Od Autora: Jedna część tajemnicy Harry’ego
zostanie rozwiązana w tym rozdziale. Mam nadzieje, że nie spodziewaliście się
tego (chodź wiem, że część z was tak).
Ten rozdział
jest dosyć długi ostrzegam! Ma około 4500 tysiące słów, ale czekaliście
dodatkowy dzień dłużej więc może to wam zrekompensuje ;). Wszystko się przez 1
scene przedłużyło, ponieważ trudno mi było to napisać, a właściwie nie
wiedziałem jak odpowiednio dobrać słowa. W każdym razie rozdziały idą wolno, a
to wszystko za sprawą mojego nowego ff, które aktualnie tworzę i jestem na 4
rozdziale (mam nawet już idealne zakończenie, a myślałem nad tym naprawdę
długo). Dobra już nie przedłużając ;).
Na zajęciach
Harry nawet na mnie nie spojrzał, chodź zwykle gapił się na mnie jak zahipnotyzowany,
aż nauczycielka musiała zwracać mu uwagę. Brakowało mi tego, mimo iż rumieniłem
się wtedy jak idiota. To jednak miło było mieć tą świadomość, że komuś na tobie
zależy i nie jesteś pozostawiony sam sobie. Teraz nie wiedziałem czy Harry mnie
chociaż lubi. Wszystko zwaliłem. Ale naprawdę nie chciałem aby tak to wszystko
się potoczyło. Jednak czasem coś po prostu się dzieje, czy tego chcemy czy nie.
Najwyraźniej tak chciał los, a my sami musimy zdecydować czy chcemy dalej
walczyć czy nie?
W domu wcale
nie było lepiej. Wydaje mi się, że Lisa starała się mnie unikać. Zresztą,
dlaczego nie? Byłoby to w pełni zrozumiałe. Niall nie wiedział co między nami
zaszło więc zachowywał się normalnie w stosunku do mnie. Chociaż on. Po
wspólnej kolacji gdy w tym samym czasie zanosiliśmy talerz do kuchni, zagadałem
go:
- Jak tam
sprawy z Billem?
- Chyba nic
z tego nie będzie. – westchnął. Zmarszczyłem brwi. Wydawało mi się, że Niall go
bardzo polubił. W końcu był pierwszym chłopakiem, dzięki któremu uświadomił
sobie, że nie jest stu procentowym hetero.
- Dlaczego?
- Okazało
się, że ma nie pozałatwiane sprawy ze swoim byłym chłopakiem, a ja nie chce
mieszać się w jakieś trójkąty. Powiedziałem mu, żeby najpierw z nim skończył, a
wtedy może znów się umówimy. – odpowiedział wsadzając talerz do zmywarki, zaraz
po nim zrobiłem to samo. Zabawne. Jego sytuacja przypominała prawie moją. Teraz
mogłem lepiej zrozumieć Harry’ego. Przecież był w podobnej sytuacji jak Niall.
Ja też nie mogłem się zdecydować pomiędzy nim, a Lisą i tak jakby okłamywałem
ich obu. I ja i Harry po równi zawaliliśmy. Ja nie powinienem wikłać się w nic
z Lisą, a on powinien był powiedzieć mi prawdę na temat swojego związku. Myślę,
że jesteśmy siebie warci. Oboje nie chcemy wracać do przeszłości i mamy opory
przed zaufaniem drugiej osobie, chodź mnie to przyszło z większą łatwością. Ale
nie znam historii Harry’ego. Może naprawdę była taka traumatyczna, że nie ma
kompletnie ochoty do niej wracać? Powinienem wykazać był więcej zrozumienia. Chyba
już wiem co muszę zrobić.
- Mądrze
postąpiłeś. – poklepałem go po ramieniu.
- Myślisz,
że dam radę zaczekać na niego tyle ile będzie trzeba? – westchnął.
- A lubisz
go?
- Tak. –
powiedział, zdawało mi się szczerze. – Nawet bardzo. – dodał uśmiechając się
lekko.
- Więc dasz
radę zaczekać. Ale to zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
- Dzięki
Louis. – posłał mi wdzięczne spojrzenie. – Naprawdę jesteś dla mnie taki miły i
zawsze masz czas aby mnie wysłuchać. Cieszę się, że z nami mieszkasz.
„Dobrze, że
chociaż ty” – pomyślałem smutno. Lisa na pewno chciałaby abym się wyprowadził i
podejrzewam, że Harry też wolałby mnie już więcej nie widzieć, a przynajmniej
przez dłuższy czas. Jednak za bardzo mi na nim zależało aby tak po prostu go
zostawić. Chcę to naprawić i zrobię to, mimo wszystko.
- Nie masz
pojęcia ile twoje słowa dla mnie znaczą. – powiedziałem zgodnie z prawdą. –
Mogę cię przytulić? – zapytałem nie pewnie, a chłopak pokiwał głową z szerokim
uśmiechem. Potem objąłem go i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. Był
bardzo delikatną i kruchą osobą, chodź wydawało się, że to pełen życia chłopak,
który doskonale daje sobie radę z przeciwnościami losu. Niall trzymał mnie
mocno w pasie. Po kilku sekundach puściłem go i może mi się wydawało, ale
blondyn zrobił to z nie chęcią. Tak jakby przez dłuższy czas chciał mnie
zachować w uścisku.
- Muszę
gdzieś iść. Możesz powiedzieć Lisie i swoim rodzicom, że jestem w swoim pokoju,
proszę? – spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem. Niall kiwnął głową.
- Jasne. A
mogę wiedzieć gdzie zamierzasz się udać, że to taka tajemnica?
- Hm,
powiedzmy, że muszę naprawić swój błąd. – odparłem nie chcąc wdawać się w
szczegóły. – Na razie, Niall. – powiedziałem na odchodne i wymijając go
wyszedłem z pomieszczenia. Mam nadzieje, że Harry będzie chciał ze mną
rozmawiać. Nie odzywał się do mnie przez całe 3 dni i nawet nie spojrzał w moją
stronę. Oby mu już przeszło. W końcu jak
ci na kimś zależy to jesteś w stanie wybaczyć wszystko, prawda? Chciałbym aby
Harry’emu zależało dostatecznie.
***
Stałem pod
jego drzwiami z walącym sercem i zastanawiałem się czy zapukać do nich. A co
jeśli Harry’ego nie ma w środku, tylko poszedł upić się do klubu i zaraz
przyjdzie z jakimś obcym kolesiem? Louis
przestań do cholery! Harry nie jest taki jak myślisz. Nie zrobiłby ci czegoś
takiego. Cholernie chciałem się nie mylić. To złamałoby mi serce i nie wiem
czy byłbym w stanie mu to wybaczyć. Ale wolałem myśleć pozytywnie. Wyciągnąłem
przed siebie dłoń i jeszcze przez moment wahałem się, ale w końcu postanowiłem
zapukać. Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał, aż pomyślałem, że Harry’ego
rzeczywiście nie ma i gdzieś poszedł zapomnieć o swoich smutkach, ale w końcu
usłyszałem czyjeś kroki i odetchnąłem z ulgą. Czyli jednak jest w domu i
zapewne jest sam. Cóż, pomyliłem się. Moim oczom ukazał się wysoki chłopak w
czarnych włosach i z lekkim zarostem. Miał na sobie czarne rurki i tego samego
koloru skórzaną kurtkę. Wyglądał naprawdę… fantastycznie. Zupełnie jakby wzięto
go z okładki samego vouga. Tak i tą perfekcyjną osobą był Zayn. Miałem
nadzieje, że między nimi nic nie ma i Zayn jest hetero tak jak mówił. Ale w
zasadzie ja też byłem hetero, póki nie poznałem Harry’ego. Teraz już nie mam
pojęcia jakiej jestem orientacji. Chyba pół na pół. Bo Lisa w jakimś sensie
nadal mnie pociąga, jako dziewczyna.
- Jest
Harry? – zapytałem zaglądając mu przez ramię, chodź wiedziałem, że jest w swoim
mieszkaniu.
- Może tak,
a może nie. Czego chcesz? – spytał ostrym tonem. Był zły. Cholera, zapewne
Harry powiedział co mu zrobiłem. Nie dziwiłem się Zaynowi, że chciał bronić
przyjaciela, ale to nasze sprawy i mamy prawo załatwiać je między sobą.
-
Porozmawiać z nim. Muszę mu wszystko wyjaśnić. – odpowiedziałem prawie
błagalnym tonem. Nie chciałem odejść z kwitkiem. Nie wytrzymam jeszcze jednego
dnia bez rozmowy z nim. Na początku byłem zły, że Harry mógł pomyśleć, że
zdradzam go z Lisą, ale gdy sobie wszystko przemyślałem doszedłem do wniosku,
że miał powody i ja na jego miejscu pomyślałbym tak samo.
- Ciekawe co
chcesz wyjaśniać. – założył ręce na klatkę piersiową i spojrzał na mnie z
wyższością. – Że pieprzysz 16 – letnią małolatę? Że złamałeś serce Harry’emu?
Że byłeś pierwszą osobą, której zaufał po dwóch latach i zawiodłeś go? Proszę,
powiedz. O czym z tych trzech rzeczy chcesz z nim do cholery rozmawiać?
W duchu
wywróciłem oczami. Dlaczego Zayn musi to wszystko utrudniać? I tak już czułem
się podle.
- Daj mi
wejść do środka, błagam. – powiedziałem chcąc go ominąć, ale mi nie dał.
Widziałem, że naprawdę zależało mu na przyjacielu, ale mnie też nie był
obojętny, a on nie dawał mi tego naprawić.
- Żebyś
wciskał mu nic nie znaczące bzdury, że wydawało mu się, że widział cię z tą
gówniarą? To ja błagam. – roześmiał się gorzko. Westchnąłem. Wiedziałem, że go
nie przekonam. No cóż, pozostaje mi udać się z powrotem do domu. Może uda mi
się porozmawiać jutro z Harrym po zajęciach. Ale zawsze pakuje się najszybciej
i prawie wybiega z Sali i nie mam nawet jak go dogonić i mu wszystko wyjaśnić.
Odwróciłem się na pięcie i chciałem odejść, ale usłyszałem za sobą dobrze znany
mi zachrypnięty głos:
- Niech
wejdzie.
Spojrzałem
przez ramię. Za Zaynem pojawił się Harry. Musiał stać obok i przysłuchiwać się
naszej rozmowie. Twarz mulata wyrażała czystą irytację.
- Przecież
cię skrzywdził. Chcesz znowu cierpieć jak przez Jamesa? Naprawdę chcesz? –
syknął do niego cicho, ale nie na tyle abym tego nie usłyszał.
- To moja
sprawa komu ufam, a komu nie. I to ode mnie zależy czy mu wybaczę. Przykro mi
Zayn, ale to nie powinno cię obchodzić. Wiem, że mi bardzo pomogłeś i zawsze
przy mnie byłeś ale…
- Nie
sądziłem, że jesteś aż tak naiwny. – prychnął i opuścił próg jego mieszkania.
Widziałem jak zbiega po schodach, nawet się za siebie nie oglądając. Nie pewnie
skierowałem swoje kroki do pomieszczenia. Naprawdę nie byłem przekonany do tego
czy mogę i jaka będzie reakcja Harry’ego widząc mnie w jego mieszkaniu. Gdy
zamknąłem za sobą drzwi, chłopak siedział na kanapie i patrzył na mnie.
Przełknąłem głośno ślinę. Czułem się oceniany przez niego. Automatycznie
poprawiłem fryzurę.
-
Przyszedłeś mi się przyznać do nie zobowiązującego numerku z Lisą? – jego głos
w cichym mieszkaniu wydawał się jeszcze bardziej zachrypnięty. Wywróciłem
oczami. Kiedy on w końcu zrozumie, że nie spałem z nią? Naprawdę nie wiem jak
mam go przekonać do tego.
- Przyszedłem
ci powiedzieć, że rozumiem dlaczego poczułeś się oszukany i rozczarowany mną.
Nie rozumiem tylko powodu dlaczego nie chcesz mi wyznać dlaczego przez swojego
byłego chłopaka masz taki problem z zaufaniem drugiej osobie. I nie ukrywam, że
chciałbym abyś mi to powiedział jak najszybciej, ponieważ nie wiem na ile mi
ufasz. Ty wiesz, że ja potrafiłem ci zaufać i nie bałem się, że mnie
skrzywdzisz. A ja nie mam tej pieprzonej pewności, a naprawdę chciałbym mieć.
Zostałem tyle razy w życiu zraniony i okłamany, że byłoby to dla mnie na miarę
złota gdybyś był ze mną stu procentowo szczery i nie miał przede mną tajemnic.
– powiedziałem spokojnie i powoli tak aby Harry dokładnie mnie zrozumiał. Jego
twarz jednak nadal wyrażała złość.
- Chciałbyś
abym był z tobą szczery, tak? To zabawne. – powiedział z gorzkim śmiechem.
Wiedziałem o co mu chodziło. Zachowywałem się teraz trochę jak hipokryta.
- Harry… - podszedłem do niego i zająłem
miejsce na kanapie obok. Bardzo chciałem go w tej chwili przytulić, ale
najprawdopodobniej zostałbym odepchnięty. Chyba, że miło by mnie zaskoczył. –
Byłem zagubiony, wiesz? Jeszcze nigdy nie byłem tak zdezorientowany jak wtedy.
Spaliśmy ze sobą, ale nie byliśmy razem i jeszcze fakt, że wiedziałem, iż masz
przede mną tajemnicę. To było dla mnie zbyt wiele, rozumiesz? – spojrzałem na
niego, ale patrzył przed siebie, a nie na mnie. Postanowiłem kontynuować: -
Lisa za bardzo naciskała. Zaczęła się domyślać, że możesz coś do mnie czuć. A
nie chciałem się przyznawać, że tak jest. Nie to, że się ciebie wstydziłem. Bo
naprawdę nie miałem powodów. Jesteś wspaniałym człowiekiem i nie masz pojęcia
jak się cieszę, że pokazałeś mi swoją drugą, nie znaną dotąd stronę. Ale byłem
przytłoczony tym wszystkim. Harry, ja nie wiem czy traktujesz mnie poważnie czy
nie. Gdyby tak było to chyba powiedziałbyś mi prawdę o… Jamesie? – przypomniało
mi się jak przed chwilą Zayn wypowiedział imię jego byłego chłopaka.
- To dla
mnie trudne. Tylko ja i Zayn znamy prawdę. Nikt inny nie wie. – odparł cicho,
prawie szeptem. – Czy gdybym nie traktował cię poważnie to kochałbym się z
tobą? Tym bardziej iż byłeś moim pierwszym? – popatrzył prosto w moje oczy.
Przełknąłem ślinę i pokręciłem przecząco głową. – Teraz ja czuje się jakbyś nie
traktował mnie na serio. – spuścił głowę i jego wzrok teraz był utkwiony w
podłodze.
- To Lisa
dotknęła mojej dłoni. Nie ja jej. I to ona zaproponowała wyjście do kawiarni.
Ja się tylko zgodziłem na to.
- A gdyby
zaproponowała wspólny seks to też byś się zgodził? – prychnął pod nosem.
- Wiesz, że
nie. Tak daleko bym się nie posunął. Harry, ja naprawdę z nią nie spałem. Wiem,
że nie mogę ci tego udowodnić, ale musisz mi uwierzyć na słowo. Ja ci zaufałem
dwa razy, teraz twoja kolej. – powiedziałem obejmując go ręką z tyłu i
usadawiając ją na szyi z drugą zrobiłem
to samo tyle, że z przodu, ponieważ poczułem, że mogę i teraz mnie nie odrzuci.
Głowę położyłem na jego ramieniu. I siedzieliśmy w tej pozycji przez jakiś
czas. Harry mnie nie objął. Myślałem, że to tylko kwestia czasu i w końcu się
przełamie i również mnie przytuli. Ale on po prostu wstał i skierował się do
swojej sypialni. Zostałem sam na kanapie. Czyli mam odpowiedź na swoje pytanie
„czy ufa mi dostatecznie mocno?” Byłem rozczarowany i smutny. Nie wiedziałem
czy mam sobie iść czy tu zostać? A może również iść za nim do sypialni i
zapytać go o co mu chodzi? Chcę wiedzieć na czym stoimy. Może nie chce mnie już
widzieć? Naprawdę jeszcze nigdy nie byłem tak zbity z tropu. Cholera, naprawdę
chciałem aby mnie mocno przytulił i już nigdy nie puszczał, chciałem znów
zaciągnąć się jego mocnym zapachem perfum, a najbardziej chciałem dotknąć jego
słodkich warg. Nie wyobrażałem sobie, że to nie będzie mi dane. Starałem się
brzmieć przekonująco, tak aby naprawdę zrozumiał moje postępowanie i uwierzył
mi, że pomiędzy mną a Lisą do niczego nie doszło odkąd zaczęło się coś dziać
pomiędzy mną a nim. On jednak chyba tego nie zrozumiał… W końcu stwierdziłem,
że nic tu po mnie. Podniosłem się z kanapy i spojrzałem smutno w stronę drzwi
frontowych. Czy jeżeli stąd wyjdę to będzie ostateczny koniec? Mam z nim już
nie rozmawiać, nie dzwonić do niego? Naprawdę nie wiedziałem co mam myśleć o
jego zachowaniu.
Dostałem
jednak odpowiedź. Po chwili drzwi od jego sypialni ponownie się uchyliły i
wyszedł przez nie Harry w samych
czarnych bokserkach. Trzymał czarną chustkę w prawej ręce. Wyglądał tak
seksownie, że miałem ochotę rzucić się na niego tu i teraz. Jego czekoladowe
loki, prawie dosięgały mu obojczyków. Miałem ochotę wsadzić palce w jego włosy.
Musiałem chyba wyglądać jak wygłodniałe zwierzę, ponieważ chyba ujrzałem
iskierki rozbawienia w oczach Harry’ego. Moje serce chciało wyskoczyć z piersi,
a motylki w brzuchu dawały o sobie znać bardziej niż kiedykolwiek. Nogi miałem
jak z waty. Dziwiłem się, że jeszcze stoję. Mój członek dał o sobie znać, gdy
poczułem erekcję w spodniach. Chłopak podał mi chustkę i stanął do mnie tyłem.
Nie namyślając się długo po prostu zawiązałem mu ją na oczach. Starałem się to
robić delikatnie, nie za mocno. Aby go nic nie uwierało. Po wszystkim położyłem
dłonie na jego nagich ramionach, na co drgnął na mój dotyk. Podobało mi się, że
nadal na niego reagował. Cieszyłem się, że pod tym kątem nic się nie zmieniło.
Nie byłem tylko pewien co mam dalej zrobić?
- Zaprowadź
mnie do sypialni. – powiedział Harry. Posłusznie uczyniłem jego prośbę. Gdy się
tam znaleźliśmy, poprowadziłem go do łóżka, na którym się położył na plecach.
Patrzyłem po prostu na pół nagiego Harry’ego nie wiedząc co mam zrobić? Jednak
po chwili odezwał się: - Ufam ci Lou, naprawdę ci ufam. I aby ci to udowodnić
możesz ze mną zrobić to wszystko na co tylko masz ochotę. Związać mnie,
uderzyć, wszystko. Zależy to tylko od twoich upodobań i od tego co cię
podnieca. Ja zgodzę się na wszystko, wierząc, że mnie nie skrzywdzisz. Proszę,
jestem do twojej dyspozycji. – chłopak rozłożył przede mną nogi, czekając na
mój ruch. Nie mogłem uwierzyć, że najseksowniejszy chłopak we Francji, w ogóle
zdaje się na świecie, oddaje się mnie i chcę abym zrobił z nim wszystko na co
mam ochotę. Stałem z rozchylonymi wargami, milcząc. Obserwowałem uważnie każdy
cholernie idealny skrawek jego ciała. Boże, tak bardzo chciałem znów go
pocałować, znów robić te wszystkie wspaniałe rzeczy, które miałem przyjemność parę
dni temu. Przychodząc tutaj nawet nie podejrzewałem, że spotka mnie ten
zaszczyt.
- Nie chcesz
mnie? – zapytał niespodziewanie Harry. Tak, myślę, że musiał czuć się jak
idiota, leżąc przede mną w samych bokserkach z zasłoniętymi oczami przez
dłuższą chwilę, podczas gdy ja go po prostu podziwiałem. Ale o tym nie mógł
wiedzieć.
- Pragnę cię
tak bardzo, że nawet nie masz o tym pojęcia. – powiedziałem, a na jego usta
wkradł się lekki uśmieszek. – Po prostu nie mogę uwierzyć, że kiedyś zostałeś
bardzo zraniony i teraz tak jakby ja też cię skrzywdziłem, a mimo wszystko
chcesz mi oddać swoje ciało i prosisz abym zrobił z nim wszystko co tylko chcę.
Nie miałem pojęcia Harry, że aż tak mi ufasz. Nie wiem czy ja był bym w stanie
na twoim miejscu…
Widziałem
jak chłopak przygryzł dolną wargę. Podejrzewam, że walczył z tym aby się nie
rozkleić. Ja również zdałem sobie sprawę, że zapanował dziwnie wzruszający
nastrój. Gdybym wcześniej wiedział, że był w stanie nawet dla mnie poświęcić
swoją godność to może sprawy potoczyłby się zupełnie inaczej.
- A teraz… -
kontynuowałem swoją wypowiedź. – Chcesz oddać mi swoją godność, chodź nie masz
pewności czy nie będę chciał tego wykorzystać na swoją na korzyść. Mogę z tobą
zrobić wszystkie rzeczy, nawet te okropne, a ty po prostu zgadzasz się na to.
Bo w głębi duszy masz nadzieje, że będę w stosunku do ciebie delikatny i nie
zrobię ci krzywdy. I to naprawdę piękne z twojej strony i gdybym wiedział o tym
wcześniej to może nie wybrałbym się nigdzie z Lisą, może nie zgodziłbym się na
drugą randkę z nią, może nie pozwoliłbym trzymać swojej dłoni przez nią…
- Błagam,
skończ. – przerwał mi gwałtownie, drżącym głosem. Widziałem jak jego policzki
stają się wilgotne. Zresztą czułem, że moje oczy również się szklą. Przełknąłem
z trudem ślinę i zdjąłem z siebie bluzę i koszulkę, cały czas na niego patrząc.
Potem to samo zrobiłem ze spodniami, butami, a na końcu pozbyłem się bokserek.
Zostałem nagi. Żałowałem, że Harry nie mógł tego zobaczyć. Wziąłem głęboki
oddech i położyłem się na nim siadając
na jego biodrach okrakiem i opierając ręce po jego obu stronach. Spojrzałem z
utęsknieniem na jego usta. Boże, od tak dawna miałem ochotę go pocałować, że
nawet nie ma pojęcia jak tego pragnę. Poczułem jego ciepłe ciało i mimo iż
byłem prawie nagi, nie było mi zimno. Schyliłem głowę i oparłem swoje czoło o
jego. Westchnąłem w jego usta i przez moment po prostu trwaliśmy w takiej
pozycji, póki nie dotknąłem swoimi wargami jego. Czule i delikatnie. Potem
rozchyliłem je i swoimi, a Harry nawet nie protestował. Oddał mi się zupełnie.
Nie chciał dominować. Dał mi pełną kontrolę nad sytuacją. I to mi się podobało.
Mój język wślizgnął się w jego usta, dotykając jego podniebienia, a nasze wargo
zaczęły się poruszać w jednym rytmie. Jednak tym razem nie był to pocałunek
delikatny i z troską. Był raczej gwałtowny i stanowczy. Czułem się jakby to był
nasz ostatni pocałunek i chciałem wykorzystać to w pełni. Nasze biodra ocierały
się o siebie i już po chwili poczułem jego erekcję. Uśmiechnąłem się wprost w
jego usta. Cieszyłem się, że go nadal podniecam i w tym kierunku nic się nie zmieniło.
Moje ręce zaczęły jechać w dół, aż w końcu dotknęły jego ud i zacisnąłem na
nich mocno palce, byłem pewien, że potem zostaną ślady. Chłopak jęknął w moje
wargi, co sprawiło mi kolejną radość. Czułem się jakby nasze języki toczyły ze
sobą walkę. Naprawdę, powinniśmy częściej się całować. Podniecenie dało o sobie
znać na tyle, iż poczułem, że już dłużej
nie wytrzymam. Schyliłem głowę i spojrzałem z pożądaniem na spore wybrzuszenie
w bokserkach. Rozłożyłem przed sobą
nieco bardziej jego nogi i mając już w tym wprawę, ponieważ kilka dni wcześniej
to robiłem, złapałem zębami za gumkę jego nakrycia i zacząłem powoli je zsuwać.
Taki był właściwie mój zamiar. Sprawienie, że będzie krzyczał o jeszcze i
jeszcze. Chciałem się też zemścić za ostatnią noc, podczas gdy to on droczył
się ze mną. Po chwili odsłoniło się przede mną sporej okazałości przyrodzenie,
na co przygryzłem wargę. Gdy z gardła Harry’ego wydobył się jęk, spojrzałem na
niego z ironicznym uśmieszkiem. Jednak nie mógł tego zobaczyć z powodu bandany,
a szkoda. Chciałem zabrać się do roboty, chodź nie bardzo wiedziałem jak to
zrobić. Postanowiłem kierować się tym co mi robił Harry podczas naszej nocy.
Zacząłem od polizania jego męskości, kierując się od czubka do góry. Zerknąłem
na niego kątem oka. Widziałem, że starał się powstrzymywać od pisków ale jego
zarumienione policzki i szybki oddech mówiły same za siebie. To sprawiło, że
stałem się jeszcze pewniejszy siebie. Nie miałem ochoty dłużej na te gierki,
więc wziąłem jego penisa do ust. Zassałem go gwałtownie tak, że prawie poczułem
go w swoim gardle.
- Szybciej,
błagam. – jęczał wijąc się pode mną. Sprawiłem, że moje ruchy stały się
szybsze, a jęki Harry’ego głośniejsze. Nie miałem pojęcia, że sprawianie
przyjemności drugiej osobie może być tak podniecające. A może to działa tylko
jeśli kogoś kochasz?
Czułem jak
moje włosy stają się wilgotne i przykleiły mi się w efekcie tego do czoła. Moje
dłonie również się spociły i poczułem pod palcami, że to samo stało się ze
skórą chłopaka na udach.
- Dochodzę. –
wydyszał i słyszałem w jego głosie, że powiedzenie cokolwiek sprawiało mu nie
lada trudność. Kiwnąłem głową. Widziałem jak jego brwi złączyły się ze sobą.
Był zaskoczony. Ale nie zamierzałem przestawać. Punktem kulminacyjnym było
wygięcie się pleców Harry’ego w łuk, a ja poczułem słoną ciecz w ustach. Nie dbałem
jednak o to i wszystko połknąłem, potem wycierając usta ręką. Kropelki potu
spływały z czoła Harry’ego, co sprawiło, że miałem ochotę zrobić mu to samo
jeszcze raz. Ale nie pozwalał mi na to brak sił. Opadłem zmęczony obok niego. W
pokoju było cicho, nie licząc naszych ciężkich oddechów. Tak jakbyśmy zaraz
mieli wyzionąć ducha. Gdy odwróciłem głowę i zobaczyłem lokatego, który nadal miał
na oczach bandanę nie mogłem powstrzymać chichotu. To spotkało się z jego
kolejnym zdziwieniem, ale nic na to nie powiedział. Zaczął za to inny temat:
- Sperma
jest podobno dobra na ból gardła.
Szturchnąłem
go lekko w ramię, mówiąc roześmiany:
- Zamknij
się.
Harry uśmiechnął
się i zdjął sobie chustkę z oczu. Zauważyłem, że wyraz jego twarzy szybko
spoważniał. Ułożył głowę na poduszce, przyciągając mnie do ciasnego uścisku,
gdzie obejmował mnie rękami, a głowę miałem ułożoną na jego klatce piersiowej.
Gdy cisza stała się zbyt długa, zacząłem z nudów kreślić na jego brzuchu kółka.
Nie zwrócił jednak na to uwagi. Był pogrążony najwyraźniej w swoim świecie. Po
chwili odchrząknął i zaczął mówić:
- Miałem 17
lat gdy go poznałem.
Zmarszczyłem
brwi. O kim on…? Dopiero po chwili zorientowałem się, że zdecydował się
odpowiedź na dręczące mnie pytanie. Harry kontynuował:
- Był
starszy o 7 lat i nie należał do najgrzeczniejszych chłopców. Może dlatego tak
zawrócił mi w głowie? Jeździł na motorze, miał kilka tatuaży i przeszłość,
która pozostawiała wiele do życzenia. Poznaliśmy w barze. Dał mi swój numer, a
ja zadzwoniłem. Zresztą: kto by nie zadzwonił do takiego chłopaka? – powiedział
uśmiechając się, ale nie był to uśmiech wesoły. Przemawiał za nim ból i
rozpacz. – Poszliśmy na pierwszą randkę, potem drugą, aż w końcu zaczęliśmy się
spotykać. Na początku było cudownie. Mimo że często na mnie krzyczał, czasem
nawet z byle powodu to i tak sądziłem, że nie mogłem wymarzyć sobie nikogo
lepszego. A potem… potem straciłem dom. Mój ojciec miał dużo długów. On…
wyjechał. Zostawił mnie. Nie mam pojęcia gdzie teraz jest. Może nawet nie żyje?
Nie wiem. On był dla mnie opoką w tym ciężkich chwilach. Nie dosz, że mnie pocieszał
to jeszcze przygarnął pod swój dach. – Harry mówił z prawdziwą wdzięcznością w
głosie. – Myślisz, że zawsze taki byłem jaki jestem teraz? Nie. To życie
nauczyło mnie, że jeśli jesteś słaby to zginiesz. A właściwie jedna osoba:
James. – na moment Harry zamilkł. Miałem wrażenie, że te wspomnienia wróciły
dla niego na nowo. Rzeczy o których chciał zapomnieć. A ja zmusiłem go wręcz
aby mi powiedział prawdę. Czułem się z tym źle. Nie powinienem był naciskać. Dotknąłem
wierzchem dłoni jego policzka i pogładziłem go. To widocznie go zrelaksowało.
- Jeśli nie
chcesz to… - zacząłem, ale przerwał mi:
- Nie, nie. –
potrzasnął głową. – Jest w porządku. – kiwnął głową. – Z czasem wszystko się
zmieniło. Zrozumiałem, że jestem dla niego tylko zabawką, kimś kim możesz się
pochwalić rodzinie, przyjaciołom. I tak było z nami. James coraz częściej miał
nie kontrolowane wybuchy złości. Często płakałem przez niego. Szczególnie raz:
gdy w złości rzucił we mnie szklanym wazonem. Na szczęście nie trafił we mnie,
tylko w ścianę. Zdałem sobie sprawę, że ma problem. Tylko nie wiedziałem z
czym? Przecież nie pił, ani nie brał narkotyków. Było mi cholernie ciężko gdy
przed własną rodziną udawał kochającego chłopaka, a gdy byliśmy sami wmawiał mi
jakim jestem bezwartościowym śmieciem. Stwierdził, że nic mu nie daje w zamian
i tylko biorę. To fakt. Pomógł mi. Ale co taki młody bezdomny chłopak
mógł mu zaoferować więcej niż miłość? Byłem dla niego dobry, a on to
wykorzystywał. – Harry przerwał aby wziąć głęboki oddech. W jego spojrzeniu
krył się smutek. Było mu bardzo ciężko o tym mówić. Chciałem go pocałować, ale
kontynuował:
- Wszystko
jednak ma swój kres. I nasza historia również miała. Jednej nocy. – ciężko
westchnął. – Był wieczór. Czekałem na Jamesa z kolacją, ale się nie pojawił.
Nawet nie zadzwonił, że się spóźni z pracy. Postanowiłem, że odgrzeje sobie, a
ja pójdę spać. I gdy miałem zamiar się przebrać w piżamie, usłyszałem jak ktoś
wchodzi do domu. To był on. Myślałem, że mnie przeprosi, cokolwiek… Był pijany.
Widocznie poszedł po pracy z kolegami do baru i się upili. Kazałem mu iść spać
i stwierdziłem, że pogadamy jak wytrzeźwieje. Ale on powiedział, że nie będzie
utrzymywał takiego dzieciaka za darmo. Kazał mi się rozebrać. Nie chciałem tego
robić. – powiedział drżącym głosem. Złapałem go za dłoń i ścisnąłem mocno. – On
jednak zaczął się dobierać do mnie siłą. Nadal czasami czuje jego palce, które
próbują odpiąć pasek od moich spodni. Szarpałem się, ale on nie zważał na to. I
gdy… gdy w końcu udało mi się go odepchnąć… uderzył mnie. Miałem potem
wielkiego siniaka na policzku. – spuścił głowę. – Zauważyłem na komodzie lampkę
nocną i uderzyłem go nią w głowę z całej siły. Stracił przytomność. A wtedy
zadzwoniłem po Zayna. Mojego jedynego przyjaciela. Gdyby nie on… nie wiem co
bym zrobił. Bardzo mi pomógł wtedy i dopilnował abym się nie złamał i nie
wrócił do tego sukinsyna. Chciałbym go spotkać teraz. Nie jestem już słabym
dzieciakiem. Umiałbym mu się przeciwstawić… Oto koniec mojej historii. Chciałeś
wiedzieć, to wiesz.
Przez moment
nie mogłem wydobyć z siebie słowa. To co powiedział Harry… zdałem sobie sprawę,
że nie chciałem tego usłyszeć. Lepiej było mi żyć z moją słodką nie wiedzą. Ale
było już za późno. Z drugiej strony byłem mu bardzo wdzięczny, że postanowił wyznać
mi prawdę. Spojrzałem prosto w mojego oczy mówiąc ciche:
- Dziękuje.
***
Gdy rano się
obudziłem, zauważyłem, że obok mnie nie leży Harry. Jednak teraz byłem pewien,
że poszedł zrobić śniadanie. Nie chciałem zwlekać się z łóżka, ale perspektywa
patrzenia jak Harry w samych bokserkach robi jajecznice była kusząca. To znaczy
– miałem nadzieje, że jest w bokserkach, chociaż aktualnie gdyby był nagi to również
by mi to nie przeszkadzało. Zabawne. Ile może w nas zmienić druga osoba,
prawda?
Podniosłem
się na łokciach i postawiłem bose stopy na dywanie. Spojrzałem na moje wymięte
ubrania i pokręciłem głową. Mam nadzieje, że Harry nie będzie miał nic
przeciwko jeśli „pożyczę” coś od niego. Zresztą, jestem ciekaw jego miny gdy
mnie zobaczy w swoich ciuchach. Idąc przez pokój, otworzyłem dużą szafę. Były w
niej czarne, szare lub białe bluzki. Głównie górowały kolory ciemne. Zacząłem
przeglądać bluzki wiszące na wieszakach, a także spodnie. Rzuciła mi się w oczy
granatowa koszulka z logiem zespołu Nirvany. Uśmiechnąłem się do siebie pod
nosem i krzyknąłem:
- Widzę, że
gustujemy w tych samych rzeczach!
Jednak nikt
mi nie odpowiedział. Nie zraziłem się tym i przeglądałem dalej. Nieco się
zdziwiłem kiedy okazało się, że kolejną bluzkę również miałem, a także spodnie
i… moje serce zaczęło szybciej bić. Coś mi tu nie pasowało. Ale nie. Przecież
to nie może być prawda. To jakieś nie porozumienie. Wróciłem więc do granatowej
bluzki i wyjąłem ją z wieszaka, przykładając do swojej klatki piersiowej przed
lustrem. Tak jak myślałem. Była mojego rozmiaru. Dlaczego Harry miałby sobie
kupować za małe rzeczy? Skąd wiedziałby, że w mojej szafie znajdują się takie
same rzeczy, no znajdywały się właściwie, dopóki…
Drżącymi dłońmi
odłożyłem bluzkę do szafy. Ten głos: „Dosyć. Już chodź”. Ten zachrypnięty,
niski, cholerny głos! Wiem do kogo należał. Teraz zdałem sobie z tego sprawę.
Starałem się jednak zachować jasność umysłu i nie podejmować pochopnych
decyzji. Boże, Harry dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie okradłeś?
Drzwi się
otworzyły i wszedł chłopak o kręconych włosach i szmaragdowych oczach.
- Śniadanie
gotowe. – powiedział. Stałem tak po prostu i nie reagowałem. – Wszystko w
porządku? – spytał po chwili. Popatrzyłem na niego i otworzyłem buzię, aby coś
powiedzieć, jednak zamknąłem ją. Potem zrobiłem to ponownie, mówiąc:
- Tak, tak.
Wszystko w porządku. Już idę.
- Czekam. – powiedział z uśmiechem i zamknął drzwi
Jak to Harry go okradł?!?!?!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, aż się rozpływam jdbzjdbxjbd.
A podasz linka do twojego nowego opowiadania?
Moje nowe ff pojawi się na tym bloogu i opublikuje je po skończeniu tego :)
UsuńO jezu, tak! Oni się pogodzili <3 Matko, tak bardzo jak nie lubiłam Harry'ego na początku, teraz jest mi go tak cholernie szkoda :c Mam nadzieję, że już do końca opowiadania będzie między nimi wszytko w porządku! *-* Cudnie, serio + życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńO boże właśnie teraz się skapłam, że to Harry okradł Lou pierwszego dnia we Francji.. Robert jak możesz mi to robić xd Oni mają być szczęśliwi :o
UsuńOkradnięcie Lou przez Harry'ego to aktualnie ich najmniejszy problem :) zobaczysz co będzie potem.
UsuńRobin szalejesz z emocjami xdd/ szalona ruda
OdpowiedzUsuńCO, TO BYŁ HARRY?! :O zajebiste <3
OdpowiedzUsuńczekaj... CO?! to był HARRY?!
OdpowiedzUsuńJames. Louis w końcu dowiedział się o przeszłości swojego chłopaka (?). To, że tak sobie ufają, jest piękne.
OdpowiedzUsuńNa początku miałąm takie: "no, Harry wziął któregoś razu jego ciuchy, spoko". A potem przypomniałam sobie pierwszy dzień we Francji...
Nie mogę uwierzyć, by on był napastnikiem, po prostu nie. Ciekawe, jak sprawa się wyjaśni... Mącisz mi w głowie, ale to w sumie dobrze ;)
Robercie, jak zawsze, życzę weny.
Ściskam :)
A.
O boże nie mogę w to uwierzyć, Harry...
OdpowiedzUsuńCoś ty narobił??
Niech ktoś zadzwoni do odpowiednich ludzi, żeby pozbierali moją szczękę z podłogi. Proszę?
OdpowiedzUsuńJa w to K***A nie wierzę! powiedz, że mi się to przyśniło. Twoja oryginalność jest niesamowita Robercie! Wszystko zaplanowałeś, ty Wcielenie Szatana xD! Uwielbiam Twój sposób pisania i pomysł na to opowiadanie.
A co do tego rozdziału:
Widzę, upust fantazji! Nie no, oczywiście, że część z Harrym mającym zawiązane oczy i Lou mogącym zrobić wszystko mnie powaliła, bo rzeczywiście ukazuje się tu ufność Stylesa. Potem jego wyznanie o Jamesie, o tym jak go potraktował. ALE JAK TO HARRY OKRADŁ LUŁISA? NO JAK? Nie wiem czy będę mogła normalnie funkcjonować z tą informacją. Bardzo mnie ciekawi jak się to rozwinie. Mam cały tydzień na rozważanie moich hipotez na ten temat.
Jak zawszę życzę weny i oby tak dalej.
Pozdrawiam
/Czytelnikus Pospolitus
Zajebiste poprostu brak mi słów!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze z godzinkę przed imprezą, więc postanowiłam skomentować rozdział dziś (cieszysz się, cnie? XD)
OdpowiedzUsuńA zatem:
Szczerze mówiąc, Ty już pewnie dobrze wiesz, co mam ochotę powiedzieć po tym rozdziale, braciszku ;p Ale i tak to powiem (napiszę):
WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM, ZNOWUUU, OHH BOŻE, TAK
To był bardzo dobry rozdział :D
W pierwszej części było mi strasznie szkoda Harry'ego.. Tak, Harry'ego, nie Lou. Nie to, żebym miała do niego jakieś wąty czy coś, po prostu to Hazz, w tej swojej świadomości sytuacji z Lisą, był moim biednym maleństwem ;(
No i Niall... Hmm, chyba będę go shippować z tym Billem. Niall i Bill.. Nill? Biall? Hah. Boże. Żaden pairing nie brzmi tak idealnie jak Larry, though. No, może oprócz moich kolegów. Mariusz - pięknie, co nie ? :P Okej, idźmy dalej.
Nouis hug *.* Cute.
"Chcę to naprawić i zrobię to, mimo wszystko." --> bardzo dobre podejście, kochanie. Oby tak dalej i dalej, do końca! I jeden dzień dłużej, yes please.
W pierwszej chwili naprawdę myślałam, że H sprowadził sobie "pocieszyciela", ulżyło mi, że to Zayn. Phew. + Malik jako obrońca swojego przyjaciela - good, very very good!
"- Ciekawe co chcesz wyjaśniać. – założył ręce na klatkę piersiową i spojrzał na mnie z wyższością. – Że pieprzysz 16 – letnią małolatę? Że złamałeś serce Harry’emu? Że byłeś pierwszą osobą, której zaufał po dwóch latach i zawiodłeś go? Proszę, powiedz. O czym z tych trzech rzeczy chcesz z nim do cholery rozmawiać?"
Nie muszę nic dodawać, prawda? :c
"- Przecież cię skrzywdził. Chcesz znowu cierpieć jak przez Jamesa? Naprawdę chcesz? – syknął do niego cicho, ale nie na tyle abym tego nie usłyszał."
W jakiś sposób podoba mi się to, że Zayn jest tak troskliwy, ale jeszcze bardziej podoba mi się to, że Harry go nie słucha XD Tak, tak.
Ogółem, kłótnie są potrzebne. Oczyszczają atmosferę i pozwalają powiedzieć sobie nawzajem to, czego normalnie byśmy nie powiedzieli, więc... Pewnie i L&H zrobiło to dobrze. No i wreszcie byli ze sobą (przynajmniej w pewnym stopniu) szczerzy, co jest po prostu... Napiszę tylko, że związek powinien opierać się na szczerości, okej? Wrócimy do tego jeszcze pod koniec.
Ten komentarz będzie nieco krótszy niż inny, bo sporą częścią tego rozdziału była scena +18, a ja po prostu nie umiem tego skomentować, wybacz XD Może powiem po prostu, że... Cieszę się, że Harry zaufał Lou i mu to okazał. Teraz powinno być tylko lepiej (teoretycznie. Praktyka jak zwykle zawsze wyprzedza nas o 2 kroki.)
+ gdyby moja siostra usłyszała historię o Jamesie, dostałaby szału, bo ona każdego Jamesa automatycznie utożsamia ze swoim idolem XD Wgl to, że moja młodsza siostra ma już idoli sprawia, że czuję się cholernie stara... ;p
++ to, że Hazz przy takim chłopaku pozostał prawiczkiem aż do epoki Louisowej jest godne podziwu!
Tak więc, moja teoria o tym, że Harry był skrzywdzony w przeszłości, którą wysnułam przy pierwszych rozdziałach ,była słuszna. A teraz czas wrócić do teorii, którą wysnułam już przy prologu:
WIEEEEEEEEEEEEEDZIAAAAAAAAAAAAAŁAAAAAAAAAAAAAAAM! No wiedziałam no! Widzisz, braciszku, dar się sprawdza! Wiedziałam od pierwszej chwili, że Harry (w jakiś sposób) był w to wszystko zamieszany. W ten napad na Lou. Nie jest jeszcze do końca jasne, czemu, jak i po co, ale mimo tego...
No a teraz wracamy do kwestii zaufania, jak mówiłam.
HAROLD! TY PIEPRZONY HIPOKRYTO! Gość ci ufa, a ty, nie dość, że go okradłeś, to jeszcze to przed nim ukrywasz! Okej, trochę rozumiem drugi fakt ("Cześć, nazywam się Harry, chodzimy razem na zajęcia i, no tak, to ja cię okradłem :D" ), ale i tak jest to bardzo beeeeeeeee zachowanie, że się tak po dziecięcemu wyrażę. Obawiam się, że minie jeszcze trochę czasu, zanim chłopcy będą mogli napisać sobie nad drzwiami: "I żyli długo w szczęśliwie"...
Weny! :)
Twoja hmmm... siostrzyczka ;)
Julia xx
Boze! :o Czo tu sie dzieje! :o
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisac.. -Juleczka xx
Co?! To on go okradl pierwszego dnia? Ale po co? o.O
OdpowiedzUsuńCo to się dzieje?! Dlaczego?! Ale tak to zajebiste *__* weny :)
OdpowiedzUsuńHarry na pewno tylko chciał (jak to często jest w ff ) poczuć jego zapach i w długą i samotną noc móc przytulić się tak jakby do Lulisa :) a co do calego ff muszę powiedzieć że nie lubie wątków hetero dotyczących któregoś z chłopaków ale tu mi się to bardzo podoba o ile zakończenie będzie larry bo jak nie to cofam ;) czekam na 15 i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńAle tu jest jasno napisane, że Harry go okradł :)
Usuńo k o k o k o k o kurcze :D
OdpowiedzUsuń