niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 18 "Ludzie i tak zawsze wybiorą palantów, którzy złamią im serce"

Od Autora: Nie chce kończyć tego ff, ale wprost nie mogę się doczekać aż zaprezentuje wam moje następne do którego już mam zrobiony szablon :). Mam już pomysł na 3 ff ale to raczej odległa przyszłość bo to chyba będzie najbardziej ambitne ff jakie wyszłoby z moich rąk. Także na razie nawet nie zdradzę fabuły chodź fluffu będzie tam zero haha. Byłoby to raczej mroczne ff, ale już nic więcej nie zdradzę!
 Wszystko teraz będzie zmierzać ku wielkiej tajemnicy! Tak bardzo się starałem aby tego bohatera nie pokazać w zbyt złym świetle, ale zanim do tego dojdzie musicie poczekać jeszcze 2 – 3 rozdziały, przykro mi. A teraz zapraszam na rozdział.
+ może to moje wrażenie, ale chyba coraz mniej osób to czyta? 



Gdy wróciłem wieczorem do domu zamknąłem drzwi z lekkim hukiem. Zbytnio nie wysilałem się aby być cicho, ponieważ byłem zły i zmęczony. Pomiędzy mną, a Harrym ostatnio było tak źle, że musiałbym być skończonym idiotą, gdybym chciał mu powiedzieć o Lisie. Już nawet o tym nie myślę, zresztą to bez znaczenia. Pomiędzy nami i tak nic nie ma. Wierze, że ta akcja się nie powtórzy. Wszedłem do kuchni w celu napicia się wody lub soku, czegokolwiek. Zaschło mi już w gardle z tego wszystkiego. Moim oczom ukazał się Niall, samotnie siedzący, opierając się plecami o blat. W jednej ręce trzymał butelkę wódki. Ten widok tak mnie zszokował, że przez krótki czas po prostu stałem i nic nie mówiłem. Blondyn nie widział mnie. Patrzył w okno i co jakiś czas popijał alkohol. Kiedy otrząsnąłem się z szoku podszedłem do niego i ukucnąłem obok niego zupełnie bezradny.
- Niall… - wyszeptałem. – Co się stało?
Chłopak wzruszył ramionami.
- Zostawił mnie jak śmiecia. – powiedział drżącym głosem, pociągając kolejny łyk wódki.
- Kto? – możliwe, że zadałem głupie pytanie, ale chciałem mieć pewność.
- Bill. – odpowiedział tak beztrosko jak gdyby mówił o pogodzie. – Wrócił do swojego byłego. – uśmiechnął się gorzko. – Nie wiem tylko dlaczego wmawiał mi, że musi ostatecznie zakończyć swój związek, chodź miał w planach powrót do niego. – wypowiedział ostrym tonem. Widziałem, że był zły na niego, bardzo zły. Westchnąłem i usiadłem obok chłopaka.
- Może nie miał. – powiedziałem w końcu po kilku sekundach milczenia. Niall spojrzał na mnie.
- Co masz na myśli?
- Że nie miał w planach powrotu do niego. Wiesz, czasem pewne rzeczy się po prostu dzieją. Ja wierzę, że Bill naprawdę chciał zakończyć swój poprzedni związek, ale z czasem zdał sobie sprawę, że naprawdę go kocha i nie może tak po prostu zostawić swojego byłego. Mam nadzieje, że celowo cię nie skrzywdził, ponieważ wtedy miałby do czynienia ze mną. – wskazałem na siebie palcem, a blondyn uśmiechnął się. Potem zabrałem mu z ręki butelkę i pociągnąłem spory łyk. Niall wyglądał na niezadowolonego z tego powodu, więc wyjaśniłem. – Też miałem ciężki dzień, a po za tym jesteś nie pełnoletni. Dbam o twoje zdrowie.
Chłopak wywrócił oczami.
- Przyjaciele czasem naginają dla siebie zasady.
- Ci prawdziwi – nigdy. – puściłem mu oczko.
Nim się obejrzeliśmy do kuchni ktoś wszedł i zapalił światło. Zobaczyliśmy wtedy, że tym kimś była Lisa. Szybko schowałem za siebie wódkę, tak aby jej nie zobaczyła, chodź było na to za późno. Zmarszczyła brwi i podeszła do mnie, praktycznie wyrywając mi butelkę z ręki. Niall wyglądał na przerażonego.
- Czyje to? – spojrzała na nas oskarżycielsko. – Jeśli piłeś Niall to przysięgam, że…
- To moje. – wstałem i odebrałem od dziewczyny butelkę. – Miałem cholernie ciężki dzień i musiałem jakoś odreagować. Jeżeli chcesz to proszę, powiedz swoim rodzicom, ale pamiętaj, że mam 20 lat.
- Nie będą dla ciebie tacy łaskawi jeżeli dowiedzą się, że poczęstowałeś mojego brata.
- On nic nie pił. – zaprotestowałem szybko.
- Jasne. – mruknęła nie przekonana. Najwyraźniej zapomniała po co przyszła do kuchni, ponieważ wyszła z niej tak szybko jak się pojawiła. Zachichotałem razem z Niallem. Zastanawiam się czy Lisa też jest taka święta, ale rozumiem. Chciała się odegrać za ostatnią sytuację. Sam byłbym wściekły.
- Przepraszam cię za nią. – odezwał się Niall. – Potrafi być czasem strasznie irytująca.
- No co ty. Nie musisz za nikogo przepraszać. – uśmiechnąłem się łagodnie. – Ale powinno ci być wstyd, że w wieku 17 lat już pijesz.
- Każdy pije. – wzruszył ramionami.
- Całą butelkę wódki? – uniosłem jedną brew. Niall nie odpowiedział. Po chwili wstał z podłogi i stwierdził, że jest zmęczony. Naprawdę zależało mu na Billu, a teraz cierpi. Chciałem mu pomóc, ale nie wiedziałem jak. To była jego decyzja. Skoro chciał wrócić do swojego byłego chłopaka to widocznie stara miłość jeszcze nie zgasła na tyle, aby ją zakończyć. W tym momencie przypomniało mi się co mówił Zayn o Harry’m i Jamesie…
                                                                                ***
Całą noc dręczyły mnie nie chciane myśli o Harrym i Jamesie. Sam siebie zadręczałem – dobrze to wiedziałem, ale po prostu zastanawiałem co takiego w sobie miałem, że Harry po tak krótkim czasie postanowił spędzić ze mną noc? A może tak jak Zayn mówił – byłem dla niego tylko zabawką, pocieszeniem po Jamesie. Może musiał zobaczyć czy z innym będzie mu lepiej niż z jego byłym? To wiele by wyjaśniało. Między innymi fakt naszego pierwszego razu.
Następnego dnia wybraliśmy się z panną Isabelle i resztą klasy na wycieczkę po Paryżu. Nauczycielka chciała abyśmy inspirowali się różnymi miejscami, chociażby nawet zwykłą kawiarnią. Dla mnie to jednak było bez znaczenia. Cały czas oglądałem się za siebie w nadziei, że Harry w końcu się zjawi. To był już drugi dzień, a jego nadal nie było. Nauczycielka nie pytała mnie o co chodzi i byłem jej za to niezmiernie wdzięczny. Podejrzewałem, że chyba domyślała się o co chodziło. Liam spoglądał na mnie co jakiś czas, zawzięcie rozmawiając z jakąś brunetką. Chyba Kate. Musiał widzieć, że nie czułem się dobrze. I miał rację. Mój stan był fatalny. Myślałem tylko o tym co teraz robi Harry i czy gdyby miał do wyboru mnie i Jamesa z przeszłości, zanim stał się takim dupkiem to czy wygrałbym to stracie? Potrzasnąłem głową. Lepiej aby niektóre tajemnice nigdy nie zostały odkryte.
- Wszystko w porządku? – spytała Ally z naszych zajęć, dotrzymując mi kroku.
- Tak. – odpowiedziałem kiwając głową. Wyglądałem aż tak źle, że nawet ona się zainteresowała? Nie wierzę! Nieprzespana noc chyba da się we znaki. – Czemu pytasz? – zerknąłem na nią.
- Wyglądasz jakbyś nie spał całą noc. – powiedziała uśmiechając się lekko. Roześmiałem się. Miała rację, cholera, miała rację.
- Wydaje ci się. Po prostu mam ostatnio kiepskie dni, ale nie chcę o tym rozmawiać. Przepraszam. – odparłem i przyśpieszyłem kroku pozostawiając dziewczynę w tyle. Miałem tyle okazji poderwania jakieś dziewczyny: Lisa, dziewczyna z kawiarni, Ally. A ja cały czas myślałem tylko o Harrym? Po pierwsze to chłopak, a po drugie o chujowym charakterze. Ciężko z nim wytrzymać. A ja z całych sił do niego lgnę. Nie poznawałem siebie. Czułem, że byłem gotów zrobić dla niego wszystko. Więc dlaczego  mimo że mnie kochał nie był w stanie zrezygnować z tego co robi? Nadal tego nie rozumiałem. Ja mógłbym porzucić dla niego rodzinę, która od dawna była tylko rodziną na papierku i na stałe przeprowadzić się do Francji, a on nie mógł rzucić czegoś tak okropnego, bo ma pewne zobowiązania? Nie wiem czy to odpowiedni chłopak dla mnie. Naprawdę nie wiem.
- Ciężka noc, co? – uśmiechnął się Liam szturchając mnie ramieniem. Spojrzałem na niego. – Zaszaleliście z Harrym. – puścił mi oczko.
- Boże, nie. – westchnąłem.
- Mhm. – mruknął nie dowierzającym tonem, rzucając mi rozbawione spojrzenie. – Ale w porządku. Nadal trzymamy się tego, że się nienawidzicie.
Wywróciłem oczami.
- Nie spałem z powodu natłoku myśli. – odpowiedziałem, chodź nie sądziłem, że Liam mi uwierzy. – Z Harrym mamy mini kryzys.
- To znaczy? – zmarszczył brwi.
- Nie chcę o tym rozmawiać. – westchnąłem po raz kolejny. Byłem zdenerwowany i zirytowany, naprawdę ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje jest rozmawianie o tej sytuacji. Chciałem skupić w końcu myśli na czymś innym. – To znaczy… nie zrozum mnie źle, ale…
- Spoko. – Li ponownie szturchnął mnie w ramię. – Kryzysy zdarzają się w każdym związku. To znak, że wam na sobie zależy, skoro jeszcze nie rozstaliście się i powoli zmierzacie w stronę czegoś poważniejszego.
W ten sposób o tym nie pomyślałem. Liam naprawdę mi pomógł i otworzył oczy na tę sprawę.
- Masz rację. – kiwnąłem głową. – Dzięki.
Liam nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ panna Isabelle zawołała nas. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie chcący odłączyliśmy się od grupy.
                                                                               ***
Po południu gdy w ciszy ja i Niall odgrzaliśmy sobie obiad, ponieważ ich rodziców nadal nie było w domu, zostawili tylko karteczkę, że są na imprezie  i wrócą późnym wieczorem. Udałem się do pokoju gdzie położyłem się na łóżku i bezczynnie gapiłem się na wyświetlacz telefonu. Nie miałem pojęcia dlaczego? Z nudów? Bo czegoś oczekiwałem? W każdym razie mój upór się opłacił, gdyż po pół godzinie dostałem sms o treści:
Przyjdź do mnie wieczorem.
I tylko tyle. Żadnego „Hej, może masz czas wpaść do mnie wieczorem?” Dlaczego zakłada od razu, że nie mam planów? To śmieszne. Nie tak się postępuje w dojrzałym związku. Liam nie miał racji. Zmierzamy donikąd właściwie. Mimo wszystko byłem tak ciekaw co zamierza mi powiedzieć lub zrobić wieczorem, że postanowiłem się tam udać. Obawiałem się najgorszego, czyli że postanowi ze mną zerwać, ponieważ będzie miał dosyć tego, że dysponuje jego życiem i cały czas wmawiam mu kłamstwo, ale nie zamierzałem za to przepraszać. To jego wina. Gdyby był szczery sprawy potoczyłby się inaczej. Ja za moje błędy przeprosiłem, on nie. To nas od siebie różni. Co prawda ja też miałem jedną tajemnicę, ale to nie była moja wina tylko wiecznie napalonej 16 – latki. Harry nie ma mnie za co winić, ale robiłby to gdybym powiedział mu prawdę, więc postanowiłem, że pozostawię to w sekrecie. Tak będzie lepiej dla nas obydwu.
Zszedłem schodami na dół. Nialla nie widziałem nigdzie, możliwe że jest w swoim pokoju, a Lisa krzątała się po kuchni. Postanowiłem, że lepiej będzie jej powiedzieć, że gdzieś wychodzę aby ona i Niall się nie martwili.
- Wychodzę. Nie wiem kiedy wrócę. – powiedziałem do dziewczyny stojącej nad blatem kuchennym.
- No oczywiście. – mruknęła przecierając ścierką blat. – Wszyscy ważniejsi ode mnie.
Nie wiem czy chciała bym to usłyszał czy nie, ale w każdym razie to dotarło do moich uszu. Nie mogłem tego nie skomentować.
- To nie tak, ale po prostu…
- Dobra. Idź już. – odwróciła się gwałtownie w moją stronę. – To w końcu nie twoja wina, że robiłeś mi niepotrzebne nadzieje aby potem potraktować w ten sposób. Jesteś taki sam jak wszyscy faceci. Nie obchodzą cię uczucia innych.
- To skomplikowane. – starałem się w jakiś sposób to wytłumaczyć, ale Lisa wydała już na mnie osąd. – Byłem, a właściwie jestem zagubiony.
- Jak widać nie opłaca się być miłą i troskliwą. Ludzie i tak zawsze wybiorą palantów, którzy złamią im serce. – powiedziała. Zmarszczyłem brwi.
- Co masz na myśli?
Dziewczyna jednak nie odpowiedziała, więc wyszedłem z domu z całą masą pytań.
                                                                                ***
Przed budynkiem zauważyłem panią Wilson, która taszczyła ze sobą wielki wór na śmieci. Chciałem jej pomóc, ale przypomniała mi się sytuacja w której zostałem potraktowany tak jakbym coś chciał w zamian za pomoc. Musiałem jej jednak udowodnić, ze nie jestem taki jak mówiła Lisa. Mam uczucia i obchodzi mnie cierpienie innych. Podszedłem do kobiety i bez słowa wyrwałem jej worek.
- Pomogę. – powiedziałem i oczekiwałem jakiegoś protestu, ale kobieta milczała. Kiwnęła tylko głową, co spotkało się z moim zaskoczonym spojrzeniem. Szliśmy kilka kroków w milczeniu, aż doszliśmy do kontenerów na śmieci. Wrzuciłem worek do środka. Widziałem, że na twarzy kobiety malowało się cierpienie. Zrobiło mi się jej żal. Była stara, smutna i samotna. Miała tylko swojego psa, bo z tego co mówił Harry na swojego wnuczka nie mogła liczyć. – Dobrze się pani czuje?
Dopiero teraz jak gdyby kobieta otrząsnęła się z zamyślenia. Kiwnęła głową i powiedziała:
- Tak, tak. Muszę iść.
- Ja też idę w tamtą stronę. – rzuciłem z lekkim uśmiechem chcąc zburzyć napięcie. Przez całą drogę jednak nie odzywaliśmy się do siebie, a gdy doszliśmy do budynku kobieta weszła tylko po schodach i zniknęła za drzwiami swojego mieszkania. Co jej się stało? Może Harry zrobił jej jakąś krzywdę? Potrzasnąłem jednak głową. On tylko stosował wobec niej docinki, nie zrobiłby nic więcej. To w gruncie rzeczy wrażliwy chłopak.
Ledwo zapukałem do drzwi jego mieszkania, a już otworzył mi chłopiec o szmaragdowych oczach i czekoladowych lokach. Myślałem, że uśmiechnie się na mój widok czy coś, ale wyraz twarzy miał poważny. Zamknął za mną drzwi i skierował się w stronę salonu. Poszedłem za nim. Na miejscu okazało się, że nie jesteśmy sami. Na brązowej kanapie siedział Zayn. O co w tym chodzi? Popatrzyłem na Harry’ego zdezorientowany. Miałem nadzieje, że nie zrobią mi krzywdy. A może stwierdzili, że za dużo wiem i trzeba mnie uciszyć? Jezu, tyle myśli przelatywało przez moją głowę.
- Harry o co chodzi? – spytałem przełykając z trudem ślinę.
- Sam chciałbym wiedzieć. – odezwał się Zayn. – Nic mi nie chce powiedzieć.
Harry stanął na środku salonu i spojrzał na nas obojga.
- Chciałem powiedzieć, że podjąłem decyzję. – powiedział. Otworzyłem szeroko oczy. Boże. To się dzieje. To się naprawdę dzieje. Harry w końcu postanowił. Nie wiedziałem czy będzie to dla mnie pozytywna decyzja czy negatywna. – Louis, powiedziałeś, że nie mogę prowadzić podwójnego życia. Za dnia być przykładnym studentem, który stara się pokazać jak bardzo cię kocha, a nocą razem ze swoim najlepszym kumplem okradać ludzi. Ale to moja praca, jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, a Zayn był moim przyjacielem od dzieciństwa. Ty jednak pomogłeś mi znów uwierzyć w miłość, w to że mogę kogoś bardziej pokochać od Jamesa. Ale coś was różni, co daje większą przewagę jednemu, a tym samym sprawia, że wybieram jego…
Harry urwał, a ja poczułem jak dłonie mi się pocą. Zayn również był zestresowany. Widziałem to po nim. Oczekiwał w skupieniu na decyzję. Musiałem zająć miejsce na kanapie obok niego, ponieważ czułem, że zaraz zemdleje. Nogi miałem jak z waty. Praktycznie uginały się pode mną.
- Tak? – szepnąłem prawie nie słyszalnie.
- Zayn nie kazał mi wybierać w którym życiu chcę uczestniczyć. – dokończył, a mnie serce podeszło do gardła. Decyzja zapadała. To koniec.
                                                                                   ***
Czułem jak moje oczy szklą się od łez. Nie mogłem tam zostać. Po ostatnich słowach Harry’ego po prostu wybiegłem z jego mieszkania. Na dworze było zimno i ciemno. Gdy wypuszczałem powietrze unosiła się struga pary. Stałem na chodniku opierając się o słup i po prostu pozwoliłem łzą płynąć. Dlaczego myślałem, że jestem lepszy od Zayna? Dlaczego chociaż przez chwilę pomyślałem, ze może mnie od niego woleć? Przecież to jasne, że jestem tylko Louisem Tomlinsonem. Nikim ważnym. Rozumiem jego decyzję. Gdybym znał siebie na pewno też bym się nie wybrał. Harry podjął słuszną decyzję w gruncie rzeczy, może ją przypłacić życiem za kratami, ale… skoro chce takiego życia? Czemu nie? „Zyskując jedno możesz stracić drugie” zyskał uznanie Zayna, ale stracił mnie.
Ludzie się gdzieś spieszyli, samochody przejeżdżały normalnie. Życie kręciło się dalej. Więc dlaczego dla mnie się skończyło? Nie chciałem żyć bez Harry’ego. Nie chciałem nie móc go już przytulać, nie chciałem… po prostu nie. Gdybym miał w sobie więcej odwagi poszedłbym tam i powiedział Zaynowi w twarz „wygrałeś. Ciesz się”. Ale nie miałem ochoty. Wolałem po użalać się nad sobą. Przetarłem dłonią wilgotne policzki. Wtedy poczułem czyjś ciepły oddech na moim karku. Odwróciłem się. Zobaczyłem Harry’ego, który miał w ręku swoją bluzę. Podał mi ją, ale ja pokręciłem głową. Nie chciałem żadnej jego rzeczy. Za bardzo przypominałaby mi o nim, a przecież właśnie się rozstaliśmy. Na zawsze. Żałowałem, że dałem mu wybór.
- Nie chcę. – odpowiedziałem prawie szeptem.
- Weź. Jest zimno. – powiedział zachrypniętym głosem.
- Idź sobie. – powiedziałem pewnym siebie tonem. Harry otworzył szeroko oczy. Co? Nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony? Może myślał, że dam mu rozgrzeszenie?
- Masz zimną dłoń. – mówiąc to dotknął jej swoją. Poczułem jego ciepłe palce na mojej skórze. Drgnąłem. Cofnąłem gwałtownie dłoń. Nie chciałem też aby mnie dotykał. – Jesteś na mnie zły? – spytał jak mały wystraszony chłopczyk.
- A wyglądam? – spytałem ironicznym tonem. – Powinienem już pójść do domu. – chciałem iść, ale zatrzymała mnie dłoń Harry’ego spoczywająca na moim ramieniu.
- Zaczekaj. Ty chyba nie zrozumiałeś. Louis, ja wybrałem ciebie. – powiedział. Te słowa huczały w mojej głowie jeszcze przez kilka sekund, zanim otrząsnąłem się. Spojrzałem na chłopaka. Byłem w szoku, dosłownie.
- Nie prawda ty…mówiłeś, że… - mówiłem kompletnie zaskoczony, starając się znaleźć odpowiednie słowa opisujące zachowanie Harry’ego w tamtej chwili.
- Że coś daje większą przewagę jednemu i sprawia, że go wybieram. To było właśnie ultimatum. – powiedział. – Louis, byłeś pierwszą osobą, która tak bardzo się o mnie zatroszczyła. Nigdy nikt o mnie nie dbał. Nie miałem kogoś kto przytulałby mnie, robił zakazy, mówił co jest dobre a co złe. Ty to zrobiłeś. Zdałem sobie sprawę, że mimo iż ryzykowałeś, ze mnie stracisz to ważniejsze było dla ciebie moje dobro. To abym wyszedł z tego bagna. Zayn przejmował się tylko kasą. Miał gdzieś czy pójdę za kratki. Dla ciebie to było cholernie ważne, abym żył na wolności.
Zatkało mnie. Dosłownie. Boże, a ja wybiegłem z jego mieszkania… kompletnie źle interpretując jego słowa. Teraz było mi wstyd. Nie wiedziałem czy go przepraszać czy nie… ale zdałem sobie sprawę jak bardzo bałem się, że go stracę. Teraz byłem pewien, ze jest jedyną osobą, której potrzeba mi do szczęścia. Jeśli nie ma przy mnie Harry’ego nie potrafię być szczęśliwy, nawet gdybym miał wokół siebie setki osób.
- Wiesz, chciałem abyś był ze mną. – wyszeptałem, a Harry się uśmiechnął. Oparł swoje czoło o moje i wyszeptał wprost w moje usta:
- Kocham cię.
W tym momencie poczułem, że tracę głos mimo że Harry już wyznał mi swoje uczucia. Ta chwila była tak cudowna, że odebrało mi mowę. On jednak nie potrzebował najwyraźniej mojego zapewnienia, że ja również go kocham, ponieważ przycisnął swoje rozgrzane wargi do moich. Przez moment trwaliśmy w tym stanie, aż oderwał się ode mnie i przyciągnął do ciasnego uścisku kołysząc w obie strony.
*

Zdradzę, że ostatnia scena miała się pojawić na początku 19, ale rozdział wyszedł ogólnie taki krótki, że zdecydowałem się w ostateczności dodać ją do 18 :). Mam nadzieje, że nie macie mi tego za złe. 

23 komentarze:

  1. Awww :3 :D Robert, jesteś genialny :D cudowny rozdział, już czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże kocham *,* <3 nie chcę żeby się kończyło :( czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. omomom *-* CUDOWNEE!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że to tylko twoje wrażenie, że mniej osób czyta twoje ff. Jest super, jak ja ich kocham :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham ! ♥ Rozdział przecudowny, naprawdę bardzo się postarałeś ! :) cieszę się że będziesz pisał kolejne ff jak skończysz to. ;) Czekam na nastepnyi ! ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakończenie przecudowne. Czekałam aż się przytulą <3 I umieram. Piękne :')

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze ff jakie czytam *_* nie chce żeby się kończyło a z drugiej strony chce już twoje następne ff bo czuje ze będzie wspaniałe <3 cudowne zakończenie bardzo się ciesze, że wybrał Louisa :) Czekam na next *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mieć ci za złe tak słodką scenę?
    to niemożliwe.
    chociaż jakbyś zakończył dramatycznie i potem następny zaczął tak to by było tak dnjdsnkj
    Wciąż mnie dziwi to że chłopak (mam na myśli ciebie) pisze takie fanfiction
    ale to urocze
    więc życzę ci jak najwięcej weny i czegokolwiek sobie życzysz
    ily Mary Sz. @im_little_mary

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww *-* słodko mi.. już nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeeja ! No , no Robercie ! Genialne .. Kuurcze w końcowce bylo tyle emocji ze o jeju ! :) ;* Cudownie napisane jestes moim mistrzem.. Czekam na next.. <3 A za ta Koncowke nalezy cie sie Oskar !!!! Wystraszyles mnie z poczatku heheh...Dobra juz sie tak nie rozpisuje. Weny do nastepnego Uwielbiam cie ! :3 xx HoranowaCM

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś najlepszy.

    Szkoda, że to opowiadanie dobiega końca, ale nowe super się zapowiada

    OdpowiedzUsuń
  12. Robert KC ten ff jest taki hddxnmffugyuhgurts4ttrhionkunhiyhtvctr ♥♥♡♥♥♥♥♡♥♡♥♡♡★♡★★☆♡★♥♡♥♡♡★♡☆♡★♥♡♥♡★♡★♡☆★☆♡★★♡♥★★♥♡ /Dominika Styles LS

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejciu :') Boże jak ja się bałam.. Jeju :') i się poryczalam :')

    Człowieku.. Ty tak cudownie piszesz, że... kskgdyydkkduejfggwdcu.. no.. xd

    Rozdział chyba najlepszy ze wszystkich :D <3

    Tak bardzo kocham :') <3 Dawaj dalej! Trzymam za Ciebie kciuki :** <3

    Jeszcze raz Kocham!! <3 :* :3 :* <3 -Juleczka xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko Boska za co?!?!!?
    Powiedz mi chłopcze, ale tak szczerze. CHCESZ MNIE ZABIĆ?CHCESZ???
    Jeju, w pewnym momencie chciałam wyrzucać ten złom (czytaj: mój komputer) za okno, a w drugim go przytulic.
    Nadal mam nieokiełznany zaciesz <3
    Wreszcie Harry ogarnął dupe i się zdecydował. Ile można? Proszę nie nie spieprzcie tego (do Lou i Harrego (mam nadzieję, że mnie słyszą, mimo wszystko))
    Nie martw się, ja czytam Twe opowiadanie Roberto (czasami mam późny zapłon, ale każdy rozdział przeczytany)
    I NIE MAM CI ZA ZŁE TEJ SCENY :*:*:*:*
    Czekam na następny rozdział bardziej niż na poprzednie (da się czekać bardziej?(co to znaczy czekać bardziej?))
    Pozdrawiam <3
    /Czytelnikus Pospolitus

    OdpowiedzUsuń
  15. Robert, Ty przebrzydły dupku...
    Dosłownie miał łzy w oczach, stresowałam się chyba tak samo jak Louis. Gdy wybiegł z domu, nie miałam pojęcia, co on teraz ze sobą zrobi. A potem zesłałeś Harry'ego, i och ;)
    Bardzo dobrze, że wstawiłeś kawałek następnego rozdziału, bo chodziłabym nadąsana, haha.
    I szczerze, mam dość Lisy, ale po Twoich wypowiedziach myślę, że jednak wtrąci się ona do tego ff?...

    Życzę Ci miłego dnia, naprawdę uwielbiam tę historię Larry'ego. Do następnego :) xx
    (PS. Mroczne opowiadanie? Drogi Boże, uwielbiam takie... Obiecuję, że będę Twoją czytelniczką po skończeniu Accidentally in Love.)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie skończyłam czytać i moją reakcją było rozczulone westchnienie:
    -- Mmm. Co za uroczy rozdział.
    -- Jak rozdział może być uroczy? -- skomentowała moja siostra. -- Przecież to nie żyje.
    To zmusiło mnie trochę do refleksji. Z jednej strony, młoda ma rację. Materia martwa. Cechami istot żywych jest wzrost, odżywianie, wydalanie, rozmnażanie, oddychanie... Rozdział tego nie robi, to fakt. Ale to wszystko to tylko TEORIA. Bo... Czasem kawałek tekstu jest tylko kawałkiem tekstu. Ale bywają też teksty, które chwytają za serce, wywołują emocje, uniesienia i dołki. Które sprawiają, że nie chcesz, by się kończyły, bo masz wrażenie, że są częścią ciebie i w jakiś sposób zawsze nią będą. Że nie tak łatwo będzie zapomnieć i to jest w sumie dobre, pełne nadziei. Dodające otuchy. Innymi słowy, teksty, w które ktoś tchnął życie. I moim skromnym zdaniem właśnie to Ci się udało, bracie.

    Hmm, może przejdę teraz do mojej tradycyjnej formy komentarza, to znaczy do wyrażania swojej opinii na temat poszczególnych fragmentów. Sama nie wiem, czym jest to na górze... Chyba za dużo gadam z Lukiem, wiesz? XD Udziela mi się jego filozofowanie.

    Biedny Najal :( To nie było fajne ze strony tamtego chłopaka! Chociaż... nie powinnam go oceniać, jeśli nie mam obrazu całej sytuacji. Stara miłość nie rdzewieje, jak to mówią. Jedno jest pewne, trzeba zawsze iść za głosem serca. Można żyć, kierując się rozsądkiem, ale co to za życie?...
    (Boże, znów włączył mi się tryb filozof. Wyłącz, wyłącz, wyłącz! Off!)
    Ogólnie to przez te wasze fanfiki zaczynam mieć awersje do imienia "Bill", chłopaki! Serio. Jeden Bill porzucił Nialla (:'c), drugi to jakiś napalony ekshibicjonista, w tajemnicy posuwający własnego brata... Boję się. Nie zostawiajcie mnie samej!... XD

    "Mam nadzieje, że celowo cię nie skrzywdził, ponieważ wtedy miałby do czynienia ze mną." Lou, jaki groźny! Me gusta ;3
    "- Przyjaciele czasem naginają dla siebie zasady.
    - Ci prawdziwi – nigdy."
    Ładna sentencja, aż sobie zapamiętam. No, cóż, jak to mówią: prawdziwy przyjaciel to nie ten, który będzie się nad tobą użalał, gdy spieprzysz swoje życie, tylko ten, który kopnie cię w dupę i pomoże je naprawić.
    Lisa... Brak mi słów dla tego tworu ludzkiego. Niby rozumiem jej frustrację, ale przecież nie od dziś wiadomo, że nie znoszę babsztyla, sooooo nikt nie ma prawa oczekiwać, że będę jej bronić. I'm done.
    " – Ale powinno ci być wstyd, że w wieku 17 lat już pijesz.
    - Każdy pije. – wzruszył ramionami.
    - Całą butelkę wódki? – uniosłem jedną brew."
    Nie taka abstrakcja! Powiem Ci, że podczas ostatniej wycieczki, kiedy byliśmy w Batorym, mój kolega z klasy założył się z drugim kolegą, że dostanie od dziewczyny, która nas oprowadzała, numer telefonu, o butelkę wódki właśnie. Cóż, przegrał, więc wisi teraz Granatowi alkohol XD A przecież Ty doskonale wiesz, w jakim jestem wieku... więc...
    To przypomina mi też, że rok temu (a więc byli jeszcze młodsi) to samo towarzystwo wypiło całą butelkę na wycieczce. Bożesz, to była afera... Dyro był taki wściekły, że myśleliśmy, że ich wywalą, dosłownie...

    Po raz kolejny wyrażam uwielbienie dla Liama ;) Jest kochaniutki! ♥ Hmm, z moich obserwacji wynika, że Liamowie to generalnie fajni faceci, a tu się to tylko potwierdza... :) Chcę takiego! Mamooo, kupis, kupis mi? (XD)
    "Kryzysy zdarzają się w każdym związku. To znak, że wam na sobie zależy, skoro jeszcze nie rozstaliście się i powoli zmierzacie w stronę czegoś poważniejszego." Nie dość że kochany, to jeszcze mądry! No, ładnie.
    "Co prawda ja też miałem jedną tajemnicę, ale to nie była moja wina tylko wiecznie napalonej 16 – latki." Hmhmhmhmhmhmmhhmmhmhmmm...
    "- No oczywiście. – mruknęła przecierając ścierką blat. – Wszyscy ważniejsi ode mnie." A żebyś wiedziała! Wyuzdana dziewko! Pakujesz się przyzwoitemu gejowi pod prysznic, a potem jeszcze masz jakieś 'ale'... Nie ogarniam tego stworzenia.
    "- Jak widać nie opłaca się być miłą i troskliwą. Ludzie i tak zawsze wybiorą palantów, którzy złamią im serce." To akurat fakt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, czy pani Wilson z złagodniała? Wydawała się jakoś mniej... uszczypliwa.
      " Miałem nadzieje, że nie zrobią mi krzywdy. A może stwierdzili, że za dużo wiem i trzeba mnie uciszyć?" Taaaaa... Zayn to może jeszcze, ale Harry? Ten zakochany szczeniaczek w życiu by tego nie zrobił, Louis. Czuję się oburzona, że możesz w to wątpić.

      "Czułem jak moje oczy szklą się od łez." Moje też były, w tamtym momencie. Co prawda w jakiś sposób czułam, że to się tak nie skończy, ale mimo wszystko. To było takie: 'och, a może sobie trochę popłaczę, na wszelki wypadek' ;p
      "Ludzie się gdzieś spieszyli, samochody przejeżdżały normalnie. Życie kręciło się dalej. Więc dlaczego dla mnie się skończyło? Nie chciałem żyć bez Harry’ego." Cóż za romantyk ;) Bracie, łamiesz mi serce... dlaczego, do kija Pana, nie mogę spotkać kogoś takiego w realu? Otaczają mnie same homofoby bez wyobraźni... Well...
      "- Zaczekaj. Ty chyba nie zrozumiałeś. Louis, ja wybrałem ciebie." ♥ I would have them of no concern to the one that holds my heart.
      "Louis, byłeś pierwszą osobą, która tak bardzo się o mnie zatroszczyła. Nigdy nikt o mnie nie dbał. Nie miałem kogoś kto przytulałby mnie, robił zakazy, mówił co jest dobre a co złe. Ty to zrobiłeś." mmm cudeńko *.* Czytam i mam ochotę wzdychać, no piękne, no.
      No i na koniec... "- Kocham cię.". Najprostszy, a zarazem najpiękniejszy cytat.
      "W tym momencie poczułem, że tracę głos mimo że Harry już wyznał mi swoje uczucia. Ta chwila była tak cudowna, że odebrało mi mowę. On jednak nie potrzebował najwyraźniej mojego zapewnienia, że ja również go kocham, ponieważ przycisnął swoje rozgrzane wargi do moich. Przez moment trwaliśmy w tym stanie, aż oderwał się ode mnie i przyciągnął do ciasnego uścisku kołysząc w obie strony."

      'My heart will never beat for another. Yet it would cease within chest if I were drag you to your doom.'

      Co do twoich obaw... Nie mogę ręczyć za innych, ale ja czytam, wciąż! Zresztą, chyba to widać, cnie? ;) I jak ktokolwiek mógłby mieć za złe tak uroczą scenkę? ;) Myślę, że prędzej Twoi fani zatłukliby Cię, gdybyś przerwał wcześniej. Ja nie, bo sama kocham urywać w 'najgorszych' momentach, ale to już taki szczegół, braciszku ;p

      Julia

      Usuń
  17. SERDECZNIE PRZEPRASZAM ZA SPAM, ALE ZACZYNAM FF Z HORANEM W ROLI GŁÓWNEJ I GDYBY KTOŚ CHCIAŁ TO ZAPRASZAM :)

    realmeisnotme-niall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. 20 notek znaczy komentarzy pod rozdziałem to nie tak mało. Wybacz, za dużo przesiadywania na tumblr i tak to się dzieje. A ty nie myślałeś nad pisaniem na tumblr? Może zdobyłbyś więcej czytelników? Teoretycznie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Przez ciebie przeszłam mini zawał serca! Jeju jak on powiedział, że wybrał to byłam już pewna, że to Zayn jest tym szczęśliwcem. Widać, że mam podobny tok myślenia do wykreowanego przez ciebie Lou haha. Już chciałam cię mordować, a tutaj taka miła niespodzianka na koniec rozdziału.
    Prawda, że jest krótki, ale nie robiąc tego tandetnie czy na siłę, przekazałeś nam tutaj więcej emocji niż nie raz w dłuższych rozdziałach.
    Jeszcze mam takie jedno pytanie na koniec. Tworząc bohaterów, wzorowales kogoś na sobie? Albo czy ktoś ma chociaż podobne cechy do ciebie? Lub może się z kimś utożsamiasz? Jeśli nie chcesz tutaj to na fb :)
    Twoja psychopatyczna fanka, która miała ci dać pomysł na prompta, ale ostatnio nie ma weny, Magda x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za ten przemiły komentarz :)
      tak wzorowałem kogoś na siebie, tak jakby. Ale nie umyślnie. w trakcie czytania tego ff doszedłem do tego wniosku x

      Usuń