Od autora:
Może będziecie nieco rozczarowani tym rozdziałem a może właśnie tego się
spodziewaliście? Nie wiem. W każdym razie 6 rozdział może wam się spodobać i
jak już pisałem 7 jest moim ulubionym jak na razie bo właśnie o to mi chodziło
przez całe to ff ;).
Moja beta
wyjechała więc niestety nie poprawiła mi błędów i błagam nie piszcie „no błędów
jest sporo” bez przesady. Nawet Julka mi pisała, że tragedii nie ma więc
niektóre osoby myślę, że oszukują bo „wiedzą, że ten rozdział nie był betowany
czyli musi być dużo błędów”. Dobra chciałem napisać o tym co mnie wkurza
czasami.
To tyle. A
przed wami Lorde w której płycie się zakochałem. Głupio gada ale ma dziewczyna
talent – niezaprzeczalnie.
Chłopak
pociągnął za klamkę i moim oczom ukazał się on – czyli Harry, w samym ręczniku
z włosami jeszcze mokrymi z których skapywała woda. Przez moment zaniemówiłem,
patrząc na jego umięśnioną klatkę piersiową pokrytą licznymi tatuażami. Wyglądał…
seksownie. Nie wierzę, że myślę o nim w ten sposób ale to prawda. Był naprawdę
bardzo seksowny. Musiałem wyglądać jak idiota po prostu stojąc i patrząc na pół
nagiego chłopaka. Przecież nie byłem gejem. Nie. Absolutnie nie. Nikt mi nie
wmówi, że tak jest bo nie jest i ja dobrze o tym wiem.
- Louis? –
odezwał się w końcu zachrypniętym głosem. Otrząsnąłem się z zamyślenia i
spojrzałem mu w oczy, które wykazywały zarówno zdziwienie jak i rozbawienie. Nie
wiedziałem tylko skąd ta wesołość? – Już się stęskniłeś? – zapytał kpiącym
tonem.
- Mogę u
ciebie przenocować? – spytałem machając mu moją torbą przed oczami. Ten
roześmiał się ale nie był to śmiech ironiczny tylko szczery. Zauważyłem, że
coraz lepiej idzie mi rozróżnianie kiedy coś jest prawdziwe z jego strony a
kiedy nie. Może ta cenna umiejętność kiedyś mi się przyda?
- I twoja
chęć spędzenia u mnie nocy nie ma absolutnie nic wspólnego z moim seksownym
ciałem? – posłał mi wymowne spojrzenie a ja wywróciłem oczami.
- Pan i Pani
Horan chcieli mieć wieczór dla siebie więc oto jestem!
- Aha. I
jestem jedyną osobą we Francji u której mógłbyś się zatrzymać? – założył ręce
na klatkę piersiową. – Wiesz, to zabawne jak przychodzisz do mnie niczym zbity
pies i prosisz mnie o łaskę. Może i bym ci pozwolił u mnie zanocować ale
zastanawiam się… co bym z tego miał?
W ciągu
jednej sekundy moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Dosłownie. Oddech stał
się nie równomierny i miałem wrażenie, że zaraz grunt zawali mi się pod nogami.
Czy on sugerował to co myślałem, że sugerował?
- Co masz na
myśli? – zapytałem drżącym głosem.
- No wiesz….
– powiedział patrząc wymownie na swoje miejsce intymne a potem na mnie.
Otworzyłem szeroko oczy i o mało nie rozsadziło mnie od środka. Byłem cholernie
oburzony jego zachowaniem. W jednej chwili zacząłem go nienawidzić najbardziej
na świecie. Nie myliłem się. Zależy mu tylko na seksie. To podrywacz bez uczuć.
- Wiesz co?
Bez łaski. Obejdę się. Spadam stąd. – odwróciłem się na pięcie i chciałem zejść
po schodach stąpając po nich najmocniej jak tylko się dało aby w ten sposób
wyrzucić z siebie całą złość, która się teraz we mnie skumulowała.
- Czekaj. –
usłyszałem jego rozbawiony głos. – Żartowałem. – powiedział przez śmiech. –
Naprawdę wziąłeś to na poważnie? – jego głos był naprawdę zaskoczony więc z
powrotem odwróciłem się w jego stronę. – Nie znasz się na żartach, sztywniaku.
– rzucił i wszedł w głąb mieszkania, jednak nie zamknął drzwi, co znaczyło, że
czekał aż pójdę za nim. Nie namyślając się długo zrobiłem to, mając wielką
nadzieje, że w nocy mnie nie zgwałci. Chodź, jeśli to zrobi to muszę przyznać,
że sam bym był sobie winien, ponieważ tak jakby teraz pcham mu się na siłę do
mieszkania, wiedząc jakim jest dupkiem. Zamknąłem za sobą i zobaczyłem jak
Harry kieruje się w stronę kuchni, którą oddzielał długi blat i odkręca wodę.
- A gdybym
się zgodził? – zapytałem nie spodziewanie. Styles posłał mi zdezorientowane
spojrzenie.
- Zgodził na
co? – spytał po czym upił łyk z butelki nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Przełknąłem ślinę, nie pewny czy powinienem to mówić. To w pewien sposób
sprawi, że nasze kontakty będą luźniejsze o ile już takie nie są. Nie
zachowujemy się jak para znajomych tylko raczej para starych kumpli, którzy nie
pałają do siebie zbytnią sympatią.
- Na… seks.
– ostatnie słowo wypłynęło z moich ust nie chętnie i wypowiedziałem je cicho.
Harry przez moment milczał aż w końcu kąciki jego ust uniosły się ku górze.
Odstawił butelkę i oparł obie dłonie na blacie, zapewne o tym myśląc.
- Nie
zgodziłbyś się. – powiedział z rozbawieniem a jednocześnie stanowczością.
Zmarszczyłem brwi oburzony.
- Nie masz
prawa o mnie decydować.
- Sam
zadecydowałeś o tym. Przecież się nie zgodziłeś, prawda? – posłał mi ostatnie
spojrzenie zanim odszedł od blatu i przeniósł swoje kroki w stronę kanapy.
Nadal pozostawał w samym ręczniku. Nie powiem – czułem się zażenowany tym
bardziej iż zdałem sobie sprawę, że jego ciało naprawdę mi się podoba. Jest
ładnie wyrzeźbione i widać, że o nie dba. Musi chodzić na siłownie albo biegać.
– Po za tym za mało w tobie dziwki.
Prychnąłem
pod nosem. „Puszczasz się za nas oboje” – pomyślałem ale nie wypowiedziałem
tego na głos, gdyż to prawdopodobnie skończyłoby się kolejną awanturą i
wyrzuciłby mnie z mieszkania. Zauważyłem, że nadal trzymam ciężką torbę w ręku
więc postawiłem ją na ziemi.
- To gdzie
mogę spać? O ile mogę w ogóle gdzieś spać?
Harry
wzruszył ramionami na co wywróciłem oczami. Mógł powiedzieć cokolwiek chociażby
„podłoga”. Byłoby to bardziej satysfakcjonujące niż opcja którą dla siebie
wybrałem.
- Na
kanapie. – odezwał się w końcu. Kiwnąłem głową i położyłem tam moją torbę, odsuwając
suwak i wyjmując po kolei rzeczy, które spakowałem. Harry najpierw nie zwracał
na mnie uwagi i udawał, że ogląda telewizor ale w końcu się zainteresował. O
mało nie wybuchnął śmiechem, gdy zauważył, że wyjmuję melisę. – Naprawdę jestem
taki stresujący? – zakpił.
- Po prostu
lubię ją pić. – wyjaśniłem. – A nie sądzę abyś ty się w nią zaopatrzył.
Kolejna
rzecz, która ujrzała światło dzienne to szampon i krem na noc. Przy tym Harry
głośno się roześmiał. Pomyślałem wtedy iż mogłem darować sobie krem i wcale nie
musiałem go tutaj brać. Ale muszę dbać o ładną cerę w każdej sytuacji.
- Krem na
noc? Nie jesteś czasem homo?
Wtedy
poczułem jak robię się wściekły. Dlaczego on mnie tak nazywa? Nie zrobiłem nic
aby tak pomyślał.
- Nie jestem
gejem. – powiedziałem przez zaciśnięte zęby. – To ty cały czas chodzisz i
zachowujesz się jak gej a nawet ubierasz się tak. Widzisz w moim zachowaniu coś
podobnego? – odwróciłem się w jego stronę aby mi się przyjrzał.
- Spokojnie.
Wyluzuj. Nie chciałem abyś wyskakiwał na mnie z pazurami. – uniósł ręce w
uspokajającym geście. Miał rację. Nieco przesadziłem ale miałem swoje powody.
On nie przeżył tego co ja, łatwo jest oceniać kogoś nie znając jego historii. I
ludzie często tak robią. Zaraz… ale czy ja nie byłem taki sam w stosunku do
Harry’ego? Ale swoją drogą on odwdzięczał mi się tym samym. W milczeniu
dokończyłem wypakowywanie i gdy byłem przy szlafroku usłyszałem głos chłopaka:
- Jeśli chcesz brać prysznic to wiedz, że całą ciepłą wodę zużyłem. Jest tylko
zimna lub lodowata.
Westchnąłem
po czym opadłem na kanapę obok niego a właściwie trochę dalej od niego. Nie
chciałem w żaden sposób go dotykać, nawet przypadkowo.
- A więc
spasuje.
Nagle Harry
wstał. Myślałem, że pójdzie do siebie i nawet miałem mu być za to wdzięczny ale
zobaczyłem jak odwija ręcznik zapewne z zamiarem zrzucenia go z siebie. Co on
wyprawiał? Musiałem działać. Nie mogłem pozwolić mu tego zrobić i obnażyć
kompletnie swoje ciało.
- Co ty
wyprawiasz? – zapytałem ostrym tonem patrząc się w drugą stronę. Od razu
przypomniała mi się wczorajsza sytuacja i zacząłem się zastanawiać dlaczego
ludzie uwielbiają chodzić przy mnie nago? Mam coś co ich przyciąga? Nie
rozumiałem tego ani trochę.
- Ściągam
ręcznik, nie widać? Zawsze chodzę nago po wzięciu prysznica i śpię także nago i
nie będę dla ciebie zmieniał zasad.
Roześmiałem
się ironicznie.
- No to
będziesz musiał. Na jeden dzień. – założyłem ręce na klatkę piersiową i
siedziałem niczym dama patrząc się na niego z wyższością. Chyba mu się to nie
spodobało, ponieważ prychnął pod nosem.
- Nic nie
muszę. I cytując ciebie „Nie masz prawa za mnie decydować”.
Nie wiem czy
był nagi, ponieważ patrzyłem się na swoje dłonie ze spuszczoną głową ale gdy
lekko uniosłem wzrok napotkałem ręcznik samotnie leżący na kanapie obok mnie
więc musiał go zdjąć. On siedział nadal na kanapie. Wyglądał na odprężonego.
Dzięki Bogu, że nie było widać jego miejsca intymnego. Ale to się może stać gdy
wstanie a ja nie będę wiedział kiedy. Żałowałem, że nie przespałem się na
klatce schodowej. Harry wiedział, że sprawiał iż czuje się zażenowany a mimo to
nadal to robił. On uwielbia mnie dręczyć. To sprawia mu jakąś chorą
satysfakcje. Byłem jak mały przerażony chłopczyk, który pierwszy raz widzi
kogoś nago a właściwie stara się nie zobaczyć.
- Jednak
wezmę ten prysznic. – zdecydowałem wstając z kanapy i zabierając szampon, krem
na noc i szlafrok do łazienki.
***
Gdy wróciłem
zastałem Harry’ego siedzącego w tej samej pozycji tyle, że w bokserkach.
Chłopak zerknął na mnie i cicho zagwizdał, gdyż miałem na sobie tylko ręcznik,
czyli tak jak on kilka minut wcześniej. Niby wziąłem szlafrok do łazienki ale
wpadł mi do wanny, gdyż położyłem go na jej brzegu i zsunął się, całkowicie
mocząc. Byłem wściekły ale nie miałem wyjścia. Musiałem odsłonić klatkę
piersiową. Dziękowałem w duchu Harry’emu, że trochę się ubrał. Mam nadzieje, że
to nie jest żart i zaraz nie zdejmie bokserek uśmiechając się ironicznie.
- Nie masz
czego się wstydzić. – powiedział w końcu a ja się zawstydziłem. Spłonąłem
rumieńcem i przez chwilę nie wiedziałem jak zareagować na ten komplement z jego
strony.
- Mam.
Jestem chudy i nie mam prawie mięśni, gdyż nie chodzę na siłownię. –
odpowiedziałem spuszczając głowę. Gdy usiadłem na kanapie Harry posłał mi
długie spojrzenie tak jakby się nad czymś zastanawiając. Po chwili przysunął
się bliżej i patrząc w moje oczy wysunął rękę w stronę mojego biodra łapiąc za
końcówkę ręcznika. Dopiero wtedy otrząsnąłem się z zamyślenia i momentalnie
uderzyłem go dłonią w dłoń. Chłopak zasyczał z bólu i cofnął się stwierdzając
zapewne, że to był głupi pomysł. – Oszalałeś? Wyraźnie powiedziałem, że nie
jestem gejem i nie będę uprawiał z tobą seksu.
- Ja też nie
chciałem tego robić. – wytłumaczył szybko, chodź mu nie wierzyłem. – Powinieneś
przestać się wstydzić swojego ciała. Posiadamy te same narządy i jeśli ja nie
mam się czego wstydzić to ty też.
- A co ci na
tym tak bardzo zależy, co? – posłałem mu podejrzliwe spojrzenie. Harry wzruszył
ramionami najwyraźniej zbity z tropu.
- Nie chcesz
to nie. Nigdy nie zaliczysz tych zajęć. – powiedział obrażonym tonem. Potem
wstał z kanapy mówiąc: - Idę spać. – spojrzał
na mnie ostatni raz ciężko wzdychając po czym udał się do swojej
sypialni. Siedziałem jeszcze chwilę ale nie oglądałem telewizji. Wprawdzie była
włączona ale nie zwracałam uwagi na głupi program. Byłem pogrążony we własnym
świecie.
***
W nocy długo
nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o tym co powiedział mi Harry. „Nigdy nie
zaliczysz tych zajęć”. Może rzeczywiście powinienem się przełamać? Chyba już
wiem co powinienem zrobić chodź to było bardzo głupie. Nie chętnie otworzyłem
oczy i spojrzałem na mój wyświetlacz. Wskazywał 2:45 w nocy. Ciężko
westchnąłem. Harry na pewno śpi. Nie wiem czy jest sens go budzić. Wyszedłbym
na dupka ale chociaż po części odwdzięczyłbym mu się za jego zachowanie.
Odkryłem się więc z koca i wstałem. Miałem na sobie moją brązową piżamę, którą
noszę od początku liceum. Uwielbiam ją i nie zamieniłbym ją na żadną inną.
Nie pewnie
skierowałem swoje kroki do pokoju Harry’ego starając się być cicho chociaż nie
wiedziałem po co skoro i tak zaraz miałem zamiar go obudzić. Nacisnąłem klamkę
i uchyliłem drzwi. Moim oczom ukazał się chłopak, który leżał oparty o poduszki
i oglądał coś. Jakiś notatnik lub rysownik? Chyba mnie nie zauważył, ponieważ
byłem bardzo cicho. Podszedłem więc do niego z tyłu i spojrzałem mu przez
ramię. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Patrzyłem się na znajdujący się
przede mną szkic przez kilka sekund aż w końcu z siebie wykrztusiłem:
- Czy to ja?
Dopiero
wtedy Harry zdał sobie sprawę, że jestem w pokoju i szybko zamknął rysownik
odchrząkując.
- Nie. –
powiedział nie przekonywująco.
- Jeśli to
nie byłem ja to w zupełności musiałby to być mój brat bliźniak, którego nie
mam. – odpowiedziałem siadając na brzegu łóżka. Harry był tak zamyślony, ze
nawet nie zauważył jak wyrwałem mu rysownik. Starał mi się go wyrwać ale
otworzyłem go i ponownie spojrzałem na namalowanego chłopaka. Obraz był jeszcze
piękniejszy widząc go z bliska. Patrzyłem się na niego tak długo aż Harry mi go
nie wyrwał, mówiąc wściekły:
- To nie
twoje. A teraz wypad.
Nie
przejąłem się jednak jego słowami, ponieważ zdążyłem go już trochę poznać i 50
% szans, że nie mówił tego na poważnie.
- To byłem
ja. Rysy, włosy, oczy wszystko się zgadza. Dlaczego… dlaczego mnie narysowałeś?
– zapytałem nie pewnie. – Nie zrozum mnie źle. Rysunek jest bardzo ładny ale…
dlaczego?
- Mogę cię
spytać o to samo. Co robisz w moim pokoju? – posłał mi pytające spojrzenie a ja
poczułem jak w jednej chwili serce szybciej zaczęło mi bić a przez głowę
przelatywały różne myśli. Co mogłem mu powiedzieć? Prawdę? Teraz wydawała się
być najgłupszą rzeczą na jaką mogłem sobie pozwolić.
- Chciałem
cię namalować. – powiedziałem drżącym głosem. Było to prawdą. Nie wiedziałem co
mną kierowało, że zdecydowałem się jednak to zrobić.
- Teraz? –
Harry posłał mi nie dowierzające spojrzenie. – Jest 3:00 w nocy.
- I tak nie
spałeś. – broniłem się. – Ale rozumiem. – spuściłem głowę. – Wolałbyś aby
namalował cię pewnie jakiś umięśniony przystojniak. Niestety masz mnie.
Nie
wiedziałem, że moje słowa spowodują taki wybuch z jego strony. Naprawdę nie
tego oczekiwałem. Sam nie wiem czego tak właściwie oczekiwałem. Współczucia? A
może desperacko potrzebowałem aby ktoś powiedział mi, że dzieciaki w liceum
myliły się i nie jestem beznadziejnym śmieciem?
- Twoje
próby wyłudzenia ode mnie litości są marne. – powiedział bezlitosnym tonem. –
Dlaczego wciąż powtarzasz jaki jesteś beznadziejny? Wmówiłeś to sobie. Po za
tym to jest twój problem nie mój. Nie mam zamiaru gadać z tobą o tym czy cię
pocieszać. Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi.
Siedziałem
przez chwilę milcząc i przygryzałem wargę aby się nie rozpłakać. Dlaczego
ubzdurałem sobie, że… wziąłem głęboki oddech. Nie wiedziałem co powinienem
teraz zrobić. Wstać i wyjść? Niby wiedziałem, ze nie jesteśmy przyjaciółmi,
nawet kolegami ale usłyszeć coś takiego a myśleć tylko o tym to dwie różne
sprawy. Nastała jak mi się zdawało długa cisza. Bardzo długa. Żaden z nas nie
wiedział chyba jak ma się teraz zachować.
- Nie
chciałem litości. – przełamałem się w końcu i przemówiłem, chodź przyszło mi to
z wielką trudnością.
- Jasne. –
mruknął nie przekonująco z wyraźnym zirytowaniem w głosie. Chcąc zmienić temat
zacząłem:
- Dużo
myślałem o tym co mówiłeś, że nie zaliczę zajęć i stwierdziłem, że czas się
przełamać i namalować cię… nago.
To go
najwyraźniej zbiło z tropu, ponieważ posłał mi zaskoczone spojrzenie.
- Nago? –
powtórzył zachrypniętym głosem.
- Tak, ale
najwyraźniej nie chcesz więc… - powiedziałem wstając z łóżka i kierując się w
stronę wyjścia gdy usłyszałem za sobą
głos:
- Dlaczego
tak szybko? Jeszcze kilka dni temu zakrywałeś oczy i kategorycznie odmawiałeś
zobaczeniu mnie nago.
Wzruszyłem
ramionami.
- Wolałbym
wprawdzie abyś był dziewczyną. Chciałem jednak w tej kwestii się przełamać.
Oczywiście to nie znaczy, że od razu ja się rozbiorę. Bo do tego nie dojdzie
szybko o ile w ogóle dojdzie w co wątpię. Jednak jak zwykle wszystko zwaliłeś,
zachowując się jak dupek i straciłem ochotę na oglądanie ciebie nawet w
ubraniach. – odpowiedziałem i właśnie teraz nadeszła chwila w której powinienem
dumnie opuścić jego pokój. Jednak to nie jest film. Tylko prawdziwe życie w
którym nie zawsze dzieje się tak jak my byśmy tego chcieli. Czasem musimy
zaakceptować rzeczywistość taką jaką jest, nawet jeśli nam się nie podoba.
- Nie
wierzę, że pozwoliłem ci u siebie spać a ty mówisz mi takie rzeczy.
- W
porządku. – kiwnąłem głową. – W takim razie prześpię się na zewnątrz. Już mnie
nie ma.
- Nie chce
mieć przez ciebie problemów jeśli ktoś cię zgwałci. – powiedział odkrywając
kołdrę i wstając kompletnie nagi! Miałem ochotę zakryć oczy dłońmi, jednak
powstrzymałem się. Starałem się patrzeć prosto w jego oczy tak, aby nie połapał
się, że patrzenie na dolne partie jego ciała nadal sprawia mi trudność. Nie
doceniłem jednak jego spostrzegawczości. Uśmiechnął się lekko jak zwykle,
przesiąknięty ironią i rzekł: - Nadal rumienisz się jak mały chłopczyk.
- Nie
prawda. – zaprzeczyłem, chodź miał racje. Nie mogłem sobie z tym poradzić w tak
krótkim odstępie czasu. To było prawie nie do wykonania. – Mogę na ciebie
patrzeć bez problemu. – nadal w to brnąłem chodź nie wiedziałem czemu.
- Więc
spójrz. – powiedział podchodząc do mnie. Przełknąłem z trudem ślinę, gdyż
znajdował się coraz bliżej i bliżej. Aż w końcu stanął naprzeciwko mnie może
dwa kroki dalej. – Proszę. Możesz to zrobić.
Miałem
ochotę krzyknąć: „Dlaczego mi to robisz?” Ale nie zrobiłem tego. Miałem swój
honor i nie będę się poniżać dla jakiegoś aroganckiego dupka. Zrobiłem więc to
co mi kazał, chcąc pokazać, że nie jestem taką sierotą za jaką mnie ma i
spojrzałem w dół tylko tak aby patrzeć na podłogę a nie na jego przyrodzenie. I
kogo ja chciałem oszukać? Siebie? Bo na pewno nie jego. Harry uśmiechnął się
ukazując swoje dołeczki po czym poklepał mnie po ramieniu i odwrócił się ode
mnie mówiąc:
- Tak jak
myślałem. Popracuj nad tym. – wrócił do łóżka zakrywając się pościelą za co w
duchu mu dziękowałem. – Nie wiem, obejrzyj jakiegoś pornola czy coś. –
wzdrygnąłem się na te słowa. – A teraz pójdę spać bo jestem wykończony. – położył się i zamknął oczy. Nie wiedziałem
czy udawał czy naprawdę tak szybko usnął ale stwierdziłem, że nie ma sensu się
z nim kłócić. To moja wina. Próbowałem udawać coś, co nie było prawdą. On tylko
kolejny raz udowodnił jakim beznadziejnym przypadkiem jestem. Nigdy się nie dogadamy,
nawet jeżeli czasami mam wrażenie, że to robimy. Mnie się nie da polubić.
Jestem małomównym frajerem, który ma jakiś chory problem ze sobą. Wróciłem na
kanapę i próbowałem zasnąć ale zbyt dużo myśli krążyło po mojej głowie abym to
zrobił. Cały czas miałem przed oczami jego minę, gdy mówił mi jak bardzo się
myliłem. Totalnie się zbłaźniłem. I to w dodatku przed nim. Jest ostatnią osobą
przed którą chciałbym to zrobić. A jednak. Tak w życiu jest. Czasami bardziej
nie chcemy wyjść na idiotów przed osobami których nie lubimy niż przed tymi
które kochamy.
***
Nad ranem
musiałem zasnąć, ponieważ obudziły mnie promienie słoneczne, które wdarły się
do pomieszczenia przez okno. Było jeszcze coś. Zapach. Bardzo ładny zapach.
Najwyraźniej ktoś musiał coś gotować – wróć – nie ktoś tylko Harry. Otworzyłem
oczy i usiadłem. Znajdowałem się teraz w pozycji na wpół siedzącej. Spojrzałem
znad oparcia kanapy i zauważyłem chłopaka z lokami, który coś smażył,
prawdopodobnie jajecznice. Był tym tak zajęty, że nawet mnie nie zauważył.
Przyglądałem się mu więc w milczeniu przez chwilę. Miał na sobie czarne rurki i
był bez skarpetek a na tors nałożył również ciemną, zwiewną koszulkę. Grzywkę
zaczesał na jedną stronę i wyglądał naprawdę… słodko. Jeszcze jak biegał raz do
patelni a raz do czajnika, ponieważ zagrzał wodę. Usłyszałem jak cicho przeklną
pod nosem kiedy zapomniał o tym, że smaży a zajął się robieniem herbaty.
Patrzyłem się na niego z…dumą? Ponieważ
nie wyobrażałem go sobie w takim wydaniu. Było to dla mnie takie nie realne, że
teraz miałem wrażenie, iż jestem we śnie. Wszystko jednak zniszczył jego
szorstki głos, gdy mnie zauważył:
- Może byś
mi pomógł, zamiast siedzieć jak księżniczka i czekając aż zostanie podane do
stołu?
Wywróciłem
oczami.
- Wszystko zepsułeś.
– powiedziałem tylko i znów walnąłem się na poduszkę. Czułem, że wyglądam
okropnie. Zresztą, każdy by tak wyglądał gdyby nie spał praktycznie całą noc.
- Zepsułem?
– powtórzył oburzonym tonem.
- Tak.
Czasami wydaje mi się, że cię lubię, tak jak w tamtym momencie. A potem się
odzywasz i wszystko niszczysz. Mam dla ciebie radę. Chcesz aby ludzie cię
lubili? Nie odzywaj się. – wtedy wstałem z kanapy i napotkałem zaskoczoną minę
Harry’ego. Nie tyle był zły co właśnie zdziwiony.
- Gdybyś tak
pyskował pannie Isabelle dałabym nam spokój. – wykrztusił wreszcie i wziął
patelnie za uchwyt i drewnianą łyżką nałożył jajecznice na dwa talerze, co mnie nieco zdziwiło,
ponieważ spodziewałem się czegoś w stylu: „Chyba nie sądziłeś, że dla ciebie
też zrobię?”.
- Wolę nie
ryzykować. – odparłem usadawiając się na krzesełku. Harry odwrócił się w moją
stronę trzymając w ręce tylko jeden talerz. – Chyba sobie żartujesz? Nie dosz,
że zrobiłem dla ciebie śniadanie to jeszcze mam ci je podawać?
Wywróciłem
oczami. „Mógłbyś” – pomyślałem ale na szczęście nie wypowiedziałem tego na
głos. Wiem, może jednak nadużywałem jego gościny ale zachowywał się w moim
wypadku wyjątkowo nie grzecznie więc nie miałem wyrzutów sumienia gdy mu
pyskowałem albo przez moją głowę przechodziły właśnie takie myśli. Wstałem z
siedzenia i wziąłem z blatu talerz z jedzeniem i kubek z gorącą herbatą.
- Wybacz,
ale przez wczorajszą sytuację nie mogłem zasnąć całą noc, i teraz jestem tak
zmęczony, iż pomyślałem, że mógłbyś to dla mnie zrobić… - w tym momencie
uderzyłem się o kant stołu w biodro, w wyniku czego zgiąłem się w pół z bólu a
to co trzymałem w ręce wypadło z niej. Kubek rozbił się wylewając na podłogę
ciepły płyn, który lekko mnie ochlapał. Talerz także się zbił brudząc podłoże
jajecznicą. Cholera, pan wielki pech. Naprawdę nie chciałem kolejny raz wkurzać
Harry’ego ale najwyraźniej nic nie mogę sobie postanowić bo dzieją się właśnie
takie rzeczy. Chłopak miał nałożony na widelec kawałek jedzenia ale, gdy
zobaczył co się stało odłożył je na talerz i podszedł do mnie ze zmartwioną
miną:
- Wszystko w
porządku?
Kiwnąłem
głową nadal trzymając się za biodro.
- Tak. Tylko
okropnie nabrudziłem. Zaraz posprzątam. – powiedziałem.
- Wyszedłbym
na prawdziwego palanta gdybym ci pozwolił. W końcu cały jesteś obolały. – nagle
jego ton diametralnie się zmienił, co mnie zdziwiło. Spojrzałem na niego i
zobaczyłem tym razem nie zmartwienie ale złość w jego oczach. Najwyraźniej
sobie wszystko przemyślał i coś uroił w swojej chorej główce.
- Słucham?
- Nie mogę
uwierzyć, że z powodu nie wypełnienia twojej zachcianki ty zrobiłeś takie coś.
Rozumiem, że masz kasy jak lodu i na pewno w domu wszystko podawała ci gosposia
i przykro mi, że tutaj jej nie posiadam.
Moje oczy
rozszerzyły się do wielkości zapewne dwóch spodków po tym co usłyszałem. Nawet
zapomniałem o bolącym biodrze.
- A ja nie
mogę uwierzyć, że podejrzewasz mnie o takie coś. – powiedziałem ostrym tonem i
wyminąłem go kierując się w stronę salonu, gdzie stała moja torba i zacząłem
się pośpiesznie pakować. Nie zostanę tu ani chwili dłużej. – I pomyśleć, że
jeszcze wczoraj myślałem, że… po tym jak mnie namalowałeś…
- To nie
byłeś ty. – upierał się.
- Jasne.
Tylko ktoś bardzo podobny do mnie, dodajmy identyczny. – odparłem upychając do
torby szlafrok. Był ostatnią rzeczą i nie chciał tam wejść więc z wściekłości
chyba porujnowałem inne rzeczy, tak gwałtownie go upychałem.
- Nawet nie
podziękowałeś za gościnę. – zauważył.
- Dziękuje
za najgorszy wieczór i poranek mojego życia. – powiedziałem zasuwając torbę i
zakładając ją na ramię. – Pociesze cię: nie mam zamiaru pojawiać się w twoim
mieszkaniu nigdy więcej. Skończyłem z tobą.
- Co ze mną
skończyłeś? Przyjaźń? Związek? Seks? Przecież nic z tych trzech rzeczy nie
mieliśmy! – krzyknął.
- I dzięki
bogu. – westchnąłem otwierając drzwi i zamykając je z trzaskiem. Zobaczyłem jak
z mieszkania naprzeciwko wyszła ta okropna staruszka z głośnym psem, która
przyglądała mi się z zainteresowaniem. Nawet nie przywitałem się z nią tylko
szybko zbiegłem po schodach chcąc znaleźć się jak najdalej od tego miejsca i co
najważniejsze od Harry’ego…
To opowiadanie jest świetne *.*
OdpowiedzUsuńTylko jestem trochę zła, że Harry i Louis znów się pokłócili :/
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńTylko czemu oni się znów pokłócili? :/
MAGIA!
OdpowiedzUsuńZajebioza! Naprawdę Roberto?
OdpowiedzUsuń"Mogę na ciebie patrzeć bez problemu. – nadal w to brnąłem chodź nie wiedziałem czemu.
- Więc spójrz."
Rozwaliło mnie. Nie mam pytań. Moja psychika z każdym rozdziałem rozpada się na drobne kawałeczki i nie mam czasu jej nawet sklejać przed kolejnym. Oczywiście rozdział fenomenalny (jak każdy) I chyba po raz pierwszy konkretna końcówka (nietrzymająca w napięciu). Nie muszę chyba pisać, że czekam na next?
Może od teraz walnę jakimś twórczym podpisem, abyś wiedział, że to jedna osoba?
/Czytelnikus Pospolitus
Ty chyba serio Robert chcesz mieć Lou dla siebie.. cały czas skłócasz ich razem xd
OdpowiedzUsuńa tak serio to rozdział jak zwykle genialny i czekam na nexta <3 (w którym się pogodzą XD)
Ten rozdział jest świetny :3 Bardzo bardzo ale to bardzo mi się podoba tak samo jak i cały twój blog ^^ Serdecznie cię pozdrawiam Robert i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę ci mocnego przypływu weny ^^
OdpowiedzUsuńKarolina :D
zajebisty ! <3
OdpowiedzUsuńBoooooski ! Kurdee tylko czemu oni znowu się pokłócili ;-; Dziwi mnie troche zachowanie Harry'ego. Raz jest miły, a raz zachowuje sie jak debil... No ale.. czekam z niecierpliwością na 6 rozdział :d A 7 wyczekuje chyba najbardziej, bo jak uprzedziłeś, w końcu zacznie sie coś dziać :D Pozdraawiam xDD
OdpowiedzUsuńJezu jak mi ciepło na sercu kiedy to czytałam <3 Szybko pisz 7 rozdział bo nie mogę się już doczekać <3 Twoja Sis Karolka XD
OdpowiedzUsuńRoberciku rozdzial cudowny! Tylko szkoda, ze tak sie kłócą :(
OdpowiedzUsuńA co do Twojego ff to Ty wszystko wiesz, bo pisalam Ci co o nim mysle :D zaaajebistość *_________* No kocham too! Mam Twoje ff na stronie glownej w telefonie ;)
No i to chyba na tyle mój idolu :D No... xD -Juleczka xx
Jak zwykle świetny rozdział :) tylko czemu znowu się pokłócili? :( czekam na kolejny oby był szybko :)
OdpowiedzUsuńCudo :) czekam na kolejny *.*
OdpowiedzUsuńJeju *____* kiedy następny?
OdpowiedzUsuńCzemu znowu się pokłócili?! Oh :c ale tak to świetny czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńDzisiaj krótko, bo nieco się spieszę.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Roberto! Jestem tutaj! Jeszcze nie wyjechałam! XD Musieliśmy źle się zrozumieć, bo wyjazd dopiero jutro... Cóż, w każdym razie po niedzieli powinnam być z powrotem, zobaczymy, jak pogoda dopisze ;)
Na początku rozdziału Harry był... no, cóż, był bezczelny, ale był też przy tym tak uroczo wesoły... Jak chyba jeszcze nigdy w tym opowiadaniu. To smutne, tak myślę. Louis widzi w nim aroganckiego dupka, ale nie dostrzega tego, że to poza. Poza, która ma coś ukryć... Albo przed czymś go ochronić. Po mojemu, Harry nie jest szczęśliwy i to jest tak boleśnie przygnębiające.
"(...) zrobiłem to, mając wielką nadzieje, że w nocy mnie nie zgwałci." <--- tekst na szóstkę z plusem! Leżę XD
"On nie przeżył tego co ja, łatwo jest oceniać kogoś nie znając jego historii. I ludzie często tak robią. Zaraz… ale czy ja nie byłem taki sam w stosunku do Harry’ego? Ale swoją drogą on odwdzięczał mi się tym samym". I właśnie na tym polega cała zawiłość tej sytuacji! Zamiast normalnie pogadać, jak ludzie, ci dwaj wodzą się nawzajem za nosy, plują na siebie i rzucają mięsem. Może wystarczyłaby zwykła rozmowa? Och, ależ to zbyt skomplikowane wyjście, nieprawdaż *sarkazm* ? Faceci -.-
Teraz bardziej optymistycznie. Harry, ty zwierzaku! Przyznaj się, rozebrałeś się specjalnie! Już ja wiem, co ty sobie kombinujesz w tym małym, kędzierzawym łebku... Pytanie brzmi, czy ty chciałeś mu zaimponować, przestraszyć go czy uwieść? XD Niedobry Hazza (czytaj: trzymaj tak dalej, lovelasie).
+ Brawa dla Louisa za utopienie szlafroka! Co za pierdoła, no normalnie jakbym widziała siebie... ;P
"Nie masz czego się wstydzić" - znów tak bezpośrednio. Haroldzie, jeśli ty nie próbujesz niecnie go uwieść, to ja nic już nie wiem (Harold oczywiście wszystkiego się wyprze, ale nie słuchajcie go, to zakochany szczeniaczek, oczywiście, że szczeka głupoty).
Kiedy Lou nie mógł spać, w pierwszej chwili myślałam, że zakradnie się do pokoju Hazzy i namaluje go, gdy ten śpi (w końcu mówił, że sypia nago, prawda?). To byłby całkiem... innowacyjny akt. Nie mówiąc o tym, że wyjątkowo uroczy.
O ile akt może wgl być uroczy, oczywiście. Ale okej, przejdźmy dalej.
Harry namalował Louisa i potem się wyparł. Cała ta sytuacja wywołała ciepło w moim sercu, naprawdę. Ale jednocześnie coraz bardziej zastanawia mnie kwestia tego, co tak bardzo skrzywdziło H w przeszłości, że boi się nawiązać relację. W jednej chwili jest miły i słodki, w następnej chamski. Kiedy Lou porozbijał naczynia, loczek ewidentnie się zmartwił, a potem próbował zamaskować to wybuchem złości. Jego podświadomość broni się przed zbliżeniem się do drugiego człowieka... To musi być delikatna sprawa.
(dobra, znów włączył mi się tryb psychologa, lul)
"- Nago? – powtórzył zachrypniętym głosem. " OMNOMNOMNO chciałabym to zobaczyć (usłyszeć)! *.* Szczęściarz Lou.
Kłótnia Larry'ego nie brzmi dobrze, ale, prędzej czy później, wszystko się ułoży, wiem to. Nawet, jeśli będzie to pozorny spokój, mimo wszystko. I... wiem, że Harry krzyknął to w złości, ale jego wypowiedź: "Co ze mną skończyłeś? Przyjaźń? Związek? Seks? Przecież nic z tych trzech rzeczy nie mieliśmy!" brzmi dla mnie... też smutno. Tak... samotnie? Chciał dogryźć Lou, ale wyraźnie przemawiał przez niego żal. Ktoś mógłby uznać teraz, że za wszelką cenę się nad nim użalam, ale ja po prostu... Nie wiem, instynkt? Przeczucie? Możecie uznać to za jakiś odłam mojego jasnowidztwa (chociaż już dawno nie miałam żadnej ''wizji'' dotyczącej prawdziwego życia), lecz to i tak nie ma znaczenia. A nawet jeśli, hej, no halo! To jest Harry Styles! Jego nie da się nie kochać, a przynajmniej ja nie umiem.
No i Louis też nie umie, więc pewnie już niedługo dotrze to także do niego. Bo zdanie: "Skończyłem z tobą" jest czymś na kształt krzywoprzysięstwa. Nie powstał jeszcze świat, w którym Lou umiałby skończyć z Harrym, i vice versa.
UsuńTym optymistycznym akcentem kończę, pa pa! Życzę weny i miłego tygodnia, zważywszy na to, że już pewnie nie będziemy mieli okazji pogadać. Do zobaczenia w... poniedziałek? wtorek? Odezwę się jak wrócę, w każdym razie.
Julia
@_Silver_Tiger_
bumble-bumble-bumblebee.tumblr.com
lancuszekzmotylem.blogspot.com
PS. Miało być krótko... 669 słów. OOPS! Hi, nie wyszło XD
Znowu kłótnia? I to jaka dramatyczna xD eh. Nie mogę się doczekać aż zaczną do siebie jakoś sensownie docierać.. W tym opowiadaniu tak łatwo jest nienawidzić wszystkich bohaterów! Lol. Koleś, serio, nienawidzę ich! ..ale czytam, bo fabuła jest całkiem spoko. Louis jest strasznie infantylny tak ogólnie i wkurza mnie chyba najbardziej ze wszystkiego, ale mam nadzieję, że niedługo wszystko się poukłada ; )
OdpowiedzUsuńDobra, zamurowało mnie lmao. To jest przegenialne <3 A Harry to ma chyba okres XD Raz potrafi być miły a raz jest totalnie chamski i ironiczny hehe. I to jak chciał 'rozebrać' Lou z ręcznika *-*
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie: musisz ich ciągle skłócać?? :D Ja tu chcę Larry'ego <3 ;)
Czekam na następny :*
Ps. Sorki że nie komentuję (skomentowałam tylko raz lol) ale ostatnio nie miałam neta na lapku... Co nie znaczy że nie czytam :)
Wiktoria Rymarczyk aka Vicky xd
Świetny rozdział. Szkoda tylko że oni cały czas się kłócą, wkurwia mnie to powoli:( ja chcę już sex na zgodę! 👌 czekam na next:):)
OdpowiedzUsuńWow, super! I znowu ta kłótnia, a było tak pięknie..
OdpowiedzUsuńprzeczytałam i zapomniałam skomentować xd czemu oni się ciągle kłócą, no? ja chcę już Larrego:( ale rozdział świetny, jak to całe ff, po prostu kocham <3 do następnego xx
OdpowiedzUsuńCHŁOPIE, CO TY MASZ Z NAGOŚCIĄ?!
OdpowiedzUsuńO kurwa to jest genialne / Ł
OdpowiedzUsuń