Od Autora: Cieszę się i nie, że większość nie
miała w swojej teorii, że to Harry okradł Louisa. Najgorszy był chyba fakt, że
niektórzy nie zakapowali, że on go okradł nawet po 14 rozdziale w którym to
wyszło na jaw… ale mam nadzieje, że to chwilowa „zaćma”. W każdym razie jestem
baaardzo ciekawy waszych reakcji co do prawie końcowego rozdziału w którym
wyjdzie coś o wiele gorszego niż „kradzież”. Mam nadzieje, że ten wam również
się spodoba.
Ten rozdział
ostrzegam! Jest nudny i nie podoba mi się, ale to kwestia gustu ;-). Po prostu
ciężko rozstawać mi się z tym ff i tak wszystko przedłużam, przepraszam.
+ może chociaż połowa czytających skomentować? byłoby to dla mnie ważne, dzięki.
+ może chociaż połowa czytających skomentować? byłoby to dla mnie ważne, dzięki.
Enjoy x
- … i
poproszę do tego jeszcze Latte na wynos. – powiedziałem stojąc w kawiarni i
patrząc na młodą i ładną sprzedawczynie, która z uwagą notowała moje
zamówienie. Tego dnia miałem na sobie niebieską czapkę z daszkiem, ponieważ
świeciło dosyć ostre słońce i wolałem uchronić się przed możliwym udarem.
Czekając na zamówienie bułeczki maślane i picie rozejrzałem się po kawiarni.
Była prawie pusta nie licząc jakiegoś chłopaka i dziewczyny siedzących przy
stole i zaciekle rozmawiających, uśmiechając się przy tym do siebie, a także pary
staruszków, kobiety i mężczyzny. Nie odzywali się do siebie w tak energiczny
sposób. Od czasu do czasu on albo ona wypowiedzieli pojedyncze zdanie. Ich
główną atrakcją tego wypadu było prawdopodobnie jedzenie. Mimo iż mam z tą
kawiarnią związane złe wspomnienia to lubiłem tu przychodzić i nie zamierzałem
z tego rezygnować. Powinienem w końcu zapomnieć o tym co złe i ruszyć do
przodu. I nie mam na myśli tutaj tego miejsca. To raczej ogólne stwierdzenie.
- Proszę. –
głos ekspedientki wyrwał mnie z zamyślenia. Uśmiechnąłem się do niej
promiennie, dając gotówkę, a potem odbierając zamówienie.
- Bardzo
ładna szminka. – powiedziałem chcąc być miły, ponieważ wydała mi się nieśmiała,
tak jakby nie często miała ten zaszczyt otrzymać komplement od kogoś innego niż
członka rodziny. Miałem rację. Dziewczyna chyba nie wiedziała jak zareagować,
ponieważ zarumieniła się i odgarnęła brązowe włosy za ucho.
-
D-dziękuje. – odpowiedziała cicho. Gdy chciałem odejść, usłyszałem jej niepewny
głosik: - Wiesz, gdybyś miał kiedyś czas to może…
-
Przepraszam, ale mam już kogoś. Oczywiście gdybym był samotny to możesz być
pewna, że bym się zgodził. – powiedziałem pewnym siebie tonem, który nawet mnie
zaskoczył. Pierwszy raz od dłuższego czasu byłem szczęśliwy i nie zamierzałem
tego niszczyć. I nie mam na myśli dziewczyny z kawiarni.
- Och, nie
wiedziałam ja… - wyglądała na speszoną i zawstydzoną.
- Nic się
nie stało. Naprawdę. – odparłem ostatni raz posyłając jej lekki uśmiech nim
wyszedłem z pomieszczenia. Ledwo co wyszedłem z kawiarni, zamykając za sobą
drzwiczki, a już się z kimś zderzyłem. Efektem tego była opuszczon torba z
jedzeniem, na szczęście. Latte cały czas było całe.
- Niall? – zapytałem
zaskoczony. Co on tu robi? Śledził mnie czy jak? Chłopak wyglądał na
zdyszanego. Najwyraźniej biegł. Szybko podniósł moją torbę i podał mi, a potem
stanął za mną, trzymając za ramiona.
- Bill ze
swoim byłym tu idzie. Jeszcze mnie nie widzieli i nie chcę aby mnie zobaczyli.
Zakryj mnie. – powiedział niemal błagalnym tonem. Roześmiałem się w pierwszym momencie
biorąc to za żart, ponieważ blondyn nie był, aż tak mały aby nie było go za mną
widać. Jednak gdy zdałem sobie sprawę, że on to mówi na serio, moja mina
zrobiła się poważna.
- Niall,
myślę, że i tak cię widać.
- Skąd
możesz to wiedzieć? Louis, błagam. Postój tu do chwili, aż nie wejdą do
kawiarni.
Ciężko
westchnąłem. Gdyby to była inna osoba to na pewno bym się nie zgodził. Ale to
był Niall do cholery! Najmilsza osoba jaką udało mi się tu spotkać. Nie mogłem
tego schrzanić. Kiwnąłem więc głową, na co Niall zaczął mi dziękować. Kazałem
więc mu się przymknąć, ponieważ dwójka chłopaków zbliżała się, a on miał dosyć
donośny głos. Posłuchał więc mojej prośby. Czułem się trochę jak idiota, po
prostu stojąc i nic nie robiąc. Aby jakoś umilić sobie czas wyciągnąłem telefon
i spojrzałem na godzinę. Zegar wskazywał 12:30 i miałem jeden sms. Nacisnąłem
więc znaczek z pocztą i ukazała mi się wiadomość:
Dzień dobry mrs. Big dick
Uśmiechnąłem
się do siebie pod nosem, czytając owy tekst. Nie było to tajemnicą od kogo.
Tylko Harry mógłby mi wysłać coś takiego.
- Panie duży
kutas? – usłyszałem za sobą głos Nialla. Zamiast jednak wyjaśniać, że to od
„przyjaciela”, który jest tylko moim przyjacielem, powiedziałem:
- Tak. A co?
Wątpisz?
To chyba go
zbiło z tropu, ponieważ nic nie odpowiedział. Za to Bill z jego byłym byli tak
blisko, że bez trudu mogli usłyszeć zarówno głos Nialla jak i mój. Jeden z nich
odezwał się i zakładam, że był to Bill.
- Niall?
Mogłem sobie
tylko wyobrazić jak blondyn zaciska oczy, a serce podchodzi mu do gardła bo
jego tajna kryjówka została odkryta. Ociągając się wyszedł i wziął głęboki
oddech, a jego usta opuściło:
- Czeeeeść
Bill. – powiedział Niall drapiąc się w kark. – Co za spotkanie!
- Tak.
Poznaj Josha.
Niski
chłopak z czarnymi włosami uśmiechnął się do niego nieśmiało. Potem podał mu
dłoń, którą Niall nie chętnie uściskał.
- To jest
Louis.– przedstawił mnie. Pomachałem im lekko, nie chcąc się wdawać w zbędne
dyskusje. Chciałem jak najszybciej sobie stąd iść. To co się działo w życiu
Nialla nie było moją sprawą i nie chciałem brać w tym udziału. Zresztą nie
czułem się w tym otoczeniu dobrze. Pomiędzy tą trójką dało się wyczuć dziwne
napięcie. Jeszcze chwila, a mogło eksplodować.
- Może
wejdziecie i napijecie się razem z nami kawy? – zapytał Bill.
- Nie,
dzięki. Może innym razem, teraz musimy iść. – odparł Niall łapiąc mnie za dłoń.
Uniosłem brwi. Co on wyprawia? Bill popatrzył na nasze ręce splecione w
uścisku. Widziałem w jego spojrzeniu zazdrość.
- Och, szkoda. W takim razie… do zobaczenia. –
brunet razem ze swoim eks weszli do pomieszczenia. Zostaliśmy z Niallem sami.
Nie żegnając się z nim puściłem jego dłoń i poszedłem przed siebie. Już nawet
zapomniałem po co kupiłem latte i bułeczki. Czy moje życie zawsze musi być tak pokręcone?
A właściwie osoby w moim otoczeniu sprawiają, że takie jest. Słyszałem kroki
blondyna za mną, więc spytałem:
- Dlaczego
złapałeś mnie za dłoń?
- Chciałem
aby był zazdrosny. Czy ty nigdy nie chciałeś wzbudzić w kimś zazdrości?
- Wyobraź
sobie, że nie! – prawie to krzyknąłem, a gdy zdałem sobie sprawę, że jestem za
bardzo zirytowany, próbowałem się uspokoić. Wziąłem głęboki oddech.
Przypomniała mi się sytuacja z Lisą, podczas gdy to ona złapała mnie za dłoń.
Niall i jego siostra w gruncie rzeczy mają dużo wspólnego.
-
Przepraszam, nie chciałem cię wkurzyć. – powiedział. Przystanąłem i obejrzałem
się za siebie. Blondyn stał na środku chodnika ze spuszczoną głową. Wywracając
oczami podszedłem do niego.
- To ja
przepraszam. Mam złe wspomnienia, to wszystko. – odparłem dotykając jego
ramienia i lekko je pocierając. Niall kiwnął głową, ale jego humor wcale się
nie poprawił. Czułem, że nie był smutny bo krzyknąłem na niego tylko miało to
związek z zupełnie czymś innym i domyślałem się z czym.
- Oni tam są…
razem. – westchnął. – Dlaczego on mi to robi? – spojrzał na mnie smutnymi
oczami tak jakby chcąc uzyskać ode mnie sensowną odpowiedź. Wzruszyłem
ramionami.
- Nie wiem,
Niall. Naprawdę nie wiem. Ale faktem jest, że nie jest ciebie wart. – powiedziałem
przewieszając przez ramię rękę w której trzymałem latte. Powoli zaczęliśmy iść
przed siebie. – Bułeczkę? – spytałem podsuwając mu. Niall uśmiechnął się i z
ochotą kiwnął głową.
- Dzięki
Lou. – powiedział wyciągając po nią rękę i wyjmując z opakowania. – Jesteś
najlepszym przyjacielem na świecie. I żałuje, że nie jesteś gejem bo umówiłbym
się z tobą.
Roześmiałem
się.
- Nie można
mieć wszystkiego, Niall.
- Wiem,
wiem. – powiedział biorąc i gryząc
bułkę, a potem mówiąc z pełnymi ustami: - Ale obiecujesz, że jeżeli
kiedyś przerzucisz się na chłopaków to weźmiesz mnie pod uwagę?
-Jasne.
Będziesz wtedy pierwszym którego zabiorę na randkę. – powiedziałem patrząc na
niego z rozbawieniem. Praktycznie rzecz biorąc nie skłamałem, ponieważ to Harry
zabrał mnie na randkę, nie na jego. Dalsza droga upłynęła nam na luźnej
pogawędce.
***
Zapukałem do
dębowych drzwi, stojąc na klatce schodowej. Słyszałem z naprzeciwka szczekanie
psa. W sumie można się było do tego dźwięku przyzwyczaić. Może Harry przesadzał
z tym rzucaniem bluźnierstw w stronę pani Wilson? W końcu czasem nasi wrodzy
mogą się okazać naszymi przyjaciółmi. Zdecydowanie lepiej by mu się żyło gdyby
doszedł z tobą kobietą do porozumienia. W trakcie czekania, aż Harry raczy mi
łaskawie otworzyć, zobaczyłem kobietę, która wchodziła po schodach niosąc
ciężkie zakupy.
- Dzień
dobry pani Wilson. – powiedziałem starając się aby mój ton brzmiał na przyjazny.
– Może pomóc z zakupami?
Staruszka
jednak prychnęła pod nosem, tak jakbym rzucił jakąś obelgę w jej stronę, a nie
pomocną dłoń.
- Nie mam
pieniędzy.
- Słucham? –
zmarszczyłem brwi.
- Pewnie nie
proponujesz mi tego z dobrego serca, prawda?
W tym
momencie drzwi się otworzyły i ukazał się w nich Harry. Uśmiechnął się na mój
widok i zbliżył swoją twarz do mojej po czym dał całusa w policzek. Wtedy
zauważył swoją sąsiadkę.
- Pani
Wilson. – powiedział z ironicznym uśmieszkiem. – Ciężkie te zakupy, prawda? No
więc powiedzmy, że dzisiaj proponuje tylko 50, zamiast 100.
-
Niewychowany gówniarz. – mruknęła staruszka stawiając zakupy na podłodze przed
drzwiami i wyjmując klucz. Gdy je otworzyła weszła do środka. Harry się
zaśmiał. Szczerze to nie sądziłem, że jest aż tak wredny i biedna kobieta,
która musi się męczyć z zakupami jest dla niego obiektem do kpin. Jeszcze wielu
rzeczy o nim najwyraźniej nie wiem. Ostatnio przekonałem się jak wielu. Ja
również wszedłem do środka, a Harry zamknął za mną drzwi. Teraz nie dziwiłem
się pani Wilson, że była tak nie ufna w stosunku do przyjaciół Harry’ego
wiedząc jaki on sam jest.
- Kupiłem ci
latte. – powiedziałem dając mu. – Były jeszcze bułeczki maślane, ale… cóż.
Zostały zjedzone. I nie, nie przeze mnie. Swoją drogą mogłeś być dla niej
milszy.
- To niech w
końcu zrobi coś ze swoim psem. – odpowiedział odbierając ode mnie kubek. –
Dziękuje, kochanie. A teraz mów z kim widziałeś się dzisiaj rano?
Uśmiechnąłem
się triumfalnie. Skoro on może mieć przede mną sekrety to dlaczego ja nie?
- Czy to
ważne? Nie zdradzam cię jeśli o to chodzi. – powiedziałem siadając na kanapie i
biorąc łyk mojej kawy. Harry wyglądał na zirytowanego. Podobało to mi się.
- Dobrze.
Więc ja nie powiem ci z kim ja się widziałem. – odpowiedział siadając obok
mnie. – Zdradzę tyle, że był to wysoki i przystojny chłopak.
Wywróciłem
oczami.
- Jasne, że
to był Zayn. Wielka mi tajemnica.
- Otóż nie.
– na jego usta wkradł się sarkastyczny uśmiech. Zacząłem się zastanawiać nad
innymi przyjaciółmi Harry’ego, ale nikt mi nie przychodził do głowy. Ja i Zayn
to jedyne osoby, które wytrzymują z tym palantem. Nie chciałem pierwszy się
załamywać, ale zżerała mnie ciekawość no i zazdrość. Nie każdy przystojny
chłopak musi być gejem, ale skoro Harry się z nim spotkał… w jakim celu? Dość.
Za dużo myśli i pytań. Muszę coś z tym zrobić.
- W
porządku. – westchnąłem. – Rano wpadłem przed kawiarnią na Nialla.
- Nialla? –
zmarszczył brwi odstawiając kubek na stolik i patrząc na mnie uważnie. – Tego Nialla
z którym się całowałeś?
- Tak tego
Nialla. A teraz powiedz z kim się
widziałeś?
- Z Zaynem.
Jesteś pewien, że cię nie śledził?
Prawie
podniosłem się gwałtownie z kanapy byłem tak oburzony jego zachowaniem. Jak on
mógł tak bezczelnie mnie okłamać? I to dla własnej korzyści. Po prostu nie
wierzę!
- Ty
manipulatorski dupku. – syknąłem. Harry tylko się roześmiał. Dla niego to było
zabawne. Dla mnie wręcz przeciwnie.
- Jeśli
będziesz grzeczny zdradzę ci jeszcze jeden sekret.
- Jakoś mnie
to nie obchodzi. – starałem się zrobić obrażoną minę, chodź nie musiałem się
starać. Byłem urażony.
- Spotykam
się jeszcze raz z nim. Dzisiaj wieczorem. Ale nie musisz wychodzić. Możesz
zostać. Wrócę za godzinkę lub dwie.
- Po co się
z nim spotykasz? – spytałem, chodź doskonale wiedziałem. Chciałem tylko
sprawdzić czy kolejny raz mnie okłamie. I po co się łudziłem? Przecież to
jasne, że skoro przez tak długi czas nie wyznał mi prawdy to już tego nie
zrobi. On uważa, że wszystko jest w porządku, a ja nie. Może miał wyrzuty
sumienia, że to zrobił dlatego potem się do mnie zbliżył? Ale to nie możliwe.
Panna Isabelle kazała nam spędzać ze sobą czas. Ta teoria odpada. Na szczęście.
Nie chciałem być jego obiektem nad którym trzeba się litować.
- W celach
towarzyskich? – powiedział jakby to było coś oczywistego.
- Na tak
krótko?
- Przyjaciel
Zayna ma urodziny i robi imprezę. Nie przepadam za nim, a chcę sprawić Zaynowi
przyjemność. Tyle.
Nie mogłem
uwierzyć jak prosto przez jego usta przepływa kłamstwo. Siedziałem prawie z
otwartymi szeroko oczyma i po prostu słuchałem tych wszystkich bzdur. Teraz
miałem wątpliwości czy to co mówił to była prawda czy kolejna zagrywka tak jak
w tym przypadku? Dlaczego to robił? Skoro powiedział mi prawdę o swoim byłym
chłopaku, który prawie go zgwałcił to dlaczego nie może mi powiedzieć o
okradaniu ludzi na ulicach? Dlaczego to taka tajemnica? Nie chciałem kolejny
raz być tym przez którego będziemy się kłócić, dlatego trzymałem język za
zębami i czekałem z nadzieją, że pewnego dnia postanowi wyznać mi prawdę.
- W
porządku. – kiwnąłem głową. – I jesteś pewien, że tam idziesz? – chciałem dać
mu ostatnią szansę powiedzenia prawdy, ale on nie zaryzykował.
- Tak,
jestem pewien. – popatrzył na mnie zdziwiony, zapewne z powodu mojego pytania.
– A teraz ty opowiedz mi o spotkaniu z Niallem? Jak wyglądają wasze stosunku
teraz?
- Normalnie
tato. – wzruszyłem ramionami, a Harry wywrócił oczami. – Niall traktuje mnie
jak prawdziwego księcia. Codziennie kupuje kwiaty i zabiera mnie do
najdroższych restauracji. Za dnia odnosi się do mnie z szacunkiem, ale w nocy
traktuje jak dziwkę.
- Bardzo,
bardzo zabawne Louis. – popatrzył na mnie ze złością wymalowaną na twarzy.
Uśmiechnąłem się.
- Co mam ci
powiedzieć? Niall to mój przyjaciel i nie rozmawialiśmy o tym pocałunku od
tamtego wydarzenia. Nic pomiędzy nami nie ma, a ty nie musisz być zazdrosny.
- Nie jestem
zazdrosny. – mruknął.
- Jasne. –
powiedziałem upijając kolejny łyk latte nim ją nie odstawiłem. Gdy tylko to
zrobiłem, Harry momentalnie się na mnie rzucił łapiąc za ramiona i
przygniatając swoim ciałem tak, że przewróciłem się bokiem na plecy, a moja
skóra spotkała się z miękką kanapą. Swoje usta wpił gwałtownie w moje, a jego
dłonie dotknęły moich rozgrzanych policzków. On chyba nigdy nie przestanie mnie
zaskakiwać. Moje czoło łaskotały lekko jego włosy, ale nie zwracałem na to
zbytniej uwagi.
- Ufasz mi?
– zapytał odrywając swoje wargi od moich, ale nadal były tak blisko siebie, że
prawie się stykały. Czułem jego ciepły oddech na swojej skórze.
Zauważył, że
się zawahałem. Jeszcze kiedyś powiedziałbym „tak”, ale teraz? Nie wiem. Czuje,
że nie znam Harry’ego tak dobrze jakbym chciał go znać.
- Chyba. –
odparłem.
- A
zostałbyś ze mną mimo wszystko? – szepnął. Chodziło mu zapewne o to co robi.
Nie wiedziałem wtedy jeszcze jak bardzo się mylę.
- Tak.
Po chwili
jeden kącik jego ust uniósł się ku górze.
***
Podczas nie
obecności Harry’ego postanowiłem się czymś zająć, więc pomyślałem, że najpierw
pozmywam i umyję blat, a potem zrobię kolację. Spojrzałem na stertę brudnych
naczyń w zlewie i łapiąc się pod boki pokręciłem głową. Czy ten chłopak nie
może zmywać na bieżąco? Teraz wszystko jest tak zaschnięte, że nie wiem czy
sobie z tym poradzę. Postanowiłem więc najpierw zająć się czymś prostszym czyli
blatem, a dopiero potem męczyć się ze zlewem. Do najprostszych zadań to również
nie należało, ponieważ było wiele zaschniętych plam po herbacie, winie, a nawet
sosie pomidorowym. Po kilku minutach jednak uporałem się z tym. Popatrzyłem na
moje czerwone od pracy dłonie ze zmartwieniem i ciężko wzdychając zabrałem się
za naczynia.
- Mam dosyć.
– powiedziałem opadając zmęczony na kanapę po żmudnej pracy. Chciałem jeszcze
wynieść śmieci, ale niech już robi sobie to sam. Czułem się wykończony i nie do
życia. Miałem ochotę położyć się nie wstawać przez bite kilka godzin. I
pomyśleć, że mieszka tu sam. Nie wiem czy tyle byłoby zmywania po trzech
osobach zajmujących to mieszkanie. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie.
Harry wyszedł prawie godzinę temu i wciąż nie wracał. Zresztą, nawet się na to
nie zapowiadało. Co jeszcze mógłbym porobić w pustym, w dodatku nie swoim
mieszkaniu? Pomyślałem więc o prysznicu. Podniosłem się więc z kanapy i
skierowałem w stronę łazienki. Byłem tu raz. Wpadł mi wtedy szlafrok do wody i
musiałem pokazać się Harry’emu w samym
ręczniku. Nigdy tego nie zapomnę, a właściwie jego wzroku. Nie miałem jeszcze
pojęcia, co do mnie czuje. I w pewien sposób to było urocze. I z mojej i z jego
strony.
Teraz mój
wzrok spoczął na białym ręczniku, jedynym wiszącym na wieszaku. No dobrze,
sprostuje. Jedynym czystym. Harry chyba się nie obrazi jeśli go zmoczę? Może
nawet mi podziękuje, że przeniosłem na niego mój zapach? Wziąłem ręcznik i
szybko pozbyłem się ubrań. Znajdowałem się teraz nagi. Czułem się trochę nie
swojo. A jeśli wróci zaraz Harry? Nie powinienem się przejmować zważywszy na
to, ze widział mnie już nago, ale i tak bałem się jego reakcji. W końcu to nie
było moje mieszkanie. Ale skoro zdecydowałem się umyć to głupio byłoby teraz z
tego zrezygnować i po prostu się ubrać. Wszedłem do kabiny prysznicowej i
włączyłem wodę. Momentalnie z mojego gardła wydobył się pisk jak u małej
dziewczynki, bowiem zaczęła lecieć lodowata woda. Po pierwsze: nie spodziewałem się tego, a po
drugie było mi cholernie zimno i prawie się trząsłem. Próbowałem ustawić wodę.
Czerwona to ciepła, a niebieska zimna, prawda? Wiec dlaczego jak przekręcam na
czerwone to nadal jest lodowata? Sprawdzałem wodę kilka razy w związku z czym,
musiałem oblać się zimnym strumieniem jakieś sześć, a może siedem razy.
Prysznic ma służyć umyciu się i przyjemności. Ja tymczasem byłem zły i
zirytowany, a także na domiar wszystkiego przemarznięty. Mając dosyć tego
machnąłem nie dbale dłonią dając sobie z tym spokój. Odsłoniłem kabinę i
wyszedłem na zewnątrz opatulając się ciepłym ręcznikiem. Powinienem się ubrać,
ale na razie wolałem się nie odkrywać. Wziąłem ubrania ze sobą i wyszedłem z
łazienki.
- Kolacja. –
powiedziałem waląc się otwartą dłonią w czoło. – Kompletnie zapomniałem. –
mruknąłem. Nie chciałem aby Harry zastał mnie robiącego jedzenie w samym
ręczniku, tym bardziej, że może przyjdzie z Zaynem? Albo kimś jeszcze?
Przebrałem się więc w salonie w moje ciuchy i poszedłem do kuchni po czym
otworzyłem lodówkę zastanawiając się co tu upichcić? Po długich rozmyślaniach
zdecydowałem się zrobić zapiekankę i połączyć większość jego bezużytecznych
składników znajdujących się w środku.
Mogę śmiało
powiedzieć, że poszło mi całkiem nie źle jak na amatora i nawet ja jestem
zadowolony z efektu końcowego. Nie liczę lekko oparzonej ręki, ponieważ
dotknąłem brytfanki bez rękawicy. Cóż, błędy przy pracy zdarzają się każdemu.
Kolejny raz spojrzałem na zegarek. Harry wyszedł równe dwie godziny temu.
Powinien zaraz wrócić. W końcu sam powiedział, że zajmie mu to godzinę lub
dwie. Obejrzę coś w telewizji i poczekam na niego z jedzeniem, chodź muszę
przyznać, że byłem piekielnie głodny.
***
Nie mam
pojęcia ile oglądałem beznadziejnie reality show Kim Kardashian. Harry wyszedł
z domu o 19:10, a była 21:45 a jego nadal nie było. Zapiekanka już dawno
wystygła, a ja przestałem być nawet głodny chodź nic nie jadłem w między
czasie. Ze znudzeniem przyglądałem się ich wzlotom i upadkom od czasu do czasu
śmiejąc się, ale był to chyba wymuszony śmiech, tak po prostu, aby zapomnieć o
tym, że czekam na niego już prawie trzy godziny. Zawiodłem się na nim. Od czasu
do czasu podchodziłem do okna i patrzyłem czy nie idzie, ale jednak. Nadzieja
matką głupich, jak to mawiają. Nie dzwoniłem do niego, ponieważ stwierdziłem,
że i tak ma wyłączony. Tylko idiota miałby komórkę na głośniku czając się aby
okraść ludzi. Czułem jak moje powieki robią się coraz cięższe, a obraz przed
oczami zaczyna się rozmazywać. Kilka minut później już spałem…
Obudził mnie
dźwięk zamykanych drzwi jakiś czas później. Momentalnie otworzyłem oczy i
zobaczyłem Harry’ego, który starał się być cicho, gdyż zapewne zobaczył jak
śpię. Uroczy byłby widok patrzenia jak skrada się na palcach, gdyby nie fakt,
że byłem na niego zły. Obserwowałem z kanapy jak zdejmuje buty najciszej jak
się da, a potem idzie powoli w stronę swojej sypialni. Kochający chłopak
przykryłby mnie kocem albo pocałował w policzek nie bacząc na to, że jestem
pogrążony we śnie, ale jak widać Harry nie był typowym chłopakiem i musiałem
się do tego przyzwyczaić. Długo się zastanawiałem czy dawać mu jakiś znak, że
nie śpię. Ostatecznie postanowiłem, że się odezwę. Nie chciałem mu dawać
satysfakcji. Niech wie, że mu się to nie upiecze.
- Dlaczego
tak późno? – zapytałem podnosząc się do pozycji na wpół siedzącej i
przecierając zaspane oczy. Harry zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na mnie.
- Przyjaciel
Zayna nie okazał się takim dupkiem jak myślałem no i w efekcie tego
zasiedziałem się. – odparł szeptem. – Śpij. Nie chcę ci przeszkadzać. Pójdę do
siebie.
- Wiesz,
zwykle przeprasza się w takich sytuacjach.
Harry
wywrócił oczami.
-
Przepraszam. Zadowolony? Nie moja wina, że była dobra zabawa, a w takich
wypadach czasu się nie liczy. Nie chodzisz często na imprezy o ile w ogóle
chodzisz, więc nie wiesz.
Zdziwiła
mnie wrogość w jego głosie. Tak jakbym to ja zrobił mu coś złego. Nie spodobało
to mi się.
- Nie, nie
jestem zadowolony. Chyba najlepiej będzie jak pójdę do siebie. – powiedziałem
podnosząc się z kanapy. – By the way, pozmywałem i zrobiłem zapiekankę, ale
bawiłeś się tak świetnie na imprezie, że już wystygła. Chciałem zjeść z tobą,
ale… impreza na pierwszym miejscu, prawda? – odwróciłem się na pięcie i
poszedłem w stronę drzwi. Harry’ego musiały dopaść wyrzuty sumienia po moich
słowach.
- Zaczekaj
Lou. Mam po prostu kiepski humor. Coś poszło nie po mojej myśli i … sam
rozumiesz. Nie chciałem wyżywać się na tobie ani ci ubliżać.
Popatrzyłem
na niego, a Harry zrobił kilka kroków w moją stronę kontynuując:
- Wiesz, że
jesteś aktualnie najważniejszą osobą w moim życiu. Mam tylko ciebie i Zayna.
Ale na tobie zależy mi bardziej.
„Gdyby ci
zależało to byś mnie nie okłamywał” – strasznie cisnęły mi się te słowa na
usta, ale nie wypowiedziałem ich. Westchnąłem tylko i pozwoliłem się przytulić
Harry’emu. Objąłem go za szyję, podczas gdy on trzymał ciasno splecione ręce na
moim pasie. Ułożyłem głowę na jego ramieniu i starałem sobie wyobrazić, że to
co ostatnio odkryłem wcale nie miało miejsca.
- Nie chcę
abyś wychodził. Zostaniesz? Proszę.
Kiwnąłem
głową, chodź nie byłem zadowolony.
Nie mówiłem
Harry’emu, że wiem o tym iż mnie okradł pierwszego dnia we Francji, ponieważ
nie chciałem niszczyć naszych dobrych stosunków. Ale one nie długo same legną w
gruzach przez kłamstwa. Może prawda to zawsze najlepsze rozwiązanie? Powinienem
być szczery z Harrym, zresztą nie tylko z nim.
__________________________________________________________________
Jeszcze
takie pytanko: kogo bardziej lubicie w tym ff? Harry’ego czy Louisa? Nie
sugerujcie się kogo wolicie w realu, chodzi mi o charakter w tym fanfiction, to
wszystko. ;). + pamiętajcie, że nie ważne jak skończy się to ff, ważne aby
skończyło się jak najlepiej dla bohaterów, prawda? No i znajdźcie zrozumienie
dla wszystkich! Nie tylko dla H&L :-)
Ja bardziej lubię Hazze chyba xd Hahah ale ta kradziesz zagmatfałeś db nie ważne e kocham to ff
OdpowiedzUsuńJa wolę... No nie mqm pojęcia kogo, ale to może dlatego, że kocham ich obu? No, bo Louis jest taki wrażliwy i przez ostatnie wrażenia dość.. smutny i przygnębiony, a Harry może boi się powidzieć mu prawdy, bo nie wie jak jego Słoneczko zareaguje?
OdpowiedzUsuńAle jednego jestem pewna.. Kocham to ff xx
Serio moje ulubione, porzuciłam wszystkie ff, ktore czytalam, zeby sie w tym nie pogubic ;). Bardziej lubię Harrego, bo jest taki... jejku cudowny :D. Strasznie mi przykro, ze nie dlugo konczy sie ff, chce zeby sie ciagnelo, bo przyzwyczailam sie do ich zycia. wez to przedluz lub cos :p Mam zamiar czytac od nowa <3
OdpowiedzUsuńDuzo weny :**
w tym ff to akurat harrego xd
OdpowiedzUsuńnieźle by było jak by Lou powiedział mu ,że go okradł pierwszego dnia i chciałby zgłosić to na policje a on by go uwięził xD knowania knowania knowania
Louis
OdpowiedzUsuńprzepraszam ale zawsze mam problem z komentowaniem
Louis jest taki miły, wesoły i nieśmiały, według mnie dużo fajniejszy od Harry'ego, którego nadal nie bardzo lubię *hejty za 3..2..1...*
OdpowiedzUsuńNiee czemu? :) to bardzo uroczy komentarz! opisałaś Louisa tak fajnie, że aż mi się miło zrobiło i zaskoczyło mnie to, ponieważ sądziłem, że prawie wszyscy napiszą Hazze haha
UsuńO nieeeee
OdpowiedzUsuńzaczęłam ci pisać długi komentarz ale sie usunął :((((
więc Louis, ale to chyba troche dlatego że jestem Louis' girl, ale Harryego też uwielbiam
jak zobaczyłam że dodałeś rozdział to mi serce przyśpieszyło.
Wciąż nie wiem dlaczego to tak działa.
nie wiem co ci jeszcze napisać, więc po prostu kocham cie i to co piszesz
/ @im_little_mary Mery Sz.
Hmmmm tak szczerze nie potrafie wybrac miedzy Lou i Hazza wiec powiem, ze Niall'a (wiem ze nie o to ci chodzilo).
OdpowiedzUsuńW zwiazku z tym ze pisze z teledonu moj komentarz nie bedzie jakis fantastyczny xd
Rozdzial booooski, ale to juz chyba wiesz ^^ Zdenerwowalo mnie zachowaniE Harry'ego, ale wiem, ze tak musi byc wiec nadal go kocham tak samo jak Louis'a. ;3
Na koniec przepraszam, ze bez polskich znakow, ale moj telefonowy slownik ich nie ma ;c
+przepraszam, ze ostatnio wgl nie komentowalam, ale na telefonie napisanie komentarza jest dla mnie ciezkie. Mozesz mi teraz tylko uwierzyc na literki (nie pisze na slowo bo w sumie nic teraz nie mowie xd), ze kazdy poprzedni rozdzial byl tak niesamowity, ze uczucia zwiazane z nimi buzowaly mi w glowie jak szalone <3
Dziekuje Ci, ze piszesz to ff i nie wiem czy przeboleje to, ze niedlugo koniec, ale mysle, ze twoje kolejne ff bedzie rownie cudowne (BA! JA TO WIEM ;3)
Zycze duzo weny i juz czekam na kolejne rozdzialy <3/ Iza Bielecka ^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAwww dodałeś to w moje urodzinki <3 A rozdział świetny, i nie mogę wybrać pomiędzy Hazzą a Lou, więc napisze że ich nauczycielka XDD - lasia z grupy larry shipper XDDDDDD
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale Louis jest taki uroczy. I definitywnie wolę jego! Harry, który kradnie, kłamie i jest taki wredny względem swojej sąsiadki nie jest fajnym Harrym.
OdpowiedzUsuńCo do pytania, to nie wiem, z jednej strony Lou go okłamywał, ale Harry też nie lepszy, z resztą może się okazać, że z tą kradzieżą to nie prawda.. A rodział świetny <3 czekam na next :*
OdpowiedzUsuńJak juz Robert wspominal wczesniej pod czyims komentarzem, w poprzednim rozdziale bylo jasno napisane ze Harry to zrobil ;) /iza
UsuńOgolnie to ten xd zjebales....
OdpowiedzUsuńHALO. PANIE. TAKIE KROTKIE TEKSTY TO JA POCHLANIAM W 5 MIN. Ale nie no. Poplakalam sie trochu xd tylko prosze o dluzsze rozdzialy ;-;
Witaj, bracie!
OdpowiedzUsuńNajpierw powiem Ci, że te maślane bułeczki były gwoździem do trumny. Położyłam się do łóżka, zadowolona, z tabletem na kolanach, w tablecie Twój rozdział, na uszach słuchawki, w słuchawkach The Neigbourhood... Innymi słowy: cud, miód, malina. Zaczynam czytać, a tu - bułeczki, bułeczki, bułeczki. Miałam wrażenie, że te bułeczki są główną rzeczą, zaprzątającą myśli Lou. Nie to, że nie ich nie lubię. Po prostu podczas czytania zrobiłam się przez to przeraźliwie GŁODNA XD To było straszne...
Nie żeby coś, ale ja raczej nie zaproponowałabym randki chłopakowi, który komplementuje mi szminkę. To... hm, dość podejrzane. Przynajmniej w kwestii jego zainteresowań.
Niall, chowający się za Lou przed swoim crushem → ♥
"Najmilsza osoba jaką udało mi się tu spotkać" -- szczerze mówiąc, do tej pory wydawało mi się, że Lou przyznaje ten tytuł Lisie. Miłe zaskoczenie (tak, tak, nie obraź się, nadal jej nie lubię. Za to Niallerka kocham i to wcale a wcale nie ma związku z moim ''sentymentem do gejów'', jak to wczoraj określiłeś ;p).
SMSa od Hazzy mogę skomentować tylko w jeden sposób: Harold... *facepalm*
"- Panie duży kutas? [...]
- Tak. A co? Wątpisz?"
+ 100 pkt za skromność, Lou...
(czy to brzmi znajomo? XD)
Szczerze mówiąc, od początku tej sceny wiedziałam, że prędzej czy później Ni zaprezentuje Louisa jako swojego hmmm absztyfikanta XD Wybacz, nie przychodzi mi do głowy żadne rozsądne słowo na określenie jego roli. W każdym razie, przeczuwałam, że będzie chciał wykorzystać go do wzbudzenia w Billu zazdrości. Jak się okazuje, nie pomyliłam się ;) I, biorąc pod uwagę to, co przyniosło Lou niby nic nieznaczące trzymanie się za ręce z Lisą, rozumiem jego reakcję, jednak troszeńkę przesadził z tym napadem złości. Troszkę.
"Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie. I żałuje, że nie jesteś gejem bo umówiłbym się z tobą." Boże, Horan, czy u was w rodzinie wszyscy są tak ślepi i nie widzą tego, jak bardzo naładowany gejowatością jest Louis? Najpierw twoja siostra, teraz ty... Co jest z wami nie tak?
Ahh, sorry. Wasi rodzice dostrzegli to niemal od razu, bo bardzo łatwo wypuścili Lisę na randkę z nim. Zwracam honor! :D
(no i znowu bułka....)
''-Jasne. Będziesz wtedy pierwszym którego zabiorę na randkę. – powiedziałem patrząc na niego z rozbawieniem. Praktycznie rzecz biorąc nie skłamałem, ponieważ to Harry zabrał mnie na randkę, nie na jego." Czy mam rozumieć, Lou, że nie planujesz zabierać Hazzy na randki? :O Ranisz me serce, kolego.
Dobra, dalej. Tutaj czeka krytyka mojego ukochanego loczka. Nie lubię tej jego sąsiadki, bo to takie typowe wredne babsko (przypomina mi moją ciotkę, trochę. nieee, nic.), ale uważam, że to, jak ją traktuje, jest już nieco okrutne. Co z kolei nakręca ją, by być dla niego złośliwą, a to sprawia, że on coraz bardziej jej nie znosi... Błędne koło?
"- W porządku. – westchnąłem. – Rano wpadłem przed kawiarnią na Nialla.
- Nialla? – zmarszczył brwi odstawiając kubek na stolik i patrząc na mnie uważnie. – Tego Nialla z którym się całowałeś?"
Arrrrgh, zazdrosny Harry. Coś, co tygryski lubią najbardziej!
(choć w realu chyba bardziej rusza mnie zazdrosny Lou... ;p)
"Harry tylko się roześmiał. Dla niego to było zabawne. Dla mnie wręcz przeciwnie." → a dla mnie było :P
"Niall traktuje mnie jak prawdziwego księcia." A założysz się, Louis, że właśnie to by robił? Dobrze, że masz tego swojego Harolda, bo inaczej byłby płacz, że nie jesteś Billem...
"- Nie jestem zazdrosny. – mruknął." Nieee, wcale.
"Nie wiedziałem wtedy jeszcze jak bardzo się mylę." Okej. To plus jedno zdanie z Twojej notki sprawiły, że zaczynam kwestionować coraz bardziej wydumane teorie. Nawet nie będę Ci ich przedstawiasz, bo zabijesz mnie śmiechem, jeśli je usłyszysz XD Ale serio. Co takiego psoci nasz mały Hazzuś? Tylko mi nie mów, że hobbystycznie zabija ludzi! (czytałam takiego fanfika, serio...)
Hahah Boże. Sprzątający Lou... To takie abstrakcyjne, że aż trudno uwierzyć. Musi mu naprawdę zależeć na tym małym brudasku :)
"Czerwona to ciepła, a niebieska zimna, prawda?" → cóż, wygląda na to, że w świecie Harry'ego to wyższa filozofia, skarbie. A może loczuś nie płaci rachunków i odcięli mu ciepłą wodę? W sumie brak pieniędzy w jakimś stopniu motywowałby kradzieże, prawda? ;)
Usuń+ Louis, który czeka na Hazzę ze stygnącą kolacją... Zaraz kojarzy mi się wierszyk o słowiku XD Jak to szło? "A tu już po jedenastej i słowika nie ma"? Zupa z muszek, coś tam, coś tam... ;p
"Cóż, błędy przy pracy zdarzają się każdemu." Właśnie podsumowałeś moje życie, stary!
"- Dlaczego tak późno? – zapytałem podnosząc się do pozycji na wpół siedzącej i przecierając zaspane oczy. Harry zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na mnie. " Boże, czemu ja się śmieję? Nie no, ale serio. W takich chwilach czekasz tylko na typową scenę opieprzania włóczącego się po nocach mężusia przez narwaną żonkę. Swoją drogą, urocze rozlokowanie roli. Dużo bym dała, żeby to zobaczyć.
"Gdyby ci zależało to byś mnie nie okłamywał".
Szkoda, że czasem to nie jest takie proste, kochanie...
Odpowiadając na pytanie: pewnie już się zorientowałeś, że jestem całym sercem z Harrym, lecz tak naprawdę LIB jest jedynym fanfikiem, w którym tak nie jest. Ahh, nie, czekaj. Raz jeszcze shippowała Lou z Liamem, ale tam był Edarry, więc nie było się czego czepiać ;p Ale Louis też ma u mnie swoje specjalne miejsce, żeby nie było! :)
I ja znajdę zrozumienie dla wszystkich, nawet dla tej Lisy! Ba, życzę jej jak najlepiej. Może niespodziewanie spotka Księcia z Bajki? Jakiś gorący Hiszpan albo przystojny Australijczyk? (huk wie kto, byle jak najdalej od Lou XD)
Większość wątków w Twoim fanfiku toczy się po mojej myśli lub, przynajmniej, zgodnie z moimi podejrzewaniami, ale wciąż wierzę, że jeszcze nas wszystkich czymś zaskoczysz, Robciu ;) Życzę dużo weny i ze zniecierpliwieniem oczekuję kolejnego :)
Twoja...? hm. Fanka? Siostra? Mam problem ze zdefiniowaniem siebie. Więc może zostańmy przy małpie; jakoś mnie to określa XD
em.
Julia xx
Hi pierwsze co to chciala Cie przeprosić , że nie pisałam komentarzy a wiem ,że byly dla ciebie ważne ;cc po prostu tak się wkreciłam i nie mam za bardzo internetu w tel i postanowialm wejsc na laptopa i napisac pare zdań. ; ) a więc w realu kocham ogolnie larrego a tutaj w sumie nie wiem bo jesteś tajemniczy i nie wiem o co chodzi po prostu sie zakochalam przez ciebie ( nie , że źle bo to jest wyczyn i bądź z siebie dumny bo cieżko mnie tak załatwic a kocham spac ) spałam dzisiaj 3 godziny do 3 czytałam i wstałam o 5.40 ;o i w szkole i sie uczylam ale dokonczyłam i ja jestem w niebo wzięta ;o w szkole byłam ta pod wrażeniem ze kazdy juz wie ocudownym Roberto hahah xd yeah ale sie ciesze ze chłopak napisał FF o larrym i jest LS ;o kochaam ♥♥♥ a FF piszesz jak profesjonalista ;o podziw ;o kocham to i czekam dalej ♥♥ ale PROSZE PISZ SZYBKO BO UMREE ! ;P ;**************
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko w 3 słowach dobrze... ;* ;*Heheh A więc Brak Mi Słów <3 Nie no jednak rozpiszę się bardziej ;) Rozdział świetny , genialny , po prostu OMG moim zdaniem taki bardziej pełen napięcia ? Chociaż w sumie może tylko ja to tak odbieram a zresztą mniejsza... Co do wyboru charakteru Larry'ego To Sama nie wiem czuje sie dziwnie zmieszana ;* ;) Bo nie wiem kogo wybrać podobają mi się ich obojgu postacie i to ogromnie... ;* ;D Czekam na następnym Wieeelkie Buuziole ! :* należą ci się za prowadzenie tego cudeńka ! :* :* Do następnego.. Aaa i jak coś ... W sumie myśle że się nie wygłupie podając mojego TT :) Bo na fb Juuż cię mam ... Nie długo staniesz się równie sławny co One di :*:* ;) Kathy_Kitti_
OdpowiedzUsuńChyba nie umialabym wybrać między Lou a Harry'm. Ale jeśli już muszę to.. Harry :)
OdpowiedzUsuń