Od autora: Tak, przedstawiam wam
teraz odcinek, który mi się nawet podoba. Wszystko zaczyna iść po mojej myśli,
co mnie cieszy. Na razie mam napisany niecały 9 i nie wiem co dalej, gdyż czuje
się trochę załamany, ponieważ mogłem napisać coś „ambitniejszego”. Myślę nad
drugim ff które myślę, że będzie 3 razy lepsze od tego, no przynamniej taki mam
zamiar aby było lepsze. Wiele osób skarży się, że wkurza ich Lisa ale wy nie
rozumiecie dlaczego ona się pojawiła w tym opowiadaniu i jaką ma rolę bo tak,
każdy ma jakąś rolę w danej historii i ona także taką funkcję spełnia. Jest
ważną bohaterką ale może jeśli nie teraz to domyślicie się pod koniec ;). Mało
się Zayn’a także – wiem. Nikt wprawdzie nie zwracał mi na to uwagi ale on
również ma jakiś cel. Liam też. Ale o tej dwójce będzie więcej pod koniec i
może skapniecie się jaka jest ich rola, chodź muszę przyznać, ze Li nie jest
tak bardzo ważnym bohaterem dla całości. Bez niego też się obeszło ale mam z
nim jakieś tam zakończenie J.Jest
jeszcze jedna ważna osoba ale ona pojawi się chyba w przedostatnim/ostatnim
rozdziale. Także ja śmiałem się raz, ze pisze to ff głównie dla końcówki, która
jest dokładnie przemyślana i już jej nic nie zmieni HA! Dobra to tyle i skomentujcie, proszę.
Na
zajęciach byłem praktycznie nie obecny.
Cały czas myślałem o tym jakie będą teraz nasze stosunki z Lisą. Czy powinienem
nazywać ją moją dziewczyną? A może jesteśmy teraz po prostu bliskimi
przyjaciółmi? Nigdy nie miałem prawdziwej dziewczyny, więc nie wiedziałem jak
to się odbywa. A związek z Jenną Hambrow, gdy miałem 8 lat się nie liczy, gdyż
przypominała mi z wyglądu młodą Jennifer Lopez, dlatego zgodziłem się gdy
poprosiła mnie o chodzenie. Z mojego błogiego nastroju wyrwał mnie dopiero głos
panny Isabelle, która zadała niespodziewane pytanie skierowane zapewne do mnie,
gdyż na mojej osobie skupiła wzrok.
- Czym jest
dla ciebie seks?
Spojrzałem
na nią jak na idiotkę, więc musiała sobie pomyśleć, iż nie jestem pewien czy te
słowa kieruje do mnie, ponieważ kontynuowała:
- Tak Louis,
do ciebie mówię.
Zaniemówiłem.
Cholera, na pewno wszyscy sobie pomyśleli, ze jestem prawiczkiem. Po całej Sali
rozniosły się ciche szepty. Odwróciłem się na moment i zobaczyłem Harry’ego,
który jak zwykle siedział na końcu Sali. Policzek oparty miał na dłoni i
patrzył się na mnie z… zainteresowaniem? Zdaje się, że on jedyny wiedział, że
mam to przeżycie już za sobą.
- Okazaniem
miłości, czułości. Pokazaniem, że zależy nam na drugiej osobie. – powiedziałem.
Zabawne, że gadałem całkiem z sensem ale nie zastosowałem się do tego w
prawdziwym życiu. Nie kochałem osoby z którą uprawiałem seks ani nie chciałem
okazać mu czułości. Po prostu – stało się. Pewnie Harry ma mnie za puszczalską
dziwkę. „Przestał być prawiczkiem po pijanemu.” Ciekawa historia.
- Czy ty tak
zrobiłeś? – uniósł się głos z tyłu należący do nikogo innego jak Harry’ego.
Powoli wziąłem głęboki oddech starając się nie wybuchnąć. Ten dupek doskonale
znał prawdę a mimo to zadał to pytanie, chcąc mnie ośmieszyć przed całą salą.
Nie wierzę, że powoli zaczynałem zmieniać o nim zdanie. Bo co? Bo wczoraj doprowadził
mnie do erekcji? Bo jeszcze nikt nigdy nie dotykał mnie w tak delikatny sposób?
Bo powiedział, że jestem ładnym chłopaczkiem? Teraz wydaje mi się, że po prostu
kłamał.
- Harry to
czy Louis z kimś spał to jego prywatna sprawa. – powiedziała panna Isabelle, za
co byłem jej niezmiernie wdzięczny. Chcąc mu dowalić ponownie odwróciłem głowę
i rzekłem:
- Ciebie
nawet nie zapytam bo przypadkowych kolesi w klubach, których imion nawet nie
znałeś nie da się kochać, prawda?
- Louis! –
skarciła mnie nauczycielka. – To było nie grzeczne. Powinieneś przeprosić
Harry’ego.
Prychnąłem
pod nosem. „Jeszcze czego” – pomyślałem. Siedziałem więc milcząc. Ani mi się
śniło aby go przeprosić.
- Dobrze. Widać,
że czujesz do niego jakąś nie chęć bądź nienawiść. Każde takie uczucie jest
silne i nie wiemy jak się go pozbyć. Dlatego chciałabym abyście spotkali się po
zajęciach i napisali na kartkach to, co was nawzajem w sobie denerwuje a co was
podnieca bądź podoba się w sobie. A potem spróbujcie przedstawić waszą nie chęć
względem siebie w postaci obrazu. – powiedziała podekscytowanym tonem. Miałem
ochotę uderzyć głową o ławkę. Naprawdę? Znów jestem na niego skazany. Czy ta
nauczycielka obrała sobie za cel upieprzyć mi życie? Po zajęciach chciałem
wrócić do domu, do Lisy… Nawet nie odwróciłem się aby spojrzeć na Harry’ego. Na
pewno też był nie zadowolony.
***
Po zajęciach
Harry jako pierwszy wyszedł z klasy. Musiałem go dogonić zanim mi ucieknie.
Pakowałem się pośpiesznie, gdy nagle zagadał do mnie Liam:
- Z góry
przepraszam za moje wścibstwo ale dlaczego ty i on się nie lubicie?
Westchnąłem.
- To nie
jest tak, że się nie lubimy. Po prostu irytujemy siebie nawzajem.
- Też raz
wkurzała mnie jedna dziewczyna. – powiedział w zamyśleniu.
- I co z tym
zrobiłeś?
- Wrzuciłem
ją pod autobus. – odparł spokojnie. Otworzyłem szeroko oczy nie mogąc w to
uwierzyć. Liam uśmiechnął się ale gdy zobaczył moją przerażoną minę szybko
wyjaśnił: - Żartowałem. Tak naprawdę potem okazało się, że jej się podobałem i
zostaliśmy parą ale potem się rozstaliśmy.
- Przykro
mi.
- Niepotrzebnie.
Zdradzała mnie z moim przyrodnim bratem. – wyznał ciężko wzdychając.
- Nie wiem
co powiedzieć. – wyznałem lekko zszokowany. Jak można coś takiego zrobić? W
dodatku tak fajnemu chłopakowi jak Liam? To mi się w głowie nie mieści. – To…
straszne. Zachowała się jak ostatnia zołza na świecie.
- W każdym
razie wierzę, że dojdziesz z Harrym do porozumienia.
- To się nie
uda. – powiedziałem zawieszając torbę na ramieniu. – Muszę już iść. Na razie,
Liam. – dodałem poklepując przelotnie jego ramię i wybiegłem z klasy jak
torpeda, starając się dogonić Harry’ego jednak nie zauważyłem go na korytarzu.
Cholera. Czyżby mi zwiał? Wyszedłem więc na zewnątrz i zacząłem rozglądać się
dookoła siebie. Gdzieś musi być. Po chwili zauważyłem jakiegoś chłopaka w
kręconych włosach. Zadowolony, że tak szybko go dojrzałem podbiegłem do niego
krzycząc:
- Ładnie to
tak uciekać?
W tym
momencie owa osoba odwróciła się i okazało się, że to nie był Harry. Zrobiło mi
się cholernie wstyd. Przeprosiłem go i westchnąłem. Dupekdupekdupekdupek.
- Szukałeś
mnie? – usłyszałem za sobą jakiś głos. Gdy spojrzałem w tamtą stronę,
zobaczyłem Harry’ego który stał oparty o budynek uniwersytetu przyglądając mi
się. – Ten chłopak miał fajne loki ale w ogóle nie umywają się do moich, więc
jeśli marzyłeś o chłopaku z kręconymi włosami to od razu mówię ci, że stać cię
na więcej.
Wywróciłem
oczami.
- To idziemy
do twojego domu?
Harry
przestał opierać się o budynek i spojrzał na mnie z rozbawieniem wymalowanym na
twarzy a jego oczy świeciły jak dwie iskierki.
- Tak od
razu? Może najpierw zaprosiłbyś mnie na randkę?
- Nie
wygłupiaj się. – powiedziałem. – Mamy zadanie do wykonania. Znowu.
Chłopak
podszedł do mnie i wyminął idąc przed siebie. Odwróciłem się starając dotrzymać
mu kroku.
- Nie wiem jak
ty ale ja nie zamierzam smażyć się w domu.
- Więc gdzie
zamierzasz iść? – spytałem. Musiałem co jakiś czas podbiegać do niego, gdyż nie
nadążałem za nim. Nie miałem pojęcia gdzie mu się tak spieszyło? Albo zawsze
tak chodzi. Ale dzisiaj mógł zrobić wyjątek. Nie mam tak długich nóg jak on.
- Zobaczysz.
– odpowiedział z tajemniczym uśmiechem. Dlaczego on zawsze musi mnie tak
strasznie irytować swoim zachowaniem? Obiecałem sobie, że zmienię do niego
nastawienie ale mi nie daje.
- Dlaczego
dzisiaj na zajęciach zadałeś mi to pytanie „czy to zrobiłeś?” Doskonale wiesz,
że mój pierwszy raz nie miał nic wspólnego z miłością. To było bezczelne. –
powiedziałem nagle przypominając sobie tą okropną sytuację. Dawno nie czułem
się tak skrępowany.
-
Przeprosiłbym ale odpyskowałeś mi dosyć ostro więc jesteśmy kwita.
-
Powiedziałem po prostu prawdę. – powiedziałem zakładając ręce na klatkę
piersiową i unosząc dumnie głowę.
- I znowu to
robisz. Pyskujesz. Ale tylko do mnie. – westchnął kręcąc głową, chodź wyczułem,
że mówi to z rozbawieniem. – Ciekawe czy tak do swojej Lisy też się odzywasz…
- Właśnie! –
wykrzyknąłem i wyjąłem telefon z kieszeni. – Muszę do niej zadzwonić i powiedzieć,
że się spóźnię. – byłem tak skupiony na szukaniu jej w swoich kontaktach, że
nie zauważyłem jak Harry wyrywa mi mój telefon z ręki i chowa do przedniej
kieszeni swoich spodni. – Hej! – krzyknąłem oburzony. – Oddawaj to.
On tylko
roześmiał się kręcąc przecząco głową.
- Nic jej
się nie stanie jak się trochę pomartwi.
Nie
rozumiałem dlaczego to robi? Naprawdę spodobała mu się Lisa? Ale to nie
możliwe. Był gejem. Jego nie interesowały dziewczyny. Musiało mu chodzić o coś
innego… No tak! Zapomniałem, że uwielbia upieprzać mi życie. Zagadka
rozwiązana.
Pomyślałem
jednak, że nie dam pomiatać sobą jak zabawką i stanąłem naprzeciwko Harry’ego,
starając się wyciągnąć z jego kieszeni moją komórkę.
- Oddawaj
to. – powiedziałem chcąc wsadzić rękę do kieszeni, jednak to go tylko
rozśmieszyło. Faktem jest fakt, że moja dłoń znajdywała się bardzo blisko jego
penisa ale wolałem się zbytnio nad tym nie zastanawiać. W końcu Harry
gwałtownie ode mnie odskoczył mówiąc:
- Ciekawe
czy gdybym wsadził sobie twój telefon w spodnie to też byś był taki chętny do
wyjęcia go? – zaczął się zastanawiać. – Dotykałeś w ogóle jakiegoś kutasa
kiedykolwiek prócz swojego?
- Jesteś
obrzydliwy. – stwierdziłem ale to spotkało się z kolejną falą śmiechu.
***
Po pół
godzinie drogi w końcu doszliśmy do małego lasu ale Harry się nie zatrzymał.
Szedł dalej więc także byłem zmuszony to robić. Bolały mnie nogi i chciałem
odpocząć. Takie wędrówki nie są mi przeznaczone. Szybko się męczę i wolę
spędzać czas leżąc na kanapie i oglądając głupie reality show. Nasza wycieczka
przez las trwała kilka minut, gdyż nie był duży. Po tym czasie doszliśmy do
wzgórza z którego mieliśmy idealny widok na miasto. Było przepięknie. To
miejsce mogło zdecydowanie konkurować z francuskim ogrodem. Czuć było świeże,
chłodne powietrze, ponieważ zbliżała się 17:00. Harry usiadł na trawie i
zaciągnął się głęboko powietrzem. Zrobiłem to samo. Po chwili chłopak poklepał
miejsce obok siebie, dając mi do zrozumienia, żebym zajął miejsce. Zrobiłem to. Moje nogi były tak obolałe, że w
tej chwili usiadłbym obok każdego. Nawet tego okropnego angielskiego
dziennikarza, którego audycje były na poziomie niższym niż dno. Ściągnąłem
torbę przez ramię.
- Często tu
przychodzisz?
- Raz w
tygodniu z uwagi na to, że jest tu daleko. Zresztą, pewnie sam zauważyłeś. –
powiedział patrząc na mnie kątem oka. Uśmiechał się.
- Ktoś wie o
tym miejscu? – zadałem kolejne pytanie. Potrzasnął głową.
- Jesteś
pierwszą osobą.
Przez moment
nie wiedziałem co powiedzieć? Dlaczego przyprowadził tu kogoś, kto doprowadzała
go do szału? On był zdecydowanie zbyt dziwny.
- Dlaczego
akurat ja? To Zayn jest twoim przyjacielem. – zauważyłem. Zresztą mógł tu
przyprowadzić jednego ze swoim kochanków ale nie wypowiedziałem tego na głos,
bo nie chciałem znów kłótni. Było tak pięknie, iż nie chciałem niszczyć tej
chwili swoim nie wyparzonym językiem. Harry jednak wzruszył ramionami na moje
słowa.
- Zawsze
przychodzę tu w piątki. Nie moja wina, że przyszedłeś tu za mną.
- Nie
szedłbym tak daleko ale nie miałem wyboru. Miałeś mój telefon. – przypomniałem
mu. Ciekawe co myśli Lisa w tej chwili? Mam nadzieje, że nie jest zbytnio
rozczarowana moim zachowaniem. Ale skąd mogłem wiedzieć, że Harry zabierze moją
komórkę? Nie planowałem też spędzenia z nim kolejnego dnia. Panna Isabelle
zawsze trafia na takie „wspaniałe” pomysły spontanicznie.
- Oddam ci
go później. Nie niszcz tego pięknego miejsca, dzwoniąc do Lisy. Mam taką
zasadę, że tutaj nikt nie ma prawa używać elektroniki.
Westchnąłem.
Lubiłem ludzi z zasadami i zawsze to podziwiałem więc postanowiłem nie łamać
ich, nawet jeśli została wymyślona przez Harry’ego.
- Nie miałeś
kaca po wczorajszym? – zagadnąłem nagle.
- Nie.
Krótko po tobie również wyszedłem. – odpowiedział. Nie wiedziałem czy kłamał
czy mówił prawdę? Chociaż… po co miałby kłamać? Ale znów nie pasowało mi do
niego takie szybkie zakańczanie imprezy. A może źle go oceniłem i wcale nie
jest takim za jakiego go miałem? – A wy? Wróciliście potem do domu?
Zarumieniłem
się momentalnie na wspomnienie mojego pocałunku z Lisą. To było najpiękniejsze
przeżycie jakiego kiedykolwiek doznałem.
-
Niezupełnie. – odparłem. Harry spojrzał na mnie zaskoczony.
- Lisa
chciała jeszcze iść pobawić się na placu zabaw?
Wywróciłem
oczami.
- Wiem, że
jest ode mnie młodsza ale możesz sobie darować takie teksty?
Styles
roześmiał się.
- Ona ma
najwięcej 16 lat a ty 20. To jeszcze dzieciak. Nie dawno zaczęła liceum.
Prychnąłem.
- Jest za to
bardzo dojrzała jak na swój wiek.
- Błagam. –
powiedział drapiąc się po skroni. – Dojrzała osoba przychodziłaby z jednym
chłopakiem a tańczyła z drugim?
Wywróciłem
oczami.
- To był
jakiś koleś z jej szkoły, za którym nie przepada i cały tydzień go unikała. W
barze jednak nie miała wyboru. Nie dałbym jej spokoju.
- „Unikała
go”. – powtórzył z drwiną. – Dalej mi udowadniaj jaką to Lisa jest dojrzałą
osobą. Proszę, chętnie posłucham.
Nie miałem
najmniejszej ochoty wysłuchiwać jak Harry ją obraża. Nie ma prawa tego robić.
Nie znał jej. Widział ją tylko raz, to za mało aby ocenić drugiego człowieka.
Wstałem gwałtownie z miejsca i wziąłem swoją torbę.
- Idę. Nie
mam zamiaru tego słuchać. Znasz tylko jej imię. To za mało aby wygłaszać takie
„mądrości” na jej temat. – powiedziałem ostrym tonem, który zaskoczył nawet
Harry’ego.
- To jeszcze
gówniara. Zrobiła nadzieje jednemu chłopakowi, stwierdziła, że jest dla niej
zbyt „dziecinny” i wzięła się za inteligentnego studenta malarstwa. Ona owinie
cię w okól małego palca, chociaż…. Nie wiem czy już tego nie zrobiła. Jeszcze
nigdy nie pomyliłem się co do drugiego człowieka.
-
Najwyraźniej tak. Nic o niej nie wiesz. Sam zachowujesz się jak nadęty dupek a
krytykujesz innych. Wiesz, to zabawne. Widzisz tylko wady u ludzi, nie swoje.
Spadam stąd. – odwróciłem się ale zatrzymał mnie głos Harry’ego.
- Zaczekaj.
Odwróciłem
się.
- Po co? –
cierpliwie czekałem na odpowiedź, która przez dłuższy czas się nie pojawiała.
- Bo nie
znasz drogi. – powiedział w końcu wesoło a ja przekląłem pod nosem i rzuciłem z
powrotem torbę na ziemię i usiadłem. Cholera, ma rację. Przyszedłem za nim
tutaj niczym wierny pies. Mogłem chociaż oznaczyć drogę tak jak Jaś. To by dużo
dało.
-
Krytykujesz Lisę bo jesteś zazdrosny. – powiedziałem w końcu. Harry prychnął
pod nosem. – Miałeś na pewno tylko jednonocne przygody i zazdrościsz, że nawet
taki ktoś jak ja poznał kogoś z kim może stworzyć prawdziwy związek.
- No jasne.
Zazdroszczę ci tego, że jak już będziecie razem to będziesz za nią odrabiał
prace domowe, jako dobry chłopak.
Miałem
straszną ochotę go uderzyć. I gdybym tylko umiał się bić to bym to zrobił ale
bałem się, że kolejny raz wyjdę na kretyna i Harry mnie wyśmieje. Nie chciałem
się ośmieszyć w jego oczach, gdyż nie da mi potem spokoju i będzie się ze mnie
jeszcze długo nabijał.
- Może
zajmiemy się naszym zadaniem? – zmieniłem temat. Harry kiwnął głową.
- Z
przyjemnością. Już skończyłem liceum i nie mam zamiaru do niego wracać.
Nie mógł
darować sobie dupek jeden kolejnego docinka, prawda? Postanowiłem to zignorować.
Wyjąłem z torby kartkę i długopis, on zrobił to samo.
- Dobra.
Zacznijmy od czegoś prostego czyli, co
nas w sobie wkurza? To może ja zacznę. – powiedziałem podekscytowany. Będę mógł
mu dowalać a on będzie musiał to wszystko zanotować. – Irytuje mnie w tobie
twoja przesadna pewność siebie a wręcz arogancja. Wszystkich traktujesz z góry
i uważasz, że jesteś lepszy. Po za tym jesteś bezpośredni i bezczelny. Nie
zdajesz sobie sprawy, że niektóre twoje słowa mogą ranić. A najbardziej wkurza
mnie to, że nie okazujesz skruchy i nie przepraszasz nawet gdy wiesz, że coś
zrobiłeś źle. Nie masz w sobie uczuć i nie sądzę abyś kiedykolwiek nawet
własnej mamie powiedział, że ją kochasz. – zakończyłem mówić na jednym wdechu i
mogłem swobodnie odetchnąć. Harry uważnie słuchał a potem notował bez słowa, co
mnie nieco zaskoczyło.
- Pozwól, że
nie zapiszę części o mojej matce. – powiedział nagle.
- Teraz
twoja kolej. Proszę, dowal mi. Przyzwyczaiłem się, zresztą.
Gdy Styles
przestał pisać, zaczął się poważnie zastanawiać. Ułożył brodę na dłoni i przez
kilka minut wpatrywał się w rozciągający się przed nami widok, aż w końcu
przemówił:
- Irytuje
mnie w tobie twój brak wiary w siebie i własne możliwości. Uważasz, że każdy
wszystko zrobi lepiej od ciebie. No i bardzo wstydzisz się swojego ciała,
niepotrzebnie, bo jest ładne. Co prawda nie widziałem cię nago ale masz dobrą
figurę więc pod ubraniami nie może być tak najgorzej. Po za tym ta twoja
nieśmiałość do innych osób, wiem, to duży atut ale nie umiesz walczyć o swoje.
Jesteś w stosunku do mnie bardziej bojowy ale gdy wczoraj oskarżyłem cię o
wylanie specjalnie herbaty nie walczyłeś. Zacząłeś pakować się i uciekać od
problemów, zamiast stawić im czoła.
O mój boże.
Zaniemówiłem. Ile w jego słowach mieściło się racji. To fakt. Nie umiem stawiać
czoła problemom. Przecież zwiałem do Francji, gdyż chciałem uciec od nie
chcianego uczucia zamiast zająć się tym problemem i rozwiązać go. Jestem
cholernym tchórzem. Z uwagą zanotowałem jego wypowiedź. Nie mogłem się
przyznać, że zgadzałem się z tym co
powiedział. To by sprawiło, że miałby o sobie jeszcze większe mniemanie. Nie
mam zamiaru podwyższać mu samooceny.
- Nie jestem
w stosunku do ciebie bojowy. – powiedziałem gdy skończyłem pisać.
- Owszem
jesteś. – upierał się z szerokim uśmiechem. – A propo twojej wypowiedzi, ja mam
uczucia.
- Głęboko
zakorzenione. – odparłem. – Czasem pyskuje ci ale to dlatego, ponieważ czasem
za dużo sobie pozwalasz. Uważasz, że masz prawo robić co chcesz. Udowodniłeś to
zabierając mi telefon.
- I
doprowadzając cię do mini erekcji? – spytał z rozbawieniem. Nie chciałem o tym
pamiętać a on mi o tym przypomniał. I właśnie za to go nienawidzę.
- Twoja
bezpośredniość mnie wykańcza.
- Dobrze to
może jak już jesteśmy przy tym temacie to przejdźmy do następnego punktu, czyli
co nas w sobie podnieca albo nam się podoba? – popatrzył na mnie z
zainteresowaniem, najwyraźniej ciekaw mojej odpowiedzi. Westchnąłem. Co mi się
w nim podoba? On ma o wiele prościej, gdyż jest gejem. Nie mogę znaleźć nic co
mnie w nim pociąga, chociaż wczoraj nie miałem z tym problemu. Chcąc nie chcąc
aby wykonać to zadanie będę musiał wrócić do feralnej nocy o której wolałbym
zapomnieć, gdyby nie fakt, że wtedy doszło do mojego pocałunku z Lisą.
- Twoje
nogi. – powiedziałem nagle.
- Co? –
zmarszczył brwi spuszczając na nie wzrok.
- Podobają
mi się twoje nogi. Chętnie bym się z tobą zamienił. Moje nie są tak szczupłe i
długie. Nie lubię ich. – przyznałem szczerze.
- Dopisz
jeszcze, że nienawidzę w tobie twojego wiecznego narzekania na siebie. –
powiedział wskazując palcem na moją listę. Wywróciłem oczami ale wykonałem jego
polecenie. W końcu ma się tam znaleźć wszystko. – Coś jeszcze czy tylko nogi? –
spytał.
Zastanowiłem
się przez moment. Co może mi się jeszcze w nim może podobać? Hm…
- I jeszcze
włosy. Są gęste i kręcone.
Widziałem
jak Harry z uwagą notował.
- Czyli te
rzeczy cię we mnie pociągają, tak? – spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. –
Nie spodziewałem się, że znajdą się aż dwie.
Przełknąłem
ślinę i wziąłem głęboki oddech.
- Jest
jeszcze coś. – Harry popatrzył na mnie z zainteresowaniem ale i zdziwieniem. –
Twoja… klatka piersiowa. Jest umięśniona i opalona.
Chłopak
odpowiedział mi uśmiechem i z
zadowoleniem również to zapisał.
-
Wiedziałem, że straciłeś dla niej głowę.
Szturchnąłem
go ręką na co się zaśmiał i udał, że jest oburzony moim zachowaniem, chodź
widziałem w jego oczach iskierki rozbawienia. Pierwszy raz zauważyłem, że dobrze
się bawił w moim towarzystwie. Może panna Isabelle miała dobry pomysł i to w
jakiś sposób rozwiąże nasz konflikt?
- Teraz
twoja kolej. – powiedziałem prostując się i popatrzyłem na niego z
zaciekawieniem. Harry zaczął przez moment myśleć nad tym co mu się we mnie
podoba i z każdą minutą traciłem nadzieje, że coś takiego istnieje. Przecież
jestem taki nie – idealny, prawda? Co takiemu chłopakowi może się we mnie
podobać? Nie wyglądam jak model z okładki magazynu. Jestem tylko Louisem. Po
prostu.
- Gdy
pierwszy raz cię zobaczyłem, od razu zwróciłem uwagę na twoje włosy. –
powiedział zaskakując mnie totalnie. Moje włosy? Co jest w nich ładnego? – Są
zadbane, rozmierzwione i ładnie ścięte. Drugą rzecz, która mi się w tobie
spodobała były oczy. Są duże i niebieskie i mają w sobie coś, czego nie potrafię
opisać. Są takie Louisowe.
W tym
momencie głośno się roześmiałem. Harry zamilkł i patrzył na mnie zaskoczony.
-
Przepraszam ale pierwszy raz ktoś powiedział mi coś takiego. – wyjaśniłem gdy
się nieco uspokoiłem. – Mam „Louisowe oczy”. Nie mam pojęcia czy traktować to
jako komplement.
- Ależ
oczywiście. – odpowiedział poważnym tonem. Widać było, że nie żartował. Mówił
szczerze. Naprawdę moje oczy tak na niego podziałały? Wprawdzie kilka osób
powiedziało mi kiedyś, że mi ich zazdrości ale to nie sprawiło, że zapomniałem
o całej reszcie moich kompleksów. Teraz wyjaśniło się chociaż dlaczego wczoraj
Harry dotykał ich. Nie miałem pojęcia, że aż tak mu się podobały. – Twoje
dłonie. – dodał. – Są małe i na swój sposób urocze.
Uniosłem ze
zdziwienia aż brwi.
- Moje
dłonie? – aż odchyliłem się do tyłu. Dłonie jak dłonie. Dla mnie były
zwyczajne. Nie wiedziałem, że Harry zwrócił uwagę na tyle detali w moim
wyglądzie.
- I ostatnią
rzeczą są policzki. – wyznał wskazując mi ruchem głowy abym zanotował, co
natychmiast zrobiłem. To także wyjaśnia, dlaczego wczoraj gładził mój policzek.
Podoba mu się we mnie więcej rzeczy niż mnie w nim. Nie wiarygodne. Przecież to
ja jestem Pan Nie – idealny. – Jesteś piękny tylko musisz to dostrzec.
Serce
zaczęło mi szybciej bić, ponieważ nawet Lisa nie powiedziała mi czegoś tak miłego.
Po niej bym się tego spodziewał i może bardziej wiedziałbym co powiedzieć.
Teraz dosłownie zaniemówiłem. Zobaczyłem, że Harry patrzy się przed siebie. Nie
spojrzał na mnie nawet kątem oka. Tak jakby pogrążył się w swoim świecie a ja
nie chciałem tego psuć więc milczałem. Dokończyłem notować i schowałem notes do
torby. Potem przyłączyłem się do niego i również zacząłem podziwiać przecudowne
widoki jakimi mogła się poszczycić Francja.
***
W drodze
powrotnej również nie wiele mówiliśmy. Chciałem poprosić Harry’ego o zwrot
telefonu ale bałem się, że znów będzie zły i to zniszczy ten niesamowity
nastrój. Pierwszy raz jakoś się dogadywaliśmy i to naprawdę mi się podobało.
Zdałem sobie sprawę, że wolę to o wiele bardziej niż nazywanie go aroganckim
dupkiem. Gdybyśmy spędzili ze sobą więcej czasu to może Harry mógłby zostać
nawet moim przyjacielem? Przyjaźni się z Zaynem więc chyba wie jak nim być.
Jeśli do jutra się nie pokłócimy to muszę chyba podziękować pannie Isabelle za
danie nam tej pracy. To sprawiło, że spojrzałem na niego w inny sposób i zdałem
sobie sprawę, że nie ma o mnie tak złego zdania jak myślałem. W końcu Harry
przemówił przypominając sobie, że nie zwrócił mi mojej komórki.
- Ach tak,
twój telefon. Zapomniałem. – powiedział przystając i wyjmując go z przedniej
kieszeni spodni. Gdy mi go podawał, nasze dłonie na moment się zetknęły co
sprawiło, że gwałtownie zabrałem od niego rękę, tak jakby poraził mnie prąd.
Nie mam pojęcia czym było to spowodowane i dlaczego tak zareagowałem. Może
bałem się powtórki z wczoraj? W każdym razie Harry to zauważył i spuścił głowę.
Prawdopodobnie był smutny. Nie rozumiem tylko dokładnego powodu.
- Wstąpimy
jeszcze do ciebie? – zapytałem niespodziewanie. Harry otworzył usta tak jakby
chcąc coś powiedzieć. Widziałem, że moje pytanie nieco zbiło go z tropu. – Mamy
jeszcze namalować obraz, wiesz, przedstawić złość w formie plastycznej.
- Tak, tak
racja. – rzekł kręcąc głową, chcąc zapewne odgonić od siebie nie potrzebne
myśli. Ja zawsze tak robię gdy coś sobie pomyślę a potem okazuje się, że moje
teoria legła w gruzach. – Jest już wprawdzie 19:25. Myślę, że powinieneś wrócić
do domu. Lisa będzie się martwić.
- Mogę do
niej zadzwonić. Już mam telefon. – powiedziałem machając nim z lekkim
uśmiechem. – Na pewno nic się nie stanie jeżeli prześpię się u ciebie. Chyba,
że nie chcesz?
- Możesz mi
powiedzieć dlaczego zawsze się do mnie wpraszasz? – zapytał. To nie był ton
oskarżycielski raczej wesoły. – Przyznaj: masz nadzieje, że znów będę brał
prysznic.
Wybuchnąłem
głośnym śmiechem.
- Wręcz
marzę aby znów zobaczyć twój tors.
-
Wiedziałem. – powiedział zaciskając dłoń w pięść i robiąc gest zwycięscy.
Uśmiechnąłem się. Naprawdę miło tak pożartować. Nie mogę uwierzyć jak beztrosko
i gładko nam się rozmawiało. Mam nadzieje, że jutro nic mu się nie stanie i
nadal będziemy tak dobrze się dogadywać. Ale to w końcu był Harry. Człowiek
nieprzewidywalny. Nie wiem co przyniesie jutro ale wiem, że dzisiaj będziemy się
świetnie bawić. Najgorszy chyba był fakt, że z tego wszystkiego zapomniałem
zadzwonić do Lisy…
weeeeeeeee pierwszaaa!
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty ♥
//@hxrnyhoranx
Omoomom pierwsza!!! Nareszcie Larry! *O*
OdpowiedzUsuńWiecej nie bede pisac bo pisalam Ci na priv :*
Robciu przyznaj ze sie zdziwiles jak Ci napisalam, ze juz czytam xD -Juleczka xx (Twoja najwieksza fanka)
jednak druga :(
UsuńO nie ja chcę dalej!
OdpowiedzUsuńTa lisa -.- Odwalilaby się od niego przecież widać że kocha Hazze i jest 100% pedałem :DDD
Super rozdział :) chociaż liczyłam na jakiś pocałunek larry'ego :( czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBoziu *-* ten rozdział jest zdecydowanie moim ulubionym ^^ i w końcu Hazz i Lou sie dobrze dogadują, supii ;) i to zdanie Harry'ego "Jesteś piękny ale musisz to dostrzec" jest totalnie urocze i cudowne <3 a Harruś to sie chyba zabujał! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział (nie)cierpliwie i życzę ci duuużo weny :)))
Wiktoria xx
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńJakoś tak nie mam talentu do pisania komentarzy, więc się wstrzymywałam wcześniej, ale niech będzie, żeby było wiadomo, że tu jestem.
Czekam co bedzie dalej, um.
Umarłam <3 "jesteś piękny tylko musisz to dostrzec" aww :3
OdpowiedzUsuńJezu ten rozdział>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> kocham to i kocham Larrego i kocham wszystko i dhjfhwejnhsjdfvbejjcn
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego
Mary Sz. :)
<3
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały i tak bardzo Larrowaty (tworzenia przymiotników uczę się od najlepszych :*)
No ciężko coś napisać. Po prostu oficjalnie mój ulubiony.
Z niecierpliwością czekam na następny ;)
/Czytelnikus Pospolitus
Jestem całkowicie zauroczona Harry'm. Zachowuje się naprawdę słodko i wspaniale, bardzo się cieszę, że Louis nie jest już tak źle do niego nastawiony :)
OdpowiedzUsuńChociaż sama zaczynam nie lubić Lisy z tego powodu, że Harry jest o nią zazdrosny (tak sądzę), na pewno chciałby sam być na jej miejscu.
Miałeś rację, ten rozdział na pewno dużo zmieni w ich relacji, mam nadzieję, że na dobre :)
Może to głupie, ale uwielbiam proste zakończenia, w których obaj wyznają sobie miłość lub sobie przebaczają, więc trudno mi było czytać, że Larry siebie nienawidzi. Chyba nie zamierzają już się kłócić? Och, i jestem strasznie ciekawa, czy Boo przełamie się i namaluje swoją miłość :D
Nie wiem, jaką rolę odgrywa Lisa, ale chyba nie będzie starała się przeszkodzić w związku L i H? Jeju, nie znoszę spoilerów, ale teraz chętnie bym się czegoś dowiedziała :(
I muszę to napisać: jesteś drugim chłopakiem, który pisze fanfiction o takiej tematyce. Bardzo Cię za to podziwiam. Życzę jak najwięcej weny, nie czuj się załamany :(
Bardzo niecierpliwie czekam na ósemkę, o tak *-*
*przytulam mocno* xx
http://ask.fm/RobertKaczmarczyk
Usuńto pisz na asky albo na fb jeśli chcesz spojlera :)
Jeeeju Robert !! Jesteś moim bogiem ! Ten rozdział jest tak perfekcyjnie idealny, że czytałam go 2 razy i myślę że przeczytam jeszcze nie raz. Panna Isabelle (moja imienniczka) miała genialny pomysł z tym zadaniem. Jejuu to w jaki sposób Harry mówił o Louisie było takie magiczne. Booże nie spodziewałam się że Harry w tym ff moze być takim romantykiem. A jednak. Bardzo dobrze, że Lou olał Lise i poszedł z Hazzą do tego lasu.
OdpowiedzUsuń- Ktoś wie o tym miejscu? – zadałem kolejne pytanie. Potrzasnął głową.
- Jesteś pierwszą osobą.
Jak to przeczytałam to sie normalnie rozpłynęłam *_*
Kocham twój styl pisania. Już nie mogę się doczekać 8 <3
Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam ♥
Jezuuu, jaki ten rozdizał jest cudowny! *o*
OdpowiedzUsuńPoprzez twoją notatkę, nie mogę doczekać się końcówki! Mi żaden bohater nie przeszkadza, nie przepadam za bardzo za rodzicami Lisy, ale są weseli xd I nie przepadam też za Lisą, bo idk czemu, ale myslę, że chce wykorzystać do do jakichś swoich celi ... Ale skoro ona ma swoją rolę to spoczko xx
Boże, jakie to cudowneeeeeeeeeeee1 *o*
OdpowiedzUsuńWięcej, więcej, więcej!
Słodkieeeeeeee <3
Dawaj następnyy <3
/Hi!
Ale masz tempo, chłopaku! Nie było mnie raptem 9 dni, a tu już tyle do nadrobienia! Pozwolę sobie skomentować 6 i 7 w jednym komentarzu, tak będzie chyba wygodniej. Więc, zaczynamy.
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego, że rodzice Nialla i Lisy kompletnie mnie rozwalają. Jednakże cieszę się, że to nie ja jestem ''szczęśliwym dzieckiem'' tej parki... XD Co to się z ludźmi robi na starość... ;P
''(...)spodziewałem się czegoś ekstremalnego, jak na przykład gołego i obcego faceta w łazience. Chociaż… kto wie? Może załatwili sobie kogoś do trójkącika?'' – serio, Lou? Serio? Twoje upodobania seksualne nieco mnie przerażają. Biedny Harry, będzie miał ciężką robotę, żeby cię zadowolić, stary...
''Seks jest ważniejszy niż miłość'' – podpadłeś, Niall. Na przyszłość proszę nie wygadywać takich głupot w mojej obecności, Blondie!
''(…) z drugiej strony musieli mnie mieć za nieśmiałą niedorajdę, która wstydziłaby się chociaż tknąć dziewczynę'' – kochanie, oni wcale nie mają cię za niedorajdę. Oni po prostu odkryli twoją prawdziwą, maksymalnie gejowską naturę wcześniej, niż ty sam. Chociaż, przyznaję, i w tym kierunku poczyniliśmy pewne ''kroki''... XD
Trochę rozwala mnie fakt, że gdy Lou mentalnie zachwyca się perspektywą randki z Lisą, ona pyta go o Harry'ego. Niby nic, ale jednak... Ma kobieta wyczucie.
Co do chłopaka z baru, życzę mu z całego serca, żeby spiknął się z Lisą. I nieee, wcale nie chodzi mi o to, że smarkata da wtedy spokój Louisowi, skądże!
Okej, dobra, odkryłeś mój ukryty cel.
Zabawne... ''(...)poczułem, iż znam perfumy, których użył'' → ja nie kojarzę perfum nawet swoich najlepszych przyjaciół... Nie, żeby coś...
Jeśli chodzi o Larry Moment w barze, słowa Harry'ego (a przynajmniej ich większość) wywoływały u mnie pewien niesmak, za to jego gesty... ''(...)odgarniając dłonią moje włosy z czoła'', ''Dłoń Harry’ego podróżowała od mojego czoła po głowę aż spoczęła na policzku''... Poza tym, nie zgadzam się z Louisem w kwestii: ''„Moja mała fochiasta księżniczka”. Och, serio? Nie mógł wpaść na coś bardziej oryginalnego? Po za tym to nie było ani miłe ani wredne… po prostu nijakie''. To nie było nijakie, to było... słodkie? Chodzi mi głównie o początek. ''Moja mała fochiasta księżniczka''. Moja mała. Moja. Harry wyraża przynależność, czy to nie jest... takie... takie awwh?
No i ''Lisa to szczęściara''. Czy muszę tłumaczyć, czemu przy tym zdaniu zrobiło mi się strasznie smutno?
I fakt, nie lubię Lisy, o czym już pisałam, kiedyś tam. Nie nie lubię jej dlatego, że jest wredna czy coś, bo to miła osóbka, nie zaprzeczę. Prawdziwym powodem mojej niechęci jest fakt, że kręci z Louisem. No bo hej! Louis jest Hazzy i zawsze był. Wybacz, shipperowskie serce pieje we mnie z zazdrości. No i instynkt ochrony Larry'ego boli... Ale to nic. To nic... Wierzę, że ta dziewucha ma jakąś istotną rolę do odegrania. A nawet gdyby jakimś cudem zniszczyła Larry'ego, to... Harry już zaczyna czuć coś do Lou, to widać gołym okiem (aha! Lou, chciałam ci powiedzieć, że jesteś idiotą, skoro po jego zachowaniu wnioskujesz, że podoba mu się Lisa), a tego nie zniszczy nic.
100 punktów dla Louisa za myślenie o Harrym, gdy obejmuje go dziewczyna. Good!
Zaczynam poważnie bać się tej nauczycielki. Ona jest jakaś nawiedzona. Pytanie: ''Czym jest dla ciebie seks?'' na zajęciach z malarstwa? What? Poza tym na samym początku nauki? WHAAAT?
''- Też raz wkurzała mnie jedna dziewczyna. – powiedział w zamyśleniu.
- I co z tym zrobiłeś?
- Wrzuciłem ją pod autobus. – odparł spokojnie.''
Leżę! Liam, kocham Cię, jesteś moim mistrzem!
Aha, i jeszcze: ''Tak naprawdę potem okazało się, że jej się podobałem i zostaliśmy parą ale potem się rozstaliśmy.'' – czy to jest ta wskazówka, o której wspominałeś, Robert? Tak mi się wydaje. Ale jeśli nie, bez obaw, i tak ją znajdę! (XD)
''Zdradzała mnie z moim przyrodnim bratem'' – Leeyum :'(
UsuńKolejne 100 punktów dla Louisa za niezadzwonienie do Lisy. I 200 dla Harry'ego za zabranie mu telefonu. Hazz, bracie! Ja też jej nie lubię! Hi5!
+ Louis próbujący dostać się do kieszeni Harry'ego = mm OMNOMNOMNOMNOM *.*
Scenka w specjalnym miejscu H była taka... kochana. W całości. I kiedy Hazz wymieniał to, co nie podoba mu się w Lou, moje serce urosło. Nie nawrzucał mu, że jest złośliwy czy coś, ale mówił o tym, że nie jest pewny siebie. To było... ♥
Hazz, znowu hi5! Zgadzam się w kwestii Lisy, brachu!
''(...)ja mam uczucia''. Och, skarbie...
Kocham moment, w którym Harry mówi Lou, co mu się w nim podoba. Awwwh.
No i na koniec:
''Gdybyśmy spędzili ze sobą więcej czasu to może Harry mógłby zostać nawet moim przyjacielem?''
Błąd, misiaczku. Nie ma mowy o przyjaźni. Ten kędzierzawy wariat już traci dla ciebie głowę. Strach pomyśleć, co będzie potem.
Życzę weny, Robciu, a komentarz do 8 będzie jutro, bo pisanie tego wyczerpało moje możliwości manualne na dziś ;)
Twoja Fanka/Małpka Nr 1 ♥
Julia
@_Silver_Tiger_
bumble-bumble-bumblebee.tumblr.com
lancuszekzmotylem.blogspot.com