Od Autora:
Szczerze to zauważyłem, że większość z was skupia się na relacji harry’ego i
louisa i tego czy harry kocha louisa czy nie albo kiedy louis odkryje, że jest
gejem?
Mam
wrażenie jakby co niektórzy nie czytali myśli Lou. Przecież on tam dokładnie
wszystko opisuje. Swoją przeszłość, uczucia i tym podobne. Więc na tym
powinniście się skupić i „uciekł przed niechcianą miłością”. O tym będzie
jeszcze kawałek pod koniec ff. Aha i podpowiem, że dwie osoby w tym ff nie zachowują się do końca fair
(jedna bardziej od drugiej), jedna osoba trochę się pogubi a właściwie zgubią
tą osobę uczucia a jeszcze inna zostanie trochę zmanipulowana (nie i to nie ta
osoba, która wam przyszła pierwsza na myśl). Także przy końcówce planuje trochę
smutku, kłótni i ogólnie zagmatwania.
Myślę, jak
by to zrobić aby jednej osoby nie stawiać w AŻ
takim złym świetle i jakoś muszę to sobie obmyśleć J.
Zwróćcie też
uwagę na poznanie Harry’ego i Lou.
W ogóle
wiecie, że na półtorej strony zapisałem cały przebieg kolejnych wydarzeń? Jezu.
I tak, bardzo chce abyście po przeczytaniu ostatniego rozdziału napisali, że
się popłakaliście ze wzruszenia ;). Trochę głupie marzenie haha wiem. Dobra nie
zanudzam :) Dzisiaj bez muzyki gdyż nie mogłem znaleźć odpowiedniej, sorrrrrki.
Nad ranem
zerwałem się praktycznie sprintem z łóżka, ponieważ przypomniało mi się o
bardzo ważnej rzeczy, którą zapomniałem zrobić. A mianowicie – zadzwonić do
Lisy i poinformować ją, że zostaje na noc u Harry’ego. I to nie jest tak, że
chodziło mi tylko o nią. Na pewno cała rodzina Horanów się martwiła chyba, że
nawet nie zauważyli mojego zniknięcia, gdyż i tak przez większość czasu nie
rozmawiałem z nimi. Zacząłem rozpaczliwie szukać mojego telefonu. Cholera,
gdzie go mogłem posiać? Lisa pewnie dzwoniła do mnie z 10 razy. Biedna, pewnie
się martwiła, nadal martwi. Jak mogłem jej zrobić takie coś? A może pomyślała,
że nie chciałem z nią chodzić, dlatego postanowiłem uciec? To nie wyglądało
naprawdę dobrze. Najpierw się całujemy, potem ona daje mi buziaka w policzek a
na końcu ja znikam, nie odbierając nawet telefonu.
- Telefon
jest na komodzie. – odezwał się Harry nalewając do szklanki soku. Spojrzałem w
jego stronę zaskoczony. Stał do mnie tyłem i nie mógł widzieć mojej reakcji a
mimo to wyjaśnił: - Mam uwierzyć, że wstałeś o 8:00 rano bez powodu? –
roześmiał się. – Hm, jak to wygląda? Nocujesz u napalonego chłopaka, który wykorzystuje
takich bezbronnych chłopców jak ty i nie informujesz nawet nikogo gdzie jesteś…
Wywróciłem
oczami. Ale miał rację. Zasłużyłem sobie na ten sarkazm. Nie powinienem osądzać
książki po okładce. Byłem zbyt powierzchowny w jego wypadku. Nie pomyliłem się
jednak nazywając go „aroganckim dupkiem”. To akurat jest prawdą.
Podbiegłem
więc szybko do komody i odblokowałem telefon. Jakież było moje zdziwienie gdy
zobaczyłem, iż nikt do mnie nie dzwonił! Naprawdę wchodziłem i wychodziłem w
nieodebrane połączenia jak idiota, myśląc, że może się nie odświeżyło?
- Nie
wierzę. – mruknąłem do siebie.
- Co, Lisa
nie martwiła tak bardzo jak myślałeś? – powiedział upijając sok ze szklanki i
opierając się o tył kanapy. Milczałem. Nie chciałem aby miał satysfakcję. Chociaż
i tak się już domyślił. Po co to ukrywać?
- Ciesz się.
Lisie na pewno na mnie nie zależy albo uważa, że nasz pocałunek to był błąd. –
odpowiedziałem odkładając telefon tam gdzie był tyle, że prawie nim rzuciłem.
Komórka o mało co nie zleciała z komody ale nie obchodziło mnie to, byłem
wściekły. Harry trzymał usta w szklance chcąc napić się kolejny raz ale
zatrzymał się. Wyjął z niej wargi i zapytał odchrząkując:
-
Całowaliście się?
- Taa. –
mruknąłem opadając na kanapę. – We francuskim ogrodzie. Było wspaniale ale
teraz okazuje się, że chyba nie do końca. Cholera. Jak to jest, że była
pierwszą osobą w której czułem, że mogę się zakochać i okazuje się, że moje
uczucia najwyraźniej były jednostronne. Byłeś kiedyś w takiej sytuacji? –
spojrzałem na Harry’ego, który otworzył usta aby odpowiedzieć ale przerwałem
mu. – Pewnie nie. Kto by ciebie nie chciał?
Chłopak
roześmiał się krótko, jednak był to śmiech gorzki.
- Nie masz
pojęcia jak bardzo się mylisz.
Zmarszczyłem
brwi.
- Czyli
byłeś w takiej sytuacji? Jak sobie poradziłeś? – popatrzyłem na niego z
zainteresowaniem. Harry wzruszył ramionami.
- Nie da się
poradzić z taką sytuacją. – odparł a w jego głosie wyczułem… smutek? Chyba
rzeczywiście przytrafiło mu się coś takiego. – Po prostu wtedy cierpisz. A im
bardziej czujesz, że zakochujesz się w danej osobie tym twoje cierpienie
wzrasta.
- Dzięki. –
westchnąłem. – To bardzo poprawiło mój humor.
- Są jeszcze
inne sposoby. – powiedział, okrążając kanapę i odstawiając szklankę po pustym
soku na stolik po czym usiadł obok mnie.
- Jakie?
- Seks. –
odpowiedział to tak beztrosko i lekko jakby opowiadał o zabawnej historii ze
swojego życia. Starałem się znów nie zarumienić, chodź było to trudne,
zważywszy na fakt, że byłem chyba jedynym 20 – letnim chłopakiem, który tak
reagował na to słowo.
- Ty
próbowałeś? Podziałało?
- Nie. –
potrzasnął głową. – Nigdy nie próbowałem ale słyszałem, że aby o kimś zapomnieć
trzeba się przespać z kimś innym. Nie mówię, że ty masz tak zrobić ale gdyby
twoje cierpienie było tak duże, że nie umiałbyś sobie z nim poradzić to wiesz
gdzie mnie szukać. – puścił mi oczko i wstając z kanapy pochwycił szklankę
kierując się z powrotem w stronę kuchni. Nie wiedziałem czy mówił to na
poważnie czy żartował?
***
Gdy wróciłem
do domu byłem i jednocześnie zły i smutny. Coś głupiego sobie ubzdurałem i
myślałem, że to jest prawdą a gdy okazało się na odwrót mam pretensje, i to do
kogo? Do Lisy. Wiem to nie jej wina, że zupełnie się mną nie przejmuje ale
dlaczego w takim razie mnie pocałowała? To nie miało sensu i miałem nadzieje,
że jest na to inne wytłumaczenie. Skierowałem się w stronę schodów, ponieważ
chciałem zaszyć się w moim pokoju i już
więcej z niego nie wychodzić. Jednak zatrzymał mnie czyiś głos:
- O mój
boże, Louis! Nareszcie jesteś! – Lisa rzuciła mi się na szyję a ja przez
pierwsze sekundy byłem tak zaskoczony, iż nawet jej nie objąłem. Dopiero potem
zacisnąłem ręce wokół jej pasa. – Tak się martwiłam a nie mogłam do ciebie
zadzwonić, ponieważ nie mam twojego numeru. Rodzice wprawdzie mówili, że na
pewno wszystko jest z tobą w porządku i przenocowałeś u jakiegoś kolegi.
Skarciłem
się w myślach. No tak! Ja też nie miałem jej numeru. Więc jakim cudem miałbym
do niej zadzwonić? Nawet gdybym nie zapomniał?
- Tak to
prawda. Byłem u Harry’ego. – odpowiedziałem. Lisa oderwała się ode mnie,
przyglądając mi się uważnie z nie odgadnionym spojrzeniem. Przez chwilę
milczała.
- U
Harry’ego? – zdziwiła się. – Nienawidzicie się.
-
Nienawidziliśmy. – sprostowałem. – Wczoraj odkryłem jego stronę o której nie
miałem pojęcia. Gdy chce potrafi być czuły i troskliwy. Po za tym okazało się,
że oboje mamy ten sam ulubiony film. No i jego szczerość potrafi być na swój
sposób zabawna. W ogóle wiedziałaś, że podobają mu się we mnie aż 4 rzeczy?
Nikt nigdy nie powiedział mi aż tylu komplementów. A żebyś widziała jak wkręcił
swoją sąsiadkę, ze widział jej wnuczka z innym mężczyzną. – uśmiechnąłem się na
samo wspomnienie. Lisa roześmiała się.
- Jeszcze
chwila a pomyślę, ze jesteś w nim zakochany. – powiedziała wesoło.
- Co? –
pisnąłem prawie jak mała dziewczynka.
-
Przepraszam ale nawet moi rodzice nie opowiadają o mnie z takim przejęciem i
pasją.
Prychnąłem
pod nosem. Nawet gdybym zdecydował się być gejem to nie mógłbym pokochać
Harry’ego, ponieważ jest osobą o strasznie trudnym charakterze i jestem pewien,
że po kilku tygodniach miałbym go dosyć i z nim zerwał.
- Wydaje mi
się, że nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. – powiedziałem szybko, gdyż nie
chciałem kolejnych „oskarżeń” ze strony Lisy. – Mieliśmy zadanie do wykonania,
to wszystko.
Zanim
dziewczyna zdążyła coś odpowiedzieć, nadszedł Niall. Postanowiłem go ubiegnąć i
rzekłem:
- Tak, tak
żyje. Byłem u Harry’ego i niestety zapomniałem zadzwonić. Przepraszam.
- Nie ma
sprawy. – odparł beztrosko i tak jakby się w ogóle tym nie przejął. Potem
spojrzał podekscytowany na swoją siostrę i krzyknął: - Jedziemy na plażę!
Pakujcie się!
Byłem
totalnie wykończony i chciałem się położyć spać. Znowu się nie wyspałem, gdyż
zerwałem się wcześnie z łóżka. Jednak nie chciałem marudzić. Nie dawałem znaku
o sobie przez całą noc. Jakby to wyglądało gdybym teraz jeszcze nie chciał z
nimi jechać? Lisa nie była chyba zachwycona tym pomysłem, w przeciwieństwie do
jej brata, który miałem wrażenie, że zaraz oszaleje ze szczęścia. Nie miałem
pojęcia, że zwykłe wyjście na plaże może być tak ekscytujące.
***
Przyznaje.
Spakowałem zdecydowanie za dużo rzeczy. To tylko piach i woda. Nie potrzebuje
całego zestawu. A zachowywałem się tak jakbym wyjeżdżał gdzieś na cały tydzień.
Podczas gdy inni mieli ze sobą małe torebki jak na przykład pani Horan i Lisa
lub nic jak Niall i pan Horan, ja miałem dużą torbę przewieszoną przez ramię,
która dodatkowo była bardzo ciężka. Spakowałem tylko olejek do opalania,
kostium, ręcznik, parę kanapek, wodę, telefon i klapki. To naprawdę nie wiele.
- Wybierasz
się na biwak czy na plażę? – zażartowała pani Horan stojąc w holu i patrząc na
mnie, schodzącego z góry z moim bagażem.
- Te rzeczy
są mi naprawdę potrzebne. – wytłumaczyłem się. Kobieta kiwnęła głową, ze
zrozumieniem. Jednak miałem wrażenie, że nie do końca tak było. Pan Horan
czekał na nas w aucie a Lisa i Niall dołączyli po chwili. Pani Horan siedziała
z przodu obok swojego męża a my z tyłu. Ja zajmowałem miejsce przy oknie a obok
mnie w środku, siedziała Lisa. Niestety tylko ja zapiąłem pasy. Jak widać
jestem jedyną osobą, która dba o bezpieczeństwo. Blondyn trochę żartował
mówiąc, że jego tata jest dobrym kierowcą i nie doprowadzi od razu do wypadku
samochodowego. Nie chciałem jednak ryzykować. Chcę jeszcze zobaczyć mamę,
siostry i… mojego przyjaciela. Nawet gdyby to miała być najbardziej bolesna
rzecz w całym moim życiu.
- Louis,
gdzie podziewałeś się całą noc? – zapytała z uśmiechem kobieta, spoglądając na
mnie w lusterku. Westchnąłem. Nie chciałem zwierzać się z tego wszystkim.
- Byłem u… -
urwałem nie wiedząc czy powiedzieć „kolegi”, „znajomego” czy „przyjaciela”. –
Harry’ego. – dokończyłem po chwili.
- A kto to
znów ten Harry? – zadała kolejne pytanie.
- Fajny? –
odezwał się niespodziewanie Niall. Wszystkie spojrzenia skierowały się w jego
stronę. Nie dostał go tylko od swojego ojca, ponieważ tamten musiał patrzeć na
drogę. Nasza trójka a właściwie czwórka była zaskoczona jego pytaniem.
- Um, nie
wiem. Zależy co masz na myśli mówiąc to. – odpowiedziałem najbezpieczniej. – Po
za tym dla mnie może być totalnym idiotą a dla ciebie okazać się całkiem w
porządku.
- Żartujesz?
– Lisa posłała mi niedowierzające spojrzenie. – Jesteś nim totalne oczarowany.
– dodała szturchając mnie po przyjacielsku w ramię. Niall zagwizdał, co mnie
się nie spodobało. Czy możemy skończyć temat Harry’ego i mojego domniemanego
zauroczenia nim? Wiem, że to żarty ale mimo wszystko nie odpowiadało mi to.
Miałem swoje powody i moimi powodami był fakt, że dwa razy nogi mi się uginały
od dotyku jego ciała. Nienawidziłem jak stawał za mną i opierał się o mnie. To
nie było w porządku.
- Ma kogoś?
– Niall nadal drążył temat. Jego mama odwróciła się w jego stronę na moment,
odsuwając przeciwsłoneczne okulary i posyłając mu zdziwione spojrzenie. – No
co? Tylko pytam. – wzruszył ramionami.
- Nie. –
potrzasnąłem głową ze śmiechem. – Harry nie jest stworzony do bycia w związku.
To znaczy… - urwałem. – Tak mi się wydaje.
Ciągle
zapominam, że powinienem przestać myśleć o nim jako o podrywaczu bez serca. Ale
jak mam to zrobić jak on nie ma do mnie na tyle zaufania aby wyznać mi prawdę?
To trudne. Oceniłem go zbyt szybko i teraz trudno mi się pozbyć tej wizji. Cały
czas widzę go w klubie w brudnej toalecie z jakimś mężczyzną. I za każdym razem
gdy go widzę, zastanawiam się jak taki chłopak może to robić? Gdyby chciał
mógłby mieć każdego. Ale nie byłem pewny czy to prawda. Może lubił imprezować
bez bzykania się z przypadkowymi kolesiami?
- Po czym
wnosisz? – kolejne pytanie zadała Lisa. Chciałem krzyknąć „Dość! Koniec jego
tematu!” ale nie mogłem, tym bardziej, że pytała o to właśnie ona.
- Jest
arogancki i bezczelny. Nie liczy się z moim zdaniem i narzuca własne.
- Synku,
wybacz ale to za mało aby wydawać takie osądy. – powiedział pan Horan.
- No
właśnie. – wtrąciła znów Lisa. – Powiedziałeś, że potrafi być czuły i
troskliwy. Ma dwie strony. Tylko od niego zależy komu którą pokaże.
Zastanowiłem
się nad tym. Na początku widziałem tylko tą gorszą. Dopiero później zauważyłem
tą lepszą. Lisa miała rację. Wkurzałem Harry’ego, dlatego nie silił się aby być
dla mnie miłym. Dopiero gdy chyba także zmienił o mnie zdanie pokusił się aby
pokazać mi prawdziwego siebie a nie tego, którym jest na co dzień.
Widziałem
jak Niall chciał jeszcze coś powiedzieć ale pan Horan włączył radio. Czy to
była piosenka Miley Cyrus? Chyba „Wrecking ball?” W każdym razie cała rodzinka
zaczęła ją śpiewać. Tak, chyba już nie muszę pytać kto jest ich idolem. Tak
samo wyzwoleni jak ona. Idealnie by do siebie pasowali. Czułem się w tej chwili
jak piąte koło u wozu. Wprawdzie Lisa powiedziała abym się przyłączył do nich
ale skłamałem, że nie znam tekstu. Błagam, każdy zna nawet refren. To
najczęściej puszczana piosenka świata. Nie lubiłem jednak swojego głosu. Był
zbyt piskliwy. Zastanawiałem się czy Harry’emu odpowiada. Nie powiedział, że
podoba mu się mój glos więc może uważa tak samo jak ja? Nie chciałem w to
wierzyć, ponieważ jego komplementy podwyższyły mi samoocenę a teraz mogła
diametralnie spaść, gdybym się dowiedział, że także nie jest fanem mojego
głosu.
***
Gdy
dojechaliśmy na miejsce, odpiąłem pasy i czekałem aż każdy wysiądzie z auta,
tak abym się mógł w spokoju przebrać. Jednak pani Horan zainteresowała się tym,
dlaczego cały czas siedzę na swoim miejscu. Musiałem wyznać jej prawdę, chodź
przyszło mi to z trudem. Jestem nieśmiałym i zakompleksionym 20 – latkiem,
czyli gatunkiem na wyginięciu. Było mi podwójnie wstyd z tego powodu.
Kobieta w
odpowiedzi głośno się roześmiała a ja nie wiedziałem dlaczego? Nie można się
przebrać w samochodzie? To jakaś zbrodnia?
- Louis, nie
wygłupiaj się. – powiedziała.
- Ale ja
widzę, ze nie ma gdzie się przebrać a nie chcę tego robić przy obcych ludziach.
– odparłem i skarciłem się za to, że nie założyłem kąpielówek pod zwykłe
ubranie. Jestem czasem taki bez myślny. Zupełnie jak dziecko. Lisa, która
przyglądała się całej tej sytuacji otworzyła drzwiczki od auta i powiedziała
szeptem:
- Nie chcę
cię martwić ale to plaża nudystów.
Na początku
nie dotarły do mnie jej słowa. Dopiero po chwili załapałem to, co do mnie
powiedziała. Plaża nudystów, plaża nudystów, plaża nudystów. Tam wszyscy chodzą
nago, prawda? A może nie? Może coś pomieszałem? Jezu, nic nie pomieszałem. Tam
naprawdę wszyscy chodzą nago. Zakryłem twarz w dłoniach, nie chcąc wierzyć, że
to prawda. Przyjechałem z własnej woli na plaże nudystów? Wprawdzie nie
wiedziałem o tym ale powinienem jakoś to wyczuć.
- Nie rób
fochów, Louis. Wysiadaj. – powiedziała stanowczo pani Horan i ściągnęła bluzkę.
Nie chciałem jej oglądać nawet w staniku a co dopiero bez. Znowu. Coś
strasznego. Potrzasnąłem jednak przecząco głową i posłałem Lisie błagalne
spojrzenie. Miałem nadzieje, że coś z tym zrobi.
- Na
początku mogłeś być nami nieco onieśmielony, ale teraz spędziłeś w naszym
towarzystwie nieco więcej czasu i wiesz czego się można po nas spodziewać. Nie
musisz zdejmować kąpielówek. Ale chodź tam, proszę. – nalegała Lisa. Naprawdę,
nie tego się po niej spodziewałem. Myślałem, że jakoś zrozumie tak jak za
pierwszym razem a ona… mówi mi takie coś? Przypomniało mi się jak wczoraj Harry
po wzięciu prysznica ubrał się, gdyż wiedział, że czuje się nie komfortowo gdy
chodzi po domu w samym ręczniku na biodrach. Rzeczywiście, nie doceniałem go.
Dopiero teraz to zrozumiałem. Na pewno śmiałby się ze mnie głośno ale zabrałby
mnie stąd i nie pozwolił abym przebywał w miejscu w którym nie chcę być.
- Nie mogę.
Naprawdę. – powiedziałem powoli. – To dziwne, wiem. Ale musze się przełamać z
czasem a nie od razu.
- Nie
oglądałeś nigdy nagich ludzi? No dalej. Masz 20 lat. Na pewno uprawiałeś seks.
Każdy w tym wieku ma to za sobą. – rzekła dziewczyna. Co innego uprawiać seks z
osobą, którą się kocha a co innego uprawiać seks po pijaku kompletnie tego nie
pamiętając. Byłem rozczarowany Lisą i jej zachowaniem. Zawsze broniła mnie ale…
w sumie co ja jej się dziwię? Każdy może mieć dosyć takiej marudy. Przecież nie
musiałem się rozbierać. Mogłem iść w kąpielówkach. Musiałbym tylko oglądać
nagich ludzi a dla mnie to wciąż za wiele. Po prostu nie wierzę w to jakim
jestem kretynem. Lisa miała rację.
- Masz rację
ale… - urwałem, ponieważ przerwała mi:
- W
porządku. Zostań tutaj jeśli chcesz. – Lisa machnęła nie dbale dłonią i zamknęła drzwiczki. Westchnąłem. Czy ja
zawsze wszystko muszę spieprzyć? Czuje się strasznie i mam ochotę rozpłakać się
jak małe dziecko. Zostałem sam w samochodzie, podczas gdy cała rodzina poszła
na plażę. Dusiłem się w zamkniętym i gorącym aucie ale nie otwierałem okna,
ponieważ czułem, ze zasłużyłem na taką karę za moje zachowanie. Byłem o krok od
posiadania wspaniałej dziewczyny, która nie wymagała ode mnie wiele a teraz? Na
pewno mają mi za złe to, ze nie stosuje się do ich zasad. Jestem jak
naburmuszona księżniczka w ich oczach. Ale mimo wszystko strach przed tymi
ludźmi był silniejszy. I nawet nie wiem jak bardzo bym chciał iść tam dla Lisy
to… nie mogłem. I było mi przykro z tego powodu. Bardzo przykro a ona nie miała
pojęcia jak się teraz czuje. A szkoda. Bo może inaczej spojrzałaby na tą
sprawę.
Użalanie się
nad sobą przerwał dźwięk telefonu. Mojego telefonu. Odsunąłem torbę i wyjąłem
go. Na wyświetlaczu pojawił się nie znany numer. Zmarszczyłem brwi. Może to
Lisa dzwoni znad plaży aby powiedzieć, że mnie rozumie? Albo jej mama aby
powiedzieć to samo? A może jej tata lub Niall? Proszę niech to będzie
ktokolwiek z nich abym nie miał już tak strasznych wyrzutów sumienia.
- Halo? –
odezwałem się nieśmiało.
- Louis? –
usłyszałem znajomy, zachrypnięty głos.
- Harry? –
zdziwiłem się. – Skąd masz mój numer?
- Twoja
komórka całą noc leżała na komodzie. Nie myślałeś chyba, że stracę tak idealną
okazję nad ranem aby sobie nie spisać numeru, co?
Nie wiem
dlaczego ale czułem, ze tego potrzebowałem. Porozmawiać z kimś innym niż
szalona rodzina Horanów. Ewentualnie nie pogardziłbym też Liamem. Ale z nim
mało rozmawiałem. Był bardziej moim znajomym.
- Mogłem się
tego spodziewać. – powiedziałem z ciężkim westchnieniem. Harry chyba wyczuł, że
coś jest nie tak, ponieważ zapytał:
- Coś nie
tak? Lisa z tobą zerwała i potrzebujesz wypłakać się w rękaw?
Wywróciłem
oczami. A jednak za nim nie tęskniłem.
- Okazało
się, że martwiła się o mnie ale nie miała numeru. Jednak nie o to chodzi.
Dzisiaj jej rodzina postanowiła się wybrać na plaże nudystów.
- Co? –
Harry roześmiał się głośno. – A ty zgaduje, nie poszedłeś tam i teraz nudzisz
się w domku, co? Mam dla ciebie radę: włącz jakiegoś dobrego pornosa, mogę ci
kilka polecić…
- Błagam. –
przerwałem mu. – Nie chcę oglądać porno a tym bardziej gejowskiego. Anyway,
problem w tym, że nie wiedziałem, ze to plaża nudystów i pojechałem tam z nimi.
Teraz Lisa się chyba na mnie obraziła bo nie chciałem wysiąść z samochodu. Pani
Horan zresztą też nie była zachwycona. Ciągle mają ze mną jakieś problemy z tą
moją głupią fobią nagości. Wiem, zwierzam się nie odpowiedniej osobie ale …
czuje się okropnie z myślą, że inni są tacy beztroscy i się tym nie przejmują a
ja… cóż, ja to ja. Beznadziejny przypadek. Lisa nigdy mnie nie polubi takiego
jakim jestem. Musiałbym się zmienić. Nawet własna matka mi to powtarzała całe
życie, także widzisz: kto by chciał kogoś takiego jak ja?
Po drugiej
stronie zalegała cisza. Spojrzałem na wyświetlacz z obawą, ze zanudziłem
Harry’ego moim bełkotem i się rozłączył.
Jednak nadal był na linii, co mnie nieco zdziwiło. Więc dlaczego nic nie mówił?
A może zajął się czymś innym i zapomniał o mnie?
- Ja. -
odezwał się w końcu głos w słuchawce a właściwie był to cichy szept.
- Co?
Harry odchrząknął.
- Miałem na
myśli, ze ja nie sądzę, abyś był beznadziejny.
Och. W sumie
myślałem w pierwszym momencie, ze „Ja” jest odpowiedzą na moje pytanie „Kto by
chciał kogoś takiego jak ja?” ale znów się pomyliłem. Dlaczego zawsze źle
odczytuje jego sygnały? Powinienem przestać myśleć, że lubi mnie inaczej.
- Jedna
osoba. – westchnąłem.
- I nie
zmieniaj się. – dodał. Moje wargi uniosły się lekko ku górze.
- To miłe,
że tak mówisz. Wiesz, nie spodziewałem się, że osoba, która tak mnie nie lubi po
pierwsze: podwyższy mi samoocenę a po drugie: poprawi humor w kryzysowej
sytuacji.
- Jeśli
jeszcze raz kiedyś poczujesz się źle z ich powodu to… - zaczął ale po chwili
urwał i przez moment słyszałem tylko ciszę. Cierpliwie jednak czekałem aż
kontynuuje. – Możesz przyjść do mnie i trochę posiedzieć albo zanocować…
Zastanawiałem
się trochę nad jego propozycją, aż w końcu stwierdziłem, że na dzień dzisiejszy
muszę zrobić sobie przerwę od tej rodzinki tym bardziej, iż było mi cholernie
smutno z powodu Lisy. Myślałem, że porozmawiamy o tym co się wydarzyło a
tymczasem… ona jest na mnie zła. Nie tak miało być, nie tego się spodziewałem.
- Mogę
przyjść dzisiaj? – zapytałem szybko, zamykając na moment oczy w skupieniu
oczekując odpowiedzi. Nie powinienem się pytać. Przecież kilka godzin temu od
niego wróciłem. Jeśli się zgodzi to tylko z grzeczności. Nie sądzę aby tak
często chciał mnie oglądać. Na pewno po wczoraj ma mnie już dosyć.
- Oczywi…
- Nie, to
głupie. – przerwałem mu. – Cały czas się do ciebie wpraszam. Na pewno wolałbyś
spędzić ten wieczór inaczej. Idź, zabaw się. U Horanów nie jest tak źle, dam
sobie radę.
- Nie, nie.
Czekaj. – powiedział szybko tak jakby bojąc się, że zaraz się rozłączę. – Jest
naprawdę w porządku. Możesz wpaść dzisiaj, jutro a nawet pojutrze. Kiedy tylko
najdzie cię ochota.
Jego słowa
były naprawdę miłe i przez moment miałem wrażenie, że mówił szczerze a nie
dlatego, aby nie było mi tak bardzo głupio. Jednak potem doszedłem do wniosku,
że jestem tylko Louisem. W większości ludzie lubią mnie bo mają jakiś powód a
nie dlatego, iż uważają mnie za fajną osobę. Dlaczego Harry, który może mieć
każdego miałby mnie polubić? To bez sensu. On nie szuka przyjaciół a na jego
chłopaka zupełnie się nie nadaję. Zbyt wielki ze mnie panikarz i tchórz. Co nie
znaczy, ze chce być jego chłopakiem. Ale i tak nie miałbym nawet szans, gdybym
nawet kiedyś chciał…
- Mówisz tak
z grzeczności ale dzięki. – odparłem. – Chyba raczej na pewno do ciebie wpadnę,
gdy tylko wrócimy do domu. Nie zniosę ich dziwnych spojrzeń przy kolacji i
jutro przy śniadaniu.
- Tylko
wiesz, jeśli przychodzisz do mnie tylko dlatego, ponieważ masz nadzieje, że
znów będę brał prysznic to wiedz, że… - Harry urwał na moment a ja się
roześmiałem i już miałem zaprzeczyć gdy dodał: - Nie mam nic przeciwko.
- Idiota. –
mruknąłem i rozłączyłem się.
***
Droga
powrotna upłynęła tylko mnie w milczeniu w zasadzie, gdyż cała rodzina
dyskutowała o tym jak wspaniale było na plaży albo przypominali sobie zabawne
zdarzenia, które ich tam spotkały. Prawie cały czas zerkałem na Lisę, starając
się wyczytać z jej twarzy cokolwiek. Trapiło mnie pytanie czy nadal jest zła?
Nie chciałem aby tak było, ponieważ tylko dzięki niej wytrzymywałem u tej
„specyficznej” rodzinki. Teraz jeśli i ona miałaby się zmienić to nie wiem czy
dałbym radę to wszystko znieść. Musiałbym chyba zacząć szukać własnego
mieszkania a to byłoby trudne zważywszy na to, że nie mam przy sobie aż tyle
gotówki. Gdy dojechaliśmy do domu wysiadłem z samochodu ze spuszczoną głową,
starając się w ogóle na nich nie patrzeć. Przy drzwiach Lisa rzuciła krótkie:
- Musimy
porozmawiać.
I wymijając
mnie, weszła w głąb domu. Nie wiedziałem kiedy chciała porozmawiać. Czy teraz?
A może później? Jej słowa nic mi nie mówiły. Z głową pełną pytań podążyłem za nią
i tak znaleźliśmy się w salonie. Dziewczyna opadła na kanapę a stanąłem
naprzeciwko niej, zakładając ręce na klatkę piersiową i starając się wyglądać
na pewnego siebie, gdy tak naprawdę w środku zżerały mnie nerwy.
- Louis… -
zaczęła ale przerwałem jej bo już dłużej nie mogłem tego wytrzymać.
- Jesteś
zła. – stwierdziłem cicho i nieśmiało.
- Co? – jej
twarz wykazywała teraz czyste zdziwienie. – Nie jestem zła. Skąd ten pomysł?
- Po tym co
mówiłaś gdy nie chciałem się rozebrać na plaży wywnioskowałem, że tak jest. –
powiedziałem i bardzo nie chciałem aby sobie o tym przypomniała. Może
zapomniała, dlatego była tak zaskoczona?
- To prawda.
– kiwnęła głową. – Byłam trochę wkurzona ale tylko dlatego, ponieważ nie chciałam
abyś samą mnie zostawiał z moją pokręconą rodzinką. Fakt, to plaża nudystów ale
masz swoje zasady i ja to szanuję. Nie wiem dlaczego pomyślałeś inaczej.
Myślałeś, że obrażę się na ciebie za to do końca życia?
- Szczerze?
– roześmiałem się. – Tak właśnie myślałem.
Byłem
okropny. Rano myślałem, że Lisie na mnie nie zależy a po południu oskarżałem ją
o bycie nie czuła w stosunku do mnie. W obu przypadkach pomyliłem się. Nie wiem
co mam o tym myśleć. Chyba cały czas mam w głowie słowa Harry’ego: „ Ona owinie
cię w okól małego palca, chociaż…. Nie wiem czy już tego nie zrobiła. Jeszcze
nigdy nie pomyliłem się co do drugiego człowieka.” Nie mam pojęcia dlaczego tak
mnie obchodzi jego zdanie na jej temat. Powinienem to olać, mieć to gdzieś.
Harry był tylko zazdrosny to wszystko. Ale jednak miałem dziwne wrażenie, że w
jego słowach była jakaś część prawdy.
- To skoro
wszystko mamy już wyjaśnione to może zechciałbyś spędzić ze mną trochę czasu?
- Jasne. –
odpowiedziałem radośnie i już nie zgrywając pewnego siebie ale naprawdę będąc
pewniejszym podszedłem do kanapy po czym usiadłem na niej. – Powiedz tylko
kiedy. Dla ciebie zawsze mam czas.
- Więc… co
powiesz na dzisiaj? – spojrzała na mnie ze słodkim uśmiechem.
- Dzisiaj? –
powtórzyłem jak idiota, patrząc się tępo w ścianę. Przygryzłem na moment
nerwowo wargę. Choleracholeracholeracholera. Dlaczego akurat dzisiaj a nie
jutro? Nie wiedziałem co mam zrobić, gdyż na dzisiaj umówiłem się z Harry’m.
Może by zrozumiał, że nie przyjdę ale nie chcę go wystawiać. Może się poczuć
odtrącony. Znów jak wytłumaczę Lisie, że dzisiaj opada? Pomyśli, że kogoś mam a
nie chcę by tak myślała.
Pozostaje mi
tylko jedno rozwiązanie…
- Nie mogę.
– powiedziałem w końcu.
- Dlaczego?
– zapytała ostrzejszym tonem, niż się spodziewałem. Chyba teraz naprawdę ją
zezłościłem.
- Jestem
zmęczony.
- Siedzeniem
w samochodzie? – uniosła do góry jedną brew. – Louis, jeżeli ostatnio poznałeś
kogoś…
- Nie. To
nie o to chodzi. – powiedziałem potrząsając głową. Postanowiłem, że do
Harry’ego również nie pójdę. Tak będzie sprawiedliwie i nikt nie ucierpi. – Po
prostu naprawdę źle się czuję.
- Cóż, w
porządku. – westchnęła i podniosła się z kanapy. – Dobranoc. – rzuciła przez
ramię, kierując się w stronę schodów.
- Lisa? –
spytałem na co odwróciła się. – Co nas właściwie teraz łączy?
- A co byś
chciał aby łączyło? – zadała kolejne retoryczne pytanie i poszła schodami na
górę. Wzruszyłem ramionami. Nie wiedziałem czego tak naprawdę chciałem a czego
nie. Harry miał rację. Powinienem zdecydować czego tak naprawdę chcę.
Gdy wyjąłem
z kieszeni telefon długo się zastanawiałem czy napisać Harry’emu, ze nie
przyjdę. Bawiłem się komórką jeszcze przez dłuższy czas nim nie zauważyłem, że
zegar wybił 21:00. Czas iść do swojego pokoju.
Szkoda, że
tego nie zrobiłem…
zabije cię! po prostu zabije xD
OdpowiedzUsuńdlaczego nie skończyłeś tego jakoś zeby nie myśleć ciaglę. A co? poszedł do tej całej lisy?!
czy może do Harreha!? XD
Jejuu..
Czekam na następny :>
Dobranoc
Cudooo ^^ popłakałam sie na 2ostatnich zdaniach :'(
OdpowiedzUsuńDawaj dalej Robciu ♥
Do następnego :** -Juleczka xx
"Czas iść do swojego pokoju.
UsuńSzkoda, że tego nie zrobiłem… "
co jest w tym wzruszającego? :D
Wydaję mi się, że to, że palant Louis nie poszedł do Harry'ego.
UsuńChoć ja to nazwałabym bardziej smutnym lub głupim? c:
a skąd wiecie, że nie poszedł? :)
UsuńZ góry chciałam Cię przeprosić za nieuważne czytanie tekstu. Fakt, pisałam, że mam nadzieję, że Louis odkryje swoją homoseksualnośc, jednakże nie myślałam, że mógł on jej się wyprzeć po "tym incydencie".
OdpowiedzUsuń"...mojego przyjaciela. Nawet gdyby to miała być najbardziej bolesna rzecz w całym moim życiu." - Robert, do cholery, Louis pokochał swojego przyjaciela, tak? :o
Dwie osoby nie zachowujące się sprawiedliwie? Pomyślałam o Nick'u, jaka jestem głupia, haha. Ale on często występuje jako zły charakter, więc musisz mi wybaczyć. Na pewno Lisa.... I Niall? Wypytywał tak o Sweet Cheeks'a... Jest gejem?....... Mieszam sama sobie w głowie.
Pisałeś też, że masz nadzieję, że wzruszymy się na ostatnim rozdziale. Ja tego doświadczyłam teraz, tylko z tej okropnej strony.
H a r r y.
Jest zazdrosny o Lisę (a może nie?), Louis nic nie wie o jego uczuciu, nie przychodzi na umówione spotkanie. Plus to "- Całowaliście się?". Wbijasz mi sztylety, poważnie. Jestem nudną romantyczką, ale naprawdę chcę mi się płakać, gdy czytam, jak zachowuje się Hazza :(
Chcę też dodać, że z każdym rozdziałem to ff jest lepsze - i nie chodzi mi tu o fabułę, ale styl pisania. Naprawdę gratuluję Ci (Wam? Beta?).
Do następnego rozdziału, tak?
Pozdrawiam, życzę weny :) xx
A.
Mieszasz nam w głowach Roberto!
OdpowiedzUsuńLułis sam już nie wie czego chce hmm? Sama nie wiem czego mam się spodziewać. Czekam na dalszy rozwój tej niesamowitej historii.
Jestem pewna, że "po przeczytaniu ostatniego rozdziału popłaczę się ze wzruszenia" Ostatni rozdział zaplanowałeś już dawno i perfekcyjnie. Co z Ciebie za wcielenie szatana, aby myśleć, że będzie inaczej!?
Oczywiście czekam na następny <3
/Czytelnikus Pospolitus
Jak?! Jak?! Jak on się jeszcze nie domyślił? To ciche "ja", te wszystkie wskazówki?! Jak?! Nie wierzę, on rzeczywiście jest jakiś popierdolony za przeproszeniem. Lou ogarnij się w końcu!
OdpowiedzUsuńNo to tyle, czekam na nb :)
Ja chce nexta! :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny! Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńNiuniek. (wtf) Zacznę od tego, że musisz o czymś pamiętać: "nie" z rzeczownikami, przymiotnikami, imiesłowami przymiotnikowymi i przysłówkami w stopniu równym piszemy RAZEM!! :) To serio rzuca się w oczy, przynajmniej dla mnie. Dalej, przed "ale" stawiamy przecinek. No chyba, że piszesz "ale" w cudzysłowie :) Przed "a" też stawia się przecinki. Wyjątkiem jest np. przeszłość a przyszłość.
OdpowiedzUsuńTeraz napisze coś o rozdziale, Roberto!
God bless you za ten fanfic!
Biedny Harry, Louis nie potrafi go dostrzec :(
Cudownie piszesz! Wszystko perfekcyjnie opisujesz, nie braknie szczegółów, akcja jest rozwinięta, obrane odpowiednio w słowa uczucia i długie rozdziały! (tylko pamiętaj o tym co napisałam powyżej)
Przepraszam, że nie pisałam opinii wcześniej, ale po prostu byłam za bardzo zajęta, by tu wchodzić i czytać te magiczne słowa. Poprzednie rozdziały były równie cudowne jak ten! Przysięgam!
Btw. Nie chcę być niemiła, ale niech Lisa spierdala, haha. Serio, Louis przejrzyj na oczy!
Jedyne czego chcę: więcej momentów Larry'ego. Czytam mnóstwo ff i jedyne czego nienawidzę to tego, że nagle jest takie siuuup i wyznają sobie miłość, a nie było między nimi za wiele interakcji. Lepiej, żeby rozdziały były naprawdę dłuuugie i opisane było każde odczucie, gdy są blisko, niż żeby było to całe "siuuup".
Chyba tyle ode mnie, życzę weny. Do następnego! /Karolina
Dzisiaj króciutko.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale choćbyś ogniem mnie przypalał, nie sprawisz, że skupię się na czymś innym, jak na relacji L&H. No way! Poza tym, jeśli chodzi o historię Louisa, ja już się domyśliłam o co chodzi i myślę, że mam rację, przynajmniej co do większości. Właściwie... domyśliłam się już przy pierwszych rozdziałach, o co może chodzić, a kolejne tylko mnie w tym utwierdzają. I wcale nie dziwi mnie zapowiedź kogoś, kto 'nie zachowuje się fair' – każda dobra historia musi mieć czarny charakter. Opcja 'bez' mogła sprawdzić się w Teletubisiach, ale nawet Smerfy miały wrogów, więc ahh so. Reszty notki nie zrozumiałam, masz zbyt skomplikowany tok myślenia dla mojego małego rozumku ;P
Aha, i na przyszłość – przypomnijcie mi, żebym przy kolejnych rozdziałach słuchała jakiejś Barbie Girl czy piosenki przewodniej Gumisiów, albo coś... Czegoś, przy czym nie da się płakać, bo ten rozdział przepłakałam cały, ugh. I to wcale nie ze względu na treść, bo, mimo łamiącego mi serca Harry'ego, był to rozdział pozytywny, momentami nawet śmieszny. Tak też spieszę z wyjaśnieniem: czy mówiłam już kiedyś, że mam gówniany gust muzyczny? A może nie tyle gust, co talent do dobierania piosenek do poszczególnych okazji. I wczoraj wcisnęłam 'play' w tej nieodpowiedniej... Trochę podle się z tym czuję, bo to tylko jakiś głupi cover i do dziś nawet nie wiedziałam, o czym jest ta piosenka (ekhm, o samobójstwie, najprawdopodobniej, po wnikliwej analizie tekstu dziś po południu), a ryczałam jak głupia, a wszystko przez pieprzonego Chrisa i jego pieprzony, idealny, nieziemski, niepowtarzalny, chrisowy głos -.- Także tego, to nie był dobry wybór. Serio, pierwszy raz płakałam tak bardzo, że niemal spadłam ze schodów (i oczywiście misja wejść-na-piętro-cichutko-żeby-rodzice-i-siostra-nie-zorientowali-się-że-coś-jest-nie-tak spaliła na panewce, bo trudno przekonać kogoś, że czujesz się świetnie, gdy idziesz i kwilisz). Emm, przejdźmy do rozdziału.
W pierwszej chwili myślałam, że może Lisa dzwoniła, ale Harry wykasował połączenia z telefonu Louisa XD Cóż, to nie byłoby do końca dziwne, nieprawdaż? I to jego zadowolenie, gdy okazało się, że nie dzwoniła (oraz niezadowolenie, gdy dowiedział się, że się całowali) OMNOMNOMNOM *.* Wspominałam już, że go kocham?
''Nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz'' – jeden z momentów, które idealnie wpasowały się w mój nastrój pod tytułem: ''Nie będę płakać, nie będę płakać... o, skąd wzięła się ta woda na mojej twarzy?''.
''Nie da się poradzić z taką sytuacją'' – łączę się z Tobą w bólu, myszko. Baby, it's cold outside.
Przyznaję, że to, że Lisa tak wyraźnie widzi to, czego nie widzi Lou w stosunku do Hazzy nieco umniejsza moją niechęć (i przy okazji potwierdza jedną z moich teorii co do ciągu dalszego), ale nadal jej nie lubię. Było mi trochę szkoda, że miała w tym rozdziale tyyyyyyle okazji, by ''zerwać'' z Lou, ale tego nie zrobiła (tak, wiem, jaka ja miła XD)
''Jesteś nim totalne oczarowany''.
EVERYONE ELSE IN THE ROOM CAN SEE IT! Any questions? :D
Zastanawiam się, czy Niall nie jest zainteresowany Harrym... No, wiesz, to: ''Ma kogoś?'' zabrzmiało nieco dziwnie w tej sytuacji...
''Zastanawiałem się czy Harry’emu odpowiada. Nie powiedział, że podoba mu się mój glos więc może uważa tak samo jak ja? Nie chciałem w to wierzyć, ponieważ jego komplementy podwyższyły mi samoocenę a teraz mogła diametralnie spaść, gdybym się dowiedział, że także nie jest fanem mojego głosu'' → cóż, nie zapominajmy, że w poprzednim rozdziale Hazz powiedział Louisowi, że nie umie śpiewać, więc... Ech.
Punkt dla Horanów za plażę nudystów XD Och, tak, idealna rodzina dla Lou XDD
''Jestem jak naburmuszona księżniczka w ich oczach''. Albo jak... fochiasta księżniczka! Mała fochiasta księżniczka Harry'ego ;D
I tak, wiedziałam, że H do niego zadzwoni. Przeczucie? Może. Po prostu wiedziałam i się nie pomyliłam, jak zwykle zresztą (jakże skromnie :P)
''Lisa z tobą zerwała i potrzebujesz wypłakać się w rękaw?'' – maaaarzysz o tym, miśku.
UsuńMoment, w którym Harry odpowiedział pytanie: ''kto by chciał kogoś takiego jak ja?'' (bo odpowiedział i nie wmawiać mi, że nie!), był tak absorbująco piękny, że ach.
''I nie zmieniaj się.''
W ogóle Hazzka był tutaj strasznie słodki i kochany ♥
''Ale i tak nie miałbym nawet szans, gdybym nawet kiedyś chciał…'' → uwierz mi, słońce, masz większe szanse niż Niall czy ktokolwiek. Ja to wiem.
''Szkoda, że tego nie zrobiłem…'' → hahahhaha ile osób chce Cię teraz zabić, Robciu? Osobiście przychylam się do opcji: ''LOUIS IDŹ DO HARRY'EGO W TEJ CHWILI, JEŚLI LUBISZ SWOJE ZĘBY I CHCESZ JE ZACHOWAĆ'', ale przyjmę wszystko (no, oprócz sceny gorącego seksu z Lisą XD tym byś mnie zabił), więc pozostaje mi życzyć weny i... do następnego? Buźka!
Twoja Fanka/Małpka Nr 1
Julia
@_Silver_Tiger_
bumble-bumble-bumblebee.tumblr.com
lancuszekzmotylem.blogspot.com
(nie wyszło 'króciutko', lul)
Jezu Robert! Masz świetny dar do niszczenia wszystkiego. Jak mogłeś przerwać w takim momencie? To nie fair! Moją pierwszą reakcją na zakończenie, był krzyk (mówię poważnie), a później "Jezu, niech Lou zapieprza do Hazzy". Także na razie nie pozostaje mi nic innego jak czekać (ech, życie) i życzyć ci weny na dalsze rozdziały. Dominika
OdpowiedzUsuńKocham te twoje notatki! Niby nic nie mowiace, chroniace fabule a nam tak bardzo mieszaja w glowie! I ja nawet nie wiem co mam sobie myslec po tej twojej wypowiedzii :/ Rozdzial skomenruje jutro, dzistylko zapowiedz xd
OdpowiedzUsuńTemat nagosci w tym opowiadaniu jest wspanialy! Nie dziwie sie Lou że tak reaguje na rozne zwiazane z nia czynniki, reaguje podobnie. Harry ... och Harry. Niby taki bezposredni, ale ech ... Nie wiem czy nie moze czy nie umie sie przelamac i jakos tak delikatniej subtelnie zwrocic sie do Lou.
OdpowiedzUsuńJak juz mowilam kilka razy, grrr Lisa odejdz jak najdalej! Jakos mnie ta dziewczyna nie przekonuje :/ Niby lubi Louis'a, caluja sie, "dba" o niego, a tu takie jakies dziwne zachowanie ...
Jak kto lubi, ale plaza nudystow?! I to jeszcze cala rodzina?! hahahaha Wyobraz sobie, że jestes na takiej plazy i twoj tata chodzi nago, twoja mama, siostra, brat, ciocia, wujek, babcia! Nie nic ... hahahaha o matko xd
Czy mi sie wydaje czy nasz Niall jest zainteresowany chlopcami? ;D A może jest bi, um? Kurcze, prosze cie, musisz cos o nim wiecej napisac! :)
A i hmm nie chcesz stawiac KOGOŚ w az tak bardzo zlym swietle, ale kogo? Mysle, ze moze Lisy albo Harry'ego albo tego przyjaciela Lou. Who knows? A i kto jeszcze bedzie taki inny? hmm no nie wiem. Bozeee te twoje notatki .... No tak sie zastanawialam nad nimi i nie wiem nadal nic!
"- Ja. - odezwał się w końcu głos w słuchawce a właściwie był to cichy szept.
- Co?
Harry odchrząknął.
- Miałem na myśli, ze ja nie sądzę, abyś był beznadziejny.
Och. W sumie myślałem w pierwszym momencie, ze „Ja” jest odpowiedzą na moje pytanie „Kto by chciał kogoś takiego jak ja?” ale znów się pomyliłem. Dlaczego zawsze źle odczytuje jego sygnały? Powinienem przestać myśleć, że lubi mnie inaczej."
No pewnie, że to bylo odpowiedzia na to pytanie, gluptasku! Tylko mu niestety uwierzyles :/
A ty Robercie zostaniesz kiedys przez Nas osadzony za takie manipulowanie naszymi uczuciami! My sie cieszymy Larry a tu nagle nagla zmiana frontu ...!
Okey, pozdrawiam i wyczekuje nexta :)
Zickyy xx