piątek, 10 października 2014

Rozdział 14 "Pragnę cię tak bardzo, że nawet nie masz o tym pojęcia"

Od Autora: Jedna część tajemnicy Harry’ego zostanie rozwiązana w tym rozdziale. Mam nadzieje, że nie spodziewaliście się tego (chodź wiem, że część z was tak).
Ten rozdział jest dosyć długi ostrzegam! Ma około 4500 tysiące słów, ale czekaliście dodatkowy dzień dłużej więc może to wam zrekompensuje ;). Wszystko się przez 1 scene przedłużyło, ponieważ trudno mi było to napisać, a właściwie nie wiedziałem jak odpowiednio dobrać słowa. W każdym razie rozdziały idą wolno, a to wszystko za sprawą mojego nowego ff, które aktualnie tworzę i jestem na 4 rozdziale (mam nawet już idealne zakończenie, a myślałem nad tym naprawdę długo). Dobra już nie przedłużając ;).
 PS. Nie wiem kiedy następny rozdział, ale postaram się w przyszłym tygodniu napisać i dodać.



Na zajęciach Harry nawet na mnie nie spojrzał, chodź zwykle gapił się na mnie jak zahipnotyzowany, aż nauczycielka musiała zwracać mu uwagę. Brakowało mi tego, mimo iż rumieniłem się wtedy jak idiota. To jednak miło było mieć tą świadomość, że komuś na tobie zależy i nie jesteś pozostawiony sam sobie. Teraz nie wiedziałem czy Harry mnie chociaż lubi. Wszystko zwaliłem. Ale naprawdę nie chciałem aby tak to wszystko się potoczyło. Jednak czasem coś po prostu się dzieje, czy tego chcemy czy nie. Najwyraźniej tak chciał los, a my sami musimy zdecydować czy chcemy dalej walczyć czy nie?
W domu wcale nie było lepiej. Wydaje mi się, że Lisa starała się mnie unikać. Zresztą, dlaczego nie? Byłoby to w pełni zrozumiałe. Niall nie wiedział co między nami zaszło więc zachowywał się normalnie w stosunku do mnie. Chociaż on. Po wspólnej kolacji gdy w tym samym czasie zanosiliśmy talerz do kuchni, zagadałem go:
- Jak tam sprawy z Billem?
- Chyba nic z tego nie będzie. – westchnął. Zmarszczyłem brwi. Wydawało mi się, że Niall go bardzo polubił. W końcu był pierwszym chłopakiem, dzięki któremu uświadomił sobie, że nie jest stu procentowym hetero.
- Dlaczego?
- Okazało się, że ma nie pozałatwiane sprawy ze swoim byłym chłopakiem, a ja nie chce mieszać się w jakieś trójkąty. Powiedziałem mu, żeby najpierw z nim skończył, a wtedy może znów się umówimy. – odpowiedział wsadzając talerz do zmywarki, zaraz po nim zrobiłem to samo. Zabawne. Jego sytuacja przypominała prawie moją. Teraz mogłem lepiej zrozumieć Harry’ego. Przecież był w podobnej sytuacji jak Niall. Ja też nie mogłem się zdecydować pomiędzy nim, a Lisą i tak jakby okłamywałem ich obu. I ja i Harry po równi zawaliliśmy. Ja nie powinienem wikłać się w nic z Lisą, a on powinien był powiedzieć mi prawdę na temat swojego związku. Myślę, że jesteśmy siebie warci. Oboje nie chcemy wracać do przeszłości i mamy opory przed zaufaniem drugiej osobie, chodź mnie to przyszło z większą łatwością. Ale nie znam historii Harry’ego. Może naprawdę była taka traumatyczna, że nie ma kompletnie ochoty do niej wracać? Powinienem wykazać był więcej zrozumienia. Chyba już wiem co muszę zrobić.
- Mądrze postąpiłeś. – poklepałem go po ramieniu.
- Myślisz, że dam radę zaczekać na niego tyle ile będzie trzeba? – westchnął.
- A lubisz go?
- Tak. – powiedział, zdawało mi się szczerze. – Nawet bardzo. – dodał uśmiechając się lekko.
- Więc dasz radę zaczekać. Ale to zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
- Dzięki Louis. – posłał mi wdzięczne spojrzenie. – Naprawdę jesteś dla mnie taki miły i zawsze masz czas aby mnie wysłuchać. Cieszę się, że z nami mieszkasz.
„Dobrze, że chociaż ty” – pomyślałem smutno. Lisa na pewno chciałaby abym się wyprowadził i podejrzewam, że Harry też wolałby mnie już więcej nie widzieć, a przynajmniej przez dłuższy czas. Jednak za bardzo mi na nim zależało aby tak po prostu go zostawić. Chcę to naprawić i zrobię to, mimo wszystko.
- Nie masz pojęcia ile twoje słowa dla mnie znaczą. – powiedziałem zgodnie z prawdą. – Mogę cię przytulić? – zapytałem nie pewnie, a chłopak pokiwał głową z szerokim uśmiechem. Potem objąłem go i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. Był bardzo delikatną i kruchą osobą, chodź wydawało się, że to pełen życia chłopak, który doskonale daje sobie radę z przeciwnościami losu. Niall trzymał mnie mocno w pasie. Po kilku sekundach puściłem go i może mi się wydawało, ale blondyn zrobił to z nie chęcią. Tak jakby przez dłuższy czas chciał mnie zachować w uścisku.
- Muszę gdzieś iść. Możesz powiedzieć Lisie i swoim rodzicom, że jestem w swoim pokoju, proszę? – spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem. Niall kiwnął głową.
- Jasne. A mogę wiedzieć gdzie zamierzasz się udać, że to taka tajemnica?
- Hm, powiedzmy, że muszę naprawić swój błąd. – odparłem nie chcąc wdawać się w szczegóły. – Na razie, Niall. – powiedziałem na odchodne i wymijając go wyszedłem z pomieszczenia. Mam nadzieje, że Harry będzie chciał ze mną rozmawiać. Nie odzywał się do mnie przez całe 3 dni i nawet nie spojrzał w moją stronę. Oby  mu już przeszło. W końcu jak ci na kimś zależy to jesteś w stanie wybaczyć wszystko, prawda? Chciałbym aby Harry’emu zależało dostatecznie.
                                                                      ***
Stałem pod jego drzwiami z walącym sercem i zastanawiałem się czy zapukać do nich. A co jeśli Harry’ego nie ma w środku, tylko poszedł upić się do klubu i zaraz przyjdzie z jakimś obcym kolesiem? Louis przestań do cholery! Harry nie jest taki jak myślisz. Nie zrobiłby ci czegoś takiego. Cholernie chciałem się nie mylić. To złamałoby mi serce i nie wiem czy byłbym w stanie mu to wybaczyć. Ale wolałem myśleć pozytywnie. Wyciągnąłem przed siebie dłoń i jeszcze przez moment wahałem się, ale w końcu postanowiłem zapukać. Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał, aż pomyślałem, że Harry’ego rzeczywiście nie ma i gdzieś poszedł zapomnieć o swoich smutkach, ale w końcu usłyszałem czyjeś kroki i odetchnąłem z ulgą. Czyli jednak jest w domu i zapewne jest sam. Cóż, pomyliłem się. Moim oczom ukazał się wysoki chłopak w czarnych włosach i z lekkim zarostem. Miał na sobie czarne rurki i tego samego koloru skórzaną kurtkę. Wyglądał naprawdę… fantastycznie. Zupełnie jakby wzięto go z okładki samego vouga. Tak i tą perfekcyjną osobą był Zayn. Miałem nadzieje, że między nimi nic nie ma i Zayn jest hetero tak jak mówił. Ale w zasadzie ja też byłem hetero, póki nie poznałem Harry’ego. Teraz już nie mam pojęcia jakiej jestem orientacji. Chyba pół na pół. Bo Lisa w jakimś sensie nadal mnie pociąga, jako dziewczyna.
- Jest Harry? – zapytałem zaglądając mu przez ramię, chodź wiedziałem, że jest w swoim mieszkaniu.
- Może tak, a może nie. Czego chcesz? – spytał ostrym tonem. Był zły. Cholera, zapewne Harry powiedział co mu zrobiłem. Nie dziwiłem się Zaynowi, że chciał bronić przyjaciela, ale to nasze sprawy i mamy prawo załatwiać je między sobą.
- Porozmawiać z nim. Muszę mu wszystko wyjaśnić. – odpowiedziałem prawie błagalnym tonem. Nie chciałem odejść z kwitkiem. Nie wytrzymam jeszcze jednego dnia bez rozmowy z nim. Na początku byłem zły, że Harry mógł pomyśleć, że zdradzam go z Lisą, ale gdy sobie wszystko przemyślałem doszedłem do wniosku, że miał powody i ja na jego miejscu pomyślałbym tak samo.
- Ciekawe co chcesz wyjaśniać. – założył ręce na klatkę piersiową i spojrzał na mnie z wyższością. – Że pieprzysz 16 – letnią małolatę? Że złamałeś serce Harry’emu? Że byłeś pierwszą osobą, której zaufał po dwóch latach i zawiodłeś go? Proszę, powiedz. O czym z tych trzech rzeczy chcesz z nim do cholery rozmawiać?
W duchu wywróciłem oczami. Dlaczego Zayn musi to wszystko utrudniać? I tak już czułem się podle.
- Daj mi wejść do środka, błagam. – powiedziałem chcąc go ominąć, ale mi nie dał. Widziałem, że naprawdę zależało mu na przyjacielu, ale mnie też nie był obojętny, a on nie dawał mi tego naprawić.
- Żebyś wciskał mu nic nie znaczące bzdury, że wydawało mu się, że widział cię z tą gówniarą? To ja błagam. – roześmiał się gorzko. Westchnąłem. Wiedziałem, że go nie przekonam. No cóż, pozostaje mi udać się z powrotem do domu. Może uda mi się porozmawiać jutro z Harrym po zajęciach. Ale zawsze pakuje się najszybciej i prawie wybiega z Sali i nie mam nawet jak go dogonić i mu wszystko wyjaśnić. Odwróciłem się na pięcie i chciałem odejść, ale usłyszałem za sobą dobrze znany mi zachrypnięty głos:
- Niech wejdzie.
Spojrzałem przez ramię. Za Zaynem pojawił się Harry. Musiał stać obok i przysłuchiwać się naszej rozmowie. Twarz mulata wyrażała czystą irytację.
- Przecież cię skrzywdził. Chcesz znowu cierpieć jak przez Jamesa? Naprawdę chcesz? – syknął do niego cicho, ale nie na tyle abym tego nie usłyszał.
- To moja sprawa komu ufam, a komu nie. I to ode mnie zależy czy mu wybaczę. Przykro mi Zayn, ale to nie powinno cię obchodzić. Wiem, że mi bardzo pomogłeś i zawsze przy mnie byłeś ale…
- Nie sądziłem, że jesteś aż tak naiwny. – prychnął i opuścił próg jego mieszkania. Widziałem jak zbiega po schodach, nawet się za siebie nie oglądając. Nie pewnie skierowałem swoje kroki do pomieszczenia. Naprawdę nie byłem przekonany do tego czy mogę i jaka będzie reakcja Harry’ego widząc mnie w jego mieszkaniu. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, chłopak siedział na kanapie i patrzył na mnie. Przełknąłem głośno ślinę. Czułem się oceniany przez niego. Automatycznie poprawiłem fryzurę.
- Przyszedłeś mi się przyznać do nie zobowiązującego numerku z Lisą? – jego głos w cichym mieszkaniu wydawał się jeszcze bardziej zachrypnięty. Wywróciłem oczami. Kiedy on w końcu zrozumie, że nie spałem z nią? Naprawdę nie wiem jak mam go przekonać do tego.
- Przyszedłem ci powiedzieć, że rozumiem dlaczego poczułeś się oszukany i rozczarowany mną. Nie rozumiem tylko powodu dlaczego nie chcesz mi wyznać dlaczego przez swojego byłego chłopaka masz taki problem z zaufaniem drugiej osobie. I nie ukrywam, że chciałbym abyś mi to powiedział jak najszybciej, ponieważ nie wiem na ile mi ufasz. Ty wiesz, że ja potrafiłem ci zaufać i nie bałem się, że mnie skrzywdzisz. A ja nie mam tej pieprzonej pewności, a naprawdę chciałbym mieć. Zostałem tyle razy w życiu zraniony i okłamany, że byłoby to dla mnie na miarę złota gdybyś był ze mną stu procentowo szczery i nie miał przede mną tajemnic. – powiedziałem spokojnie i powoli tak aby Harry dokładnie mnie zrozumiał. Jego twarz jednak nadal wyrażała złość.
- Chciałbyś abym był z tobą szczery, tak? To zabawne. – powiedział z gorzkim śmiechem. Wiedziałem o co mu chodziło. Zachowywałem się teraz trochę jak hipokryta.
 - Harry… - podszedłem do niego i zająłem miejsce na kanapie obok. Bardzo chciałem go w tej chwili przytulić, ale najprawdopodobniej zostałbym odepchnięty. Chyba, że miło by mnie zaskoczył. – Byłem zagubiony, wiesz? Jeszcze nigdy nie byłem tak zdezorientowany jak wtedy. Spaliśmy ze sobą, ale nie byliśmy razem i jeszcze fakt, że wiedziałem, iż masz przede mną tajemnicę. To było dla mnie zbyt wiele, rozumiesz? – spojrzałem na niego, ale patrzył przed siebie, a nie na mnie. Postanowiłem kontynuować: - Lisa za bardzo naciskała. Zaczęła się domyślać, że możesz coś do mnie czuć. A nie chciałem się przyznawać, że tak jest. Nie to, że się ciebie wstydziłem. Bo naprawdę nie miałem powodów. Jesteś wspaniałym człowiekiem i nie masz pojęcia jak się cieszę, że pokazałeś mi swoją drugą, nie znaną dotąd stronę. Ale byłem przytłoczony tym wszystkim. Harry, ja nie wiem czy traktujesz mnie poważnie czy nie. Gdyby tak było to chyba powiedziałbyś mi prawdę o… Jamesie? – przypomniało mi się jak przed chwilą Zayn wypowiedział imię jego byłego chłopaka.
- To dla mnie trudne. Tylko ja i Zayn znamy prawdę. Nikt inny nie wie. – odparł cicho, prawie szeptem. – Czy gdybym nie traktował cię poważnie to kochałbym się z tobą? Tym bardziej iż byłeś moim pierwszym? – popatrzył prosto w moje oczy. Przełknąłem ślinę i pokręciłem przecząco głową. – Teraz ja czuje się jakbyś nie traktował mnie na serio. – spuścił głowę i jego wzrok teraz był utkwiony w podłodze.
- To Lisa dotknęła mojej dłoni. Nie ja jej. I to ona zaproponowała wyjście do kawiarni. Ja się tylko zgodziłem na to.
- A gdyby zaproponowała wspólny seks to też byś się zgodził? – prychnął pod nosem.
- Wiesz, że nie. Tak daleko bym się nie posunął. Harry, ja naprawdę z nią nie spałem. Wiem, że nie mogę ci tego udowodnić, ale musisz mi uwierzyć na słowo. Ja ci zaufałem dwa razy, teraz twoja kolej. – powiedziałem obejmując go ręką z tyłu i usadawiając ją na szyi z  drugą zrobiłem to samo tyle, że z przodu, ponieważ poczułem, że mogę i teraz mnie nie odrzuci. Głowę położyłem na jego ramieniu. I siedzieliśmy w tej pozycji przez jakiś czas. Harry mnie nie objął. Myślałem, że to tylko kwestia czasu i w końcu się przełamie i również mnie przytuli. Ale on po prostu wstał i skierował się do swojej sypialni. Zostałem sam na kanapie. Czyli mam odpowiedź na swoje pytanie „czy ufa mi dostatecznie mocno?” Byłem rozczarowany i smutny. Nie wiedziałem czy mam sobie iść czy tu zostać? A może również iść za nim do sypialni i zapytać go o co mu chodzi? Chcę wiedzieć na czym stoimy. Może nie chce mnie już widzieć? Naprawdę jeszcze nigdy nie byłem tak zbity z tropu. Cholera, naprawdę chciałem aby mnie mocno przytulił i już nigdy nie puszczał, chciałem znów zaciągnąć się jego mocnym zapachem perfum, a najbardziej chciałem dotknąć jego słodkich warg. Nie wyobrażałem sobie, że to nie będzie mi dane. Starałem się brzmieć przekonująco, tak aby naprawdę zrozumiał moje postępowanie i uwierzył mi, że pomiędzy mną a Lisą do niczego nie doszło odkąd zaczęło się coś dziać pomiędzy mną a nim. On jednak chyba tego nie zrozumiał… W końcu stwierdziłem, że nic tu po mnie. Podniosłem się z kanapy i spojrzałem smutno w stronę drzwi frontowych. Czy jeżeli stąd wyjdę to będzie ostateczny koniec? Mam z nim już nie rozmawiać, nie dzwonić do niego? Naprawdę nie wiedziałem co mam myśleć o jego zachowaniu.
Dostałem jednak odpowiedź. Po chwili drzwi od jego sypialni ponownie się uchyliły i wyszedł przez nie Harry  w samych czarnych bokserkach. Trzymał czarną chustkę w prawej ręce. Wyglądał tak seksownie, że miałem ochotę rzucić się na niego tu i teraz. Jego czekoladowe loki, prawie dosięgały mu obojczyków. Miałem ochotę wsadzić palce w jego włosy. Musiałem chyba wyglądać jak wygłodniałe zwierzę, ponieważ chyba ujrzałem iskierki rozbawienia w oczach Harry’ego. Moje serce chciało wyskoczyć z piersi, a motylki w brzuchu dawały o sobie znać bardziej niż kiedykolwiek. Nogi miałem jak z waty. Dziwiłem się, że jeszcze stoję. Mój członek dał o sobie znać, gdy poczułem erekcję w spodniach. Chłopak podał mi chustkę i stanął do mnie tyłem. Nie namyślając się długo po prostu zawiązałem mu ją na oczach. Starałem się to robić delikatnie, nie za mocno. Aby go nic nie uwierało. Po wszystkim położyłem dłonie na jego nagich ramionach, na co drgnął na mój dotyk. Podobało mi się, że nadal na niego reagował. Cieszyłem się, że pod tym kątem nic się nie zmieniło. Nie byłem tylko pewien co mam dalej zrobić?
- Zaprowadź mnie do sypialni. – powiedział Harry. Posłusznie uczyniłem jego prośbę. Gdy się tam znaleźliśmy, poprowadziłem go do łóżka, na którym się położył na plecach. Patrzyłem po prostu na pół nagiego Harry’ego nie wiedząc co mam zrobić? Jednak po chwili odezwał się: - Ufam ci Lou, naprawdę ci ufam. I aby ci to udowodnić możesz ze mną zrobić to wszystko na co tylko masz ochotę. Związać mnie, uderzyć, wszystko. Zależy to tylko od twoich upodobań i od tego co cię podnieca. Ja zgodzę się na wszystko, wierząc, że mnie nie skrzywdzisz. Proszę, jestem do twojej dyspozycji. – chłopak rozłożył przede mną nogi, czekając na mój ruch. Nie mogłem uwierzyć, że najseksowniejszy chłopak we Francji, w ogóle zdaje się na świecie, oddaje się mnie i chcę abym zrobił z nim wszystko na co mam ochotę. Stałem z rozchylonymi wargami, milcząc. Obserwowałem uważnie każdy cholernie idealny skrawek jego ciała. Boże, tak bardzo chciałem znów go pocałować, znów robić te wszystkie wspaniałe rzeczy, które miałem przyjemność parę dni temu. Przychodząc tutaj nawet nie podejrzewałem, że spotka mnie ten zaszczyt.
- Nie chcesz mnie? – zapytał niespodziewanie Harry. Tak, myślę, że musiał czuć się jak idiota, leżąc przede mną w samych bokserkach z zasłoniętymi oczami przez dłuższą chwilę, podczas gdy ja go po prostu podziwiałem. Ale o tym nie mógł wiedzieć.
- Pragnę cię tak bardzo, że nawet nie masz o tym pojęcia. – powiedziałem, a na jego usta wkradł się lekki uśmieszek. – Po prostu nie mogę uwierzyć, że kiedyś zostałeś bardzo zraniony i teraz tak jakby ja też cię skrzywdziłem, a mimo wszystko chcesz mi oddać swoje ciało i prosisz abym zrobił z nim wszystko co tylko chcę. Nie miałem pojęcia Harry, że aż tak mi ufasz. Nie wiem czy ja był bym w stanie na twoim miejscu…
Widziałem jak chłopak przygryzł dolną wargę. Podejrzewam, że walczył z tym aby się nie rozkleić. Ja również zdałem sobie sprawę, że zapanował dziwnie wzruszający nastrój. Gdybym wcześniej wiedział, że był w stanie nawet dla mnie poświęcić swoją godność to może sprawy potoczyłby się zupełnie inaczej.
- A teraz… - kontynuowałem swoją wypowiedź. – Chcesz oddać mi swoją godność, chodź nie masz pewności czy nie będę chciał tego wykorzystać na swoją na korzyść. Mogę z tobą zrobić wszystkie rzeczy, nawet te okropne, a ty po prostu zgadzasz się na to. Bo w głębi duszy masz nadzieje, że będę w stosunku do ciebie delikatny i nie zrobię ci krzywdy. I to naprawdę piękne z twojej strony i gdybym wiedział o tym wcześniej to może nie wybrałbym się nigdzie z Lisą, może nie zgodziłbym się na drugą randkę z nią, może nie pozwoliłbym trzymać swojej dłoni przez nią…
- Błagam, skończ. – przerwał mi gwałtownie, drżącym głosem. Widziałem jak jego policzki stają się wilgotne. Zresztą czułem, że moje oczy również się szklą. Przełknąłem z trudem ślinę i zdjąłem z siebie bluzę i koszulkę, cały czas na niego patrząc. Potem to samo zrobiłem ze spodniami, butami, a na końcu pozbyłem się bokserek. Zostałem nagi. Żałowałem, że Harry nie mógł tego zobaczyć. Wziąłem głęboki oddech i  położyłem się na nim siadając na jego biodrach okrakiem i opierając ręce po jego obu stronach. Spojrzałem z utęsknieniem na jego usta. Boże, od tak dawna miałem ochotę go pocałować, że nawet nie ma pojęcia jak tego pragnę. Poczułem jego ciepłe ciało i mimo iż byłem prawie nagi, nie było mi zimno. Schyliłem głowę i oparłem swoje czoło o jego. Westchnąłem w jego usta i przez moment po prostu trwaliśmy w takiej pozycji, póki nie dotknąłem swoimi wargami jego. Czule i delikatnie. Potem rozchyliłem je i swoimi, a Harry nawet nie protestował. Oddał mi się zupełnie. Nie chciał dominować. Dał mi pełną kontrolę nad sytuacją. I to mi się podobało. Mój język wślizgnął się w jego usta, dotykając jego podniebienia, a nasze wargo zaczęły się poruszać w jednym rytmie. Jednak tym razem nie był to pocałunek delikatny i z troską. Był raczej gwałtowny i stanowczy. Czułem się jakby to był nasz ostatni pocałunek i chciałem wykorzystać to w pełni. Nasze biodra ocierały się o siebie i już po chwili poczułem jego erekcję. Uśmiechnąłem się wprost w jego usta. Cieszyłem się, że go nadal podniecam i w tym kierunku nic się nie zmieniło. Moje ręce zaczęły jechać w dół, aż w końcu dotknęły jego ud i zacisnąłem na nich mocno palce, byłem pewien, że potem zostaną ślady. Chłopak jęknął w moje wargi, co sprawiło mi kolejną radość. Czułem się jakby nasze języki toczyły ze sobą walkę. Naprawdę, powinniśmy częściej się całować. Podniecenie dało o sobie znać na tyle, iż  poczułem, że już dłużej nie wytrzymam. Schyliłem głowę i spojrzałem z pożądaniem na spore wybrzuszenie w bokserkach.  Rozłożyłem przed sobą nieco bardziej jego nogi i mając już w tym wprawę, ponieważ kilka dni wcześniej to robiłem, złapałem zębami za gumkę jego nakrycia i zacząłem powoli je zsuwać. Taki był właściwie mój zamiar. Sprawienie, że będzie krzyczał o jeszcze i jeszcze. Chciałem się też zemścić za ostatnią noc, podczas gdy to on droczył się ze mną. Po chwili odsłoniło się przede mną sporej okazałości przyrodzenie, na co przygryzłem wargę. Gdy z gardła Harry’ego wydobył się jęk, spojrzałem na niego z ironicznym uśmieszkiem. Jednak nie mógł tego zobaczyć z powodu bandany, a szkoda. Chciałem zabrać się do roboty, chodź nie bardzo wiedziałem jak to zrobić. Postanowiłem kierować się tym co mi robił Harry podczas naszej nocy. Zacząłem od polizania jego męskości, kierując się od czubka do góry. Zerknąłem na niego kątem oka. Widziałem, że starał się powstrzymywać od pisków ale jego zarumienione policzki i szybki oddech mówiły same za siebie. To sprawiło, że stałem się jeszcze pewniejszy siebie. Nie miałem ochoty dłużej na te gierki, więc wziąłem jego penisa do ust. Zassałem go gwałtownie tak, że prawie poczułem go w swoim gardle.
- Szybciej, błagam. – jęczał wijąc się pode mną. Sprawiłem, że moje ruchy stały się szybsze, a jęki Harry’ego głośniejsze. Nie miałem pojęcia, że sprawianie przyjemności drugiej osobie może być tak podniecające. A może to działa tylko jeśli kogoś kochasz?
Czułem jak moje włosy stają się wilgotne i przykleiły mi się w efekcie tego do czoła. Moje dłonie również się spociły i poczułem pod palcami, że to samo stało się ze skórą chłopaka na udach.  
- Dochodzę. – wydyszał i słyszałem w jego głosie, że powiedzenie cokolwiek sprawiało mu nie lada trudność. Kiwnąłem głową. Widziałem jak jego brwi złączyły się ze sobą. Był zaskoczony. Ale nie zamierzałem przestawać. Punktem kulminacyjnym było wygięcie się pleców Harry’ego w łuk, a ja poczułem słoną ciecz w ustach. Nie dbałem jednak o to i wszystko połknąłem, potem wycierając usta ręką. Kropelki potu spływały z czoła Harry’ego, co sprawiło, że miałem ochotę zrobić mu to samo jeszcze raz. Ale nie pozwalał mi na to brak sił. Opadłem zmęczony obok niego. W pokoju było cicho, nie licząc naszych ciężkich oddechów. Tak jakbyśmy zaraz mieli wyzionąć ducha. Gdy odwróciłem głowę i zobaczyłem lokatego, który nadal miał na oczach bandanę nie mogłem powstrzymać chichotu. To spotkało się z jego kolejnym zdziwieniem, ale nic na to nie powiedział. Zaczął za to inny temat:
- Sperma jest podobno dobra na ból gardła.
Szturchnąłem go lekko w ramię, mówiąc roześmiany:
- Zamknij się.
Harry uśmiechnął się i zdjął sobie chustkę z oczu. Zauważyłem, że wyraz jego twarzy szybko spoważniał. Ułożył głowę na poduszce, przyciągając mnie do ciasnego uścisku, gdzie obejmował mnie rękami, a głowę miałem ułożoną na jego klatce piersiowej. Gdy cisza stała się zbyt długa, zacząłem z nudów kreślić na jego brzuchu kółka. Nie zwrócił jednak na to uwagi. Był pogrążony najwyraźniej w swoim świecie. Po chwili odchrząknął i zaczął mówić:
- Miałem 17 lat gdy go poznałem.
Zmarszczyłem brwi. O kim on…? Dopiero po chwili zorientowałem się, że zdecydował się odpowiedź na dręczące mnie pytanie. Harry kontynuował:
- Był starszy o 7 lat i nie należał do najgrzeczniejszych chłopców. Może dlatego tak zawrócił mi w głowie? Jeździł na motorze, miał kilka tatuaży i przeszłość, która pozostawiała wiele do życzenia. Poznaliśmy w barze. Dał mi swój numer, a ja zadzwoniłem. Zresztą: kto by nie zadzwonił do takiego chłopaka? – powiedział uśmiechając się, ale nie był to uśmiech wesoły. Przemawiał za nim ból i rozpacz. – Poszliśmy na pierwszą randkę, potem drugą, aż w końcu zaczęliśmy się spotykać. Na początku było cudownie. Mimo że często na mnie krzyczał, czasem nawet z byle powodu to i tak sądziłem, że nie mogłem wymarzyć sobie nikogo lepszego. A potem… potem straciłem dom. Mój ojciec miał dużo długów. On… wyjechał. Zostawił mnie. Nie mam pojęcia gdzie teraz jest. Może nawet nie żyje? Nie wiem. On był dla mnie opoką w tym ciężkich chwilach. Nie dosz, że mnie pocieszał to jeszcze przygarnął pod swój dach. – Harry mówił z prawdziwą wdzięcznością w głosie. – Myślisz, że zawsze taki byłem jaki jestem teraz? Nie. To życie nauczyło mnie, że jeśli jesteś słaby to zginiesz. A właściwie jedna osoba: James. – na moment Harry zamilkł. Miałem wrażenie, że te wspomnienia wróciły dla niego na nowo. Rzeczy o których chciał zapomnieć. A ja zmusiłem go wręcz aby mi powiedział prawdę. Czułem się z tym źle. Nie powinienem był naciskać. Dotknąłem wierzchem dłoni jego policzka i pogładziłem go. To widocznie go zrelaksowało.
- Jeśli nie chcesz to… - zacząłem, ale przerwał mi:
- Nie, nie. – potrzasnął głową. – Jest w porządku. – kiwnął głową. – Z czasem wszystko się zmieniło. Zrozumiałem, że jestem dla niego tylko zabawką, kimś kim możesz się pochwalić rodzinie, przyjaciołom. I tak było z nami. James coraz częściej miał nie kontrolowane wybuchy złości. Często płakałem przez niego. Szczególnie raz: gdy w złości rzucił we mnie szklanym wazonem. Na szczęście nie trafił we mnie, tylko w ścianę. Zdałem sobie sprawę, że ma problem. Tylko nie wiedziałem z czym? Przecież nie pił, ani nie brał narkotyków. Było mi cholernie ciężko gdy przed własną rodziną udawał kochającego chłopaka, a gdy byliśmy sami wmawiał mi jakim jestem bezwartościowym śmieciem. Stwierdził, że nic mu nie daje w zamian i tylko biorę. To fakt. Pomógł mi. Ale co taki młody bezdomny chłopak mógł mu zaoferować więcej niż miłość? Byłem dla niego dobry, a on to wykorzystywał. – Harry przerwał aby wziąć głęboki oddech. W jego spojrzeniu krył się smutek. Było mu bardzo ciężko o tym mówić. Chciałem go pocałować, ale kontynuował:
- Wszystko jednak ma swój kres. I nasza historia również miała. Jednej nocy. – ciężko westchnął. – Był wieczór. Czekałem na Jamesa z kolacją, ale się nie pojawił. Nawet nie zadzwonił, że się spóźni z pracy. Postanowiłem, że odgrzeje sobie, a ja pójdę spać. I gdy miałem zamiar się przebrać w piżamie, usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu. To był on. Myślałem, że mnie przeprosi, cokolwiek… Był pijany. Widocznie poszedł po pracy z kolegami do baru i się upili. Kazałem mu iść spać i stwierdziłem, że pogadamy jak wytrzeźwieje. Ale on powiedział, że nie będzie utrzymywał takiego dzieciaka za darmo. Kazał mi się rozebrać. Nie chciałem tego robić. – powiedział drżącym głosem. Złapałem go za dłoń i ścisnąłem mocno. – On jednak zaczął się dobierać do mnie siłą. Nadal czasami czuje jego palce, które próbują odpiąć pasek od moich spodni. Szarpałem się, ale on nie zważał na to. I gdy… gdy w końcu udało mi się go odepchnąć… uderzył mnie. Miałem potem wielkiego siniaka na policzku. – spuścił głowę. – Zauważyłem na komodzie lampkę nocną i uderzyłem go nią w głowę z całej siły. Stracił przytomność. A wtedy zadzwoniłem po Zayna. Mojego jedynego przyjaciela. Gdyby nie on… nie wiem co bym zrobił. Bardzo mi pomógł wtedy i dopilnował abym się nie złamał i nie wrócił do tego sukinsyna. Chciałbym go spotkać teraz. Nie jestem już słabym dzieciakiem. Umiałbym mu się przeciwstawić… Oto koniec mojej historii. Chciałeś wiedzieć, to wiesz.
Przez moment nie mogłem wydobyć z siebie słowa. To co powiedział Harry… zdałem sobie sprawę, że nie chciałem tego usłyszeć. Lepiej było mi żyć z moją słodką nie wiedzą. Ale było już za późno. Z drugiej strony byłem mu bardzo wdzięczny, że postanowił wyznać mi prawdę. Spojrzałem prosto w mojego oczy mówiąc ciche:
- Dziękuje.
                                                                       ***
Gdy rano się obudziłem, zauważyłem, że obok mnie nie leży Harry. Jednak teraz byłem pewien, że poszedł zrobić śniadanie. Nie chciałem zwlekać się z łóżka, ale perspektywa patrzenia jak Harry w samych bokserkach robi jajecznice była kusząca. To znaczy – miałem nadzieje, że jest w bokserkach, chociaż aktualnie gdyby był nagi to również by mi to nie przeszkadzało. Zabawne. Ile może w nas zmienić druga osoba, prawda?
Podniosłem się na łokciach i postawiłem bose stopy na dywanie. Spojrzałem na moje wymięte ubrania i pokręciłem głową. Mam nadzieje, że Harry nie będzie miał nic przeciwko jeśli „pożyczę” coś od niego. Zresztą, jestem ciekaw jego miny gdy mnie zobaczy w swoich ciuchach. Idąc przez pokój, otworzyłem dużą szafę. Były w niej czarne, szare lub białe bluzki. Głównie górowały kolory ciemne. Zacząłem przeglądać bluzki wiszące na wieszakach, a także spodnie. Rzuciła mi się w oczy granatowa koszulka z logiem zespołu Nirvany. Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem i krzyknąłem:
- Widzę, że gustujemy w tych samych rzeczach!
Jednak nikt mi nie odpowiedział. Nie zraziłem się tym i przeglądałem dalej. Nieco się zdziwiłem kiedy okazało się, że kolejną bluzkę również miałem, a także spodnie i… moje serce zaczęło szybciej bić. Coś mi tu nie pasowało. Ale nie. Przecież to nie może być prawda. To jakieś nie porozumienie. Wróciłem więc do granatowej bluzki i wyjąłem ją z wieszaka, przykładając do swojej klatki piersiowej przed lustrem. Tak jak myślałem. Była mojego rozmiaru. Dlaczego Harry miałby sobie kupować za małe rzeczy? Skąd wiedziałby, że w mojej szafie znajdują się takie same rzeczy, no znajdywały się właściwie, dopóki…
Drżącymi dłońmi odłożyłem bluzkę do szafy. Ten głos: „Dosyć. Już chodź”. Ten zachrypnięty, niski, cholerny głos! Wiem do kogo należał. Teraz zdałem sobie z tego sprawę. Starałem się jednak zachować jasność umysłu i nie podejmować pochopnych decyzji. Boże, Harry dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie okradłeś?
Drzwi się otworzyły i wszedł chłopak o kręconych włosach i szmaragdowych oczach.
- Śniadanie gotowe. – powiedział. Stałem tak po prostu i nie reagowałem. – Wszystko w porządku? – spytał po chwili. Popatrzyłem na niego i otworzyłem buzię, aby coś powiedzieć, jednak zamknąłem ją. Potem zrobiłem to ponownie, mówiąc:
- Tak, tak. Wszystko w porządku. Już idę.
- Czekam. – powiedział z uśmiechem i zamknął drzwi

19 komentarzy:

  1. Jak to Harry go okradł?!?!?!
    Rozdział świetny, aż się rozpływam jdbzjdbxjbd.
    A podasz linka do twojego nowego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje nowe ff pojawi się na tym bloogu i opublikuje je po skończeniu tego :)

      Usuń
  2. O jezu, tak! Oni się pogodzili <3 Matko, tak bardzo jak nie lubiłam Harry'ego na początku, teraz jest mi go tak cholernie szkoda :c Mam nadzieję, że już do końca opowiadania będzie między nimi wszytko w porządku! *-* Cudnie, serio + życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O boże właśnie teraz się skapłam, że to Harry okradł Lou pierwszego dnia we Francji.. Robert jak możesz mi to robić xd Oni mają być szczęśliwi :o

      Usuń
    2. Okradnięcie Lou przez Harry'ego to aktualnie ich najmniejszy problem :) zobaczysz co będzie potem.

      Usuń
  3. Robin szalejesz z emocjami xdd/ szalona ruda

    OdpowiedzUsuń
  4. CO, TO BYŁ HARRY?! :O zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  5. James. Louis w końcu dowiedział się o przeszłości swojego chłopaka (?). To, że tak sobie ufają, jest piękne.
    Na początku miałąm takie: "no, Harry wziął któregoś razu jego ciuchy, spoko". A potem przypomniałam sobie pierwszy dzień we Francji...
    Nie mogę uwierzyć, by on był napastnikiem, po prostu nie. Ciekawe, jak sprawa się wyjaśni... Mącisz mi w głowie, ale to w sumie dobrze ;)
    Robercie, jak zawsze, życzę weny.
    Ściskam :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże nie mogę w to uwierzyć, Harry...
    Coś ty narobił??

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech ktoś zadzwoni do odpowiednich ludzi, żeby pozbierali moją szczękę z podłogi. Proszę?
    Ja w to K***A nie wierzę! powiedz, że mi się to przyśniło. Twoja oryginalność jest niesamowita Robercie! Wszystko zaplanowałeś, ty Wcielenie Szatana xD! Uwielbiam Twój sposób pisania i pomysł na to opowiadanie.
    A co do tego rozdziału:
    Widzę, upust fantazji! Nie no, oczywiście, że część z Harrym mającym zawiązane oczy i Lou mogącym zrobić wszystko mnie powaliła, bo rzeczywiście ukazuje się tu ufność Stylesa. Potem jego wyznanie o Jamesie, o tym jak go potraktował. ALE JAK TO HARRY OKRADŁ LUŁISA? NO JAK? Nie wiem czy będę mogła normalnie funkcjonować z tą informacją. Bardzo mnie ciekawi jak się to rozwinie. Mam cały tydzień na rozważanie moich hipotez na ten temat.
    Jak zawszę życzę weny i oby tak dalej.
    Pozdrawiam
    /Czytelnikus Pospolitus

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste poprostu brak mi słów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam jeszcze z godzinkę przed imprezą, więc postanowiłam skomentować rozdział dziś (cieszysz się, cnie? XD)
    A zatem:
    Szczerze mówiąc, Ty już pewnie dobrze wiesz, co mam ochotę powiedzieć po tym rozdziale, braciszku ;p Ale i tak to powiem (napiszę):
    WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM, ZNOWUUU, OHH BOŻE, TAK
    To był bardzo dobry rozdział :D
    W pierwszej części było mi strasznie szkoda Harry'ego.. Tak, Harry'ego, nie Lou. Nie to, żebym miała do niego jakieś wąty czy coś, po prostu to Hazz, w tej swojej świadomości sytuacji z Lisą, był moim biednym maleństwem ;(
    No i Niall... Hmm, chyba będę go shippować z tym Billem. Niall i Bill.. Nill? Biall? Hah. Boże. Żaden pairing nie brzmi tak idealnie jak Larry, though. No, może oprócz moich kolegów. Mariusz - pięknie, co nie ? :P Okej, idźmy dalej.
    Nouis hug *.* Cute.
    "Chcę to naprawić i zrobię to, mimo wszystko." --> bardzo dobre podejście, kochanie. Oby tak dalej i dalej, do końca! I jeden dzień dłużej, yes please.

    W pierwszej chwili naprawdę myślałam, że H sprowadził sobie "pocieszyciela", ulżyło mi, że to Zayn. Phew. + Malik jako obrońca swojego przyjaciela - good, very very good!

    "- Ciekawe co chcesz wyjaśniać. – założył ręce na klatkę piersiową i spojrzał na mnie z wyższością. – Że pieprzysz 16 – letnią małolatę? Że złamałeś serce Harry’emu? Że byłeś pierwszą osobą, której zaufał po dwóch latach i zawiodłeś go? Proszę, powiedz. O czym z tych trzech rzeczy chcesz z nim do cholery rozmawiać?"
    Nie muszę nic dodawać, prawda? :c
    "- Przecież cię skrzywdził. Chcesz znowu cierpieć jak przez Jamesa? Naprawdę chcesz? – syknął do niego cicho, ale nie na tyle abym tego nie usłyszał."
    W jakiś sposób podoba mi się to, że Zayn jest tak troskliwy, ale jeszcze bardziej podoba mi się to, że Harry go nie słucha XD Tak, tak.
    Ogółem, kłótnie są potrzebne. Oczyszczają atmosferę i pozwalają powiedzieć sobie nawzajem to, czego normalnie byśmy nie powiedzieli, więc... Pewnie i L&H zrobiło to dobrze. No i wreszcie byli ze sobą (przynajmniej w pewnym stopniu) szczerzy, co jest po prostu... Napiszę tylko, że związek powinien opierać się na szczerości, okej? Wrócimy do tego jeszcze pod koniec.
    Ten komentarz będzie nieco krótszy niż inny, bo sporą częścią tego rozdziału była scena +18, a ja po prostu nie umiem tego skomentować, wybacz XD Może powiem po prostu, że... Cieszę się, że Harry zaufał Lou i mu to okazał. Teraz powinno być tylko lepiej (teoretycznie. Praktyka jak zwykle zawsze wyprzedza nas o 2 kroki.)
    + gdyby moja siostra usłyszała historię o Jamesie, dostałaby szału, bo ona każdego Jamesa automatycznie utożsamia ze swoim idolem XD Wgl to, że moja młodsza siostra ma już idoli sprawia, że czuję się cholernie stara... ;p
    ++ to, że Hazz przy takim chłopaku pozostał prawiczkiem aż do epoki Louisowej jest godne podziwu!


    Tak więc, moja teoria o tym, że Harry był skrzywdzony w przeszłości, którą wysnułam przy pierwszych rozdziałach ,była słuszna. A teraz czas wrócić do teorii, którą wysnułam już przy prologu:

    WIEEEEEEEEEEEEEDZIAAAAAAAAAAAAAŁAAAAAAAAAAAAAAAM! No wiedziałam no! Widzisz, braciszku, dar się sprawdza! Wiedziałam od pierwszej chwili, że Harry (w jakiś sposób) był w to wszystko zamieszany. W ten napad na Lou. Nie jest jeszcze do końca jasne, czemu, jak i po co, ale mimo tego...
    No a teraz wracamy do kwestii zaufania, jak mówiłam.
    HAROLD! TY PIEPRZONY HIPOKRYTO! Gość ci ufa, a ty, nie dość, że go okradłeś, to jeszcze to przed nim ukrywasz! Okej, trochę rozumiem drugi fakt ("Cześć, nazywam się Harry, chodzimy razem na zajęcia i, no tak, to ja cię okradłem :D" ), ale i tak jest to bardzo beeeeeeeee zachowanie, że się tak po dziecięcemu wyrażę. Obawiam się, że minie jeszcze trochę czasu, zanim chłopcy będą mogli napisać sobie nad drzwiami: "I żyli długo w szczęśliwie"...

    Weny! :)

    Twoja hmmm... siostrzyczka ;)
    Julia xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze! :o Czo tu sie dzieje! :o
    Nie wiem co napisac.. -Juleczka xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Co?! To on go okradl pierwszego dnia? Ale po co? o.O

    OdpowiedzUsuń
  12. Co to się dzieje?! Dlaczego?! Ale tak to zajebiste *__* weny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Harry na pewno tylko chciał (jak to często jest w ff ) poczuć jego zapach i w długą i samotną noc móc przytulić się tak jakby do Lulisa :) a co do calego ff muszę powiedzieć że nie lubie wątków hetero dotyczących któregoś z chłopaków ale tu mi się to bardzo podoba o ile zakończenie będzie larry bo jak nie to cofam ;) czekam na 15 i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń