerzej drzwi dając mi wejść do środka, co
potraktowałem jako odpowiedź twierdzącą. Zresztą, byłbym zaskoczony jeśli by odmówił. Widziałem
iskierki w jego oczach, kiedy czasami na mnie patrzył. Nikt nigdy nie obdarował
mnie takim spojrzeniem, chodź pragnąłem aby ta chwila kiedyś nadeszła,
obojętnie jaka osoba by tak na mnie spojrzała. Po prostu chciałem czuć, że
jestem dla kogoś ważny.
Gdy
znalazłem się w środku, poczułem charakterystyczny zapach, którym pachniał dom
Harry’ego. Coś jak wanilia połączona ze świeżą trawą i podejrzewam, że to
zasługa odświeżacza powietrza, ale mimo wszystko odpowiadało mi to.
- A więc jak
widzisz to moje mieszkanie. – powiedział drapiąc się w tył głowy.
Był…zawstydzony? Nie wiem czy to było spowodowane moją obecnością, chociaż
podejrzewam, że tak.
- Widziałem
cię nago, całowaliśmy się w twojej sypialni. Myślę, że takie rzeczy trochę
zbliżają ludzi i nie musisz się zachowywać jakbyśmy byli sobie obcy. –
spojrzałem mu prosto w oczy. – Chociaż przez jakiś czas możesz pozostać takim
Harrym. – uśmiechnąłem się lekko.
- Louis, ja
nie żartowałem. Naprawdę idę spać. – rzekł kierując się w stronę sypialni.
Wywróciłem
oczami i podszedłem do niego tak, aby wiedział, że ja też mam zamiar wejść do
środka razem z nim i wcale nie żartowałem z tym co powiedziałem.
- A ja
naprawdę idę spać z tobą. – upierałem się stanowczo. Przez moment po prostu
stał, milcząc. A potem wzruszył ramionami i wszedł do sypialni. Podążyłem za
nim. Podejrzewam, że nadal średnio mi wierzył, ale ja byłem zdecydowany, a
właściwie chciałem za takiego uchodzić. Bo w środku trząsłem się jak małe
dziecko, przed pierwszym dniem w szkole. Harry bez słowa zdjął czarną koszulkę.
Przygryzłem wargę widząc jego nagą i umięśnioną klatkę piersiową. Całego jego
ciało było po prostu…piękne. Gdy zdjął spodnie, odsłonił swoje czarne bokserki,
których na szczęście nie zrzucił. W takim oto stroju postanowił iść spać. Ja
stałem jak idiota, uważnie go obserwując. Czułem, że muszę się jakoś
zrewanżować, dlatego powiedziałem niespodziewanie:
- Jesteś
piękny.
Harry odkrył
kołdrę i miał wejść do łóżka, ale zesztywniał na moje słowa. Już drugi raz
dzisiaj sprawiłem, że nie wiedział jak się zachować. Może mi się wydawało, ale
chyba się zarumienił na moje słowa, ponieważ jego policzki, słodko pokryły się
różem. Po chwili odchrząknął i zakrył się kołdrą.
- Wielu chłopaków
mi to mówiło. Jesteś tylko jednym z nich.
Doskonale
wiedziałem, że to miało mnie zaboleć. Chciał abym cierpiał. Nadal mi nie
wybaczył wczorajszych słów. Był zły.
- I na słowa
każdego się rumieniłeś?
- Wcale się
nie rumienię. – powiedział dotykając swoich policzków, tak jakby dotykiem miał
wyczuć ich kolor. W końcu stwierdziłem, że stanie i nic nie robienie jest
głupie, więc zdjąłem bluzę i pozostałem w granatowej koszulce z logiem jakiegoś
zespołu i czarnych spodniach, które również zdjąłem ale bluzkę pozostawiłem.
Nie czułbym się komfortowo bez niej. Gdy podszedłem do łóżka i chciałem po
prawej stronie odkryć kołdrę, Harry położył tam swoją umięśnioną rękę i
powiedział:
- Nie
wpuszczam do mojego łóżka byle kogo.
Westchnąłem.
Wiedziałem, że to by było za piękne aby było prawdziwe.
- Chcę tego.
Jeśli ma coś pomiędzy nami być to muszę się przekonać czy zawsze tak na mnie
działasz jak wtedy i czy poczuje w brzuchu motyle, gdy będę blisko ciebie.
Harry
prychnął pod nosem.
- To
zabawne, bo jeszcze wczoraj mówiłeś mi zupełnie co innego. Ty nie byłeś gejem,
a ja byłem tylko pedałem, który ssie przypadkowe kutasy.
Wywróciłem
oczami.
- Jest mi
naprawdę przykro, że to powiedziałem. Nie chcę ranić ludzi, a tym bardziej nie
chcę ranić ciebie.
- Mówisz, że
nie chcesz mnie ranić, ale jak tylko
wracasz do domu to obściskujesz się z Lisą i tym Niallem.
Wyczułem, że
ich imiona wypowiedział nie chętnie, tak jakby ich nienawidził.
- Z Lisą nie
całowałem się odkąd mieliśmy randkę, a z Niallem to był tylko nie winny
pocałunek. Nigdy tego nie robił i chciałem mu pomóc. – wyjaśniłem i naprawdę
miałem nadzieje, że teraz Harry zabierze rękę, dając mi tym samym pozwolenie na
wejście do jego łóżka. W głębi duszy czułem, że nie jest taki jak na początku
mi się zdawało i teraz cieszyłem się, że nie uprawia seksu z pierwszą lepszą
osobą, a już na pewno nie zaprasza przypadkowo poznanych kolesi w klubie do
swojej sypialni. Mnie tu pozwolił spać. Raz. Gdy leżeliśmy na kanapie oglądać
legalną blondynkę. Nie zapomnę tego.
- Więc jak
nie będzie wiedział jak się pieprzyć to też mu pomożesz? – zapytał podniesionym
tonem. Wyczułem w jego głosie wściekłość. Dlaczego tak zareagował? Nagle mnie
olśniło.
- Jesteś
zazdrosny. – stwierdziłem z rozbawieniem w głosie. – Jesteś zazdrosny o każdą
osobę, która ma ze mną bliższy kontakt. Nie masz urazu do Lisy czy coś, ale
wkurza cię sam fakt, że mi się podoba i całowałem się już z nią.
- Nawet
jeśli tak to co?
Roześmiałem
się. Głośniej niż chciałem. To musiało wkurzyć Harry’ego, ponieważ obdarował
mnie morderczym spojrzeniem i przez moment miałem wrażenie, iż poważnie
zastanawiał się nad rzuceniem się na mnie, ale nie w celach seksualnych.
- Jesteś
zazdrosny. – powtórzyłem z wyraźną ulgą. – Czyli nadal ci na mnie zależy. –
dodałem szeptem, ale niestety lub stety Harry to usłyszał.
- Louis, nie
przestaniesz być dla mnie ważny, bo nazwałeś mnie pedałem czy ciotą. – wyjaśnił
i wydawało mi się, że był lekko rozbawiony faktem, że rzeczywiście mogłem tak
pomyśleć. I teraz naprawdę poczułem wyrzuty sumienia. Było mi smutno i byłem na
siebie zły za to co powiedziałem. Zrozumiałem, że nie zasłużył aby go tak
nazywać, nawet jeśli byłaby to prawda. Był wspaniałym chłopakiem, tylko ja tego
nie widziałem. Nadal stałem naprzeciwko łóżka, podczas gdy Harry na nim leżał,
zakryty kołdrą do bioder. Trwaliśmy w ciszy przez jakiś czas nim nie odezwałem
się nie pewnym głosem:
- Proszę,
pozwól mi. – powiedziałem wskazując ruchem głowy na jego rękę, która leżała
nadal po drugiej stronie łóżka. Harry również na nią spojrzał, po czym ciężko
westchnął. Miałem wrażenie, że jego głowę zaprzątały sprzeczne myśli. Tak jakby
znajdywał się na wadze i zastanawiał się co przeważa „dać mu wejść do swojego
łoża, czy nie”? Sam byłem ciekaw, co przeważy. W końcu ciężko wzdychając zabrał
rękę. Było to dla mnie jasnym znakiem, co zdecydował. Uśmiechnąłem się lekko
pod nosem, tak aby nie zauważył, chodź podejrzewałem, że i tak to zrobił. Nie
pewnie podszedłem do łóżka, bojąc się, że ostatecznie zmieni zdanie i każe mi
opuścić jego pokój i spać na kanapie, albo co gorsza opuścić w ogóle, jego
mieszkanie. Ułożyłem się na posłaniu z wyciągniętymi prosto nogami. Głowę
położyłem na miękkiej, białej poduszce. O o o jak wygodnie. Zerknąłem ukradkiem
na Harry’ego, który znajdywał się obok mnie ale nie dotykał mojego ciała. Nawet
przypadkiem. Musiał chyba naprawdę być zły, ale w sumie… zezwolił mi, prawda?
Więc gdyby był na mnie bardzo wściekły to nie wyraziłby zgody. Westchnąłem.
Teraz nie czułem nic prócz zdezorientowania i lekkiego strachu. Nie mogę w
takich warunkach myśleć nad tym czy coś do niego czuje. Potrzebuje wyluzowania.
– Mogę… mogę cię objąć? – zapytałem drżącym głosem.
- Czy to nie
będzie zbyt gejowskie? – odpowiedział pytaniem na pytanie, patrząc nie na mnie, a na sufit. Czułem, że za tym krył
się sarkazm.
- Posłuchaj…
- oparłem głowę na dłoni i odwróciłem się w jego stronę bokiem. – Nie chce
patrzeć na to co nas łączy jako coś „gejowskiego”. Jesteśmy ludźmi. A ja chyba
mam prawo polubić człowieka nawet za bardzo, prawda?
Harry
przekręcił głowę w moją stronę i przez moment patrzyliśmy się na siebie bez
słowa. Przełknąłem z trudem ślinę, nie
pewny tego co zamierza zaraz zrobić lub powiedzieć. Gdy wyciągnął przed siebie
rękę, lekko drgnąłem. Nie mam pojęcia dlaczego odczuwałem przed nim taki lęk…
to chyba ma związek z tym, że robi mi się słabo gdy jestem w jego otoczeniu, a
moje serce chce wyskoczyć z piersi. Obserwowałem jego dłoń z uwagą, gdy w końcu
jej wierzch spoczął na moim policzku,
gładząc go. Ten gest zawsze mnie uspokajał. Przymknąłem na moment oczy. To było
chyba najprzyjemniejsze uczucie na świecie. Czy może być coś milszego?
- A mogę ja
cię objąć? – spytał szeptem. Kiwnąłem głową, chodź zrobiłem to niemal
automatycznie. Harry zabrał swoją dłoń, na co prawie niesłyszalnie jęknąłem z
rozczarowaniem. Jednak chwilę potem przysunął się do mnie bliżej. Położył jedną
rękę pod moje plecy, a drugą ułożył na mojej klatce piersiowej. Zamknął mnie w
żelaznym uścisku tak, że praktycznie nie mogłem ruszyć rękami, a podbródek
oparł o moją głowę i zaciągnął się głęboko zapachem moich włosów. Będąc tak
blisko niego, szczególnie kiedy jego tors był nagi, było dla mnie nieco dziwne
i przez moment miałem nawet ochotę uciec. Ale czułem się przy nim bezpiecznie.
Tak jakby mógł mnie ochronić przed całym złem tego świata, tylko trzymając mnie
w swoich ramionach.
- Wygodnie
ci? – szepnął do mojego ucha, a ja poczułem oddech owiewający moją szyję. W
odpowiedzi, wydostałem jakoś rękę spod jego ramion i przejechałem dłonią po
jego brzuchu kierując się w górę. Gdy byłem przy klatce piersiowej, zatoczyłem
palcem duże koła i kiwnąłem głową. Zobaczyłem urocze dołeczki u Harry’ego,
oznaczające uśmiech. Potem kompletnie się nie spodziewając kolejnego gestu z
jego strony cicho pisnąłem, gdy zagryzł lekko płatek mojego ucha. Powietrze
stało się dziwnie ciężkie i zdałem sobie sprawę, że mam trudności z
oddychaniem. Praktycznie cały na ciele drżałem i byłem pewien, że gdybym stał,
to nogi by się pode mną ugięły. Potem Hazza rękę, która znajdywała się na mojej
klatce zaczął przesuwać w dół, aż dotarł do mojego uda i zacisnął na nim dłoń. To
mu najwyraźniej nie wystarczyło, gdyż zaczął nią jechać w górę. Gdy poczułem,
że jest zbyt blisko mojego miejsca intymnego złapałem jego dłoń w swojej i
zatrzymałem ją w ostatniej chwili, uniemożliwiając zrobienie mu tego do czego zmierzał.
- Mieliśmy tylko
spać przytuleni do siebie. Bez żadnych podtekstów seksualnych. – powiedziałem
ostrzej niż chciałem.
- W
porządku. – westchnął rozczarowanym tonem. – A coś by się stało gdyby moja ręka
zrobiła ci dobrze? – spytał wręcz z kpiną. Wywróciłem oczami. – Dobrze, w
porządku. – roześmiał się. Powoli zabrałem swoją dłoń z jego, bojąc się, że za
chwilę zrobi to co zamierzał, ale on dotrzymał słowa i również ją zabrał. Potem
odwróciłem się do niego tyłem, dając możliwość wtulenia się we mnie, co
uczynił. Twarz schował w zagłębieniu mojej szyi, a nogę przewiesił przez moje
biodro. Jego dłoń zwisała z mojego ramienia, na co chwyciłem ją. W odpowiedzi
zacisnął ją mocniej na mojej ręce. Poczułem na swoim tyłku jego penisa, co
podnieciło mnie bardziej niż bym tego chciał. Dobrze, że leżałem tyłem i nie
widział mojego niechcianego wzwodu.
- Louis?
- Mmm? –
mruknąłem ledwo kontaktując. Było mi tak dobrze, że nie chciałem aby ta chwila
kiedykolwiek się skończyła.
- Pójdziesz
jutro ze mną na randkę?
Zachichotałem
pod nosem.
- Muszę się
zastanowić. – odpowiedziałem z zadowoleniem i byłem pewien, że Harry wywrócił
oczami.
Jestem pierwsza czy co lol
OdpowiedzUsuńMary Sz.
Ten rozdział absolutnie jest moim ulubionym. Oni są tak cholernie słodcy, że aż mi sie płakać chcę, serio.
OdpowiedzUsuńBoże właśnie w tym momencie sie popłakałam. Nie wiem czemu to ff tak na mnie działa ale jest takie piękne.
Tak bardzo nie moge sie doczekać już następnego rozdziału. Kocham tę historie.
your sincerely Mary Sz. ♥
O boze, to było takie abghjghfshj mam cały czas banana na twarzy xd czekanie było długie, ale zdecydowanie sie opłacało, takie słodkie ;3
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać ich randki! *-*
OdpowiedzUsuńRobciu!! Dawaj dalej <3
OdpowiedzUsuńBoze jakie cudo! ^^
Lou wreszcie nie spieprzył sprawy! Jestem z nich zadowolona :D
O mój boże! Mój ulubiony roździał! Mój dzień zapowiada się dobrze *-* Dziękuję! <3 :*** :3 -Juleczka xx
O JEZU DFFNEWFHNERUFNHERWFNHEWJFFNEHFEJRFNJEWFJFNFNDFMDFMDSMDMFNFNMNFNJFJERFJNERJFNEUFFCNIJFNKODKEWDWDWODMWFKFMERGJNERFEUENRFE
OdpowiedzUsuńCHCE DALEJ. TERAZ. JEZU. XD /GABI
Super, pięknie , nareszcie Larry , zajebiście !
OdpowiedzUsuńBORZE to jest boskie człowieku masz talent mam nadzieje że wena twórcza Cię nigdy nie opuści. Czekam na kolejny rozdział!!! :)
OdpowiedzUsuńxx Moni.Hazz xx
Ten rozdział jest świetny 😍 czekam na kolejny i życzę weny. :)
OdpowiedzUsuńNo w końcu! Już myślałam, że Lou tego nie zrozumie. Rozdział świetny! Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY. ROZDZIAŁ. EVER. !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKocham, kocham i jeszcze raz kocham. <3 <3 <3
Stanowczo mój ulubiony rozdział. Tyle Larrego, tyle słodkości tyle miłości. Uśmiechałam się do monitora kiedy Lou wlazł mu do łóżka. Warto było czekać na taki cudowny rozdział. Mam nadzieję, że kolejny będzie równie wspaniały, o ile nie lepszy :* Jejuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :* Mam teraz taki zaciesz i tyle pozytywności, że nawet kawa tyle nie daje.
Absolutnie od dzisiaj oficjalnie i definitywnie moim największym fanem jesteś ty, Robercie.
Pozdrawiam i życzę weny.
Czytelnikus Pospolitus
No kurwa w końcu, Louis sobie coś uświadomił *wszystkowiedzący uśmiech*.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Harry zrobi coś wredniejszego, ale on jest zbyt kochany :)
No i wielkie oklaski za odwagę Louis'ego; przyszedł, przeprosił Hazzę, a potem wprosił mu się do łóżka 8)
(Tak przyszłościowo: jestem ciekawa, jest opiszesz scenę łóżkową. Chyba, że z niej zrezygnujesz, czego Ci nie daruję).
Naprawdę czekałam na taki zwrot akcji, teraz może być już wszystko lepiej, prawda? :D
Opłacało się czekać na jedenastkę, ale już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Całuję, ściskam i takie tam :)
A.
Rozwaliles mnie! Oni moga pojsc na randke!!! Abydhegahsvdghahsu *o*
OdpowiedzUsuńAwwwww Larry <3
Ten rozdział byl taki afagafafaga.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego.
Jezu RYCZee to JESt ZAJEBSJTREE NXNXNDNDNSNCNDNDNSNSNXNXNDSNSMMS
OdpowiedzUsuńDrogi Robercie, na wstępie chciałabym przeprosić za nienarzucanie się. I zaznaczyć, że jeśli życzysz sobie, bym na przyszłość się narzucała, wystarczy powiedzieć, a wtedy zacznę narzucać się bez krępacji ;) Ponadto, cieszy mnie, że Twoja wena wróciła i pozwoliła Ci stworzyć takie cudo. Wiem, jak bolesny jest jej brak – moja Szachownica stoi, a z Łańcuszkiem ledwie wyrabiam, co jest dość kiepskie, bo właśnie powoli zbliżamy się do najlepszych fragmentów ;c Niemniej jednak, mam nadzieję, że nadal będzie Ci dopisywać, a za ten rozdział... Za ten rozdział kocham Cię całym moim shipperowskim serduszkiem ♥ No, dobrze, może nie CAŁYM, bo muszę tam zmieścić jeszcze parę osób, ale generalnie liczę na to, że nie będzie Wam zbyt ciasno ;)
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy więc do właściwej części komentarza.
Louis, rozgrzeszam Cię ze wszystkiego. Pierwsze akapity brzmiały prawie jak fragmenty moich komentarzy, haha. Najwyraźniej moja intuicja jest nieźle rozwinięta, co nie? Pisałam o każdej z tych sytuacji, prawda? I o herbacie, i o filmie, o tym ''ja'' też... Fajnie, że to poszło w tę stronę.
Jedyne, co mnie zirytowało to to, że ''coś'' między Lou a Lisą nadal definitywnie się nie zakończyło. Uhh, jestem taka okrutna dla tej dziewczyny! XD Cóż, trudno. Może będzie mi jej szkoda później, kiedy Louis złamie jej serce, czy coś. Ale dopiero po fakcie. Na razie jest dużą przeszkodą w moim planie przejęcia władzy nad światem, et cetera, et cetera...
''Najpierw całowałem się z Lisą, potem z Harrym, a na końcu z Niallem.'' Lou! Ty puszczalski chłopaczku! Ładnie to tak? ;)
Hazza zachował się trochę ''nieładnie'', upokarzając L przed całą grupą i nauczycielką, ale myślę, że jest to w miarę zrozumiałe. Każdy odreagowuje złamane serce inaczej, prawda?... Ja na przykład zauważyłam ostatnio, że właściwie to czuję niechęć do każdego chłopaka, w którym się kiedyś kochałam, niezależnie od tego, czy było to 2 lata temu, czy 10... Tylko że ja urazę kryję w sobie, a Harry miał potrzebę wyrzucenia jej na zewnątrz. Amen.
''- Och. – panna Isabelle uniosła zaskoczona brwi a potem dodała: - Czyli widzę, że w miarę się dogadaliście.'' → śmiechłam. Boże, stary. Momentami naprawdę ubóstwiam Twoje poczucie humoru, Robciu :*
''- Zapytałem czy mnie lubisz. – powtórzyłem. Harry wzruszył ramionami.
- Jestem tylko pedałem bez uczuć, zapomniałeś?''
To było smutne ;( I zabolało, trochę.
Niall aka domorosły filozof → good.
''I pomyśleć, że w szkole uważałem, iż to matematyka jest najtrudniejsza na świecie.'' Cóż, nie ma tak prosto. Gdyby matma była najgorszym, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, życie byłoby dziecinnie łatwe... Hmmm, wspominałam, że jestem raczej matematyczką? Ułamki i procenty to jest to, bracie.
''Z jednej strony chciałem tam pójść i mu wszystko wytłumaczyć, a z drugiej umówić się z Lisą na randkę'' AHHH DURNIU! LOUIIIIIS, błagam cię! Zostaw ty już tę Lisę i bierz się za Hazzę na poważnie. Lepiej na tym wyjdziesz, obiecuję.
''- Pocałowałem Nialla po tym jak wczoraj od ciebie wyszedłem'' → niezłe powitanie XD
+ to, jak bardzo zazdrosny jest Harry (nawet, jeśli nieudolnie usiłuje to ukryć), jest najsłodszą rzeczą na świecie :')
''- Powiedziałeś, że jesteś zmęczony i chcesz iść spać, więc ja też chcę. Ale nie w sensie uprawiać seks, tylko po prostu, chce leżeć obok ciebie i czuć jak mnie obejmujesz, a twoje usta składają pocałunek na moim policzku. Czy możesz to dla mnie zrobić?
Absolutnie go zabiłem. Stał z lekko rozwartymi ustami, a oczy o mało co nie wyszły mu na wierzch. Otworzył tylko szerzej drzwi dając mi wejść do środka, co potraktowałem jako odpowiedź twierdzącą. Zresztą, byłbym zaskoczony jeśli by odmówił. Widziałem iskierki w jego oczach, kiedy czasami na mnie patrzył. Nikt nigdy nie obdarował mnie takim spojrzeniem, chodź pragnąłem aby ta chwila kiedyś nadeszła, obojętnie jaka osoba by tak na mnie spojrzała. Po prostu chciałem czuć, że jestem dla kogoś ważny.''
Za ten fragment też Cię kocham ♥ Czy Ty w prawdziwym życiu też jesteś taki romantyczny, człowieku? Jezus. Gdzie produkują takich facetów? Muszę kupić jedną sztukę.
Usuń''Całego jego ciało było po prostu…piękne'', ale nie, ''Nie jestem gejem'', wcale. Mhm.
''- Louis, nie przestaniesz być dla mnie ważny, bo nazwałeś mnie pedałem czy ciotą.'' To jest właśnie miłość, dzieci. Ona wybacza.
Koniec końców, Larry, przytulony, w jednym łóżku. Awwwwwh. Opłacało się czekać te 11 rozdziałów! I to jak, wow! Kocham taki fluff. Naprawdę, cieszę się, że nie zrobiłeś z tego smutu, bo porno słabo mnie kręci, a na pewno nie w fanfikach. Ja kocham, gdy jest słodko i uroczo, subtelnie, delikatnie i miękko, tak, że aż robi mi się masełko w brzuszku od czytania. Masz to.
A na dodatek H zaprosił go na randkę... Ohhh. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i będę cieszyć się ich szczęściem dopóki coś się nie spieprzy. Bo to chyba niemożliwe, żeby od tej pory mieli już z górki, prawda? Nie ma łatwo. Trochę jak w matematyce. Schrzanisz jedno działanie i już całe równanie masz źle i jedynym rozwiązaniem jest zacząć wszystko od początku, dopóki nie uda ci się trafić na ten złoty środek...
Do następnego!
Twoja Fanka/Małpka Nr 1
Julia
@_Silver_Tiger_
bumble-bumble-bumblebee.tumblr.com
lancuszekzmotylem.blogspot.com
szachownica-by-julia.blogspot.com
JA PIERDOLE AWWWWWW *-*
OdpowiedzUsuńnormalnie kocham Cię za ten rozdział Robert :3
do następnego xx
Wow. Tylko tyle mogę z siebie wydusić :) warto było czekać te 11 rozdziałów a końcówka po prostu aww <3
OdpowiedzUsuńJezu... a tak sie rozpisalam tu a tu nagle bam jakis blad i dupa!
OdpowiedzUsuńWszystko sie wykasowalo...
Ugh
Moze to dziwne ale moge cie prosic abys podeslal mi ten link na fb?? https://www.facebook.com/sara.zapora
Tam sobie o nim pogadamy i ci tez wytlumacze dlaczego chcialam abys mi go podeslal
I love you and your fanfiction
Proszę dodaj szybko następny tak ślicznie proooooszęęę <3
OdpowiedzUsuńJeszuu iedy następny??.
OdpowiedzUsuńAw jakie słodziaki *-* Oby więcej takich rozdziałów
OdpowiedzUsuń