Od Autora: W tym rozdziale jest kilka informacji
o renesansie, malarzach itp. Nie wszystko brałem z Internetu, chodź niektóre
informacje tak. Ale tutaj przydała się trochę moja wiedza z wiedzy o kulturze z
której miałem dosyć pozytywną ocenę.
Dowiecie się
też dlaczego Harry okradł Louisa. Co nim kierowało i ogólnie ;). Wiem, że
większość na to czekała i miała nadzieje, że to nastąpi w 15 rozdziale, ale
jednak nie wyszło. Powiem wam w tajemnicy, że już wymyśliłem końcówkę do tego
ff. Nie wiem czy wam się spodoba bo w sumie miałem pomysł na inną scenerię, ale
miejmy nadzieje, że moja druga wersja bardziej przypadnie wam do gustu. Jednak
jeszcze nie żegnamy się z tym opowiadaniem. Myślę, że może za 5-6 rozdziałów
dopiero :).
Obudziłem
się na miękkim łóżku w którym zawsze czułem się jak w domu, ale nie dzisiaj.
Sprawy nie poprawiał fakt, że za mną leżał obejmujący mnie ciasno Harry, który
praktycznie wtapiał się w moje ciało. Nie potrafiłem nie myśleć o wczoraj i o
tym co robi. A może robił i już z tym skończył, a wczoraj wcale mnie nie
okłamał? To jednak nie zmieniało faktu, że czułem się nieswojo, obco. Coś uległo zmianie. I chyba chodziło tutaj o moje nastawienie względem chłopaka. Byłem
zły. A ja zamiast dać upust tej złości to po prostu jak tchórz, ukrywałem ją
przed nim. Nadal jak głupiec mając tę cholerną nadzieje, że w końcu odważy mi
się powiedzieć prawdę. Żałowałem właściwie, że dałem się przekonać Harry’emu i
zostałem na noc. Powinienem był iść do domu i przemyśleć sobie to wszystko. Nie
wszystko jednak stracone…
Ostrożnie
aby nie obudzić chłopaka ściągnąłem z siebie jego rękę, a potem wyjąłem
spomiędzy jego nóg swoją. Byłem tak zestresowany, iż miałem nawet wrażenie, że
mój oddech jest zbyt głośny. To była jednak paranoja dosięgająca ludzi, którym
zależało aby być cicho. Dziękowałem, że łóżko nie trzeszczało, ponieważ miałbym
przerąbane, a właściwie musiałbym udawać, że wcale nie planowałem wymknąć się
cichaczem. Byłem w samych bokserkach więc założyłem swoje dżinsy i białą
koszulkę, czyli ubrania z poprzedniego dnia. Już mi zbytnio nie zależało na tym
aby Lisa nie dowiedziała się prawdy. Teraz miałem ważniejsze sprawy na głowie
niż uczucia nastolatki.
Przed
wyjściem z pokoju obejrzałem się przez ramię i popatrzyłem z czułością na
chłopaka o czekoladowych lokach, który smacznie spał nie świadomy niczego i
przytulał się do mojej poduszki. Zastanawiałem się czy to dlatego, że pachniała
mną czy może dlatego, iż lubił się przytulać?
Zacząłem się
zastanawiać czy nie zostałem okłamany przez niego jeszcze raz. W końcu tak
świetnie, puste słowa przepływają przez jego gardło, ze teraz nie mogłem być
niczego pewien. Z tego co mi opowiadał to James był bogiem seksu. Więc jaka
normalna osoba zachowałaby przy nim dziewictwo? Bardzo wątpiłem w tym momencie,
że Harry był prawiczkiem gdy się ze mną kochał. To było kolejne bluźnierstwo z
jego strony, najpewniej. Kręcąc głową i wzdychając ciężko opuściłem jego
mieszkanie, kierując się na piechotę do domu państwa Horanów. Tam wezmę ciepły
prysznic i przebiorę się, a potem pójdę na uczelnie i postaram się unikać
Harry’ego jak najdłużej będzie się dało.
***
-
Najpopularniejszy malarz w czasach renesansu? No dalej, kochani. Jestem pewna,
że potraficie wymienić chociaż jednego. – powiedziała panna Isabelle krocząc po
całej Sali z rękami skrzyżowanymi z tyłu, na czarnych szpilkach, które odbijały
się głośnym stukotem po pomieszczeniu. Normalnie bym to wiedział, oczywiście,
że bym wiedział. Ale dzisiaj byłem tak zaabsorbowany moim życiem prywatnym, że
na nic więcej nie było dla mnie czasu. Nie chciało mi się nawet nad tym myśleć.
Ktoś inny to powie. Przecież wiedzą, prawda? – Nikt? – spojrzała na nas
zdziwiona. Kobieta zaczęła świdrować każdego po kolei, mając nadzieje, że w
końcu ktoś przemówi. Cisza. Zapewne w środku każdy się modlił aby nie zapytała
jego. – Widzę, że egzaminy zdacie śpiewająco. – rzekła ze sztucznym
uśmieszkiem.
- Jean
Clouet, Francesco Squarcione, Moretto da Brescia, Paolo Uccello, Jan van Eyck, François
Clouet, Fra Angelico mógłbym tak wymieniać do jutra, ale może niech teraz ktoś
inny się wykaże? – nie oczekiwanie w Sali rozbrzmiał się donośny głos
Harry’ego. Wszyscy zamilkli. Nawet dwie dziewczyny z tyłu, które zawzięcie
rozmawiały. Panna Isabelle popatrzyła na niego zaskoczona. Nie spodziewała się
takiej wiedzy z jego strony. Cóż, nikt się nie spodziewał.
- Giovanni
Antonio Bazzi, Bergognone, Andrea del Castagno, Sandro Botticelli, Paolo Veronese, Michał Anioł Buonarroti no i chyba
najpopularniejszy malarz o którym Harry zapomniał wspomnieć czyli Leonardo da
Vinci. – dopowiedziałem z szerokim uśmieszkiem na ustach. Nauczycielka patrzyła
na nas zszokowana to na jednego to na drugiego. Czy nie wyglądamy na mądrych
uczniów? Najwyraźniej nie.
-
Znakomicie. – powiedziała spoglądając na nas z uznaniem. – Wspólne spędzanie
czasu wam służy. – dodała rzucając nam krótki uśmiech.
- Jest
jeszcze Masolino da Panicale. – powiedziałem chcąc zabłysnąć kolejny raz.
- Który
warto dodać, że należał do epoki quattrocenta. – dodał Harry zerkając na mnie
kątem oka z błyskiem w spojrzeniu po czym rozsiadł się wygodniej zakładając
ręce za głowę i czekając na to co powiem.
- Której
nazwa pochodzi od włoskiego słowa oznaczającego 400. – powiedziałem spoglądając
na Harry’ego z ledwo widocznym uśmieszkiem, który jednak zauważył i
odwzajemnił.
- A użył jej Giorgio Vasari włoski historiograf,
który podzielił dzieje sztuki włoskiej od Cimabuego do Michała Anioła.
-
Zapomniałeś dodać, że na trzy okresy: trecento, quattrocento, cinquecento. –
uniosłem jedną brew z satysfakcją. Harry otworzył usta aby coś powiedzieć, ale
przerwała mu panna Isabelle:
- Dobrze
chłopcy. Cieszę się, że posiadacie taką rozległą wiedzę i jesteście przygotowani
do zajęć, ale nauka to nie rywalizowanie ze sobą. – starała się mówić jak
najwolniej tak abyśmy zrozumieli każde słowo, które ma nam do przekazania.
Kiwnąłem głową, jednak Harry nie był tak ugodowy.
- A ja bym
chętnie jeszcze sprawdził się wiedzą z kolegą. – rzekł podpierając policzek
dłonią.
- Może innym
razem? – odparła nauczycielka tym samym niszcząc jego nadzieje na podroczenie
się ze mną i być może grę wstępną.
***
Po zajęciach
wyszedłem z Sali i dogoniłem Liama, który szedł parę kroków przede mną. Chciałem
zapytać co u niego i być może postawić kolejne kroki ku naszej „przyjaźni”.
- A
słyszałeś o tej kradzieży? – zapytał, gdy na kilka sekund zaległa cisza.
- Jakiej
kradzieży? – przysięgam, moje serce zabiło dwa razy mocniej. Boże, tylko nie
to. Błagam.
- Wczoraj
wieczorem na peronie została okradziona młoda turystka, która przyleciała do
Francji. – powiedział kręcąc głową z niedowierzaniem. Ja także nie mogłem w to
uwierzyć.
- Wiadomo
kto to zrobił? – spytałem przełykając głośno ślinę. Czy wyglądałem na
zestresowanego? Najpewniej tak. Liam jednak był tak zaabsorbowany tą kradzieżą,
że nawet tego nie zauważył.
- Nie. Ale
dziewczyna mówi, że chyba było ich dwóch, jednak nie jest pewna. –
odpowiedział. Teraz wiedziałem na sto procent. Pierwszego dnia we Francji
również zostałem okradziony przez dwóch chłopaków. To nie mógł być przypadek,
więc jeżeli wcześniej miałem jakieś wątpliwości to teraz się ich pozbyłem. Taki
mają plan. Okradają przyjezdnych turystów, młodych i nie doświadczonych przez
życie. Są sprytni i wiedzą jak odpowiednio „dobierać” ludzi. Harry to świetny
manipulator. Nie wiem czy go kocham czy on chciał aby tak było. Zresztą, nie
wiem czy to co mi mówił o Jamesie, o sobie… czy to miało w sobie jakąś cząstkę
prawdy? Może wszystko było tylko kłamstwem? Może tak naprawdę nie ma nawet na
imię Harry? Nie wiedziałem co o tym myśleć. I jeszcze kazał mi zapewnić, ze
zostanę z nim cokolwiek zrobi. Zabawne.
- Pozwól
Liam, że porwę mojego mądrale. – usłyszałem za sobą zachrypnięty głos, a chwilę
później poczułem jak ktoś ciągnie mnie za nadgarstek. Nim się zorientowałem już
stałem naprzeciwko Harry’ego. Wywróciłem oczami.
-
Rozmawialiśmy. – powiedziałem, starając się aby mój ton brzmiał jak najbardziej
zirytowany.
- Ale już
nie rozmawiacie. – uśmiechnął się szeroko. – Uciekłeś rano. – zauważył.
- Miałem po
prostu coś do załatwienia, ale nazywaj to sobie jak chcesz. Może być i
„ucieczka”. – powiedziałem, chodź to była prawda. Uciekłem.
- Rozumiem.
– Harry kiwnął głową, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Nie chciałeś aby
nas ktoś zobaczył, jak wychodzimy z domu, albo razem pojawiamy się na uczelni.
Sprytnie. – puścił mi oczko. To było nawet urocze. Ta jego niewiedza. Z jednej
strony byłem zadowolony, że miałem przed nim jakąś tajemnicę. Jednak co to za
tajemnica kiedy on już ją znał, tylko nie wiedział, że ja wiem? Czy ma to
jakikolwiek sens?
Gdy Harry
nachylił się aby dać mi całusa w policzek, ja odchyliłem gwałtownie głowę,
mówiąc:
- Liam na
mnie czeka. Mamy kilka spraw do obgadania. Spotkamy się później, okey?
I odszedłem
bez odpowiedzi pozostawiając zaskoczonego Harry’ego samemu sobie.
***
Stałem
oparty o blat i piłem wodę, podczas gdy Niall kroił warzywa na obiad. Ich
rodzice znów gdzieś poszli i nawet nie poinformowali gdzie. Po prostu zostawili
karteczkę, że wrócą późno i aby na nich nie czekać z kolacją. Zacząłem im w
sumie współczuć. Moja rodzina okazywała mało zainteresowania zarówno mną jak i
moimi problemami, ale tak samo było z nimi. Tyle, że oni nie mieli tak niskiej
samooceny jak ja.
- Jak sprawy
z Billem? – zagadałem go biorąc łyk wody. Na moment przerwał krojenie i ciężko
westchnął.
- Nie
rozmawiałem z nim od tamtego czasu. Dzwonił do mnie, ale nie odebrałem, a w
szkole starałem się go unikać. – odpowiedział. Nawet nie miał pojęcia jak jego
sytuacja przypominała moją. Ja też dzisiaj unikałem Harry’ego, ale wiedziałem,
że nie będę mógł tego robić wieczność. W końcu muszę mu powiedzieć, że wiem.
- Musisz z
nim porozmawiać. – „I ja też muszę to zrobić, ze swoją miłością” – pomyślałem.
- Wiem. Ale
nie chcę tego robić teraz. Jestem zły. Poczekam aż emocje opadną. – stwierdził.
Na moment zaległa cisza. Niall wrócił do krojenia warzyw, a ja dopiero po
chwili postanowiłem zacząć inny temat:
- Niall,
mogę ci zadać pytanie?
- Jasne. –
odpowiedział beztrosko zajęty ewidentnie swoją pracą, tak jakby to była
najważniejsza rzecz na świecie.
- Czy twoje
rodzice zawsze byli tacy… - zacząłem nie wiedząc jak odpowiednio dobrać słowa.
- Wyzwoleni?
– podsunął, a ja kiwnąłem głową. – Myślę, że tak. Nie pamiętam aby kiedykolwiek
było inaczej, a my z Lisą przywykliśmy do tego. W naszym domu są takie zasady i
pozostało nam albo to zaakceptować albo… żyć na własny rachunek. Jak widzisz
wybraliśmy to pierwsze.
- A nie
przeszkadza wam to czasami?
- Lisa się
trochę buntuje, ale ja wcale. To zwiększyło moją pewność siebie i teraz nie mam
właściwie z niczym problemu. – zerknął na mnie uśmiechając się.
- Z jednym
tak. Z przyznaniem się do tego, że podoba ci się chłopak.
Niall nie
odpowiedział. Ugryzłem się w język. Nie powinienem tego mówić.
-
Przepraszam… - zacząłem, ale mi przerwał:
- Nic się
nie stało, naprawdę.
Wtedy do
kuchni weszła Lisa. Gdy mnie zobaczyła, miałem wrażenie, że chciała zawrócić,
ale jednak po krótkim namyśle podeszła do blatu i nalała sobie soku do
szklanki. Cały czas bacznie ją obserwowałem. Zastanawiałem się czy kiedyś mi
wybaczy. Na pewno myślała o wylaniu tego soku na mnie, dziękowałem Bogu, ze jednak
zdecydowała się tego nie robić. Zauważyłem, że nawet nie spojrzała w moją
stronę. Złość nadal jej nie przeszła. Tak szybko jak weszła i nalała sobie soku,
tak szybko wyszła. Nie miałem nawet okazji z nią porozmawiać, a nie chciałem
nic mówić przy Niallu.
- Wiesz może
co jej się stało? – zapytał chłopak. – Od kilku dni chodzi taka nadąsana.
Potrzasnąłem
głową.
- Nie mam
bladego pojęcia.
- Dziwne. –
wzruszył ramionami. – Zawsze była taka radosna, a ostatnio… może w szkole
pokłóciła się z kimś? – zastanawiał się.
- Może. –
westchnąłem.
***
Przez dwa
dni udawało mi się unikać Harry’ego na zajęciach. On chyba to zauważył, ale nic
z tym nie zrobił. Za to zacieśniłem wieź z Liamem. Na przerwach dużo z nim
rozmawiałem. Starałem się za bardzo nie wypytywać o tą kradzież, aby nie
domyślił się, że mam z tym coś wspólnego, a właściwie ktoś kogo znam i chyba
kocham. Jednak pewnego dnia postanowiłem odwiedzić Harry’ego. Zdziwił się na
mój widok, ale wpuścił mnie do środka. Gdy zamknął drzwi, bez słowa go po
prostu pocałowałem. Gwałtownie, ale z czułością. To sprawiło, ze był jeszcze
bardziej zaskoczony, ale nie odepchnął mnie. Gdy się od niego oderwałem zapytał
mnie za to czy chcę obejrzeć z nim jakiś film. Zgodziłem się. Brakowało mi
słodkiego lenistwa. W dodatku z Harrym. Szkoda, że nie miał pojęcia, że to
właśnie dzisiaj było tym dniem w którym zamierzałem mu powiedzieć prawdę.
- Masz
ochotę na „I, ze cię nie opuszczę” czy „To właśnie miłość”? – zapytał. Uniosłem
do góry jedną brew.
- Ty tak
serio?
Harry
roześmiał się kręcąc głową.
- Nie,
oczywiście, że żartuje. – powiedział, a ja odetchnąłem z ulgą. – Mam do wyboru
tylko pamiętnik i titanica. – westchnął.
- Zgrywasz
macho, a tak naprawdę jesteś sentymentalną babą. – mruknąłem. Harry wywrócił
oczami.
- Kiedy
jeszcze byłem sentymentalną babą oglądałem takie filmy. Teraz gust mi się
trochę zmienił.
- Już lepiej
włącz telewizję. Może będzie lecieć „U Kardashianów”.
- Boże,
jesteś gorszą ciotą ode mnie. – pokręcił głową.
- Nie
krytykuje się gustów.
- I kto to
mówi? – popatrzył na mnie zakładając ręce na klatkę piersiową. Miał rację.
- Dobra,
przepraszam. Już w porządku? Możesz włączyć „pamiętnik”. Nie zniosę titanica.
Musiałem go tyle razy oglądać z moimi siostrami, ze mam tego dosyć.
- Okey.
Włącz U kardashianów. Niech ci będzie. – wywrócił oczami i usiadł obok mnie.
Nie chciałem się kolejny raz kłócić, więc wykonałem jego prośbę. Miałem
wyjątkowe szczęście. Wprawdzie minęło 15 minut, ale mimo wszystko. W trakcie
oglądania tak jakoś wyszło, że Harry leżał na kanapie, a ja na nim i obejmował
mnie rękami. Pytałem dwa razy czy mu wygodnie w takiej pozycji, ale przytaknął
i kazał mi się zamknąć bo „ogląda”. Ja jednak nie mogłem się skupić. Cały czas
się zastanawiałem czy to już jest dobry moment aby mu o tym powiedzieć. Gdy się
zbierałem w sobie i myślałem, że w końcu to zrobię, ostatecznie tchórzyłem.
Byłem na siebie zły. To Harry’emu powinno być głupio, nie mnie. Gdy odcinek się
prawie kończył, postanowiłem podjąć temat. Wziąłem głęboki oddech i powoli
wypuściłem go. Chciałem się uspokoić i powiedzieć to na luzie, a nie trzęsącym
się głosem.
- Dlaczego
mnie okłamałeś? – zapytałem cicho, patrząc się w telewizor. Czułem jak całe
ciało Harry’ego się spięło pode mną.
- W jakiej
sprawie?
- Nie
udawaj. – starałem się mówić spokojnym tonem, bez emocji. – Dobrze wiesz co mam
na myśli.
- Przykro mi
Lou, ale nie. – pokręcił głową. Westchnąłem. Podniosłem się, wyrywając z objęć
Harry’ego i siadając obok na kanapie. Spojrzałem na niego wzrokiem bez emocji.
- Pamiętasz
młodego, bezbronnego chłopca, który dopiero co przyjechał do Paryża i został
okradziony z plecaka i pobity? Nie? A więc na pewno musisz pamiętać młodą
dziewczynę. Także była nowa we Francji. No dalej, Harry. To było kilka dni
temu. Na pewno nie masz, aż tak krótkiej pamięci. – mój ton był przesiąknięty
sarkazmem, ale nie obchodziło mnie to. Chciałem dać mu dać w kość. Sprawić aby
cierpiał.
- Louis…
- Zanim
zaczniesz wmawiać mi, że to nie ty. Znalazłem w twojej szafie moje rzeczy. Tak,
w ten sposób też poznałem prawdę. Złożyłem wszystkie fakty w całość. To byłeś
ty i Zayn, mam rację?
Harry
patrzył w jeden punkt nad moim ramieniem.
- Tak. –
przemówił nagle. Co innego domyślać się czegoś, a co innego usłyszeć to. Być
pewnym, że dana czynność miała miejsce. Boże, oni okradali tych wszystkich
ludzi…
- Czy tą
dziewczynę… też pobiliście?
Harry
przełknął głośno ślinę.
- Nie do
końca. Zayn ją tylko raz uderzył w twarz. Większych obrażeń nie odniosła.
Prychnąłem.
„Tylko”. Jak mógł uderzyć kobietę? Jak mogli pobić mnie? Nie wierzę!
- Czy mnie
także pobił Zayn?
- Tak. –
potwierdził kiwając głową. – Mnie nie pozwala tego robić. Ja tylko zabieram
ludziom ich własność. On jest od czarnej roboty.
Pokręciłem
głową z niedowierzaniem. Czułem się jakbym słuchał czyiś opowieści. To nie
mogła być prawda…
- Nie
wydałeś się być zaskoczony kiedy ci o tym powiedziałem…
- Bo
domyśliłem się. Jakiś czas temu. – powiedział, a chwilę potem kontynuował: -
Kiedy powiedziałeś mi, że pierwszego dnia we Francji zostałeś okradziony. Na
początku cię nie poznałem. Było ciemno i nie widziałem twojej twarzy. Dopiero
potem skojarzyłem fakty.
- Nie mogę
uwierzyć. Doskonale wiedziałeś, że ty mnie okradłeś, a mimo to dalej brnąłeś w
znajomość ze mną. Ba! Nawet zaciągnąłeś mnie do łóżka. Myślałeś, ze jak już
prześpię się z tobą to łatwiej ci wybaczę? – spojrzałem na niego z wyrzutem w
oczach.
- Louis
ja nie wiedziałem! – krzyknął wręcz
desperacko. – Nie miałem pojęcia, że to ciebie okradliśmy gdy cię poznałem. A
potem… potem cię polubiłem i nie chciałem abyśmy się znów pokłócili bo
zaczęliśmy się ze sobą dogadywać. Nie miałem pewności czy będziesz chciał mnie
znać po tym, tym bardziej, że jeszcze nas wtedy nie łączyło to co teraz. Wtedy
to była przelotna znajomość. Nawet się nie całowaliśmy. Odszedłbyś wtedy,
prawda? Jasne, ze byś odszedł. Po co pytam?
- To nie
dawało ci prawa do ukrywania prawdy. – syknąłem. – Już nawet pomijając prawdę.
To co robicie jest obleśne. Zayn bije tych wszystkich biednych małolatów, a ty
na to po prostu patrzysz? I jeszcze masz czelność nazywać go swoim najlepszym
przyjacielem? Nie wierzę. Podoba ci się to co robicie? Masz z tego jakąś
przyjemność? Nie wiem satysfakcję?
- Boże, jak
ty nic nie rozumiesz. – pokręcił głową. – Mówiłem ci, że zostawił mnie mój
ojciec, moja jedyna rodzina. Nie miałem nikogo po za nim, rozumiesz? A potem
straciłem dom. Przygarnął mnie James, ale jego też straciłem. Nie miałem gdzie
się podziać, a nie mogłem zostać u Zayna długo ze względu na to, że mieszka z
Perrie. Wtedy zaproponował mi abym pomógł mu w kradzieżach. Na początku nie
chciałem się zgodzić, ale nie miałem kasy, a Zayn bardzo mi pomógł i w jakiś
sposób miałem u niego dług. Myślisz, że z czego miałbym kasę na opłacenie
rachunków i studia? Nie pracuję. Jeszcze tego nie zauważyłeś? Louis, naprawdę
nie umiesz połączyć faktów tylko od razu wydajesz osądy? Też nie chcę tego
robić, ale życie nie jest takie proste jak ci się wydaje. Czasem jesteśmy
zmuszeni właśnie do takich rzeczy, aby mieć za co zjeść i gdzie mieszkać. Twoi
rodzice zawsze mieli pieniądze, ja nie.
- Może nie
wiem tyle o życiu co ty. Ale wiem, ze osób, które się kocha się nie okłamuje.
Nie miałeś cholernego prawa zatajać tego przede mną. Tak bardzo chciałem mieć
wybór, a go nie miałem. Bo mi go zabrałeś. Nie wiem czy bym cię zostawił, ale
miałbym chociaż ten cholerny wybór. Teraz stoję przed faktem dokonanym i już
nic nie mogę zrobić. Jestem wyrozumiały i umiem wiele rzeczy zrozumieć. Nawet
to czym się zajmujesz. Ale jestem po prostu zły, bo mi nie powiedziałeś prawdy.
- Wiem Lou.
Nawet nie wiesz jak mi przykro. – spuścił głowę. Było mu naprawdę przykro,
widziałem to. Ale jednak złość była silniejsza.
- To nic nie
zmieni. – wstałem z kanapy. Ta rozmowa przebiegła w miarę bez krzyków i
zbędnych emocji. Byłem z siebie dumny. – Nie byłeś prawiczkiem w chwili gdy ze
mną spałeś, prawda? W tym też skłamałeś. Chciałeś aby mi się zrobiło miło i
abym stał się pewniejszy siebie. Byłem głupi, ze w to uwierzyłem. Z tego co
opowiadałeś James to był bóg seksu, przy nim nie można było zostać dziewicą.
Harry
podniósł na mnie wzrok.
- Skoro tak
uważasz…
Nie
wiedziałem czy mam rację czy się mylę. Ale nie chciałem znać prawdy. Poszedłem
w kierunku drzwi najwolniej jak umiałem. Myślałem, ze Harry mnie zatrzyma i
powie, że z tym skończy, dla mnie. Tak się jednak nie stało, więc opuściłem
jego mieszkanie, trzaskając przy tym głośno drzwiami.
***
W drodze
powrotnej moja głowa była przesiąknięta sporą dawką różnych przemyśleń. Cały
czas się zastanawiałem co normalny człowiek zrobiłby na moim miejscu? Czy
jeżeli kogoś kochasz to wybaczysz mu wszystko? A może czasem miłość nie jest
wystarczająca? Tak bardzo nie chciałem stracić Harry’ego, ale też czułem, że na
razie nie jestem mu w stanie wybaczyć. Gdybym miał chociaż pewność, że co do
Jamesa mnie nie okłamał. „Skoro tak uważasz”. Jak miałem to interpretować? Jako
odpowiedź przeczącą czy twierdzącą?
Rodzice Lisy
i Nialla nadal nie wrócili, a ta dwójka oglądała telewizję w salonie.
Powiedziałem im przelotnie, że idę wziąć prysznic, blondyn kiwnął głową mówiąc
„w porządku”, za to Lisa nie odezwała się. Zrozumiałem wtedy, że ona nigdy mi
nie wybaczy. Widocznie nie lubiła mnie dostatecznie mocno. Trochę zawiodłem się
na niej bo myślałem, że łączyło nas coś wyjątkowego. Chociaż przez krótki czas,
ale jednak. Ona udowodniła, że tak nie było. W łazience rozebrałem się i
wszedłem do kabiny prysznicowej. Ciepłe strumienie wody ogrzały moje ciało.
Poczułem ulgę. Tak jakby woda zmywała ze mnie wszystkie smutki i troski. No i
najważniejsze było, że nie była lodowata tak jak u Harry’ego… stop. Nie chcę
już o nim myśleć. Czas skupić się na czymś innym, przyjemniejszym. Może po
wzięciu prysznica zejdę na dół i obejrzę z nimi telewizję? Może pogodzę się z
Lisą? Może Niall mi powie w tajemnicy, że w końcu porozmawiał z Billem? Swoją
drogą kibicowałem im.
Jednak moje
rozmyślania przerwał trzask drzwi. Momentalnie zaprzestałem mycia i po prostu
stałem sztywno, nie wiedząc czy coś powiedzieć? Wyjść z kabiny? Serce zaczęło
mi szybciej walić, ponieważ moją pierwszą myślą było, że to złodzieje, jednak
zaraz przepędziłem od siebie tę myśl. W Paryżu jest chyba tylko jedna para
złodziei. O innych się nie słyszy tak często. Drzwi kabiny rozsunęły się i
ujrzałem drobną blondynkę. Woda spływała mi po twarzy, ale nie przejmowałem się
tym, byłem zszokowany, chyba najbardziej tym, iż była naga. Starałem się na nią
nie patrzeć, a przynajmniej nie patrzeć w dół tylko prosto w jej oczy.
Dziewczyna nie wyglądała ani na zestresowaną ani na zawstydzoną, co mnie
zdziwiło jeszcze bardziej. Boże, ona ma dopiero 16 lat. Ja w tym wieku
przeżyłem swój pierwszy pocałunek. Mogłem to jednak zganić na metodę
wychowawczą jej rodziców.
- Musisz
wyjść. Proszę. – powiedziałem. Ona jednak potrzasnęła głową z uśmiechem.
- Ja sobie
to wszystko przemyślałam i doszłam do wniosku, że byłam idiotką sądząc, że
pomiędzy tobą i Harrym coś jest. – odpowiedziała beztrosko, potem zasunęła
drzwi kabiny i przybliżyła się do mnie. Modliłem się w duchu aby jej rodzice
nie wrócili wcześniej i co gorsza tu nie weszli. To nie wyglądałoby dobrze.
- Lisa,
naprawdę uważam, że… - nie dokończyłem, ponieważ poczułem jej rękę na moim
ramieniu, która zaczęła schodzić niżej i coraz niżej…
- Ciii. –
przyłożyła mi do ust palec drugiej ręki. – Nikt nie musi wiedzieć. Jesteśmy tu
sami. – powiedziała jeżdżąc dłonią po mojej klatce piersiowej. – Widzę, że ci
się podobam. Nie musisz udawać.
Zastanawiałem
się co by powiedział Harry gdyby widział tą sytuację. Ale zaraz od ganiłem od
siebie tę myśl. Lisa ma rację, nie jestem jego własnością. Nie muszę mu się z
wszystkiego zwierzać. Dość jestem na siebie zły, że powiedziałem mu o nic nie
znaczącym pocałunku z Niallem. Jestem czasem takim idiotą. Nie wierzę, że Harry
żyje w celibacie i nie flirtuje z innymi mężczyznami. Też mogę czasami coś
zrobić głupiego, prawda? A ja i Harry nie jesteśmy razem. Musielibyśmy być w
związku gdybym miał go zdradzić… ale z drugiej strony nie chciałem go ranić,
mimo tego, że on bardzo zranił mnie.
- Niall jest
na dole, a twoi rodzice mogą wrócić w każdej chwili. – powiedziałem, chcąc ją
jakoś przekonać, że to co robi jest po prostu złe.
- Więc
zróbmy to szybko.
Nim się
zorientowałem jej usta wpiły się w moje, a lewą ręką ścisnęła mocno moje ramię.
Druga zaczęła jechać niżej aż prawie dotknęła mojego miejsca intymnego, ale
zatrzymałem ją i delikatnie od siebie odsunąłem. Trzymałem ją za ramiona w
bezpiecznej odległości.
- Nie mogę.
Przepraszam.
Wyminąłem ją
i wyszedłem z kabiny prysznicowej zostawiając ją tam samą. Na pewno teraz było
jej wstyd i czuła się zażenowana. W końcu nie codziennie przed kimś się
obnażasz, a ta osoba ci odmawia. Zrozumiem, jeżeli już nigdy więcej się do mnie
nie odezwie. Gdy zbierałem moje rzeczy z podłogi, dziewczyna wyszła z kabiny i
opatuliła się ręcznikiem. Zobaczyłem jak z jej twarzy skapują pojedyncze łzy.
Zrobiło mi się jej żal. Chciałem ją przytulić.
- Lisa ja…
- Daj
spokój. Byłam głupia sądząc, że jestem odpowiednio dobra dla 20 – letniego
studenta. – powiedziała drżącym głosem i wyszła z łazienki. Czułem się okropnie
i miałem wyrzuty sumienia. Postąpiłem źle. Boże, ja się zastanawiałem czy nie
zdradzić Harry’ego? Tylko dlatego, ponieważ mnie okłamał i nie potrafiłem
zaakceptować tego czym się zajmuje. Czy tak powinna wyglądać relacja dwójki
osób? Nie sądzę.
Jedno jest
pewne. Harry nie może się o tym dowiedzieć. To zniszczy naszą relację, która i
tak była krucha niczym porcelana.
*
Uwierzcie
mi, że końcówka nie jest tak zła na jaką wygląda. Ale wszystko okaże się w
późniejszych rozdziałach ;). Czy tylko ja mam wrażenie, że to ff jest nudne?
Pisze mi się je fajnie, ale wydaje mi się, że dla czytelnika może być nieco
nudnawe. Może to tylko moje wrażenie? Jak jest?
Jakie nudne ,jakie nudne NEXTTT!!
OdpowiedzUsuńMój kochany, najwspanialszy, najlepszy, najcudowniejszy Robciu braciszku :* Nie! Nie jest nudne! :* Jest cudowne! Tylko trochę jestem rozczarowana końcem.. ale nie był zły, bo nic się nie stało złego :3 -Juleczka xx
OdpowiedzUsuńJest tak, nudne, że aż nie mogę się doczekać nexta <3 Świetny rozdział, mam nadzieję, że lisa nie będzie zła, mimo że jakoś nie specjalnie mi jej szkoda :p i, że Larry się pogodzi :(
OdpowiedzUsuńRooooooobert, co ty gadasz ? Ten rozdział nie jest nudny, on jest ZAJEBISTYY ! Podziwiam to z jaką pasją piszesz te rozdziały :d W każdym tyle sie dzieje.. tyle zwrotów akcji. Jak takie idealne rozdziały mogą być nudne ? ;o Nie masz prawa tak sądzić ! :D
OdpowiedzUsuńNie potrafię pisać jakiś zadowalających komentarzy za co przepraszam i podsumuję cały rozdział tylko dwoma słowami TOTALNA ZAJEBIOZAA (serio?) ! Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój fabuły :3
P.S. jakoś tak wcale nie szkoda mi Lisy, to dziwne ? Eeee wydaje mi się, że nie więc to przemilcze :3
Pozdraawiam <3
zdecydowanie jedno z moich ulubionych opowiadań o Larry'm. Ciężko uwierzyć, że pisze je facet. Kurcze, czytam je od początku i z każdym rozdziałem wkręcam się coraz bardziej! Mam nadzieję, że nie zbliżamy się do końca, bo załamię się psychicznie, serio. Uwielbiam Hazzę tutaj, Louis to taka pizda, ale cóż, jest słodki :D Lisa mnie wkurwia, a Nialler jest moim ulubionym bohaterem XD Robciu, piszesz naprawdę zajebiście, tylko wkurwia mnie, że tak przyjemnie się to czyta, że ledwo co zacznę rozdział, już jestem na końcu XD Mam nadzieję, że będziemy mogły czytać jeszcze niejedno twoje opowiadanie, bo naprawdę pokochałam twój styl pisania. Rozpisałam się, ale cóż... KOCHAM CIĘ <3 czekamy na następny *.*
OdpowiedzUsuńNie pisałam ostatnio komentarza, ale muszę tutaj napisać o swoim ulubionym bohaterze:
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jest nim Harry... Niezdecydowanie i głupota Louis'a mnie dosłownie rozwściecza, no nie mogę. Rozumiem, jest nieufny, nie wie, w co ma wierzyć. Przecież Harry go okradł... Ale! Lisa to definitywne przegięcie. Tylko spróbowałby z nią "to" zrobić, Chryste...
Nigdy w życiu nawet nie myśl, że Twoje opowiadanie jest dla czytelnika nudne! Nigdy bym nie przewidziała zdarzeń, które opisałeś.
Wzajemne tajemnice niszczą związek Larry'ego. Najbardziej, na co czekam, to szczera rozmowa chłopaków, kiedy powiedzą sobie wszystkie dręczące ich rzeczy.
Och, jeszcze Niall. Był głupi, starając się, żeby Bill był o niego zazdrosny. Mam cichą nadzieję, że w końcu zmierzą się z problemami, na końcu będąc całkowicie dla siebie samych...
Robercie, życzę duużo weny, do następnego! :)
A.
Głupota? Louis nie jest głupi :) jest po prostu zagubiony. To Harry jest głupi/będzie głupi :)
UsuńAle H jest zdecydowanie ciekawsza postacią i chyba jesteś pierwszą osobą, która go woli w tym ff od Louisa.
Nie nudne, tylko świetne!
OdpowiedzUsuńG.
Zarąbiste czekam na NEXT
OdpowiedzUsuńxx Moni.Hazz xx
A więc tak, miałam napisany w chuj długi komentarz, ale że mobilny mnie nienawidzi, to standardowo musiał mi się on usunąć. Wobec tego, zważając na godzinę, będzie on lekko krótszy.
OdpowiedzUsuńWczoraj dodałeś na grupę linka i oto jestem. Normalnie nie wchodzę w "reklamy", nie czytam niedokończonych ff oraz nie lubię polskich autorów. Wszystkie z wymienionych rzeczy dotyczą Ciebie i właśnie zmieniłam zdanie, chyba zacznę wchodzic w reklamy, czytać nieskończone ff oraz lubić polskich autorów. Ogółem biorąc ff jest cudowne, a mi zostały mniej więcej 3h snu i dzięki Tobie (i temu ff) będę wyglądała w szkole jak zombie. To jest zdecydowanie komplement jakby co.
Rano napiszę, żeby poprosić Cię o informowanie, a teraz idę spać. Następne komentarze będą dłuższe na pewno :) dobranoc xx
Szczerze mówiąc, jest to strasznie smutne, gdy zasypiasz przy kimś, a budzisz się w pustym łóżku. Wiem, co kierowało Louisem i zgadzam się z nim, tak myślę, ale mimo wszystko jedynym, o czym umiem myśleć, czytając scenę, gdy wymyka się z domu Harry'ego, jest to, jak opuszczony i samotny musiał czuć się H, gdy po przebudzeniu czekała go tylko zimna połowa pościeli...
OdpowiedzUsuńOkej, zrobiło się nieco melancholijnie.
"To było kolejne bluźnierstwo z jego strony, najpewniej." To trochę dziwne sformułowanie, bo bluźni się raczej przeciw Bogu, ale to tylko podkreśla rozgoryczenie Louisa. Kompletnie dla mnie niepojęte jest jednak, czemu on uważa, że Harry skłamał w kwestii swojego dziewicta. Alright, mózg faceta jest skonsturowany inaczej, ja wiem. Być może dlatego trochę to dla mnie głupie.
Ta rywalizacja na uczelni była słodka ;) Kogoś mi strasznie w tym przypominają, ale za nic nie mogę przypomnieć sobie kogo... W każdym razie, panna Isabelle powinna bardziej cieszyć się, że ma takich obytych uczniów XD I nie zgadzam się z jej zdaniem. W mojej opinii, jeśli rywalizacja motywuje uczniów do wykazania się to tym lepiej, nieprawdaż? W końcu na czym polegają wszelkie konkursy, jeśli nie na rywalizacji, hm?
Chociaż, z drugiej strony, może po prostu chciała ich uciszyć. Trochę jak u nas na lekcjach historii: jedyną aktywną osobą jest moja przyjaciółka G., która wydaje się wiedzieć po prostu wszystko. Doszło już do tego, że - żebyśmy nie spoczęli na laurach, licząc na to, że ona odpowie na wszystkie pytania - nauczycielka od razu, przy pytaniu, zastrzega: "Kto odpowie na pytanie - i nie będzie to G.?" XD
Liam roznosi plotki, a Louis trzęsie portkami, że wyda się, że on zna sprawców... Hmm, ciekawe, nie powiem. Tylko złe jest to, że do tego stopnia stracił zaufanie do Harry'ego. Ale w sumie czego można się było spodziewać? Kilkoro z nas już od prologu podejrzewało, jakie jest dno tej historii i hej, to nie mogło obyć się bez ofiar.
"Ja też dzisiaj unikałem Harry’ego, ale wiedziałem, że nie będę mógł tego robić wieczność." O ile dobrze pamiętam, kilka rozdziałów temu Larry miał pogadankę na temat tego, że unikanie problemu świadczy o niedojrzałości psychicznej, dziecinności, right? Uhuhuh, to nie potrzebuje mojego komentarza, jak sądzę.
Szczerze, myślałam, że Lou zapyta Nialla o jakieś pikantne szczegóły albo wręcz przeciwnie - o coś uroczego, tzn. jego uczucia do Billa, a on tymczasem zapytał o wyzwoleńczość jego rodziców XD Nie no spoko.
"- [...] To zwiększyło moją pewność siebie i teraz nie mam właściwie z niczym problemu. – zerknął na mnie uśmiechając się.
- Z jednym tak. Z przyznaniem się do tego, że podoba ci się chłopak."
Louis, mój drogi. Nie zapominaj o tym, że sam lecisz na dwa fronty! Sypiasz z Harrym i jednocześnie wciąż dajesz jakieś nadzieje tej twojej Lisie. So...
Przyznam szczerze, nastolatka oblewająca Lou sokiem to mógłby być ciekawy widok... XD
Skoro Louis unika Hazzy, a zacieśnia więzi z Liamem, mało brakuje, żeby nasz drogi H wysnuł sobie teorię o Lilo ;p To mogłoby być ciekawe, nie powiem. Chociaż, z drugiej strony, nie chciałabym być wtedy na miejscu biednego Liama!
"- Boże, jesteś gorszą ciotą ode mnie. – pokręcił głową." Wybacz, Harold, ale to niemożliwe. Fizycznie niemożliwe, sorry not sorry. Jeśli otworzysz encyklopedię na haśle "gej", ujrzysz swoje zdjęcie. Ty jesteś kwintesencją gejowatości.
"Chciałem dać mu dać w kość. Sprawić aby cierpiał."
Mhmmm....
Wgl to Harry maluje się w tym fanfiku trochę jako taki danger, dark itp. Yup, I know, czemu on to robi, ale nieważne! I tak jest ta otoczka złego chłopca.
"Tak bardzo chciałem mieć wybór, a go nie miałem. Bo mi go zabrałeś." Jak melodramatycznie! Nie no, serio. Zrobiło się trochę groźnie, jeśli chodzi o ich relację. Ale to musiało wyjść. Lepiej teraz niż po ślubie, nieprawdaż? ;p
"Nie byłeś prawiczkiem w chwili gdy ze mną spałeś, prawda? W tym też skłamałeś." Chwilami mam wrażenie, że to jest największy problem życia Louisa Tomlinsona. Jezuuu. Ludzie. Chyba faktycznie mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus, bo ja tego kompletnie nie czuję.
Usuń"- Skoro tak uważasz…" - mam dość mocne wrażenie, że Harry'ego ubodło to, że Lou oskarża go w tej dziedzinie o kłamstwo. W sumie się nie dziwię, to zawsze są delikatne sprawy...
"Gdybym miał chociaż pewność, że co do Jamesa mnie nie okłamał." Gościu, kompletnie cię nie czaję. Kolejna wzmianka. Wynika z tego, że wybaczysz mu kradzieże, napadanie na ludzi itp jeśli byłeś jego pierwszym, a jeśli nie to niech spada lizać paśniki? Hę?
"Zrozumiałem wtedy, że ona nigdy mi nie wybaczy.", wiesz, kochany, słaby z ciebie jasnowidz. Ale nie uprzedzajmy faktów...
Od razu powiem, że gdy Lisa weszła mu pod prysznic, dostałam masakrycznego ataku śmiechu XD Nie potrafię tego uzasadnić, po prostu siedziałam i się śmiałam. Boże, ta laska jest mniej-więcej w moim wieku... Pozdro.
"- Ja sobie to wszystko przemyślałam i doszłam do wniosku, że byłam idiotką sądząc, że pomiędzy tobą i Harrym coś jest." A ty co? Elounor shipper? Idź zbierać banany, a nie - porządnych gejów bałamucisz, kobieto.
"Widzę, że ci się podobam. Nie musisz udawać." Tak, bardzo. Nawet teraz chce mi się śmiać. Przepraszam, Robert, po prostu... Heteroseksualny Louis to zbyt wielka abstrakcja nawet jak dla mnie.
"- Więc zróbmy to szybko." Cóż za napalona małolata.
" Boże, ja się zastanawiałem czy nie zdradzić Harry’ego? Tylko dlatego, ponieważ mnie okłamał i nie potrafiłem zaakceptować tego czym się zajmuje. Czy tak powinna wyglądać relacja dwójki osób? Nie sądzę."
Cieszę się, że ta sytuacja rozwinęła się właśnie tak. Zgaduję, że jeszcze parę tygodni, ba! może nawet dni wcześniej bez wahania przeleciałby ją pod tym prysznicem. W tym momencie, relacja z Harrym była takim cichutkich "głosikiem sumienia" i chwała jej za to, amen!
Jak już koleżanki z góry Cię zapewniły, jest git majonez, a nie nudy ;) Więc weny i pisz, bracie, co ci w duszy gra! A teraz żegnaj, zaraz SMG! *.* Miłość i Niebezpieczeństwo to ładna para, co nie? (chociaż co niebezpiecznego jest w chłopaku, przytulającym szympansa w czarnych majtkach? 0.0) :))
Julia
""- Ja sobie to wszystko przemyślałam i doszłam do wniosku, że byłam idiotką sądząc, że pomiędzy tobą i Harrym coś jest." A ty co? Elounor shipper? Idź zbierać banany, a nie - porządnych gejów bałamucisz, kobieto."
Usuń"Miłość i Niebezpieczeństwo to ładna para, co nie? (chociaż co niebezpiecznego jest w chłopaku, przytulającym szympansa w czarnych majtkach? 0.0) :)"
HAAAAAAAAAAAAAAAAHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHAAAAAAAAAAAAHAAAAAAAAAAAAHAHHAAAAAAAAAAAAAAAAAHHHHHHHHHHHHHHHHAAAAAAAHAAAAAAAAHAAAAAAAHHHHHHHHHHHHHHHHHAHHHHHHHHHHHHHAHHHHHHHHHAAAAAAAA
@im_little_mary
NAWET KURWA NIE MÓW ŻE JEST NUDNE. TO NAJLEPSZE FANFICTION JAKIE CZYTAŁAM, WIĘC NIE WCISKAJ KITÓW.
OdpowiedzUsuńnie lubie lisy.
lubie harryego.
kocham louisa.
nie no harryego też kocham.
i ciebie.
Mery Sz.
Nudne? Chyba żartujesz! To opowiadanie jest mega! Zdecydowanie masz za niską samoocenę :) +kiedy 17? ^^
OdpowiedzUsuńŻADNE NUDNE, ROZUMIESZ? ROZUMIESZ, HUH?
OdpowiedzUsuńJESTEM TAK BARDZO CIEKAWA, CO BĘDZIE DALEJ. TO CZEKANIE MNIE WYKOŃCZY, ALE NIE WIERZĘ, ŻE HARRY NIE ZAWALCZY O LOUIS'EGO. CHOĆ NAPISAŁEŚ, ŻE BĘDZIE GŁUPI, ALE JEDNAK MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE POD TYM WZGLĘDEM
jezu to jest najlepsze ff jakie czytałam!
OdpowiedzUsuńSerio raz na nim płacze raz sie śmiene jest ekstra !
Robert Kuffa pisz Nexta ja tutaj rycze i sie smieje PS. Nudny to jest twój but/kapeć a to ff jest wspaniałe
OdpowiedzUsuń/Dominika Styles LS