niedziela, 5 października 2014

Rozdział 13 "Prawda stawia cię w aż tak złym świetle?"

Od Autora: Przede wszystkim przepraszam za opóźnienia, ale pisałem na fb dlaczego chcę zniknąć z Internetu. Nie chcę też tutaj o tym pisać, ponieważ ta drama minęła i nie mam ochoty do niej wracać. Jeśli ktoś pamięta mój wpis na grupie LS to wie dlaczego. Następny rozdział pojawi się w czwartek Xx
Aha i wiem, że pisałem, że pod koniec 13 rozdziału coś się wyjaśni ale musimy to przełożyć do 14, ponieważ stwierdziłem, że po pierwsze rozdział byłby za długi, a po za tym za szybko skończyłoby się to ff.
Fajnie, że sceny +18 pomiędzy Larrym nie zwaliłem tak kompletnie, bo kiedy ją pisałem miałem potworny ból głowy ale chciałem na czymś się skupić aby nie myśleć o bólu. Wiele jest nie dociągnięć ale tylko dlatego, gdyż nie chciało mi się za bardzo w to „wczuwać” że tak się wyrażę.
Ten rozdział ma 3100 słów zwykle ma 3500 – 4000 ale musiałem urwać w takim momencie wybaczcie ;) chociaż podejrzewam, że za 14 będziecie bardziej źli, że urwałem w złym momencie. Ale taki już jestem.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie tego ff to kierujcie je tutaj:
http://ask.fm/RobertKaczmarczyk
Czas na (nie) szczęśliwą 13 – nastkę.


Gdy rano się obudziłem, poczułem rękę przewieszoną przez moje biodro, która zwisała bezwiednie z łóżka. Spojrzałem na nią. Umięśniona z kilkoma tatuażami. Uśmiechnąłem się pod nosem. Więc to jednak nie był sen i poprzednią noc naprawdę spędziłem z Harrym. Wprost nie mogłem uwierzyć. I w dodatku uprawialiśmy seks. Ja – Louis Tomlinson świadomie rozebrałem się przed drugą osobą. Nie mogę uwierzyć, że otworzyłem się akurat przed nim. Jeszcze nie dawno nienawidziłem go. Uważałem, że to arogancki dupek, a wczoraj czułem, ze mogę mu wyznać swoje uczucia. Dzisiaj stwierdziłem, że z deklaracjami należy się wstrzymać. Zresztą… nie byłem pewien co do tego, co czuje. Po co się spieszyć? Mamy czas.
Odwróciłem się w stronę chłopaka, który smacznie spał. Był nagi, nie licząc srebrnego naszyjnika w kształcie krzyża na szyi. Na włosach nie miał już bandany. Teraz leżały porozrzucane na poduszce, a pojedyncze kosmyki wpadały mu do oczu. Był taki piękny. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej osoby. Wyciągnąłem dłoń odgarniając je z czoła. Wtedy usłyszałem jego głos:
- Nie gap się na mnie.
Jego oczy nadal były zamknięte. Uśmiechnąłem się pod nosem mrucząc „w porządku”, chodź nie zamierzałem go posłuchać i byłem pewien, ze on dobrze o tym wiedział. Byliśmy przykryci kołdrą do pasa i ja również nie miałem na sobie ubrań. Czułem się z tym w miarę dobrze. Nie mam pojęcia dlaczego tyle czasu broniłem się przed nagością. Przecież ona może być wspaniała, tak jak kilka innych rzeczy, prawda?
- A więc byłem twoim pierwszym… - zacząłem temat, który chciałem poruszyć już wczoraj ale byłem zbyt wykończony.
- Tak i nie gadajmy o tym więcej. A teraz daj mi w spokoju spać. – powiedział odwracając się do mnie plecami. Byłem rozczarowany, że zabrał rękę i już mnie nie obejmuje. I zły w jakimś sensie.
- To, że spaliśmy ze sobą wczoraj nie znaczy, że możesz zachowywać się znów jak palant– mruknąłem niezadowolony. Mogłem przysiąc, że chłopak wywrócił oczami. Odwrócił się ponownie i otworzył oczy, patrząc prosto w moje. Ciężko wzdychając odpowiedział:
- Przepraszam Lou, ale nie chcę o tym rozmawiać.
- Powiedziałeś, że powiesz mi kiedy mi zaufasz. Ja ci wczoraj zaufałem. Dwa razy. Uwierzyłem, że i w wodzie i w łóżku nie zrobisz mi krzywdy. Dlaczego nie możesz zrobić teraz tego samego dla mnie? – zapytałem spokojnie, ale jednak z pretensją w głosie.
- Ty też nie opowiadałeś mi nigdy o swoim życiu w Londynie. – zauważył.
- I bardzo się cieszę. – mruknąłem zakładając ręce na klatkę piersiową. – Ty wiedziałbyś wszystko o mnie, a ja o tobie nic.
- Moje życie nie jest warte uwagi. To co było kiedyś nie jest ważne, wolę skupić się na tym co jest teraz. Czyli na tobie. – powiedział dotykając mojej dłoni swoją i splatając nasze palce w uścisku. Jak on zawsze wie jak mnie udobruchać. Nie zły manipulant z niego. Umie odwrócić sytuację na swoją korzyść no i zręcznie przy tym wymigiwać się z tematu. 
- Mimo wszystko chciałbym poznać prawdę o twoim byłym chłopaku. – nalegałem. Nie dam wyprowadzić się w maliny. Harry ułożył swoją głowę na moim nagim ramieniu, całując je lekko.
- Obawiam się, że po tym zmienisz zdanie o mnie.
Zmarszczyłem brwi.
- Prawda stawia cię w aż tak złym świetle?
- Nie zupełnie. – westchnął. Wiedziałem, ze już nic więcej raczej mi nie wyzna. Na razie lepiej pozostawić to w spokoju. Ułożyłem swoją głowę na jego i siedzieliśmy tak w milczeniu przez jakiś czas.
                                                                                  ***
Uchyliłem drzwi starając się wejść jak najciszej do środka. Spojrzałem na duży ścienny zegar, który wybił 8:15. Cholera, zostałem trochę za długo u Harry’ego. Wybiegłem z jego domu nawet bez śniadania, oczywiście żegnając się z nim. Nie to, że mu uciekłem gdy on brał prysznic. Do czegoś takiego bym się w chwili obecnej nie posunął. Naprawdę nie chciałem aby Lisa, Niall lub ich rodzice dowiedzieli się, że dzisiejszej nocy nie spędziłem we własnym łóżku. Zaczęli by mnie wypytać, a ja nie chciałem mówić, że tą noc również spędziłem u Harry’ego, ponieważ to by wyglądało dziwnie. Niby go nie lubię a cały czas z nim przebywam. Zerknąłem na siebie w lustrze. Moje włosy były fatalne. Każdy wykręcał się w inną stronę. Zdecydowanie potrzebowałem wziąć prysznic. Jednak teraz najlepszym posunięciem będzie wejście do swojego pokoju i zaszycie się we własnym, bezpiecznym łóżeczku. Aby wejść ciszej po schodach zdjąłem buty i zostałem na bosaka. Wchodziłem na nie dosłownie na paluszkach. Miałem wrażenie, że nawet mój oddech słychać w całym domu. Coś strasznego. Ta ciągła nie pewność czy ktoś zaraz nie wyjdzie i nie powie…
- Skądś wracasz?
Przymknąłem na moment oczy. Tajna misja Louisa Tomlinsona zakończona nie powodzeniem. Nie rozumiem tylko w czym popełniłem błąd? Starałem się być jak najbardziej cicho. Gdy się odwróciłem, oczywiście najwolniej jak umiałem, zobaczyłem Lisę, która stała ubrana i uczesana w koński ogon z rękami skrzyżowanymi na piersi. Wyglądała jak sędzia, który oczekuje moich zeznań.
- Ja… po prostu… - jąkałem się jak idiota jeszcze bardziej siebie pogrążając. Bo co jej miałem powiedzieć? „Hej Lisa, właściwie tej nocy uprawiałem seks z Harrym, tak tym Harrym i wiesz było wspaniale, chce to powtórzyć”. Nie daruje mi tego. A co gorsza może kazać opuścić mi ich dom. I gdzie ja się wtedy podzieje? Te studia to moje życie. Nie mogę ich zaprzepaścić, bo nie mam gdzie mieszkać. Biedny, nieporadny Louis. Jak zwykle pokrzywdzony przez los. – Zasiedzieliśmy się. – wydukałem w końcu.
- W barze? Pozostają otwarte aż do 8:00 rano? – zadała ponowne pytanie.
- No nie. – odpowiedziałem cicho. Cholera, miałem 20 lat a spowiadałem się przed jakaś 16 – latką? Och, serio Louis? Może nie długo zostanie twoim opiekunem prawnym? – Potem udaliśmy się do… Zayna. – przygryzłem wargę. Jestem okropnym kłamcą.
- Zayna? A któż to? Nigdy o nim nie słyszałam.
Westchnąłem.
- To przyjaciel Harry’ego. Poszliśmy do niego, wypiliśmy kilka piw i tyle. Zasnęliśmy na podłodze. – naprawdę teraz miałem nadzieje, że da mi spokój i pozwoli iść wziąć ten cholerny prysznic, którego tak bardzo potrzebowałem właśnie w tym momencie.
- Mówiłeś, że idziesz tylko z Harrym do baru.
Wywróciłem oczami. Och Louis, jesteś czasem takim idiotą. Kłamać trzeba umieć z głową.
- No bo… wiesz… spotkaliśmy Zayna w  barze i on zaproponował żebyśmy poszli do niego.
- Louis… - westchnęła Lisa. Najwyraźniej połapała się, że coś kręcę. – Jeżeli spędziłeś tą noc z jakąś dziewczyną po pijaku czy coś to nie musisz się krępować. Zrozumiem. Nie jesteśmy parą, żebym była zła.
Nie miałem pojęcia, że jest tak wyrozumiała. Kiwnąłem więc głową i zszedłem ze schodów. Staliśmy teraz naprzeciwko siebie, a dziewczyna przestała trzymać ręce na klatce piersiowej.
- Właściwie spędziłem tę noc u Harry’ego. – powiedziałem w końcu prawdę. Sukces.
- Spałeś z nim po pijaku? – uniosła do góry brwi.
- Boże nie. – jęknąłem. – Nie spaliśmy ze sobą. – kolejne kłamstwo. Louis, pogrążasz się. Miałem wielką nadzieje, że nie zgadnie tym razem iż kłamię. – Po prostu poszedłem do niego po… imprezie w barze. To wszystko.
- Hm, dużo czasu ostatnio spędzacie razem w jego mieszkaniu, nie sądzisz? Często u niego nocujesz…
Miała rację. Spędzałem z Harrym ostatnio więcej czasu niż z nią. Mogła poczuć się odtrącona.
- Tak, tak chyba masz rację. – zacząłem rozglądać się nerwowo wokół. Dupny ze mnie oszust. Wydaje mi się, że Lisa w głębi duszy ma rację.
- Widziałam wprawdzie tylko raz Harry’ego ale… czy on jest gejem?
To pytanie spadło na mnie dosłownie jak grom z  jasnego nieba. Przecież nie pytała o moją orientację tylko o jego. A w tej sprawie nie wypadało kłamać, tym bardziej, że Harry tego nie ukrywał. A wręcz przeciwnie – lubił się tym chwalić.
- Aż tak wygląda? – zdziwiłem się, ponieważ Harry nie chodzi jakoś gejowsko, czy nie ubiera się różowe koszulki, ani równie kolorowe ciuchy.
- Nie, po prostu widziałam jak na ciebie patrzył i jak się zachowywał w twojej obecności. Odniosłam wrażenie, że cię lubi tylko wiesz, w inny sposób. Nie tak jak przyjaciel przyjaciela.
Zrozumiałem ją, aż za dobrze. Jasne, że Harry coś do mnie czuł, już teraz to wiedziałem. Zastanawiałem się tylko czy mnie kocha? W co wątpię, bo jeżeli kogoś kochasz to mu ufasz, prawda? A Harry nadal nie powiedział mi prawdy o swoim byłym chłopaku. To jakiś pieprzona tajemnica, która zaczyna mi działać na nerwy. 
- W sensie, że mu się podobam? Niee. Tak, masz rację, Harry jest gejem ale… on dużo zalicza różnych kolesi. Nawet mu na nich nie zależy. Miłość nie jest dla niego. – szybko chciałem wybrnąć z tematu i iść na górę, hello. Oczerniłem Harry’ego ale tylko w oczach Lisy.
- A ty? Chyba jesteś zdolny do miłości, prawda?
Doskonale wiedziałem do czego zmierzała.
- Jestem. Ale nie jestem gejem. – odparłem i miałem wrażenie, że Lisa odetchnęła z ulgą. – Idę wziąć prysznic. Do zobaczenia, później. – nie mam pojęcia dlaczego ale dałem jej całusa w policzek i udałem się  pod upragniony prysznic.
                                                                       ***
Gdy skończyłem się myć, co chyba trwało wieki, ponieważ zacząłem zbyt dużo myśleć o rozmowie z Lisą o tajemnicy Harry’ego o mojej orientacji o moim przyjacielu w Londynie, a także o rodzinie. Więc z 8:15 zrobiła się 9:21. Nie mogłem w to wprost uwierzyć! Czułem się jak dziewczyna. Nawet przy śniadaniu Niall się śmiał, że jego siostra spędza mniej czasu w łazience niż ja. Oczywiście pytał co robiłem w nocy, ale odpowiedziała za mnie Lisa mówiąc, że byłem w barze z kumplami, a potem zrobiliśmy sobie after party. Byłem jej niezmiernie wdzięczny i jeszcze bardziej byłem zły na siebie, że okłamywałem ją. Mogłem chociaż powiedzieć, że podobam się Harry’emu, albo że raz przypadkiem się pocałowaliśmy. To byłby jakiś krok do prawdy. A ja wszystkiemu zaprzeczyłem. Idiota ze mnie. Gdy Lisa dowie się prawdy znienawidzi mnie i każe wynosić się z jej domu. Państwo Horanowie będą mówić jak zawiedli się na mnie, bo mieli nadzieje, że nigdy nie skrzywdzę ich córki. Jestem beznadziejny. Po śniadaniu udałem się na głębsze przemyślenia na taras. Była piękna słoneczna pogoda, a ja nie miałem planów na dzisiejszy dzień. Mogę go równie dobrze spędzić odpoczywając, racja? Przydałaby się jakaś dobra książka, ale wszystkie które posiadają Horanowie są po francusku. Z moim językiem nie jest aż tak dobrze. Nawet nie wiem czy osiągnąłem 50 %.
- Co robisz? – zapytała dziewczyna siadając na leżaku obok. Miała na sobie ciemne okulary przeciw słoneczne i kostium kąpielowy, a na biodrach cienką chustkę, podczas gdy ja byłem w krótkiej koszulce i krótkich spodenkach. Jednak miałem dosyć nagości. Co za dużo to nie zdrowo jak to mawiają.
- Opalam się i myślę. – odparłem. Lisa uchyliła lekko okulary.
- Myślisz? – uniosła do góry jedną brew. – A o kim? – uśmiechnęła się.
- W większości o tobie… - ugryzłem się w język. To nie zabrzmiało dobrze. Mogła sobie zupełnie coś innego pomyśleć. A przecież to prawda, myślałem o niej, ale przemawiały przeze mnie wyrzuty sumienia. Dla przyjemności przypominam sobie wczorajszą noc z Harrym, a nie pierwszy pocałunek z Lisą. Chociaż to też było fajne przeżycie.
- Tak? To miłe. Ja też o tobie czasami myślę. – powiedziała. – Może później chcesz się wybrać na kawę?
- Jasne. – uśmiechnąłem się sztucznie, ale chyba tego nie zauważyła.
                                                                       ***
Kawiarnia była nie wielka, ale przytulna i mieściła się dwie ulice od domu państwa Horanów. Usiedliśmy przy stoliku, przy oknie i zastanawialiśmy się co zamówić. W końcu zdecydowałem, że wezmę kawę, a Lisa zamówiła szarlotkę z cappuccino. Wysoki, miły kelner uśmiechnął się do nas przyjmując zamówienie po czym odszedł. Lisa spojrzała na mnie z rozbawieniem w oczach i dotknęła mojej dłoni, która leżała na stoliku.
- W jakim sensie o mnie myślisz?
Uniosłem brwi. Boże, a w jakim miałbym? Jednak chyba domyślałem się o co jej chodziło. Nie powinienem jej dawać nadziei, podczas gdy coś czułem do Harry’ego. Ale było mi jej po prostu szkoda. Całowaliśmy się, a potem ja przespałem się z moim „wrogiem”. Nie powinienem zachowywać się tak nie odpowiedzialnie.
- Wiesz, na przykład czasami myślę o naszej randce, pocałunku i tym podobnych rzeczach. – odpowiedziałem przełykając głośno ślinę. Wiem, że mogła mnie źle zrozumieć, ale tak bardzo bałem się, iż domyśli się, że pomiędzy mną, a Harrym coś jest…
- Naprawdę? – uśmiechnęła się słodko. – To tak jak ja. Może chciałbyś to powtórzyć, dzisiaj? No chyba, że znów wybierasz się gdzieś z Harrym?
- Nie, nie. – potrząsnąłem głową. – Dzisiejszy dzień mogę spędzić z tobą. – zapewniłem ją. Była taka szczęśliwa… i co ja najlepszego narobiłem? A może noc z Harrym to był błąd? I od początku powinienem skupić się na Lisie? W końcu nikt nie powiedział, że ten chłopak kiedyś mnie nie zrani… no i co, że byłem jego pierwszym, ale z tego wiem, jego chłopak dał mu do wiwatu i może będzie się na mnie chciał odegrać? Kiedy cierpisz z miłości jesteś w stanie posunąć się do wszystkiego – i nigdy bym nie przypuszczał kogo będą dotyczyć te słowa. Brzmię jak ostatni dupek na świecie, ale to wszystko wina Harry’ego. Gdyby powiedział mi prawdę o swoim byłym chłopaku, byłbym pewien, że mi ufa i nie miałbym tych cholernych wątpliwości. Ja mu zaufałem, naprawdę to zrobiłem, a on nie. Jak to o nim świadczy?
- Świetnie. Ostatnio za dużo spędzasz go z Harrym. – powiedziała śmiejąc się. – Bałam się, że nie długo u niego zamieszkasz.
- Nie, to nie możliwe. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Naprawdę nie chciałem u niego mieszkać. Taki krok podejmują osoby, które znają się bardzo długo, albo są przynajmniej parą. A ja i Harry nie byliśmy w związku. Nie miałem żadnych zobowiązań wobec niego. Mogłem umawiać się z Lisą na randki ile tylko zechciałem. Tylko dlaczego czułem się źle z tego powodu? – Nie mógłbym cię zostawić. – powiedziałem, a dziewczyna ścisnęła mocniej moją dłoń.
W tym momencie do kawiarni ktoś wszedł, a właściwie nie ktoś tylko Harry. Cały zbladłem momentalnie na twarzy i poczułem gulę w gardle. Cholera, nie dobrze. Tym bardziej, że nie trudno było nas zauważyć, tym bardziej, iż siedzieliśmy prawie przy wejściu. Chłopak popatrzył na nas unosząc brwi w zaskoczeniu. Jednak widziałem w jego spojrzeniu ból i rozczarowanie. Wiedziałem, iż nie spodziewał się tego po mnie. Zresztą, sam się po sobie tego nie spodziewałem. Ale byłem zagubiony i nie wiedziałem co mam myśleć o naszej relacji. Cofnąłem dłoń, ale Harry i tak już zdążył zauważyć nasz dotyk. Po prostu stał i patrzył się na nas. Lisa siedziała tyłem do niego więc nie mogła go widzieć, za to ja siedząc naprzeciwko niej – mogłem doskonale. Po chwili dziewczyna widocznie zainteresowania kto jest obiektem mojego spojrzenia, odwróciła się.
- Czy to Harry? – zapytała patrząc na mnie. Jednak nie uzyskała odpowiedzi. Myślałem tylko nad tym jak wytłumaczyć mu tą nie zręczną sytuację. Chłopak chyba zapomniał, że przyszedł do kawiarni się czegoś napić, ponieważ bez słowa opuścił pomieszczenie. Wstałem gwałtownie z siedzenia. Musiałem pobiec za nim. Czy uważałem to za stosowne w obecności Lisy czy też nie.
- Przepraszam cię Lisa ale muszę iść. – powiedziałem.
- Nie musisz za nim biec. Nie jesteś jego własnością. – skomentowała, jednak ja jej nie posłuchałem. Ominąłem ją i wybiegłem z kawiarni. Rozejrzałem się najpierw w prawo, a potem w lewo i gdy dostrzegłem wysokiego chłopaka w lokach, który szedł parę metrów dalej pobiegłem za nim. Z racji tego, że nie miałem kondycji gdy byłem już blisko dyszałem.
- Zaczekaj! – krzyknąłem za jego plecami, dotykając jego ramienia. - Harry, proszę. Wszystko ci wyjaśnię.
Chłopak gwałtownie przystanął i odwrócił się do mnie. Był zły i nawet nie próbował ukryć swojej irytacji. Zdawało mi się, że jego oczy zrobiły się ciemniejsze. Mimo że nadal był piękny to jednak w jego wyglądzie coś jakby się zmieniło. Z jego ust wyrwały się pierwsze słowa:
- Naprawdę Louis, nie sądziłem, że ty mógłbyś mnie skrzywdzić. Wszyscy, naprawdę do cholery wszyscy ale nie ty. – powiedział głosem przepełnionym bólem.
- Harry…
- Dlaczego mi to zrobiłeś? Myślałeś, że się nie dowiem? Że będziesz spokojnie zabawiał się i ze mną i z nią i do kurwy nędzy nigdy o tym się nie dowiem? – jego ton był spokojny, ale ostatnie zdanie wypowiedział przez zaciśnięte zęby.
- To było przyjacielskie wyjście do kawiarni. – starałem się wyjaśnić.
- I przyjaciele trzymają się  za ręce? – prychnął pod nosem. – To dlatego nie miałeś oporów by się przede mną rozebrać. Masz w tym wprawę ty… - urwał, ponieważ mu przerwałem.
- Proszę, nazwij mnie dziwką. – założyłem ręce na klatkę piersiową. Byłem wściekły, że Harry mógłby pomyśleć, że mogłem go okłamywać i specjalnie już mi nie zależało aby się przed nim wytłumaczyć.
- Wiesz, że nigdy bym cię tak nie nazwał. Za bardzo cię szanuję, szkoda, że nie dostaje tego w zamian. – odwrócił się i odszedł. Stałem tak jeszcze przez chwilę, patrząc jak idzie. Naprawdę w tym momencie nie miałem pojęcia co mógłbym mu powiedzieć. Moje zachowanie rzeczywiście nie było fair. Dawałem Lisie nadzieje, pozwoliłem aby trzymała mnie za rękę i jeszcze dzisiaj chciałem iść z nią na randkę. Ale to wszystko wina tego, że byłem tak bardzo zagubiony. Naprawdę lubiłem Harry’ego ale nie wiedziałem czy mógłbym go pokochać? Nie chciałem spieszyć się z takimi wyznaniami, ponieważ nie chciałem go zranić. Więc dlaczego mimo tego, że tak bardzo nie chciałem aby przeze mnie cierpiał to i tak się stało? Louis, jesteś do dupy.
Wróciłem do kawiarni w której niestety nie było już Lisy… Wszystko spieprzyłem.
                                                                       ***
Postanowiłem wrócić do domu, chodź bałem się konfrontacji z Lisą. Boże, przecież co ona musiała sobie pomyśleć gdy tak po prostu wybiegłem za Harrym? A już nie mówiąc o tym, że sytuację z Harrym również powinienem wyjaśnić. Niby taki mały i nikomu nie wadzący, a sprawiający tyle problemów i raniący ludzi na których mu zależy. Tak proszę państwa – oto Louis Tomlinson. I kto by pomyślał, że mogę zachować się jak skończony palant?
Lise zastałem w salonie. Siedziała na kanapie, zajęta oglądaniem telewizora, chodź sprawiała wrażenie jakby była w innym świecie. Stanąłem prawie naprzeciwko niej i spojrzałem na nią. Chciałem, naprawdę chciałem ją przeprosić, ale gdy otworzyłem usta, powiedziała nawet na mnie nie patrząc:
- No dalej, idź do niego. Wiem, że chcesz. Nie musisz sprawdzać czy wszystko ze mną w porządku.
- Po prostu chciałem sprawdzić o chodziło? Dlaczego tak nagle wyszedł.
- I prze okazji zostawiając mnie samą. To ze mną poszedłeś tam, nie z nim. Rozumiem, że jesteście przyjaciółmi ale ostatnio mam wrażenie, że… jest ważniejszy ode mnie. A to ja pokazałam ci Francje, to mnie się zwierzałeś, to ja byłam dla ciebie miła przez cały ten czas, podczas gdy Harry zachowywał się jak dupek. Więc dlaczego cały czas przejmujesz się tym co on czuje, a nie ja? – w jej oczach zaczęły szklić się łzy. Zrobiło mi się jej strasznie żal i miałem ochotę ją przytulić. Miała rację. Cholera, miała rację.
- Przepraszam. Nie powinienem się tak zachowywać. – powiedziałem.
- Idź i go po prostu przeleć. A gdy to zrobisz to zastanów się czego tak naprawdę chcesz. – rzekła ze złością w głosie i wyłączyła telewizor, a potem wymijając mnie wyszła z pokoju. Dzisiaj zraniłem dwie ważne dla mnie osoby. Jak się z tym czuje? Fatalnie. Więc zdecydowanie muszę to naprawić. 

22 komentarze:

  1. Świetny chociaż źle się stało to tak czy tak ubóstwiam *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze rycze no! :'( Robciu napraw to :( Bo przestane Cie kochac XD <3 :*

    Nw co napisac.. :c -Juleczka xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobiłeś z Louisa kłamliwego dupka a z Harrego zakochaną ciotę. Najlepsze opowiadanie jakie czytała pozdro 💚

    OdpowiedzUsuń
  4. ugh... nie lubię cię już... mieli być szczęśliwi!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tg nie naprawisz to ci zajebie (hahha gimbuska osiemnastolatkowi ciekawe) Jezuu czekam na ten czwartek

    OdpowiedzUsuń
  6. Och Louis Louis
    Coś ty zrobił??

    Rozdział ten jest tak samo niesamowity jak wszystkie poprzednie i prawdopodobnie jak każdy następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mam żadnych uwag. Tylko szkoda Mi Harrego. A Lise niech auto rozjedzie bd wtedy szczęściwa.
    xx Moni.Hazz xx

    OdpowiedzUsuń
  8. niee louis, ty nie jesteś idiotą, jesteś skończonym, pieprzonym cwelem :)
    ja rozumiem, że nasz ukochany Louisek jest jeszcze niepewny swoich uczuć, ale kurwa no, bez przesady! Żeby wszystko robić przeciwko sobie, bo Lisa będzie smutna? Nawet nie umiem tego odpowiednio skomentować.
    Harry może mieć tajemnice, nie znali się długo z L, a ten już żąda od niego wyjawienia wszystkich sekretów.
    I teraz, gdy myślę o wieku tej dziewczyny, to jeszcze bardziej żenujące.
    Jestem ciekawa, jak Louis to naprawi, ale i tak chyba nic nie sprawi, że mu "przebaczę" (haha).
    Bardzo czekam na czternastkę i (miejmy nadzieję) dobre decyzję Boo.
    Życzę weny :) xx
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Louis, jesteś skończonym dupkiem.
    UBÓŚTWIAM.
    ŚWIETNY ROZDZIAŁ ;)
    /Hi!

    OdpowiedzUsuń
  10. "Idź i go po prostu przeleć"

    Gdyby ona wiedziała, że oni już dawno ... xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta Lisa, kurwa, jak ona mnie wkurwia :D Louis leć do Hazzy, szkoda mi go. Lisa robi z Lou takiego przydupasa hahaha. czekam na next z utęsknieniem, tamten tydzien jakos wytrzymałam ;p kocham Cię za to ff <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże a ja już miałam w głowie inną scene:
    przychodzi hazz do kawiarnii. Louis przeprasza lise. podchodzi do harryego. całuje go. wychodzą trzymając sie za ręce. :)))
    lisa mnie wkurwia. robi z siebie ofiare. szkoda że lou jej nie powiedział że spał z harrym. i że go kocha. i szkoda że nie powiedział tego harryemu.
    ale i tak wspaniale ♥
    Mery Sz.

    OdpowiedzUsuń
  13. jezu! to sie nie dzieje, prawda? :(( niech powie Lisie że nie chce z nią być i chce sie tylko przyjaźnić i niech przeprosi Harry'ego.. Niech oni już bd razem, błagam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam stanowczo za dużo nauki, więc JEST NOWY ROZDZIAŁ, A JA NIC NIE WIEM!!!!!!!!!!!!!!
    Moje myśli toczą ze sobą bitwę, bo z jednej strony trochę szkoda Lou. Zagubiony chłopak, nie wie czy woli kobitki czy chłopców (usunęłam wulgaryzmy, które najpierw tu wpisałam i zastąpiłam je "normalnymi" słowami). No ale z drugiej strony ILE K***A MOŻNA SIĘ WAHAĆ?! Jeśli w następnym rozdziale nie przyjdzie na klęczkach do Harrego, aby go przeprosić, to lepiej żeby z domu nie wychodził !(tak, właśnie grożę osobą fikcyjnym) Teraz trochę szkoda Stylesa, bo pod jego maską dupka skrywa się super chłopak (co pokazał już we wcześniejszym rozdziale), który pragnie Lułiska. No ale Tommo oczywiście dalej daje Lisie nadzieję, bo jakże by inaczej.
    "...chociaż podejrzewam, że za 14 będziecie bardziej źli, że urwałem w złym momencie. Ale taki już jestem. "- Taki już jesteś więc się nie martw, my to jakoś przeżyjemy :*
    Pozdrawiam i czekam na 14 <3
    /Czytelnikus Pospolitus

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój drogi, jakże miło mi widzieć Twój ''powrót'' po tak długim czasie! Mój komentarz pewnie Cię nie powali, bo jestem dzisiaj psychicznie wyczerpana i nie stać mnie na nic wartościowego, ale i tak się postaram. Zaczynamy.

    Miła pobudka :) Baaardzo miła. I, owszem, z deklaracjami nie należy się spieszyć, bo często uważamy coś za coś czym nie jest i możemy zranić tę drugą osobę...

    Harry taki tajemniczy... um. Coś, a raczej ktoś mi to małe sarniątko moje zranił.

    ''Niby go nie lubię a cały czas z nim przebywam.'' Taaak. Podejrzane... :3
    Nie ma to jak Louis spowiadający się Lisie XD Chociaż 'spowiadający się' to może nie najlepsze określenie, zważywszy na to, że nie był zbyt szczery... Oj, przykro mi, Tommo, rozgrzeszenia nie będzie.
    "Najwyraźniej połapała się, że coś kręcę." --> no co ty, seeerio? woah. szok XD Proszę państwa, Louis Tomlinson!
    ''- Hm, dużo czasu ostatnio spędzacie razem w jego mieszkaniu, nie sądzisz? Często u niego nocujesz…''
    Nothing else to add, darlin' :D
    "(...)po prostu widziałam jak na ciebie patrzył(...)" - Robert, Misiek! Sprawdza się kolejna moja teoria! woohooo :)
    "Harry jest gejem ale… on dużo zalicza różnych kolesi. Nawet mu na nich nie zależy. Miłość nie jest dla niego." Tomlinson, masz minusa u mnie! Jesteś u pani -.- (XD)
    "Ale nie jestem gejem" -- a z Harrym przespałem się dla sportu, tak? mhmm no tak, formę trza trzymać...

    A teraz apel do Lisy:
    Moja droga, przejrzyj na oczy, błagam Cię. Wiem, że jesteś na dobrej drodze, ale to wciąż nie to. Z poważaniem, Larry Shipper.

    "Całowaliśmy się, a potem ja przespałem się z moim „wrogiem”" --> strategicznie, misieg ;3
    "W tym momencie do kawiarni ktoś wszedł, a właściwie nie ktoś tylko Harry." No i BUM! Będzie wpierdziel, Tommo! *idzie po popcorn*
    "Jednak widziałem w jego spojrzeniu ból i rozczarowanie." Drugi minus, Lou. Jeszcze jeden i będzie jedynka!
    "Chłopak chyba zapomniał, że przyszedł do kawiarni się czegoś napić, ponieważ bez słowa opuścił pomieszczenie. Wstałem gwałtownie z siedzenia. Musiałem pobiec za nim." Dobra, kasuję ci tego minusa, Louis. Tylko wysil się, chłopaku, bo jeszcze zmienię zdanie!

    "Nie musisz za nim biec. Nie jesteś jego własnością". Oh, serio? Tylko że wiesz moja droga Liso, związki międzyludzie tak właśnie działają. Nie można ranić ludzi i zostawiać ich z tym samych, to... to... nieludzkie? uhm?

    A tak swoją drogą, to jak ty, Louis, możesz się dziwić, że on ci nie ufa, kiedy parę godzin po wspólnej nocy ty wycinasz mu taki numer, nygusie?

    "- Naprawdę Louis, nie sądziłem, że ty mógłbyś mnie skrzywdzić. Wszyscy, naprawdę do cholery wszyscy ale nie ty. – powiedział głosem przepełnionym bólem." Cy slysys, jak slocham?...
    "- No dalej, idź do niego. Wiem, że chcesz." Masz plusa, Lisa. Hmm.
    "- Idź i go po prostu przeleć". Okej, cofam plusa.
    "Więc zdecydowanie muszę to naprawić." No to ja trzymam kciuki! Tylko niech mi się to naprawianie potoczy w dobrym kierunku, okej? Gorący romans z Lisą odpada! Baaaczność! Zrozumiano? No to spocznij. I płyńmy dalej.

    Akcja zaczyna się zagęszczać, mamy 2 zranionych ludzi i kompletnie zagubionego Louisa. BYle by tylko nie zrobił się z tego dramat, a już na pewno nie tragedia... Cóż, trzymam kciuki za Larry'ego, jak każda wierna LS :) Chociaż, przyznaję, w jednym opowiadaniu shippowałam Nouisa, a ostatnio Hernuadę ;p Ale u Ciebie pozostaję wierna H&L i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Buźka.

    Twoja Fanka/Małpka Nr 1
    Julia x

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak bardzo cie kocham :-* to jest zajebisteeeeee :-* :-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Hernauda?!?!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże, co ten Louis narobił xd
    Rozdział jak zwykle świetny :*

    OdpowiedzUsuń